Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość M bez sił

Chłopak i jego była przyjaciółka

Polecane posty

Gość M bez sił

Nie wiem jak zacząć. Myślę, że powinnam od początku. Mam 19 lat, jestem w związku od ponad roku. Był to dla mnie ciężki rok, nie tylko ze względu na to co działo się w moim związku ale także ostatnia klasa, matura, studia. Tylko największy problem sprawia mi pewna osoba z przeszłości. Juz sama nie wiem co mam robić, mam z tego powodu nerwice... tak, objawia się to u mnie trudnościami z oddychaniem przez co, tak jak dzisiejszej nocy, nie śpię. Gdy poznałam mojego chłopaka wiedziałam że to jest właśnie ten, pewnie zabrzmi to dość komiczne ale od momentu poznania a związku minęło zaledwie kilka dni. Wszystko było w porządku, przyjeżdżał, starał się. Wiedziałam, że on czuje to samo. Pewnego dnia przyjechał do mnie, co jest absurdalne, ze swoją przyjaciółką panną K. Sam fakt że zobaczyłam ich wysiadajacych razem sprawił że nie byłam w stanie wydusic z siebie słowa... robiąc kawę patrzyłam jak biegają przy basenie i oblewaja się woda, śmieją... to dotknęło mnie bardzo, nie przyznałam się wtedy do tego. Płakałam 3 noce, nie wiedziałam co mam zrobić. Nie miescilo mi sie w głowie jak chłopak może przyjechać teoretycznie na randkę z przyjaciółka. Potrafi to ktoś wyjaśnić? Po pewnym czasie, gdy znowu o niej usłyszałam wygarnelam co mi na sercu leżało. Usłyszałam tylko, że on nic nie zmieni zależy mu na niej ( w zamyśle jak na przyjaciółce) i tego również nie byłam w stanie pojąć. Nie można kochać dwóch osób, a jeśli nawet to uważam że należy wybrać jedną. Nie rozumiałam ich relacji. Po jakimś czasie nie miał już dla mnie tak wiele czasu. Mówił, ze pracuje, że ma pełno spraw do załatwienia. Przyjechał, wzięłam jego telefon żeby przesłać mu kilka zdjęć i przyszła wiadomość, od panny K. wiec chcąc czy nie otworzyłam całą rozmowę... trzeslam się strasznie ponieważ już wtedy zaczęły się objawy wspomnianej na początku nerwicy. Czytałam "M. (Tak będę oznaczać siebie) nie chce żebym utrzymywał z Tobą kontakt. Mam o to straszne awantury." Na co ona "i chyba nie zerwiesz ze mną kontaktu bo ona sobie tego życzy?" A mój wspaniały chłopak na to "nie! Zależy mi, powiem jej, że musi to zaakceptować bo jesteś dla mnie ważna" i dalej już ok ok śmiechy itp. Rozplakalam się. Popadlam w taki szloch, że nie byłam w stanie mówić. Trzeslam się do tego stopnia, że wszystko pode mną i obok mnie ruszalo się razem ze mną. Przyszedł sprawdzić co się stało, pokazałam mu to. Zamarł. Przez jakieś 10 minut siedzieliśmy w ciszy, no może poza moim szlochem. Czekałam aż coś zrobi, powie. Nie wytrzymałam i powiedziałam, że skoro nie potrafi wybrać i nie wie na której mu naprawdę zależy to ma w tej chwili wyjść i juz nie wracać. On powiedział, że nie wyjdzie, że mnie kocha i jeśli ma mnie naprawdę stracić to już nie będzie do niej pisać. Oczywiście atmosfera przez kilka dni nie była idealna, ale wybaczylam. Przez miesiąc za każdym razem jak się widzieliśmy sprawdzałam telefon, komputer, wszystko. Nie było nic, uznałam, że koniec z nią. Niestety minął kolejny miesiąc, byłam u niego. Koło południa mieliśmy wyjechać do Poznania aby załatwić pewne sprawy. On brał prysznic, z ciekawości wzięłam jego telefon. Była jedna wiadomość, od K. "Jutro nie dam jednak rady, spotkajmy się jak M. da Ci trochę luzu" przeraziłam się, znowu płacz, znowu całą się trzese i nie wiem co mam robić. Wyszedł z łazienki, zobaczył mnie zaplakana z telefonem w dłoniach. Powiedział, że on nie ma o czym rozmawiać i, że zaraz jedziemy. Zamarłam, nie miałam jak wrócić do domu wiec z nim pojechałam... jechali z nami znajomi, moja przyjaciółka i jego kumpel. Nie odzywalam się cały dzień. Wszystko opowiedziałam przyjaciółce i, że po powrocie się z nim rozstane. On próbował cały czas sobie żartować, jakoś mnie ruszyć. A ja? Mi cały czas zbieralo się na płacz. Kocham Go. Strasznie. Moja przyjaciółka skorzystała z okazji gdy mnie nie było i powiedziała mu to wszystko, że tego nie zniose i go zostawię. Wytlumaczyla tez jak wyglada to z boku... jakby mial dwie dziewczyny, a tak sie nie robi. Powiedziała mu również, że to jego ostatnia szansa. Przyszłam, powiedział przy nich, że zakończy to wszystko. Nie wierzyłam. Olalam zupełnie co do mnie mówił. Wróciliśmy do niego, nie zerwałam, nie dałam rady. Nadal przepraszał i obiecywał ze juz nie będzie z nią gadał. Przez następne dni byłam w stosunku do niego neutralna, zupełnie jakby już nic nie znaczyl... mimo, że w głębi wiedziałam, że go potrzebuje. Po tych dniach sam pokazał mi telefon. Napisała do niego, on jej na to, że już nie będą ze sobą rozmawiać. Panna K. uniosła się pisząc "czyli jednak posłuchasz jej. Wystarczy jedno słowo M. żebyś po prostu stracił ze mną kontakt?" On odpisał po prostu "dokładnie tak" od tego czasu nie ma nic. Wspomnę jeszcze, że w międzyczasie wszystkiego co się działo miał urodziny a on napisała mu życzenia z dopiskiem "[...]kocham Cię" a on na to "dziękuję[...] ja Ciebie też" mówiąc mi, że to tak jak siostrę. Pisząc do niej na kochanie, kochaniutka, kicia itp. Minęło pół roku. Jestem pewna, że nie ma z nią kontaktu. Niestety napady mojej nerwicy nie skończyły się. Jak tylko nie odzywa się dłuższy czas przychodzi mi do głowy ona. Potrafię godzinami siedzieć na Facebooku i przeglądać jej profil, czy czasem czegoś nie polubił, nie skomentował. Nie mam już siły. Nie chce robić mu co chwilę awantury, ale to jest silniejsze ode mnie i zawsze wspominam ją. Wiem, że on tego któregoś razu nie zniesie. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Powinnam udać się do psychologa? Nie mam pojęcia, ale cała ta sprawa niszczy nasz związek. Proszę, pomóżcie mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś postrzeloną suczką ogrodnika. Wymyślasz pierdoły bo za dużo filmów się naoglądałaś. Jakim prawem wybierasz, zabraniasz, pozwalasz, nie pozwalasz co kto robi? To że ty jesteś nieudolna emocjonalnie nie znaczy że ktoś musi za ciebie cierpieć. Przyjaźń, prawdziwa przyjaźń oparta na szczerości, braterskiej albo siostrzanej miłości jest najpiękniejszym doznaniem na świecie. Ja też mam przyjaciela i gdyby facet miał mi kazać i stawiać bezpodstawne ultimatum to kopła bym faceta w doooopę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Błąd, prawdziwy przyjaciel nigdy nie dopuści aby wybierano miedzy nim a miłością jego przyjaciela. Przyjaciel odsunie się w cień bo przyjaciel to taki człowiek , który zawsze będzie przyjacielem choć by i lata było milczenia. Przyjaciel to taki człowiek , który nie narazi swojego przyjaciela na rozterki. To jest prawdziwy przyjaciel reszta domagająca się wyboru to tylko imitacja przyjaźni zazwyczaj z podtekstem erotycznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×