poród brak rozwarcia

Ponad rok temu miałam cesarkę. Zastanawiam się powoli nad drugim dzieckiem. Zaznaczam bardzo powoli i nie wiem czy w ogóle się zdecyduje:(. Pierwszy poród miałam rodzić sn. Miałam pozytywne podejście. Od odejścia wód skurcze miałam co 5 minut. Pojechałam spokojnie do szpitala. W sumie skurcze miałam około 16 h i prawie zero rozwarcia. Z czego ostatnie 3-4 h byłam podłączana pod ktg, żeby monitorować tętno dziecka. Wtedy nie odczuwałam już przerwy między skurczami. Przyszedł lekarz i stwierdził, że z takimi skurczami już powinnam rodzić. Podanie leków na rozwarcie nie pomogło. I zapadła decyzja o cesarce. Boję się następnego porodu. Nawet nie chodzi o ból, chociaż szczerze był straszny, ale o to, że znowu nie będzie rozwarcia. Na pewno nie będę miała takiego pozytywnego nastawienia jak za pierwszym razem. Kiedy przychodzi taki etap porodu, że nie mogą już zrobić cesarki? Jak nie ma rozwarcia czy w ogóle jest możliwe urodzenie naturalnie? Chodzi mi o to, czy może być taka sytuacja, że rozwarcia brak a dziecko już sied******anale rodnym? Co wtedy robią? Żałuję, że nie zapytałam się lekarza w szpitalu, ale na cesarkę szłam już ledwo na nogach, a potem ciężko dochodziłam do siebie. Po prostu tyle godzin skurczy i cesarka strasznie mnie wymęczyły.