co myśleć?

Byliśmy ze sobą prawie 3 lata. Zerwaliśmy ze sobą ok. Miesiąca temu..czasami było dobrze a czasami źle. Jak w wuększości związków. Bardzo się kochaliśmy nie zaprzeczę.Dużo czasu spedzaliśmy razem, w sumie to prawie razem mieszkaliśmy. Czółam, że on mnie kocha ale moje zachowanie względem niego nie było zbyt fer. Czepiałam się o wszystko, aż w końcu nie wytrzymał. Potem latałam za nim jak głupia ale w końcu dałam mu spokój. Gdy się rozstawaliśmy powiedział że nie chce ze mna być, ale chce bym była bliską mu osobą. 2 tyg. Po rozstaniu napisał pierwszy. Pytał co u mnie słychać i zamieniliśmy pare zdań na tym sie skończyło. Tdzień później przyjechał do mnie do pracy, na przywitanie objął mnie, potem pocałował w policzek ale po chwili zachowywał się jak by w niego djabeł wstąpił, denerwował mnie, opowiadal co on to nie robił i gdzie nie był. Potem po tygodniu znowu odwiedził mnie w pracy. Na przywitanie obją mnie jak by chciał mi pokazać ze mu mnie brakowało., Wypiliśmy kawę, porozmawialiśmy i było całkiem miło z jego gestów wynikało, że jest bardzo samotny. Na porzegnanie dał buziaka w policzek i przytulił mnie. Nie rozmawiamy i nie widujemy się na codzień, ale ja wiem że nadal bardzo go kocham, jego zachowanie daje mi do myślenia. Ale nie daje się już sprowokować nie piszę ani nie dzwonię nie pokazuje że jestem zazdrosna,ze chciałabym wrócić. A on daje mi jakieś chore nadzieje i jeszcze mówi że wszystko będzie dobrze. Co o tym myślicie?

Zapytaj wprost. I jeszcze jedno: cz u ł a m...

Nie odpowie mi , albo powie że traktuje tylko jak dobrą kumpele chociaż z koleżankami tak się nie zachowuje. Może za wcześnie