Wojna domowa w Niemczech zbliża się

W mediach panuje ścisła cenzura informacji na temat coraz liczniejszych aktów agresji. Podobno w ciągu ostatnich 3 tygodni było aż 600 podpaleń w ośrodkach dla uchodźców podczas gdy w poprzednich miesiącach 2015 roku było ich w sumie 400. Znowu pojawiają się też wielkie manifestacje, które odbywają się przeważnie w pamiętających jeszcze totalitaryzm NRD, wschodnich landach. Ludziom tym nie podoba się, że RFN zaczyna się upodabniać do komunistycznego pierwowzoru narzucając decyzje ludziom, zupełnie się z nimi nie licząc. Wśród najbardziej buntujących się landów w Niemczech jest Bawaria. Land ten szczególnie odczuwa problem z uchodźcami, ponieważ graniczy z Austrią. Stały napływ młodych islamistów powoduje tam wiele problemów. Usiłuje się umieszczać na siłę uchodźców w bawarskich miastach, ale prowadzi to do tego, że bardzo szybko przyrasta tam procent populacji muzułmańskiej, co prowadzi nieuchronnie do konieczności dostosowania się do nich Niemcom, a to wielu się nie podoba. Można powiedzieć, że Niemcy ześlizgują się powoli w anarchię. Po ulicach miasteczek przechadzają się grupki agresywnych młodych mężczyzn, którzy poszukują rozrywki, w tym seksualnej. Władze udają, że problem nie występuje i kłamią o 800 tysiącach nielegalnych imigrantów, podczas gdy z wszelkich rachunków wynika, że do Niemiec przyjedzie w tym roku przynajmniej 1,5 mln islamistów. Kolejni są w drodze, tak, że do 2020 roku w Niemczech będzie 20 mln muzułmanów. Niemcy mają teraz tylko dwie opcje. Albo dadzą się zarżnąć i na tej drodze znajdują się obecnie wraz z innymi europejskimi narodami, albo zaczną walczyć z najeźdźcami, o których nie wolno pisać źle, a zwalcza się postawy prowadzące do przetrwania narodu. Konsekwencją obecnego bałaganu z wywołaną celowo migracją ludności muzułmańskiej do Europy może być nie tylko upadek Unii Europejskiej, ale też rozpad Niemiec. Obecnie nie brzmi to już tak nieprawdopodobnie jak kiedyś.