Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie do kobiet

Polecane posty

Gość gość

Od razu napiszę, że nie jestem bywalcem tego forum, a zajrzałem tutaj aby się doradzić. Sytuacji jest taka. Poznałem kilka miesięcy wspaniałą kobietę. Kilka lat starszą ode mnie, ale niewiele. Kobietę, która ma dwójkę dzieci i partnera-nie męża (ojca tych dzieci). Mieszkają razem, rok temu wybudowali nowy dom. Zaczęliśmy się spotykać. Początkowo miała być to tylko relacja sprowadzająca się do kontaktu cielesnego, niemniej po kilku tygodniach ona powiedziała, że kocha. Je nie potrafiłem tak szybko. Po kilku tygodniach, przez przypadek zostawiła telefon w samochodzie, ja akurat do niej pisałem i odczytał to jej partner. Wprowadziło go to w pewien trans. Zaczął mnie szukać i odwiedził w tym celu nawet dom moich rodziców (chciał się dowiedzieć, gdzie mieszkam). Ostatecznie mu się to nie udało. Zerwałem kontakt z "kochanką", ale po kilku dniach ona się odezwała - nie wytrzymała. Relacja odżyła. Ja natomiast miałem coraz więcej wątpliwości. Zrozumiałem, że mu na niej zależy i że ją kocha, tylko po prostu jakoś im obecnie nie wychodzi. No i nie jest tak jak mówiła, że łączą ich tylko dzieci i wspólny kredyt... Po kolejnych kilku tygodniach, jej zachowanie się zmieniło. Odniosłem wrażenie, że poznała kogoś nowego (kolejnego kochanka?). Przez dwa miesiące się nie widzieliśmy, ale wciąż mieliśmy kontakt telefoniczny. Ona coraz częściej miała do mnie różnego rodzaju pretensje. Krytykowała za pewne poglądy, wyładowywała na mnie swoje rozterki i zacząłem się czuć źle. Próbowałem to zerwać, ale mi się nie udawało. No aż w końcu znowu miała jakiś słaby okres i jej sposób wypowiedzi w moim kierunku zaczął mnie irytować. Napisałem, że jej głupkowate teksty mnie zniechęcają do pisania do niej. No i tak zostało. Z jednej strony tęsknię za nią. Zasadniczo to gdyby nie jej partner to chciałbym z nią zbudować coś trwałego, zresztą jej to powiedziałem już jakiś czas temu, tak jak i to, że ją kocham. Z drugiej strony, powodem dla którego chciałbym zerwać tą relację, są dzieci. Nie wybaczyłbym sobie nigdy, gdybym był przyczyną rozpadu ich rodziny. Głównie nie wybaczyłbym sobie tego, że dzieci "straciłyby" ojca. Wiem, że teraz to coraz częstsze i powszechne ale mimo wszystko jest to sprzeczne z moimi zasadami. To że nie piszemy do siebie to taka głupota. Nie jestem na nią zły, a tak jakby po prostu szukałem pretekstu aby to zakończyć, ze względu na dobro tych dzieci. Z drugiej strony nie chciałbym aby mnie źle wspominała (wiem, nie powinno mnie to obchodzić, no ale jednak obchodzi). No i tutaj pytanie... Czy takie coś ma w ogóle jakikolwiek sens? Czy coś do niej pisać? Czy to kontynuować? Czy zapomnieć? Pokierować się dobrem tych dzieci? z góry dziękuję za jakiekolwiek rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
panie hipokryto :) jakby pozbawienie dzieci ojca było sprzeczne z twoimi zasadami a raczej bezzasadami, to nie wdawałbyś się w romans z kobietą zajętą. nie chcesz tego skończyć przez wzgląd na dzieci, - bo być tego nie zaczął a w ostateczności skończył po uświadomieniu sobie ich istnienia - a przez to, że jak każdy samiec jestes pragmatykiem i masz w d***e problemy z cudzym chłopem sie szerpać i z babą co ci robi szopki choć nie ma do tego prawa. ty panie hipokryto, nie masz pojęcia co to sa zasady :) serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ps. to pisałam ja...kobieta żyleta ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie odpowiedziałaś na postawione pytania! krytykę sobie daruj! gdy się poznawaliśmy, powiedziała, że ich już nic nie łączy! o tym, że mu na niej zależy uświadomiłem sobie dopiero po tej akcji, gdy chciał ustalić miejsce mojego zamieszkania! no ale wtedy było już mi to ciężko zakończyć, bo mi na niej zaczęło zależeć! zresztą wyraźnie napisałem, że od tamtego momentu pojawiły się we mnie olbrzymie rozterki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żyletta
tu już ci odpowiadam panie hipokryto. pokieruj się dobrem tej głupiej pustej baby i dzieci i ich ojca. każdy związek ma kryzysy, ale nie każdy rozwiazuje te problemy dając dpy z tychże rozterek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzisz i taka odpowiedź mnie satysfakcjonuje krótko i na temat! chętnie usłyszę dalsze opinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem kobietą, ale doradzę Ci tak: Widać, że się zakochałeś Z tego co piszesz to ona nie jest stała w swoim zachowaniu i uczuciach. Masz wartości moralne z Ciebie wychodzą. Powoli się od kochasz i znajdziesz sobie lepszą partnerkę , na fajtułapę nie wyglądasz to problemu nie będzie. Jestem młodszy od Was ale ta zmienność i nie ścisłości w tym co ona mówi i robi to dla mnie byłoby sygnałem do zdecydowanego wycofania się z tej relacji z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję za opinię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam: poznałeś starszą od siebie kobietę z dwójką dzieci i wiedziałeś, że ta kobieta ma jakiegoś partnera (nie ojca jej dzieci, który z nią mieszka i wybudowali razem dom). Mimo to, tak cie ujęła, że moczyłeś w niej freda kiedy się tylko dało. Ona się tobą zauroczyła, ty nią, ale w tym momencie ten nie-ojciec jej dzieci wkracza do akcji, i szuka kontaktu z tobą. Ty srasz w majty ze strachu, i "zerwałeś kontakt z kochanką" :D No ale "ona nie wytrzymała- odnawia kontakt" :D Tylko, że zaczęła cię krytykować i dlatego zerwałeś z nią. W następstwie czego, ona (takie "odniosłeś wrażenie :D) ma nowego kochanka. W końcu wyznajesz, że chciałbyś z nią być ale nie chcesz pozbawiać jej "ojca jej dzieci) - nie kumam czaczy bo przecież piszesz, że ona jest z nie-ojcem jej dzieci. :P Na koniec tych twoich porąbanych wynurzeń chłopie przytaczam zdania, które wprawiają w osłupienie jak w największym horrorze: "Czy takie coś ma w ogóle jakikolwiek sens? Czy coś do niej pisać? Czy to kontynuować? Czy zapomnieć? Pokierować się dobrem tych dzieci?" - pokieruj się swoim dobrem i daj se siana bo rżysz jak łoś :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ich habe gelesen, aber nicht verstehen :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
HIM - o ku/r/wy się nie walczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś kolejna "kochanka-naiwniara" tylko, że w męskiej formie. "on mówił, że już się nie kochają nawet, że mijają się bez słowa" itd. Masz nauczkę na przyszłosć - jak sie ludzie ROZSTAJĄ to się ROZSTAJĄ, a póki są resztki miłości to tkwią w zawieszeniu. A babę olej - przewrażliwiona egoistka która nie szanuje własnej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on jest ojcem tych dzieci! gdy się poznaliśmy, to mówiła że ich nic nie łączy poza dziećmi i kredytem na ten dom, zresztą stwierdziła, że nie potrzebnie się godziła na to, aby ten dom budować... po tej akcji z tym, gdy szukał mojego adresu, nie zerwałem kontaktu ze strachu, a uświadomiłem sobie, że to co mi powiedziała, nie było do końca prawdą i że mu na niej zależy! z jej opowiadań wnioskuję, że on jest bardzo dobrym ojcem i stara się o ten związek, tylko tak jakby uczucie pomiędzy nimi się wypaliło, a ona (co kilkukrotnie podkreślała) traktuje go już jako kolegę, ale nie partnera i w ogóle jej nie pociąga z tego co mówiła, to bardzo chciałaby aby on sobie kogoś znalazł i ją zostawił - no ale dla mnie to tylko kwestia poszukiwania sposobu, a nie rozwiązania... ewidentnie chce ten jej związek zakończyć, ale pewnie nie chce tego, że kiedyś dzieci jej powiedzą, jak mogłaś zostawić tatę... jestem przekonany, że gdy dzieci podrosną, to jej wyrzuty sumienia miną i zakończy ten związek, a teraz z prozaicznych powodów (łatwiej wychowywać dzieci w dwójkę, aniżeli samotnie albo kto zechce samotną kobietę z dwójką dzieci) tego nie czyni... no i tak, pytam gdyż jestem pierwszy raz w takiej sytuacji (mam nadzieję, że nigdy już nie będę) i nie wiem co zrobić! zależy mi na niej i chciałbym spróbować zbudować z nią trwalszą relację, nadajemy na tych samych falach, ale wiem że nie wybaczyłbym sobie gdyby to właśnie przeze mnie odeszła od ojca jej dzieci!! wiem, niby się im żadna krzywda nie stanie, ale jednak! pytania takie dziwne, gdyż mam świadomość tego, że jeżeli będę tą relację kontynuował, to ten temat będzie powracał co jakiś czas... pytanie takie dziwne, gdyż zerwałem z nią kontakt bez żadnego powodu, ot z dnia na dzień, nie tłumacząc jej tego wszystkiego, a wydaje mi się, że powinna usłyszeć słowa wytłumaczenia.... pytania takie dziwne, gdyż lepiej usłyszeć kilka opinii z zewnątrz, aniżeli podejmować trudną decyzję samemu (tak się składa, że nikt z moich przyjaciół czy rodziny o tej relacji nie wie - tak należę do tych nielicznych facetów, którzy nie chwalą się kochanką na lewo i prawo...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"tak się składa, że nikt z moich przyjaciół czy rodziny o tej relacji nie wie - tak należę do tych nielicznych facetów, którzy nie chwalą się kochanką na lewo i prawo.." No wiesz, kretynów dających się wplątać w taki układ nie ma zbyt wielu, więc siedzą cicho :P x G****o nie się rozejdą, jej się odwidzi i z nim zostanie. A Ty będziesz cierpiał i to na własne życzenie. x I żeby nie było, baby co idą z dzieciatym-żonatym do łożka są tak samo traktowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze tematu, nie chciało mi się czytać do końca. Natomiast od razu mam do ciebie trzy podstawowe uwagi: 1) po pierwsze, spodobała cię puszczalska szmata - pogratulować gustu 2) po drugie, w sumie nic dziwnego bo jesteś dnem moralnym 3) po trzecie, módl się żeby ten jeden czy drugi rogacz ciebie nie znalazł bo gdyby to się przydarzyło mi i mojemu mężowi, że znaleźlibyśmy się w trójkącie (co niemożliwe bo nie jestem kurwą), to mój mąż by ciebie zabił (a mnie rzucił), NAPRAWDĘ, skoro więc są tacy jak mój, to licz się z tym że możesz na takiego trafić. Przy okazji: przebadaj się bo puszczalska szmata może cię zarazić kilkoma paskudnymi chorobami i jeszcze na kolejną przeniesiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje pytania do autora: 1.dlaczego nie spotkałeś się z ojcem jej dzieci, i nie wyjaśniliście wspólnie, że ona go nie kocha i chce być z tobą, a ty z nią "dla dobra jej dzieci" ? 2.skoro on "stara się o ten związek", to jakie jest miejsce w nim dla ciebie ? 3. czy nie uważasz, że jeśli kobieta traktuje swojego męża "bardziej niż kolegę, a nie partnera (męża? :D)i w ogóle jej nie pociąga", to ta kobieta bierze rozwód i dopiero wtedy wiązać się może z tobą czy innym konkubentem ? 4. czy nie uważasz, że ta kobieta mówiąc, żeby "chciała, żeby jej mąż znalazł sobie kogoś i ją zostawił" usprawiedliwia swoje zachowanie w kontaktach z tobą, ale nie rozwiązuje problemu bo nadal jest z mężem nie z tobą ? sumując: należysz "do niewielu mężczyzn", którzy w internecie chwalą się kochanką, ale nie potrafią rozwiązać swoich problemów bez publiki. takich ludzi określa się jako nieudolnych umysłowo ( o tej kobiecie myślę to samo, niestety). i mylisz się co do tego, że jesteś taki "wyjątkowy" bo ukrywasz problem. nie jesteś, w dodatku sobie z nim nie radzisz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli utwierdziliście mnie w tym, że dobrze robię... może w nieco wulgarny sposób, powiązany z szeregiem inwektyw skierowanych w moim kierunku, ale dziękuję i za to temat zamknięty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×