Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość adriannnaaa

Związek zawieszony w próżni... :(

Polecane posty

Gość adriannnaaa

Hej dziewczyny :) Mam duży duży problem cięzki orzech do zgryzienia a mianowicie jestem z moim narzeczonym już prawie 3 lata od 4 miesiecy mieszkamy razem teraz już w sumie nie wiem sama gdzie mieszkam bo mnie okłamał i wogóle nasza relacja z dnia na dzień w miesiąc zmieniła się w coś strasznego.. pewnego kolejnego wieczoru kiedy nie odbierał telefonu i nie było go nocą w domu miałam dość zabrałam najważniejsze rzeczy i postanowiłam odpocząć pojechałam do mamy.. najpierw opowiem naszą historię ja mam 22 lata on 25 byliśmy mega szczęśliwi pozniej zaczely sie problemy on stracił pracę zaczął kombinować miał problemy z prawem...unikał mnie nie wiedział jak mi to powiedzieć chciał się rozstać to było jakoś na początku roku. Ale porozmawiałam z nim powiedziałam ze moze na mnie liczyc i rozmawiac o wszystkim - byliśmy dalej razem. Starał się jakiś czas poźniej wkopał się strasznie i zaprzestał kombinowania zaoferowałam mu swoją pomoc. Był dobry starał sie, okazywał uczucia, poczułam sie doceniona. Po jakims czasie jednak przestał sie starać nie chciał zabardzo spędzać ze mną czasu był zimny chodził do kolegów ciągle mimo to ze wiedział ze miał mi pomóc lub że sie nudze. Może to dziwnie zabrzmi ale sam mnie namawiał żebym przeniosła się do niego na tą wieś. A ja tam nie znam nikogo a jak znam to nie gadam bo to nie są osoby do rozmowy dla mnie, koleżanek bym sb tam nie znalazła po następne nie ma tam sklepu i siedze jak ta truśka w koncu zaczynałam zrzędzić bo było mi cięzko kiedy potrzebowałam spotkac sie z przyjaciolmi nie mogłam , na weekendy autobusow nie ma. Przychodziłam z pracy myślałam ze spedzimy wspolnie czas ale oczywiscie nie on spał do południa a po poludniu jak przychodziłam - koledzy- `przyjde za chwile` i przychodził po poł godziny po godzinie znowu tam lazł z jakiś wymyslonych przyczyn. Nie dało sie porozmaiwac zaczelam czuc sie samotna w pracy zabiegał o mnie pewien koleś i raz po alkoholu stało sie coś czego żałuję do dziś. Byliśmy na spotkaniu ze znajomymi troche wypiliśmy on wsiadł za kierownice pojechał do sklepu i stwierdził ze to nic takiego, wkurzyłam sie i go ochrzaniłam. On zrobił cyrk przy znajomych i sobie poszedł zostawił mnie i nie miaąłm jak wrocic do domu (12 km). dzwoniłam czekałam w końcu ze złości i wlasnej głupoty zadzwoniłam do kolegi z pracy i byłam u niego..rozmawialiśmy do rana, nawet sie pocałowaliśmy ale nic więcej. Mimo to rano tak gorzko załowałam płakałam wiedziałam ze było to z braku bliskosci zrozumienia a kocham tylko jego. Z miłości do niego mimo ze mnie xle traktował robił awantury nic nie chciał wyjasniac rozmawiac musialam mu to wyznac przepraszalam go strasznie on powiedział ze nie wie czy mu sie uda mi wybaczyc byłam przemila tlumaczyłam glaskalam chuchałam i co spotykałam sie co jakis czas z pogardą wybuchami zaczął gdzieś jezdzic z kolegami zostawalam sama na noc, z poczatku mowil prawde a pozniej odwlekał wylaczony telefon i wracał rano nie wyglądało to jak z randki był brudny przemeczony ciagle mial niby problemy albo z paliwem albo samochodem dlatego nie wracał. ja to strasznie przeżywałam. w między czasie zdazaly się kłotnie w ktorych mowil do mnie okropne słowa ze nie chce ze mna sie kochac ze ma mnie dosc i zebym go zostawila w spokoju tak strasznie płakałam.. pozniej sie godzilismy i tak z mojej inicjatywy...obiecAł tez ze juz nigdzie nie pojedzie wieczorem beze mnie bo widzi ze sie martwie . pewnego dnia przyjechalam z pracy mial byc juz w domu i nie było go czekałam do 22 o 19 napisał ze juz jedzie a miał blisko a nie było go nadal najpierw cos krecil a pozniej calkiem przestal odbierac ani odpisywac jak pytalam kiedy bedzie. zdenerwowalam sie i pojechalam do domu. potem wypytywal o 12 w nocy gdzie jestem ze teskni kocha i inne wyznal ze zabrali mu prawo jazdy na 4 miesiace i nie ma jak po mnie jechac. Pozniej powiedział ze do mnie jedzie a w ostatniej chwili wymyślil ze jedzie na przesluchanie co potem sie okazalo klamstwem. Po 4 dniach szarpaniny spotkalismy sie juz w domu u niego. Dowiedziałam sie kiedy kłamał kiedy mowil prawde i ciagle twierdzil ze mu zalezy tylko klamał bo juz nie wiedział co ma mi powiedzieć i za duzo naraz sie na niego zwaliło. mowiłam ze nie wiem czy mu uwieze i musi mi pokazac ze sie zmienił to wtedy moze jeszcze kiedys mu zaufam..przytulał mowił ze cieszy sie ze jest wreszcie przy mnie calował w czoło. Potem poszłam do pracy pisał miłe smsy zadzwonił po pracy mowil ze je na rybach i rozmawia z kolegą słyszałam tego kolege wiec nie miałam watpliwosci mowil ze zaraz wraca do domu i jutro mnie bedzie przytulał ciagle i wyzdrowieje ( bo sie rozchorowałam) . w nocy sie obudziłam i zobaczylam ze nie mam zadnej wiadomosci zadzwonilam i spytalam odebral byl miły mowil ze jeszcze troszke i sie za chwile zwijają i tu sie zaaczal moj błąd przypomnialy mi sie klamstwa zaczelam panikowac serce mi zaczelo walić i wydzwaniałam jak głupia co chwile był miły miły az w koncu przestał odbierać bo juz miał napewno dosyć tego... i rano napisał ze ma nadzieje ze mi przeszła ta maniana i dobrze sie czuje i ze idzie spac bo sie tak wkurzyl ze do rana siedział na rybach. a ja mu napisałam ze wiem ze od poczatku chciał tam siedzieć i nie chcial rano wcale ze mna isc do lekarza i nie wiedział jak sie wykręcić ze mogl odrazu powiedzieć. No i że jeśli mu nie zależy to niech powie, a jak zależy i kocha to niech pokaże. I cisza od wczoraj.... :( pisałam ze zwolnilam sie z pracy bo miałam taką gorączke a on nic nie obchodzi go to. I teraz jest cisza nie wiem co robić tez sie nic nie odzywam bo wiem ze nie odpisze ani nie odbierze , moje rzeczy tam są, a ja nie wiem na czym stoję... :( co robić :( co o tym myslicie czy jest jeszcze iskra nadziei ze z takim postepowaniem jemu serio zależy ? tyle mnie okłamywał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co robić? Przede wszystkim weź słownik do ręki i zadbaj o interpunkcję, bo ciężko się to czyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriannnaaa
Słownik mi nie potrzebny, pisałam szybko bo chciałam dobrze to ująć i niczego nie pominąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie widać, że słownik Ci "nie potrzebny" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriannnaaa
ja p*****le...nigdzie już nie ma normalnych ludzi..? czy temat jest o tym? czy o problemie? jak nie masz nic do powiedzenia w tym temacie to po co coś w ogole piszesz? gratulacje, dowartościowaliście się już `poloniści`?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem o czym jest temat, bo nie wytrwałem do końca przy tej ścianie tekstu, której nawet poprawnie nie umiesz zapisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriannnaaa
zawsze szczery jakieś aluzje? nie chcesz pomóc tylko sie czepiasz, taki jesteś `fajny` ? brawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriannnaaa
No to trudno to zbyt skomplikowane, chciałam napisać to jeszcze przed pójściem do pracy, po za tym ledwo siedzę, bo jestem chora dlatego jest to tak napisane. Poprawiłabym, ale wątpie że to coś zmieni. Nie umiałam tego krócej napisać. Z resztą nieraz juz widziałam takie posty i odpowiedzi były, mimo że cięzko sie czytało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriannnaaa
zawsze szczery kretynem to jesteś ty i sie odjeb. tracę czas bo sami kretyni mnie otaczają pokolenie `mądrali`. nie potrafisz nic mądrego napisać więc grzecznie powiem s********j, bo nikt mnie nie będzie obrażał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiedziałem, że choroba wpływa na to, jak piszesz tekst. Chyba, że to choroba umysłowa, w takim razie trzeba było napisać, wtedy bym się aż tak nie czepiał ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja napisze ci tak: ochlon przede wszystkim.Emocje sa zlym doradca.Masz weekend przed soba i przede wszystkim skup sie na chorobie,bys wyzdrowiala.A jak bedziesz zdrowa poczytaj spokojnie,bez emocji to co napisalas,traktujac te informacje jako obcej ci osoby.Postaw sie w sytuacji obcej osoby,ktora czyta historie innej kobiety.I co ty jej bys poradzila w tej sytuacji. Uwazam,ze wtedy sama znajdziesz rozwiazanie tej sytuacji i same decyzje nasuna ci sie do zrealizowania. Pamietaj ,ze zle podjete decyzje ponosi sie latami .Wybieraj madrze i kochaj przede wszystkim siebie. Powodzenia. Elena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po wielkich trudach doczytałam do końca i nasuwa mi się tylko jedno pytanie JAK MOŻNA BYĆ TAK GŁUPIĄ NAIWNĄ ŚLEPĄ SZMATĄ BEZ HONORU???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×