Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój facet doprowadza mnie do szału!!

Polecane posty

Gość gość

To ma być mój przyszły mąż. Ale ja nie wiem. Dziś mnie tak zdenerwował, że mam go serdecznie dość! Nawet nie mam ochoty go widzieć i z nim rozmawiać. Ja nie mam ochoty tłumaczyć mu po raz kolejny tych samych, ważnych dla mnie spraw i żeby postępował inaczej. Dziś już naprawdę przegiął. Wklejam pod spodem mój brudnopis - zapisek dzisiejszej złości i żalu do niego (wybaczcie wulgaryzmy). Proszę powiedzcie mi, czy po tym, co tu przeczytacie pomyślicie: co za idiotka, jeśli facet się z nią ożeni, to ma przechlapane, czy też powiecie: niech się facet weźmie za siebie i dojrzeje. niech idzie Naprawdę, uważam, że jeśli to się nie zmieni, to niech idzie szukać innej, naiwnej. A więc: "Twoje wady, które mówią mi, że słabo nadajesz się na partnera i mojego męża: 1. Nie lubisz sprzątać, żyjesz w syfie i jeszcze nie wstyd ci mnie do takiego domu zapraszać ===> wszystko, co związane z domem, spadnie na moj***arki, jesteś nieodpowiedzialny i mało dojrzały (syfiarz). 2. Nie myjesz kibla, nie czyścisz wanny, lustra, nie wymieniasz ręczników, nie myjesz deski po krojeniu, nie czyścisz zlewu mleczkiem, nie sprzątasz blatów, nie zmieniasz pościeli, nie ścierasz kurzu ===> wszystko, co związane z domem, spadnie na moj***arki, jesteś nieodpowiedzialny i mało dojrzały (syfiarz). 3. Nie naprawiasz popsutych rzeczy w domu, nie wymieniasz je na nowe, coś cieknie, kapie, koleboce się tygodniami ===> wszystko, co związane z domem, spadnie na moj***arki (leń). 4. Nie pytasz mnie: gdzie i jak chcę mieszkać, ile i kiedy chcę mieć dzieci, jak wolę spędzać święta, urlopy, jak chcę wychowywać dzieci, jak chcę pracować itp. W OGÓLE NIE ROZMAWIASZ JAK DOROSŁY CZŁOWIEK NA POWAŻNE TEMATY, UNIKASZ ICH JAK OGNIA, WIDAĆ TYLKO STRACH W TWOICH OCZACH I PRZERAŻENIE ===> nie masz planu na rodzinę, nie myślisz w perspektywie kilku lat do przodu, nie planujesz, nie myślisz o nas poważnie, jesteś niedojrzały, a to wszystko sprawia, że czuję, że nie będziesz umiał się o nas zatroszczyć (lęk i niepewność), bo prędzej s*********z, jak ci coś się nie będzie podobało, albo będzie trudno i nie po twojej myśli. 5. Kiedy cię potrzebuję, mam zły dzień, kiedy potrzebuję wysłuchania i wsparcia, kiedy jest mi źle (CO JEST NAJWAŻNIEJSZE W ŻYCIU, BO RESZTĘ MOŻNA SOBIE KUPIĆ), nie przytulasz mnie, nie zapewniasz, nie pocieszasz, traktujesz jak petenta w urzędzie, przemawiasz do mnie jak pan dyrektor ("w tej chwili nie mogę z panią rozmawiać, to nie ten moment, nie mam ochoty tego kontynuować/zaczynać"), irytujesz się mną, odrzucasz, nie odbierasz telefonu, wściekasz się na mnie, nie odpowiadasz, blokujesz dostęp do siebie, unikasz rozmów, chowasz głowę w piasek i ogólnie!! twoje j****e ego czuje się wtedy atakowane i odrzucone, zachowujesz się wtedy nie jak czuły i kochający partner, ale jak burak!! egocentryczny burak zawsze pomyśli najpierw o sobie, a tak naprawdę jest głuchy, bo to, o czym się żale, nie ma związku z nim!!!! burak! ===> nie czuję wsparcia emocjonalnego, boję ci się zaufać, z tego powodu nie chcę mieć z tobą dzieci (lęk), ponieważ jeśli moje dziecko przyszłoby z problemem do ciebie, przyszłoby po wsparcie, wysłuchanie, zapewnienie i troskę, a ty byś się zachował tak samo jak od 4 LAT!!! w stosunku do mnie, to gnoju w*********j, bo tak nie skrzywdzisz moich dzieci, nie pozwolę im czegoś takiego doświadczyć, takiego niezawinionego zupełnie odrzucenia!!!, zasługują na normalnego, kochającego je ojca. W*********j zatem. Najlepiej do Szwecji. Tam skrzywienie takie jak ty, jest normą. 6. Chcesz urządzać dom, ale nie masz pomysłu, ani gustu i smaku ===> jesteś niedojrzały, nie rozumiesz kobiety i wchodzisz na jej terytorium. Chcesz i tutaj jak pajac dowodzić i trzymać kontrolę. Frajer! Taka postawa irytuje tylko kobietę i rodzi konflikty".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma nawet zaręczyn jeszcze, ale ja to wszystko widzę, nie jestem ślepa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to co z tego jest najwazniesze w kilku slowach, a co mniej wazne, bo jak chcesz wszystko... to na raz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba o mmie haha. Jako dziecko sprzatalem csly dom z wlasnej woli teraz żyje w syfie i mi dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do sprzątania to generalnie większość facetów tak ma. Co do wsparcia to faceci widzą wszystko inaczej niestety. I nawet nie próbują zrozumieć większość przynajmniej.co innego jak nie ufasz ... To już problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wiecie, jak się człowiek tak wkurza, to taka niezła lista żali i pretensji tworzy :). Tylko mi się ogólnie cierpliwość kończy... i ogólnie czuję, że jemu tak wszystko wolno przychodzi, a z tym irytowaniem się na mnie i odrzucaniem mnie, kiedy potrzebuję wsparcia i przytulenia!! Ja się proszę i tłumaczę, jak krowie na rowie, żeby tak nie robił, a on dalej swoje. Mam tego dość. Nie odzywam się do niego. Napisał mi, że czuje się zle potraktowany, w niesprawiedliwy sposób i że to wyolbrzymiłam. Skoro tak uważa... Ja też uważam swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to jak Ci tak z nim źle to go zostaw tu i teraz. Chyba że z nim będziesz póki nie znajdziesz materiału na męża i wtedy dopiero odejdziesz, bo boisz się samotności, tak Ci wygodniej itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety, ma też bardzo dużo zalet, stąd też myślę, że wciąż z nim chce być. I jeszcze jedno, możecie się śmiać: strasznie jesteśmy za sobą, jest duże uczucie :). Co nie zmienia faktu, że się o te jego wady sprzeczamy i kłócimy. Sprzątanie i to co z domem, mogę jeszcze zaakceptować (jak mi się nie plącze w kuchni pod nogami, to jest ok), ale ten jego styl zachowania, kiedy na przykład się na coś żalę i on widzi, że przez to płaczę, a i tak swoje. Wtedy go nienawidzę. Dopóki się to nie rozwiąże, czegoś nie wypracujemy, ja za mąż za niego nie wyjdę i dzieci mu nie urodzę. Biedne dzieci by były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, ale mi te wady tak ogromnie przeszkadzają! Najlepsze jest to, że on zaczął nad nimi pracować (poszedł nawet z własnej woli!! na terapię) i niektóre rzeczy się zmieniają (ale bardzo powoli), ale mi się właśnie kończy cierpliwość.... (4 lata pewne rzeczy tolerowałam). Teraz te wady, jak tak zaczynamy na siebie poważniej patrzyć, mówić o założeniu rodziny, tak mocno widzę, ale to też chyba dlatego, że ja bardzo przez ostatni rok dojrzałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieciekawy ten charakterek partnera. Nie wytrzymasz długo w tym związku, prędzej czy później pęknie z hukiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to się zdecyduj czy chcesz z nim być, czy nie, bo sama sobie zaprzeczasz. My i tak Tobie nie pomożemy, bo już widać że wolisz być męczennicą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już pękło. Wyprowadziłam się od niego 2 miesiące temu i żyję sama. Miałam go już dość i naszych kłótni. Zadbałam o siebie. Dobrze wiem jacy jesteśmy i mnie to męczy. Ja nie wiem, kiedy my się dotrzemy. On jest dla mnie taki toporny w niektórych sprawach. Ale jak jest dobrze, to jest jak w niebie. Jest idealnie wtedy dla mnie. Plusy ostatnie są takie, że dzięki tej jego terapii więcej i szczerzej on ze mną rozmawia, więcej jest radości takiej czystej i zaufania pomiędzy nami. Ale jak pierdyknie...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, piszesz że nie chcesz brać z nim ślubu i nie chcesz mieć z nim dzieci... więc po co chcesz z nim być? No chyba kiedyś zachce Ci się założyć rodzinę i co wtedy? Zdradzisz go? Nie rozumiem takiego zachowania... albo się zrywa i szuka kogoś innego, albo się zostaje i się akceptuje drugą osobę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem po środku. Ani nie akceptuję, ani nie chcę odejść. To jest mój wielki dylemat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie myje zlewu mleczkiem - zbrodnia. Facet jeszcze nie dorósł. Albo to akceptujesz i czekasz albo powiedz mu żegnaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to męcz się dalej... Piszesz, że jak jest dobrze to układa wam się w związku, w patologicznych rodzinach też jak jest dobrze to jest spokoj. Piszesz, że Cię nie wspiera jak masz problem, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, z miłością jest tak samo. Właśnie w takich momentach można poznać jakim ktoś jest człowiekiem... Poprostu przyzwyczaiłaś się do niego i nie chcesz odejść, a teraz pomyśl sobie, że teraz i tak nie jest źle, on swoją prawdziwą naturę pokaże po ślubie, kiedy przestanie się starać. Ludzie się nie zmieniają, taki ma charakter i taki pozostanie. Jak chcesz się męczyć w takim związku to powodzenia. Ten facet Cię nie szanuje, nie szanuje Twoich uczuć nie wspierając Cię emocjonalnie, myślisz, że będzie Ci wierny? Ty będziesz się nad nim roztkliwiać, a on sobie znajdzie prostszą kobietę, która nie będzie się go ciągle czepiać. Po takich kłótniach, rozstaniach facet ma tylko coraz więcej urazu do swojej kobiety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniuś
Ja tu widzę typową babską "logikę": "zjem ciastko i będę miała ciastko", "kij ma jeden koniec", "medal to brakteat", "będę miała męża, który będzie męski i konkretny, ale jednocześnie będzie myjącym kible misiem pierdzisiem". Musisz się zdecydować jakiego chcesz faceta: albo bierzesz sobie "Pudziana" i naginasz ze ścierą, albo "Misia pierdzisia", który z przerażeniem w oczach będzie się chował przed tobą po kątach i "delikatnie sugerował", kiedy trzeba będzie coś zrobić :) I jak chcesz mieć swoje zdanie w związku to trochę trudno będzie znaleźć takiego frajera, który z własnej inicjatywy się oświadczy - także szanuj tego, którego masz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O Matko! Już współczuję twojemu ewentualnemu przyszłemu mężowi, bo będzie miał przesrane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uciekaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość84
Tol niech lepiej koleś ucieka. Inaczej do końca życia, całymi dniami będzie czyścił kibel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję facetowi takiej jędzy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie brzydzi cię koleś, który nie myje kibla po sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matko !!! To chcesz miec sprzątaczke czy męża? Wkurzasz sie o pierdoły - życie ci w kośc nie dało. Będąc sama tez czyścisz kibel .... Mając męża i 2 pensje można wynająć sprzątaczkę - raz na 1-2 tygodnie wystarczy solidnie posprzątać. Ludzie nie róbcie problemów z takich pierdół bo naprawde życie da wam tak w kość, że pożałujecie. Wiesz ile bym dała, żeby miec kogos po kim mogłabym sprzatać... niestety mąż nie żyje a ja zostałam z 2 malutkich dzieci. Z drugim sie rozwiodłam, bo okazał sie hazardzistą, zostałam z długami. Ocknij się albo jak ci nie pasuje to go rzuć - może on uszczęsliwi inną kobietę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć. Tak jak pisałam powyżej, kwestię tego porządku w domu czy sprzątania jeszcze zaakceptuję. Ale wkurza mnie to, że to leży wszystko na moich barkach. Bo odkąd się wyprowadziłam, to tamten dom jest brudny i syfiasty. Prysznic przecieka od miesięcy, to schodzi teraz na dół, żeby się w wannie myć. Kłęby kurzu itp. To oznacza tylko, że jak z nim mieszkałam, to ja dbałam o porządek. Teraz wychodzi, jaki on jest pod kątem sprzątania. Ale mniejsza o to. To mogę przełknąć. Ale ten brak wsparcia. Chodzi o to, że on się stara, ale on nie rozumie, że ja potrzebuję czegoś innego! I on nie musi mi czytać w myślach, co ma zrobić, ja mu wielkimi literami głoskowałam i mówiłam, czego ja, jakich zachowań, od niego potrzebuję. Czy to takie trudne??? Do tego nie potrzeba pieniędzy, mega rzeczy, tylko dobrej woli, pilnowania się i takiej chęci. Aż tyle. A te uniki w rozmowach..., proszę was. On zachowuje się względem mnie jak pan dyrektor (bo w pracy jest dyrektorem). Ja muszę się go zapytać, czy mogę porozmawiać o swoim problemie, bo nie wiem czy będzie chciał. A jak mu się nie podoba, jak się emocjonuję, to potrafi się rozłączyć, odwrócić plecami, i powiedzieć, że on ma dość. Tylko najlepsze jest to, że jak on potrzebuje sie wygadać, albo poprzytulać (a potrzebuje tego co dziennie!!!!) to ja jestem! Zawsze! Nigdy mu nie mówię: teraz nie mam czasu, albo: nie chcę o tym gadać. Jak to jest, że jak on potrzebuje we mnie przyjaciela i wsparcia to automatycznie to dostaje, a ja??? Czekać na dywaniku, aż dyrektor wpuści do gabinetu?? Przecież to brak szacunku. Jak ja mam żyć z takim człowiekiem. Przecież to wygląda tak, jakby mu czegoś w emocjach brakowało, skoro w życiu na co dzień także musi grać tę rolę dyrektora. Chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie może rację z tym sprzątaniem. Trzeba chyba odpuścić. To są pierdoły. Pieniądze są, to ta sprzątaczka niech przychodzi. Zresztą jak mieszkał kiedyś sam, to wynajmował. Chodzi tylko o to, że ja się boję, że jak dojdą jeszcze poważniejsze problemy życiowe (dom, rodzina, dzieci), to to wszystko zostanie na moich barkach, bo pan dyrektor jak coś mu będzie przeszkadzać wyjedzie w podróż służbową i zostawi mnie ze wszystkim samą. Bo on tak robi. I mówię mu, żeby przestał, żeby był szczery ze mną i rozmawiał, bo to buduje zaufanie i bliskość, a on nadal swoje: niewygodny temat - spychologia - głowa w piasek. Wtedy rodzi się moja frustracja. A teraz po prostu ja już sobie tak nie pozwalam, chcę zmiany tego, dlatego tak o to ze mną walczy. Bo wie, że musiałby oddać kawałek swojego wygodnego życia i wziąć odpowiedzialność za nas i naszą rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana pieniądze są - a to najważniejsze uwierz. Wtedy dużo problemów odchodzi - np. właśnie to nieszczęsne sprzątanie. Porozmawiaj szczerze z nim o co ci chodzi, bez nerwów, kłotni, normalna szczera rozmowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zadzwoniłam do niego, bo chciałam z nim porozmawiać i się dziś spotkać. Był w pociągu (jedzie do pracy do innego miasta). I tyle z tego mam.. Próbował mi powiedzieć, że mi mówił, że wyjeżdża...No tak, już mu się wszystko p******i, bo chyba ze swoimi pracownikami omawiał tę kwestię, bo na pewno nie ze mną. Jego wciąż nie ma..., pieniądze nie dają szczęścia. Pomagają, ułatwiają, ale za nie nie kupisz obecności i zrozumienia. Bez sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pieniądze nie dają szczęścia powiadasz .... Powiedz to kobiecie bez mieszkania z 2-3 dzieci które głodują, które nigdy nie były na wakacjach, które noszą ciuchy z lumpexu, ... proszę nie ośmieszaj się. Zajmij sie sobą bo widzę że chcesz sie uwiesić na facecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×