ubzdurałam sobie miłość

zostałam odrzucona, zdarza się, ale ciągle myślę, nie mogę spać, nie mogę normalnie pracować, skupić się na niczym, minę mam taką, że mnie pytają ciągle co mi jest. Nie był miły, w sensie - nie odpisał nawet na moje wiadomości, więc odpuściłam - wie, że się w nim podkochuję, ma mnie w d...upie, krótko mówiąc. Tylko ja wciąż myślę, i nie mogę się zebrać do kupy. Zastanawiam się, czy to możliwe, żebym sobie ubzdurała uczucie w ten sposób sama się nakręcając swoimi myślami ? Wydaje mi się, że powinnam przestać myśleć, jeżeli wiem, że ma mnie gdzieś, a nie mogę, dlatego obawiam się, że to nie jest normalne uczucie ,tylko jakaś popaprana obsesja. Nie kontaktuję się już z nim i na pewno nie będę - przez wiele miesięcy się czaiłam, potem dałam znać i podjęłam jeszcze kilka prób dając do zrozumienia, żę mi zależy - co się skończyło fiaskiem. Czasem jest lepiej, czasem jest gorzej. Dzisiaj jest gorzej - nie tylko myśli męczą, ale i boli mnie to fizycznie - tak wewnątrz. Nie wiem co robić. Pierwszy raz tak mam, że odrzucenie nie jest dla mnie kubłem zimnej wody, jak kiedyś, tylko wciąż myślę i myślę.... dlatego uważam, że sobie coś musiałam ubzdurać, tylko nie wiem, jak się tego pozbyć .... to chore, sama się wstydzę przed sobą, żeby "kochać" lub "wzdychać" do kogoś, kto ma mnie w d..pie -nigdy tak nie miałam i to mnie przeraża.

Ubzdurana miłość, miłością nie jest. Ale, skoro lubisz katować się, to mówi się trudno. Mnie szkoda by było czasu i wysiłku, żeby o tym pisać w internecie.

Autorko, a łaczyło cie coś z tym facetem?

taaa i pewnie dlatego ze szkoda c"zasu to sie wyprodukowales wszyscy juz wiedza jaki ty twardy twardziel jestes a lekcje odrobione?

Autorko, mam tak samo od kilku lat. Niszczy mnie to.