coniedzielne odwiedzanie tesciow kontra wyjazd do moich rodzicow

Mieszkamy z mezem i synkiem w miescie. Rodzice 25km od nas. Tesciowie blizej bo 10km. Mamy tylko jeden samochod, maz pracuje, ja z dzieckiem cale domu wiec raz w tyg biore samochod i jade z malym do rodziciw posiedziec. Maz oczekuje ze skoro ja jezdze co tydzien to w kazda niedziele musimy razem jechac do tesciow plus on sam w tyg tez zaglada. Wkurza mnie to bo nic na niedziele nie mozna zaplanowac bo caly dzien u tesciow bo przeciez musza zobaczyc wnuka. Maz ze mna do rodzicow nie jezdzi bo nie ma ochoty poza tym w tych godz pracuje, a jesli juz pojedzie to na godzinke i zaraz mnie ciagnie do domu. Ale do tesciow to nawet na caly dzien. Wczoraj powiedzial ze mnie moze mi dzis dac auta zebym jechala wiec ja sie zbuntowalam ze do tesciow w niedziele tez nie jedziemy. Poklocilismy sie i powiedzial ze czeka az maly bedzie starszy bo bedzie sobie z nim jezdzil kiedy bedzie chcial a ja jak chce do rodziow to autobusem. Czy waszym zdaniem to jest ok i po rowno ze w kazda niedziele do tesciow a do moich on ze mna nie pojedzie i jeszcze mi wypomina ze moglabym jechac na dwie godziny a nie na pol dnia. Ciagle sie klocimy o te wyjazdy bo on ciagnie do swoich ja do swoich i nie umiemy sie porozumiec

A nie mozecie przeciąć pępowinki i przestać jeździć do rodzicow co tydzień?

Ja moglabym jezdzic do swoich np co dwa tyg ale maz co niedziela ciagnie nas do tesciow wiec skoro tam co tydzien to ja tez co tydzien jezdze i kolo sie zamyka. Tylko ze ja jade sama. W tej kwestii zupelnie nie mozemy sie dogadac

W niedzielę przetnij oponę w aucie

Ja uwazam ze maz ma racje . Skoro tygodniu jezdzisz do rodzicow to nic sie nie stanie jak jeden dzien spedzicie u tesciow.

ł matko : niedziela u teściów? - zmarnowany cały dzień. W życiu bym się nie zgodziła na takie coś :(