Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rozklejona

rodzinne rozterki, przeczytajcie proszę

Polecane posty

Gość rozklejona

Mam 25 lat i dziwną sytuację w domu. W wielkim skrócie powiem, że chodzi głównie o przewlekłe choroby i to, że mój ojciec, który również jest po ciężkiej chorobie, ma "mało męski" charakter i chyba nie nadaje się do życia w rodzinie, nie potrafi zadbać o nią i zapewnić podstawowych rzeczy. Nie potrafi za bardzo rozmawiać z ludźmi, nawiązywać kontaktów, w sumie to w naszym małym mieście nie zna praktycznie nikogo. Feministki mogą mówić co chcą, ale ciężko jest w domu bez męskiej ręki, szczególnie w takiej sytuacji jak nasza. W domu jest dużo nerwów, bo ciągle trzeba jechać albo do lekarza, albo w jakiejś innej sprawie. Dla normalnej rodziny to błahostka, ale dla nas taki wyjazd, to cała ekspedycja logistyczna, bo ktoś musi zostać z chorą osobą itp. Mieszkam 2h drogi od domu, bo jeszcze studiuję. Przyjeżdżam na każdy weekend, wakacje też spędzam w domu, żeby tam być i pomagać, ale i tak jest coraz gorzej, chyba zaczyna to wszystkich przerastać. Boję się powortu do domu, boję się, że nic mnie tam nie czeka, że będę mieszkała z rodzicami do śmierci, że się nie usamodzielnię, nie założę własnej rodziny itp. Nie mam wygórowanych wymagać w stosunku do życia. Nie potrzebuję drogich ciuchów, drogich wyjazdów i kosmetyków. Chciałabym spokoju i stabilizacji, chciałabym założyć swoją rodzinę i mieć dzieci. Żyć tak jak powinno być. Mieszkać gdzieś, odwiedzać rodziców, pomagać im, ale żyć własnym życiem. Mimo tego, że od 5 lat w sumie jestem poza domem, to nie czuję się wolna. Zawsze wszystko układam pod rodzinę, nie jeden raz rezygnowałam ze swoich planów, żeby pojechać do domu. Przez to, że mój tata jest jaki jest, wmówiłam sobie, że potrzebuję mocnego, twardego, zdecydowanego i konkretnego faceta, który zawsze za mną stanie i samą swoją postawą będzie w innych ludziach wzbudzał respekt. Chłopak, z którym jestem jest zupełnie inny: cichy, spokojny, widać, że może trochę niepewny. Boję się, że jeśli z nim zostanę, to będę mieć tak jak moja mama, że będę musiała zawsze ze wszystkim sama sobie radzić. Wiem, że takie myślenie to patologia. Czasami żałuję, że nie urodziłam się jako chłopak, bo może wtedy moja rodzina miałaby ze mnie większy pożytek, mogłabym porąbać drewno na opał, zrobić remont itp., a jestem dziewczyną i nie potrafię tego robić, choć już wiele męskich czynności wykonywałam. Jest mi ciężko, czuję, że powinnam wrócić, ale bardzo się boję, czuję, że oni by tez tego chcieli, ale nie chcą na mnie nic wymuszać. Tak bardzo chciałabym być wolnym człowiekiem, a nie mogę :( jestem już tak zgorzkniała, że nie wierzę, że mnie coś dobrego spotka, nie wierzę w miłość ani inne szczere uczucia. Mam chyba depresję i mam wyrzuty sumienia,że ją mam, bo moi rodzice mają gorzej niż ja, ale jakoś się trzymają. Mam takie podświadome uczucie, że nie mogę mieć w życiu lepiej niż oni. Gdyby tak się jakimś cudem stało, to miałabym straszne wyrzuty sumienia z tego powodu. Nie potrafię się otworzyć i powiedzieć tego przyjaciołom, raczej nie zrozumieją, dlatego piszę to tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozklejona
potrzebuję jakiegoś dobrego słowa, jakiegoś pocieszenia, a nie wiem gdzie tego szukać :( jest mi źle :( czuję się niepełnowartościowa przez to, że nie znam sposobu, żeby jakoś polepszyć naszą sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś odrębnym bytem i masz do przeżycia życie na własny rachunek. Masz prawo do opuszczenia domu. Czy twoi rodzice mieli też takie poczucie względem swoich rodziców? Spójrz na starsze pokolenia swojej rodziny i nie rób z siebie cierpiętnicy. Nie jesteś rodzicem swojego ojca i nie musisz ciamajdy zastępować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×