Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wasze koleżanki, mezatki około 30 tez

Polecane posty

Gość gość

nigdzie nie wychodzą. U mnie w pracy na 8 kobiet tylko ja i jedna panna 24 lata chodzimy po knajpach czy klubach. Reszta w domu lub jakies domowki. Kolezanka mi powiedziala ze nigdzie z mezem nie byla od 8 lat, nawet na bale sylwestrowe nie chodza. Tez macie takich znajomych. Wspomnę tylko że mam dziecko i wcale nam to nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdzie nie chodzę i nie czuje takiej potrzeby Wolimy z mężem m napić się winka, odpocząć po pracy, wyjść z psem.. Raz w roku jakaś domowka, rewizyta i starczy nam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dziwie sie bo ja z mezem od 15 lat nie bylam na wakacjach ale zaprasza mnie czsami do knajpek i to by bylo na tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie macie takiej potrzeby żeby poznać nowe miejsca, nowe smaki i ogólnie żeby po prostu spróbować. Jestem w stanie zrozumieć ze nie każdy ma sile/czas/pieniądze żeby szaleć co tydzień. No ale raz na miesiąc dwa to chyba każdy może. Nie mówiąc już o balach sylwestrowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To o czym mówisz możliwe jest tylko w dużych miastach. Na wsiach i małych miasteczkach zycie towarzyskie ogranicza się po 30 do spotkań przy stole u rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak to i kiedy sie zaczelo ale juz dawno temu takie potrzeby zeszly na dalszy plan, wole sobie sprawic jakis fajny ciuszek albo dobre perfumy, moze tak wlasnie sobie rekompensuje brak szalenstw? To jakos samo przyszlo z czasem ze nie odczuwam potrzeby wyjsc do klubow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co Ci z fajnego ciuszka czy perfum jeśli nie masz go gdzie pokazać. Chyba że w niedzielę w kościele.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie koniecznie muszą być kluby, ale ogólnie gdzieś z domu - kino, teatr cokolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam gdzie pokazac bo do kina i teatru wychodzimy do teatru nawet czesto bo pracuje tam meza siostra wiec ze wzgledu na darmowy wstep bywamy,spacery do parku tez sie licza? bo tam tez chodzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam pojęcia, wiesz czemu? Bo nigdy o to nie pytałam. Mam swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może i ja się wypowiem. 34 lata mężatka jedno dziecko. U nas imprezy są takim samym elementem planowania jak wszystko inne. Po prostu staramy się wszystkiego próbować adekwatnie do naszych możliwości. Np. wczoraj byliśmy u znajomych, weekend 17.10 idziemy potańczyć z mezem, 24 wolne :), 1.11 impreza rodzinna przy okazji świąt, 9.11 teatr. Już znajomi piszą Ci tam robimy na andrzejki a jeszcze gdzieś do świąt musimy "upchac" weekendowy wypad do Paryża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co ma to tego "swoje zycie". Niektórzy w poniedziałek mówią że byli tu i tam i ze próbowali fajnego jedzenia, albo ze jakąś tam sztuka jest godna polecenia. No chyba rozmawiasz z ludźmi w pracy. To wcale nie znaczy że jesteś wscibska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie ja mam z tym problem, mam 30 lat i 5 lat po ślubie, 1 dziecko. Moj mąż nie chce nigdzie wychodzić, jeżeli już, to właśnie do znajomych, ewentualnie kino, basen, spacer. Impreza w klubie to już nie dla niego, do teatru nie chce pójść, na koncert w ogóle, chyba, że to jakaś impreza plenerowa latem, to jeszcze da się wyciągnąć. Na początku naszego związku i małżenstwa częściej wychodziliśmy, ale on twierdzi, że chodził tylko żeby zrobić mi przyjemność i tak dobrze się nie bawił... Też jakiś czas siedziałam w domu, a teraz wychodzę sama, np. do teatru, a na imprezę w klubie z koleżankami. Teraz nawet sama wybieram się na koncert za 2 tyg, bo nie mam z kim. Mąż nie chce, jedna koleżanka wyjeżdża, a druga nie lubi zespołu, na który chcę iść. Ale mam to gdzieś, pójdę sama i zamierzam się dobrze bawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda, ja jestem jedną z nielicznych kobiet z mojego otoczenia, która gdzieś wychodzi bez męża. Mam taką koleżankę, której mąż decyduje po prostu o wszystkim co ona robi, musi pytać się go o zgodę, jak jakiegoś Pana i władcę. Mi mój mąż nie decyduje aż tak, ale też mi się nie chce chodzić już do klubów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wychodze roznie raz sama raz z mezem. Generalnie nie wyobrazam sobie zycie bez wychodzenia gdzies. Przeciez to wegetacja praca-dom- praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×