Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kinn33

wysiadam psychicznie przez swoje schizy, czy powinnam brac leki

Polecane posty

Gość kinn33

Wszystko zaczeło się ok 2 lata temu. Zawsze byłam nerwowa i miałam lekką hipochondrię, ale dało się żyć. Kiedy napadało mnie schizowanie że chora jestem ja, dzieci, moja rodzina potrafiłam w miarę dobrze przetłumaczyć sobie że to dzieje się tylko w mojej głowie, że chorób na świecie są miliony ale jakoś nikt wśród moich znajomych nie ma poważnie chorych dzieci, nie umiera na raka. No i stało sie...okazało się że mój synek ma jałową martwicę kości udowej. Nasze życie złamało się w pół. Jest to choroba przewlekła, dziecko cierpi latami, nie może chodzić, o psychice dotychczas radosnego 4ro latka nie wspomnę. Po 2 latach synek wyszedł z choroby, znowu biegał, smiał się, poszedł do szkoły. We mnie jednak coś pękło. Teraz już wiedziałam że może mnie i moje dzieci spotkać wszystko co najgorsze w każdej chwili. Każdy dziwny objaw był dla mnie rujnujący. W ciągu pół roku miałam już raka jajnika, raka piersi, stwardnienie rozsiane, cukrzycę, tężec, hashimoto, czerniaka, raka jelita grubego. A moje dzieci - padaczkę, guzy mózgu, niewydolność nerek, białaczkę... Najgorsze jest to że kiedy widzę u siebie lub u nich jakiś objaw jestem na 100% pewna że tym razem mam rację! że przecież objawy są tak oczywiste, ze to nie moze być nic innego, ze spędziłam godziny (nie raz dni!!!) na przeszukaniu internetu i na pewno tym razem to straszna choroba. Za każdym razem badam siebie i dzieci kompleksowo. Kiedy z powodu przewlekłych biegunek zrobiłam sobie prywatnie kolonoskopię (!!!!) i okazało się że biegunki mam na skutek zażywania magnezu stwierdziłam że autentycznie mam z głową! Ze czas zrozumieć że internet zwyczajnie powoduje paranoje i że muszę zacząć normalnie żyć. Wierzyłam w to przez miesiąc dopóki córka nie zaczeła z dnia na dzień robić się blada, osłabiona, chudła. Byłam pewna że ma białaczkę. Czekając na wyniki badań krwi spędziłam cały weekend na szukaniu najlepszego hematologa w niemczech!!! czytałam historie dzieci, płakałam non stop.... W poniedziałek okazało się że wyniki są idealne, a zrobiłam badanie wszystkiego - nie tylko zwykłą morfologię ale rozmaz, elektrolity, próby wątrobowe, mocznik, kreatynina, ob, crp, żelazo, b12, tsh i czynniki krzepnięcia krwi.... Dziś, czyli dosłownie 2 dni później mam kolejną schizę, nawet nie będę wam pisać... najgorsze jest to że za każdym razem tak święcie w to wierzę, nikt nie jest w stanie mnie przekonać że się mylę. Po dzisiejszym dniu wiem już że nie mogę z tym żyć, strach mnie paraliżuje. Codziennie, CODZIENNIE jestem w 100% przekonana że ja albo dzieci mamy jakąś śmiertleną chorobę. Byłam raz u psychiatry jednak spotkanie z nią tylko mnie dobiło. Gadała takie frazesy pt. "musisz się wziąć w garść dla dzieci". Czy ja tego nie wiem?? Ale ten strach jest silniejszy niż rozsądek. Nie wiem co robić, czy ktoś miał podobny problem i sobie poradził??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuję, mogę sobie wyobrazić co czujesz. Najlepiej jakbyś wzięła się do pracy lub znalazła jakieś zajęcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z czasem chyba te dolegliwosci przynajmniej zelzeja, bo masz jeszcze traume , w końcu jak sie to zaczeło dopiero 2 lata temu to jest mało.. Leki nie mam sensu brac wg mnie, chyba zebys nie dawła rady totalnie, bo one wprawdzie pomagaja, ale maja wiele skutków ubocznych, a po odtsawieniu moze byc jeszcze gorzej. Ew. psychoterapeuta, nie psycholog, który by sie specjalizował w leczeniu konkretnego zaburzenia, są jakies terapie behawioralno- poznawcze skuteczne w leczeniu niektórych nerwic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadem
Wiem przez co przechodzisz. Do.niedawna mój mąż mial podobne objawy. Ciage myślał ze jest na cos chory. Najmniejszy ból czegokolwiek kończył sie mega rozpacza i stresem. Przeszedł przez wielu lekarzy. Zrobil milion badan. Wszystkie wychodzimy idealnie. Pomoc znalazł dopiero u psychiatry. Leki i terapia pomogły. Znów mam mojego ukochanego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinn33
mój mąż odradza mi leki. Twierdzi ze po psychotropach nie będę sobą. Jednak teraz też nie jestem. Jestem kłębkiem nerwów, nie mam życia. Moi znajomi też mówią mi że to przez traumę po ciężkiej chorobie dziecka, że jeszcze będzie lepiej. Ale nawet jeśli lepiej bedzie za rok dwa, to jest bardzo wiele czasu który zamiast spedzac z dziecmi spedzam przez laptopem czytając o śmiertelnych chorobach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nerwica lękowa. Też na nią choruje. Nie dość ze hipochondria to jeszcze derealizacja i roznorakie fizyczne objawy jak zawroty glowy, dusznosci czy bóle w klatce piersiowej :/ tylko ze u mnie wyszło też nieaktywne hashimoto ( tarczyca w rozpadzie ale hormony jeszczs ok) i tezyczka (niedobór magnezu w mięśniach i mozgu). A choroby też mislsm wszystkie :( zrobiłam masę badań i wszystko poza usg tarczycy wyszło ok. Brałam Antydepresanty ale było jeszcze gorzej bo zaczęłam łapać depresję. Aktualnie biorę tylko magnez,wit b12, potas, ginkofar, dziurawiec i cZasem jakieś Benzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadem
Nie musisz brać psychotropów. Sa inne leki pomagające w takim stanie. Jak wczesniej wspomniałam terapia z psychologiem wiele potrafi zdziałać. Nie jest wstydem isc do psychiatry. Nie boj się tego. Daj sobie pomoc. Nie wiesz ile jeszcze zdołasz wytrzymać w takim stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×