Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość akajsbnhauy

Przedszkole integracyjne. Czy dobrze zrobiłam?

Polecane posty

Gość akajsbnhauy

Witam. Może znajdzie się na tym forum matka z podobnymi problemami, które mi doradzi, jakoś mnie wesprze, bo sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam? Opisze całą sytuację od początku. Piotruś od urodzenia był dzieckiem bardzo wymagającym - non stop płakał, przeszkadzały mu najcichsze dzwięki, światło, kolory, miał silny odruch wymiotny itd. rozwój ruchowy i intelektulany przebiegał prawidłowo, był nadpobudliwy. Emocjonalnie był bardzo ze mną związany, pięknie nawiązywał kontakt wzrokowy, mówić zaczął "o czasie", szybko wystąpiły zabawy tematyczne. Kiedy miał ponad 2 lata, udaliśmy się do neurologa, ponieważ chodził wyłącznie na palcach. Neurolog bardzo mnie nastraszyła, skierowała na dodatkowe badania, które wyszły dobrze. Na podstawie literatury sama sobie go zdiagnozowałam jako dziecko z zaburzeniami integracji sensorycznej, co zostało w końcu potwierdzone przez 2 neurologów, bez żadnych idących za tym konsekwecji (typu skierowanie na terapię- dziecko za małe). Jako dziecko ponad 3- letnie Piotruś poszedł do przedszkola. Od początku byłam przeciwna - był słaby motorycznie (kłopoty z samodzielnym ubieraniem, jedzeniem), nadal bardzo nadwrażliwy na bodźce i niedojrzały emocjonalnie. Wszyscy wokoło mnie namawiali i ośmieszali moje obawy, ze jestem nadopiekuńcza, ze w przedszkolu mi dziecko wszystkiego nauczą, czego ja nie zdołałam przez 3 lata, ze przedszkole to samo dobro dla dziecka i cuda się tam staną. Tu nastąpiła pierwsza porażka - Piotruś jakby zdziecinniał mi w tym przedszkolu, cały czas płakał, tak, ze dzwoniono do mnie po 2 godzinach, ze mam go zabrać, bo nie potrafią go uspokoić, cały czas chorował, był przerażony. Wychowawczyni zgodziła się ze mną odnośnie zaburzen si, dodała również, ze dziecko jest po prostu niedojrzałe emocjonalnie. Po niecałym mc prób przedszkole kazało mi go zabrać, żeby dziecka nie maltretować, bo az gorączkował i sztywniał od tego płaczu. Przez 2 mc Piotrus był w domu z nianią, uspokoił się, stał się spowrotem wesołym, otwartym dzieckiem. Zapisałam go prywatnie na terapię si, na równe zajęcia taneczne, gdzie ładnie integrował się z dziećmi, nie było na niego skarg. Zauwazyłam, ze coraz bardziej ciągnie do dzieci, chce się bawic, wiec po 2 mc przerwy zapisała go do przedszkola prywatnego, jako dziecko rocznikowo 4 letnie. Wydawało się, ze wszystko zmierza ku dobremu, kiedy po 2 mc znowu mnie wezwali na rozmowę z psychologiem, który podejrzewał u P. autyzm. Na początku zaprzeczałam, bo nic mi do autyzmu nie pasowało, z wyjątkiem zaburzeń si. sama jestem z wykształcenia pedagogiem specjanym, wiec tez mam wiedzę na ten temat. Piotruś jest bardzo do mnie podobny, byłam takim samym dzieckiem, tylko wtedy nikt nie wiedział o zaburzeniach si, wiec za swoja inność byłam karana, to były inne czasy. Poszłam do 1 psychiatry, specjalizującego się w autyzmie, który na podstawie wywiadu i obserwacji wykluczył autyzm. Pedagog z przedszkola napisała mi opinię o dziecku, ze az za głowe się złapałam. Jakby przepisała książkowy opis dziecka ze spektrum autyzmu. Troche się zgadzało - głównie sprawy związane z zaburzeniami si (nadwrażliwość, słaba koordynacja, do tego słaba koncentracja uwagi), ale reszta - jakbym o obcym dziecku czytała. W domu zabawy tematyczne - w przedszkolu manipulacyjne, bezsensowne, w domu bawił się ze mna, przylepa, w przedszkolu- tylko sam, wśród znajomych dobry kontakt wzrokowy, w przedszkolu zły itd., itp. Cóz było robic, swoje przepłakałam, przegadałam ze specjalistami, ale jakoś nikt mi nie wierzył, wszyscy chyba myśleli, ze jako matka nie dostrzegam problemu, widzę to, co chce widzieć. W końcu, pamiętając swoje dzieciństwo, doszłam do wniosku ze sama tez mam autyzm, na co specjaliści ochoczo przytaknęli (ot,taką mam w Polsce wiedze na temat autyzmu). Poszliśmy z Piotrusiem do innego psychiatry, który na podstwie opinii z przedszkola, potwierdził autyzm i wyrobiłam dziecku orzeczenie. Dalsze badania na nfz mają się odbyć w styczniu. Przez ponad 2 miesiące wierzyła, ze obydwoje - ja i Piotruś mamy autyzm. Miało to pozytywne skutki - doszłam do wniosku, ze skoro z autyzmem wiodłam takie pozytywne zycie towarzyskie, miałam tylu przyjaciół, wyszłam za mąz, to Piotrusia tez naucze. Przez 2 mc wakacji siedziałam z nim na osiedlowym placu zabaw. Poczatki były trudne, chciał się bawic tylko ze mną, do dzieci nieufny, ale jak już ruszyło, to jak lawina. W sierpniu Piotruś miał już orzeczenie i... kilku kolegów, z którymi zgodnie się bawił. Stał się lubiany, nauczył się nawiazywac kontakty - zaczepia z powodzeniem obce dzieci, razem się bawią, jest gadułą i towarzyskim dzieckiem. Wyciszył się praktycznie z dnia na dzień (zastoswoała suplementację witaminami, kwasy omega itd.), zupełnie inne dziecko. Od września poszedł do przedszkola (które z prywatnego stało się integracyjne) i panie same są zaskoczone zmianą o 180 st. - bawi się z dziecmi, prowadzi normalny dialog, nie biega bez sensu po sali... Można powiedzieć, ze cała historia dobrze się skończyła - dziecko "wyleczone" z autyzmu, za to terapia si za darmo, plus pomoc psychologa, pedagoga, inne terapie. orzeczenia przedłużac nie musze na szkolę, bawi się z dziećmi w przedszkolu. Napisze, co mnie martwi : 1. W przedszkolu w grupie miało być 15 dzieci, w tym 4-5 z orzeczeniem. Wyszło tak, ze grupa jest 10 - osobowa, w tym 5 dzieci z orzeczeniem . Jest dziewczynka z zespołem downa, z która Piotruś się bawi, ale poza tym - 3 chłopców z autyzmem, z którymi na prawde trudno się bawić i tylko 1 bez orzeczenia. Jest tez niemówiący 4 latek, na poziomie dziecka 2 letniego. Gdy pytam się Piotrusia, z kim się bawił, okazuje się, ze z nikim, bo ten "zdrowy"jest akurat chory (jest to najlepszy kumpel Piotrusia), chłopcy z autyzmem bawić się nie chcą. Czasem bawi się z dziewczynkami i tak wygląda "uspołecznienie". Mam wyrzuty sumienia, co innego, gdyby były inne proporcje dzieci, ale pól na poł to raczej mało integracyjnie a bardziej "specjanie". Wiem, Piotruś sam ma orzeczenie, ale liczyłam ze grupa przedszkolna będzie inna. 2. Boje się, jak Piotruś da sobie radę w szkole, czy będzie umiał się odnaleźć w normalnej grupie klasowej (dziś na sali była ich 6, bo dzieci chore, normalna klasa - ponad 20 dzieci) Jego wychow. z przedszkola masowego zachęcała mnie, zebym ponownie, jako 4 latka zapisała Piotrusia do grupy, kiedy dojrzeje, wtedy myślałam, ze ,lepiej mu będzie w integracyjnym, bo mniejsza grupa, teraz wygląda na to, ze nie ma się z kim bawic... Z drugiej strony rezygnując z tego przedszkola stracę darmową terapię si, tomatisa itd., itp. Sama już nie wiem, co robic, może ktoś ma podobne doświadczenia? Nie jestem przeciwna szkołom czy przedszkolom integracyjnym, ale powinny być proporcje 1/3 dzieci z orzeczeniem, a nie połowa - taka jest moja opinia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym zaczekała do końca roku. Po pierwsze, by nie wyrywać małego z otoczenia, w którym czuje się bezpieczny, lubiany i mimo wszystko w którym jakoś się ciągle rozwija czy umacnia te swoje pozytywne zachowania. W między czasie możesz przecież nadal chodzić z nim na taniec, sport czy inne zajęcia, gdzie będzie integrował się ze zdrowymi dziećmi. A potem zobacz- jak mu idzie. Może do grupy dojdzie ktoś nowy, zdrowy? Jest taka szansa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz, jako 4 latek, chodzi do grupy z 4, 5 latkami, sądzę, ze część z nich za rok odejdzie do szkoły i przyjdą nowe dzieci. Mam nadzieję, ze wtedy grupa będzie liczniejsza i bardziej różnorodna. chyba nie mam innego wyjścia, niż tak właśnie zrobić, przecież nie będę dziecku co chwilę zmieniała przedszkola...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. Tak zrób. I nie martw się, będzie dobrze :) Twoja historia do granic przypomina mi historię mojego bratanka. Właściwie jest identycznie z tą jedną różnicą, że on poszedł do przedszkola zwykłego. No i u niego Asperger konkretnie niby. Gdybyś go zobaczyła- powiedziałabyś, że to "normalne", zdrowe, zwyczajne dziecko, jakich setki mijasz codziennie na ulicach. Ale Asperger w papierach jest ;) Takie czasy. Zdrówka autorko dla Twojego synka życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka :kiedyś ktoś na tym forum napisał, odnośnie autyzmu (mniej - więcej) "kiedyś dziecko miało czas dojrzeć, mowiło się ze z wszystkiego wyrośnie. Teraz - epidemia autyzmu, nie wiadomo skąd"., Podpisuję się pod tym stwierdzeniem - nic mi w życiu nie przyszło łatwiej, niż wyrobienie dziecku orzeczenia, mimo niepewnych przesłanek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak samo jest ze wszystkimi dys-, z adhd itp, itd.. Dziś wszystko musi być nazwane, zdefiniowane, łatwiej iść na terapię/dostać orzeczenie, aniżeli poświęcić CZAS i UWAGĘ swojemu dziecku. W tym wyścigu szczurów rodzice zapominają niestety, że każde dziecko jest inne, potrzebuje innych bodźców, inaczej dorasta, inaczej reaguje. Takie mamy czasy, że wszyscy wszystko chcieliby mieć pod sznurek, zgodnie z algorytmem, iść przez życie jak przez równanie, gdzie wszystko jest jasne, proste i klarowne, a 2 + 2 jest zawsze cztery. Nie da się. Nie zawsze przynajmniej. I NIE MA W TYM NIC ZŁEGO!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to niekoniecznie wybór rodziców. poswiecałam duzo czasu dziecku, ale nacisk ze strony przedszkola na orzeczenie był duzy. załuje, ze nie posłałam go dopiero teraz, jako 4 latka, po roku terapii si i treningu społecznym na podwórku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pobilas autorko rekord jesli o ilosc znakow w 1 poscie chodzi... Piotruś. Ok. Dalej nie chce mi sie jednak czytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co się stało, nie ma kilku odpowiedzi, które były wcześniej? Nie ma tez moich odpowiedzi, wątek jakoś się "cofnął". Jeśli ktoś nie chce czytac niech nie czyta, ale dlaczego moja wypowiedz na tym forum jest mniej wazna od wypowiedzi o cipkach w kształcie motylka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym nie przynosiła. Jeśli twój syn jest gdzieś ze spektrum to jego rozwój może iść jak sinusoida. Raz do góry a raz w dół. Co zrobisz jak znowu dziecko cofnie się do tyłu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm twoj synek ma na pewno problemy IS lub jest dzieckiem ze spektrum dlatego trzeba być ostrożnym co do zmiany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problemy si ma na 100 procent i to nie podlega dyskusji. Czy jest ze spektrum - nie wiem, ja byłam bardzo podobnym dzieckiem. Powiem tak - w trudnych warunkach, w stresie obydwoje zachowujemy się jak ze spektrum (przez pierwszy rok pracy w zawodzie miałam odpowiednią ksywkę nawet, a teraz ten sam problem z synem), ale na pewno jesteśmy empatyczni, rozumiemy ludzką mimikę, sytuacje społeczne. Ja chodzę na spotkania z przyjaciółmi, w gronie znajomych jestem lubiana, ale zyskuję dopiero po bliższym poznaniu. Tak samo moje dziecko - jak już pozna i polubi, jest otwarty, ale pierwszy rok przedszkola był bardzo ciezki. Wygląda na to, ze te spektrum autyzmu tak poszerzyli, ze gdybym urodziła się w tych czasach, tez by mnie odpowiednio zdiagnozowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wcześniej na tym wątku były jeszcze dwie wypowiedzi odnośnie trafności diagnozy i jedna moja odpowiedz, i nagle zniknęły. Dlaczego, co nie działa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm, ja ostatnio miałam takie przeboje z dzieckiem, psycholog (zresztą nie pierwszy), sugerował diagnozę pod kątem spektrum autyzmu, robiłam ją w specjalistycznej poradni, nie potwierdziło się. Zalecenia innych diagnoz. Co do tego komentarza że łatwiej iść na terapię niż poświęcić czas i uwagę... chyba kobieta która to pisała nie ma do czynienia z takimi przypadkami. Co jest złego w tym że specjalista potwierdzi konkretne problemy? W tym, że będą nazwane? Sama mam takie problemy. Szukałam pomocy bynajmniej nie po to żeby stwierdzić "moje dziecko ma zaburzenia opozycyjno-buntownicze, więc nic nie poradzę na to że próbuje kopać babcię i rzuca książeczką zadań kiedy nie chce ich wykonywać, ma ADHD więc nic dziwnego że skacze po kanapie i próbuje się bujać na zasłonach". Nie, zdiagnozowanie- nazwanie- problemu pozwala na wybranie drogi postępowania która najlepiej się w takich przypadkach sprawdza. Co nie wyklucza indywidualnego podejścia do dziecka, ale daje większe szanse na trafienienie z metodami. I nasza praca z dzieckiem po zaleceniach psychologa jest jeszcze bardziej intensywna i ukierunkowana, nikt nie "odwali" tego za nas, żadna cudowna terapia w placówce nie rozwiąże problemu bez intensywnej pracy w domu, nie mamy zamiaru zasłaniać się orzeczeniami i opiniami, ale mogą one pomóc stworzyć dziecku odpowiednie warunki na zewnątrz. Co do autorki- jesteście pod opieką jakiejś poradni, psychologów do których masz zaufanie? Oceniają na bieżąco postępy dziecka i jego sytuację w przedszkolu? Jak wypowiadają się terapeuci czy psychologowie z przedszkola? Piszesz że w grupie jedno dziecko bez orzeczenia, więc jak- połowa (pięcioro) czy jedno? Na to niestety nie masz wpływu, sama rozumiesz że nie każdy chce zdrowe dzieci do takich placówek dawać, zwłaszcza że teraz sytuacja z miejscami w przedszkolach się poprawiła. Może jest szansa że dziecko po pobycie tam, pójdzie już do "normalnej" zerówki? Czasem codzienna, stała terapia (widocznie daje efekty skoro piszesz o niej pozytywnie) jest nie do przecenienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za odpowiedz. W przedszkolu, w grupie mojego synka, jest 10 dzieci, z tego 5 z orzeczeniem (3 autystyków- w tym mój syn, jedna dziewczynka z zespołem downa i 1 chłopczyk nie mówiący i sikający w pieluszki). "zdrowy jest 1 chłopiec którego widziałam i który jest dobrym kolegą P. i chyba jeden którego nie widziałam, tylko szafkę w szatni, no i dziewczynki, z którymi P. się bawi w "krainę lodu" :), ale nie zawsze. We wrześniu jeszcze nie miałam orzeczenia. Pytałam wychowawczynię, jak mój P., czy bawi się z dziećmi itp. Była jakby zdziwiona moimi pytaniami, powiedziała, ze jest bardzo grzeczny, ugodowy, ładnie bawi się z dziecmi. Chyba nie zdawała sobie sprawy, ze to dziecko "zdiagnozowane". co do wsparcia - w zamian za orzeczenie dostałam darmową terapię si (przedtem płaciłam 240 zł na mc), tomatisa, mają tez odbywać się zajęcia w przedszkolu z oligofrenopedagogiem, logopedą - i tu mnie zastanawia, dlaczego syn nic o nich nie mówi - niby są codziennie w planie wpisane, syn każdego dnia opowiada, co robił, z kim się bawił, a o indywidualnych zajęciach ani widu, ani słychu. Ale nie chce nikogo oskarżać. W pobliżu jest przedszkole masowe, do którego mogłam ponownie zapisac synka, ale wtedy nie chciałam, bo byłam przekonana, ze obydwoje mamy autyzm, a poza tym myślałam, ze będzie trochę inna grupa. Duzo czytałam o autyzmie wysokofunkcjonalnym, przesiadywałam na forum zespołu aspergera, czytałam książki psychologiczne, i im więcej czytałam i cześciej widziałam, jak P. bawi się z dziećmi na podworku, tym bardziej ten autyzm zdawał mi się pomyłką. Owszem, mogę za rok P. zapisac do normalnego przedszkola, do jego "pierwszej pani", ale strace terapię si, bo gabinet ma umowę podpisana z tym właśnie przedszkolem. Z drugiej strony - rok płaciłam sama, to i kolejny sobie poradzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przerażacie mnie kobiety. Mazowsze wydawało mi się, że dzieci są rożne. Czasem jakieś integruje się z grupą lepiej, czasem gorzej. Autorka pisała, że w domu syn zachowywał się dokładnie odwrotnie niż w przedszkolu (kontakt wzrokowy, dążenie do przytulania itd.), to z tego można wysnuć spektrum autyzmu? Poważnie? Nie zrozumcie mnie źle, z nikogo nie szydzę. Nie siedzę w temacie tak głęboko. Po prostu przeraża mnie to wzucanie dzieci do worka z autyzmem. Nie dziwię się, że "rośnie liczba przypadków" dzieci ze spektrum. I to z pewnością nie jest wina szczepionek, tylko jakiegoś ogromnego rozszerzenia definicji dzieci autystycznych. Ciekawe ilu z nas dorosłych na to cierpi nie wiedząc o tym tak jak autorka. Ja np. zawsze miałam problemy w kontaktach z ludźmi. Wydawało mi się, że jestem introwertyczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, to jest przerazające, ta "epidemia autyzmu". Obydwoje z synem na pewno mamy silne zaburzenia si. Prawdopodobnie można się w nas doszukać cech autystycznych. Skąd to się wzieło - u mnie geny. Dziadek asperger, syn i cała linia męska po dziadku - to samo, tyle, ze nie zdiagnozowani. Moja mam tez miała zaburzenia si, więcej cech autystycznych niż ja i mój syn, ale nie określiłabym jej jako "ze spektrum". Zawsze miała koleżanki, które ceniły ją za to, jaką jest osobą, była dosyć introwertyczna i ekscentryczna nie raz, ale na pewno tez empatyczna, rozumiejąca sytuację społeczną. Moje umiejętności społeczne były jeszcze lepsze, niż u mamy, całe zycie miałam koleżanki, kolegów, adoratorów, przyjaciół i co tylko, był czas, ze prowadziłam bujne zycie towarzyskie. wygląda na to, ze wg współczesnych kryteriów tez jestem autystyczna, tak jak mój synek. Wczesniej, odpowiadałam już, ze ta diagnoza postawiona była "na wyrost", na podstawie opinii z przedszkola, szczegółowej diagnozy syn jeszcze nie miał. Ta moja wypowiedz zniknęła z forum. Nic mi w zyciu nie przyszło łatwiej, niż "zrobienie z synka autysty"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zapraszam cię na forum dzieci ze spektrum na gazeta.pl: Inny świat Są tam rodzice z podobnymi problemami, czytałam juz podobne historie związane z.przedszkolem.. Tutaj na kafetari nikt ci nie doradzi bo ludzie nie mają wiedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracowałam swego czasu w przedszkolu integracyjnym i jestem zdania, że bardzo zrobiłaś podobnie jak w przypadku posłania dziecka na terapię SI (http://neurostyk.pl/). Ogólnie mam wrażenie, że cierpliwej i lepiej podchodzą do dziecka nauczycielki w klasach/przedszkolach integracyjnych bo wiedzą, że dziecko wymaga większej uwagi. Plus do tego może liczyć na pomoc ze strony specjalistów pracujących na terenie przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×