Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem gruba i ludzie się ze mnie śmieją.

Polecane posty

Gość gość

A ja jestem chora :) I nigdy w życiu w ciągu 20-stu lat dosłownie NIGDY nie zdarzyło mi się żeby ktoś pomyślał że ważę 93 kg z powodu kuracji hormonalnych a nie obżarstwa :). Piszę to teraz dla wszystkich dziewczyn które są otyłe. Przeżyłam chyba wszystkie przykre sytuacje jakie mogą zdarzyć się grubasowi w życiu. Począwszy od jakiś obcych ludzi na ulicy przez pracę a nawet najbliższych. Kiedy ważyłam jeszcze 70 kg ludzie traktowali mnie w miarę OK. Problem zaczął się później, nie było tygodnia żeby ktoś mnie nie obraził. Wyobraźcie sobie proszę że wyzywają was od grubych świń, żarłoków, tłustych loch, w nieskończoność opowiadają o waszych nawykach żywieniowych chociaż tak naprawdę o was nic nie wiedzą. No i coś co najbardziej kocham, ten wzrok - motywacji, ten uśmiech kiedy widzi się kogoś naprawdę grubego a sami jesteśmy szczupli. Ktoś dalej napisał że otyłość jest obrzydliwa, dla mnie obrzydliwy jest brak szacunku dla drugiego człowieka tylko z powodu jego wyglądu :). Ale nie wszyscy są przecież w życiu inteligentni czy wartościowi. A więc w wymiarze tych wyzwisk ja ta gruba locha - wracałam do domu i jadłam ściśle określone posiłki, odrabiałam lekcje i uczyłam się a potem miałam dwie godziny dokładnego treningu. Robiłam to dzień w dzień tylko po to żeby utrzymać i tak już wysoką wagę. Mogłam zapomnieć o słodyczach, słodkich napojach, fast foodach i chipsach. Do dziś pamiętam że swoją pierwszą paczkę chipsów zjadłam po 4 latach przerwy w momencie zmiany hormonów na lepsze. A teraz wyobraźcie sobie że codziennie wyzywają was i zarzucają wam że zjadacie cały market spożywczy nie ćwiczycie i nie ruszacie dup*y. Że każdy patrząc na was kojarzy was z : lenistwem, niedbalstwem, nie atrakcyjnością. Był okres w którym zamknęłam się kompletnie w sobie, nie wychodziłam z domu, robiłam wszystko żeby ominąć szkołę.Ubierałam się tylko w czarne ubrania.Popadłam w jakąś paranoje, patrzyłam tylko czy ktoś aby mnie nie obgaduje czy się ze mnie nie śmieje. Zaczęłam się głodzić, co przyniosło dokładne odwrotne efekty i zaszkodziło wątrobie. Punktem kulminacyjnym była sytuacja w której byłam na szkoleniu i tam usłyszałam zdanie od prowadzącego. "Kobieta otyła nigdy nie będzie piękna". Okropnie mnie to wkurzyło bo za swój największy atut zawsze uważałam moją twarz. W tym czasie była u mnie miejscowa impreza na którą nie chodziłam odkąd waga wybiła powyżej 75-pięciu kg. Wystroiłam się jak najlepiej potrafiłam włosy, makijaż, najlepsze ciuchy. Było bardzo dobrze, wracam szczęśliwa do domu i z nad przeciwka jedzie samochód pełen młodych byczków z okolicy. Wszystkich kojarzyłam. Specjalnie zwolnili mijając mnie żeby się napatrzeć i.. "nie zasnę dziś w nocy", "ja pier*** ale słonica", "fuuuuuuuuj co to ma być?!", "takiej grubej to chyba jeszcze w życiu nie widziałem", "weź już jedz bo patrzeć nie mogę". - Miałam dość ludzi. Wróciłam do domu i ryczałam w poduszkę, nie mogłam się uspokoić. Planowałam samobójstwo, bo co to za życie w którym zawsze będę gruba a co najwyżej jakimś cudem będę miała tylko nadwagę?. Uratował mnie wyjazd do Irlandii. Niespodziewanie siostra mi załatwiła pracę. Bałam się okropnie jechać, skoro tu mnie tak wyzywają to tam będzie jeszcze gorzej. Zwłaszcza że nie znam dobrze języka. Wiecie co? Przez cały rok pobytu w tym pięknym kraju nigdy mnie nikt nie obraził :). Mało tego słyszałam komplementy, słyszałam że mam piękną twarz, ładne duże oczy, że mam śliczny głos. Że jestem inteligentna. Z tygodnia na tydzień odnajdywałam tam siebie. Nikt nie miał do mnie uprzedzeń, nikt mnie nie oceniał po wyglądzie. Widywałam kobiety większe od siebie które wyglądały naprawdę pięknie i kochały siebie. Zmieniłam całkowicie podejście do życia i przestałam traktować swoje ciało jak karę. Zrozumiałam tam że wygląd to nie wszystko. Znalazłam mężczyznę (nie chłopca), przyjaciół i dobrą pracę. Okropnie się dziwiłam jak ludzie prawili mi komplementy, mówili rzeczy o których nawet bym nie pomyślała. Moja waga nie miała żadnego znaczenia. Wróciłam do ojczyzny i już na lotnisku wróciło "piekiełko" :). Ale co z tego? Teraz to nie ma dla mnie żadnego znaczenia, znam swoją wartość i przejmuje się opinią osób które mnie kochają. Bo wiem że chcą dla mnie dobrze z szczerego serca. Wiem że gdybym schudła i ważyła 55 kg to ludzie którzy są "obrzydliwi" znaleźliby kolejną moją wadę.. błędne koło. Uśmiecham się kiedy spotykam się z chamstwem bo po prostu żal mi takich ludzi. W momencie kiedy widzę kogoś kto wyżywa się na innych, obraża, wyśmiewa się to wiecie co? Cieszę się że jestem sobą a nie nim, i za nic nie zamieniłabym moich kilogramów za ciało i charakter takiego człowieka. Co do samej wagi to po zamianie hormonów przy ćwiczeniach i lepszej diecie chudnę, co prawda jest to nie całe dwa kg miesięcznie. Dodam tylko że robię to dla siebie a nie upodobań i kanonów piękna innych. Proszę was dziewczyny, nie marnujcie sobie życia na zamartwianie się, płakanie w poduszkę i ograniczanie przez innych ludzi. Oni się nigdy nie zmienią, czekanie na to jest bez sensu bo nigdy to się nie stanie. To wy musicie się zaakceptować i musicie sobie uświadomić że w tym ciele przeżyjecie życie. Wy same, nikt za was. Jeśli się zle czujecie ze sobą to, to się nie zmieni bez waszego udziału. Wybierzcie czy chcecie dalej być nie szczęśliwe czy mieć wszystko głęboko w poważaniu i czerpać jak najwięcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćioweczka1234567
Wzruszajaca historia. Podziwiam I pozdrawiam :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×