Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przedszkole problem

Polecane posty

Gość gość

Witam. Chciałam się poradzić mam zmagających się z podobnym problemem. Na wstępie dodam, że od roku jestem bezrobotna, rozglądam się za pracą, ale sytuacja z dzieckiem powoduje, że odkładam to na później. Dodam jeszcze że praca nie jest przymusem, raczej poprawieniem komfortu życia,który i tak nie jest zły. Piszę o tym, żeby było jasne, że nie jestem zmuszona żeby zostawiać syna w przedszkolu. Sam problem polega na tym, że przez 2 miesiące syn chodził tam z wielką chęcią. Od samego początku nie było żadnych problemów, żegnał mnie słowami: "idź już mamo do domu". Byłam cała w skowronkach. Syn zawsze był bardzo koleżeński, lubi towarzystwo dzieci, więc nie ukrywam, że nie martwiłam się jego pójścia do przedszkola. Problem pojawił się, gdy przez 3 tyg. nie mógł tam uczęszczać, bo chorował. Gdy wrócił, akurat w dzień imprezy, gdzie dzieci prezentowały przed rodzicami (ja też byłam z mężem) wiersze i zabawy których nie umiał, rozpłakał się i przybiegł do nas. Od tego czasu nie chce chodzić do przedszkola. Prowadzałam go tam jeszcze 3 razy, pierwszy dzień po tej "akcji" był w miarę, potem coraz gorzej, trzeciego dnia był mi już "wyrwany" przez opiekunkę. Wrócił do domu z gorączką, okazało się po kilku dniach że miał anginę i musiał brać antybiotyk. 2 tyg,. wcześniej z powodu innej choroby skończył również antybiotyk. Załamało mnie to, nie ukrywam, bo choroba goniła za chorobą. Postanowiliśmy zrobić mu miesiąc wolnego, żeby doszedł do siebie w sensie zdrowotnym. Już teraz mówi ze nie chce tam iść, bo pani się denerwuje gdy ja za tobą płaczę. Moje pytanie jest takie. Co robić w tej sytuacji? Gdzieś tam wymyśliłam sobie, że puszczę go do przedszkola na Mikołaja, będą mieć prezenty i może tak miło zacznie mu się dzień. Niby chce iść, ale jak to 4 latek, przy innej okazji powtarza, ze nie chce iść już do przedszkola. Jak go przekonać??? Nie piszcie tylko zeby mówić, że tam się nie bedzie nudził, że są dzieci,zabawy itp. Ja to wszystko mu ciągle powtarzam, ale to nie działa :( Mówi że chce w domu z mamą, tu ma zabawki (nie poznaję go!) Czy może zwyczajnie odpuścić mu to przedszkole? Trochę traktowałabym to jako porażkę, z drugiej strony, za rok będzie miał 5 lat, będzie starszy i może chętniej będzie chodził do zerówki. A nie chcę mu obrzydzić przedszkola wypychając go na siłę, tym bardziej że nie muszę, po to żeby miał złe wspomnienia i za rok byłby problem. Nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapewne trochę inaczej uważają mamy pracujące, inaczej te które nie pracują, ale chętnie poznam opinie obu stron. Fajnie by było, gdyby znalazł się ktoś z podobnym problem i napisał, jak gdy za rok dziecko ponownie próbowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeżył trudną dla siebie sytuację, poczuł się na boku, gorszy, było mu przykro i stąd taka reakcja. Moim zdaniem nic na siłę, bo jeszcze bardziej się zniechci. Widzę trzy rozwiązania, przy czym Twój z Mikołajem też jest dobry, ale weź pod uwagę, że na przybycie Mikołaja dzieci też się przygorowują, śpiewają piosenki itd, a on znów nie będzie tego umiał i sytuacja może się powtórzyć. Moje propozycje: 1) Niech pobędzie z Tobą dłużej, miesiąc, dwa, może wtedy sam zatęskni za kolegami. 2) Zaprowadzaj go na maksymalnie krótki czas, np na dwie godziny dziennie, 3) Daj sobie w tym roku spokój z przedszkolem, skoro nie musisz pracować. Tak naprawdę przedszkola powstały dla rodziów pracujących, którzy nie mogą skorzystać z pomocy dziadków itp i wymusiła to taka sytuacja, że rodziny przestały być wielopokoleniowe, jednakże ludzie zaczęli przedszkola traktować jako konieczność, dorabiać do nich ideologię. Owszem, niektóre przynoszą korzyści, np. waldorfskie, montesorri (są drogie), co lepsze publiczne, ale większość to są przechowalnie dla dzieci. Jeżeli jednak uważasz, że przedszkole jest Twojemu dziecku potrzebne, achęcaj go do niego małymi krokami, ale nie namawiaj cały czas, bo to przyniesie odwrotny skutek. Powiodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha i porozmawiaj z nim o tej sytuacji, powiedz mu, że rozumiesz, że zrobiło mus się smutno, wytłumacz dlaczego tak się stało. Możesz też srobić tak, że powiesz mu, że może sam zadecydować czy chce chodzić do przedszkola i nie poruszaj więcej tego tematu. Być może sam Cie zaskoczy i po tygodniu stwierdzi, że chce tam iść. Dla mnie jako matki najważniejsze byłoby to, aby nie pogłębiać problemu zmuszaniem go, aby tam uczęszczał. Musiał bardzo mocno przeżyc tą sytucję i teraz potrzebuje czasu, aby to sobie poukładać. Pomóż mu w tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dziękuję za wypowiedź. Ja małego posłałam tam tylko dlatego, że sam bardzo chciał. I faktycznie, tak było na początku. Teraz po Twoim poście "przestraszyłam" się Mikołaja, bo jeśli faktycznie dzieci znowu coś będą miały przygotowane... Podpytam wcześniej jego panią, to będę miała jasność. Dużo o tym myślę i chyba faktycznie, jeśli nie da się namówić na przedszkole, lub też po ponownej próbie będzie powtarzał że nie chce, to chyba nie ma sensu tam go ciągnąć. Ostatni raz przeraził mnie przyznam szczerze, opiekunka zapewne myślała że spieszę się do pracy i wyrwała mi małego (wcześniej widziałam takie sytuacje względem innych dzieci i dziękowałam opatrzności że mnie to nie musi spotykać) jednak jak podsłuchiwałam pod drzwiami szybko się uspokoił, co nie zmienia faktu, że później mi opowiadał, że ciągle za mną płakał aż pani się na niego denerwowała. Kurcze, nie chcę mu tego serwować wiedząc, że za rok będzie musiał już chodzić do zerówki i wtedy już nie będzie zmiłuj. Nie chcę żeby się zniechęcił. Z drugiej strony jak czytałam wypowiedzi w internecie, to niektórzy potępiają takie zachowanie, że poddałabym się dziecku i kiedyś będzie mi dyktowało warunki. Ale może nie ma co demonizować, to małe dziecko, wdraża się w życie rówieśników, nie jest mu łatwo, a ciągnięcie go zapłakanego na siłę, gdy ja jestem w domu chyba nie ma większego sensu. Nie pytałabym o to, gdybym pracowała, rzecz wiadoma, ale mi aż samej głupio ciągnąć go na siłę gdzieś, gdzie nie chce iść podczas gdy ja z "ciężkim sercem" siedziałabym w domu. Jest mi tylko bardzo smutno z tego powodu, że nastąpił regres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja żałuję że nie chodziłam do przedszkola nie umiałam kontaktować się z rówieśnikami moimi dziećmi opiekowała się babcia bo była na miejscu ale myślę że kontakt z rówieśnikami przynosi dużo kożyści czy np w szkole nie będzie czegoś umiał czy rozumiał pozwolisz mu zostać w domu zgadzam się z wypowiedzią wyżej jeśli nie musisz prowadzaj go tam rzadziej lub krócej ale niech ma kontakt a w domu także może uczyć się wierszy i piosenek z rodzicami którymi pochwali się przed kolegami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie tam dyktowanie warunków, raczej pokazanie dziecku, że szanujesz jego emocjonalne potrzeby, że to co ono przeżywa jest dla Ciebie ważne i może na Ciebie liczyć. Zaufaj raczej psychologom i ich publikacje poczytaj w tym temacie, a nie jakimś bredniom wypisywanym przez niewiadomo kogo. Niektórzy rodzice myślą, że dziecko koniecznie trzeba zdominować, nigdy nie pozwalać mu decydować o sobie, a później wyrastają z takich dzieci stłamszeni dorośli, bez poczucia własnej warości, których współpracownicy nie szanują. Wyobraź sobie, co może czuć dziecko wyrywane przez panią z objęć mamy i pozostawiająca go wtedy mama? Słyszałam o chłopcu, który po takiej akcji zaczął mówić, że mama go nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a syn sąsiada wychowany bezstresowo zabił rodziców nie ma regół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Regres nie nastąpi, jeżeli w będziesz coś z dzieckiem robić, pokazuj mu swiat literek, cyferek, uczcie sie piosenek, róbcie domowymi sposobami doświadczenia ( necie przepisów bez liku), pieczcie rzem ciasto itd. Jeżeli Cię stać, możesz z nim raz tygodniu chodzić na jakieś zajęćia muzyczne, lub plastyczne. Ja tam bardziej bym się bała tego, co si tanie jeli na siłę wypchasz go do przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ma do tego bezstresowe wychowanie? NIC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Również dzięki za wypowiedź. Jak napisałam wyżej, wysłałam tam syna, bo bardzo chciał, uwielbiał wręcz dzieci. Teraz dosłownie wszystko się zmieniło w drugą stronę. Mówi że nie chce tam chodzić, że pani jest zła jak on pyta o mnie i popłakuje, mówi że się tam nudzi. Ja wiem że ta sytuacja z imprezą (na której nic nie umiał bo chorował i nie było go w przedszkolu) - była przełomowa, ale także opowiada że się nudzi, że kolega się na niego złości a on nie wie czemu i tym podobne problemy 4 latka. Ja z nim dużo rozmawiam, ale tak jak tu wcześniej było sugerowane przez kogoś, nie nakłaniam go na siłę do wynurzeń, gdy widzę że nie chce, a na ogół nie chce nic mówić o przedszkolu, więc niestety ciężko mi go tym bardziej namówić na powrót tam. Podejmę próby za miesiąc, jak już minie ten dłuższy czas i kto wie, może zatęskni, jeśli jednak będzie płakał, to odpuszczę i zrezygnuję, bo boję się że zniechęci się całkowicie, a za rok czeka nas to samo, ale przymusowe. I nie chcę po prostu żeby miał złe wspomnienia (typu płacz czy inne rozwiazania siłowe - zabieranie siła przez opiekunkę itp.) Potrzebowałam tylko wysłuchać Waszych opinii, bo jak wiadomo, swojej nie jestem pewna, całkowity mętlik w głowie, ale przychylam się do pierwszej wypowiedzi i tak postąpię. Dzięki raz jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki, sporo w tym prawdy. Jak wróciłam do domu po wyrwaniu syna przez opiekunkę, to pół dnia przeryczałam. Ja w domu, on w przedszkolu. I w sumie po co nam to było, jeśli żadnego przymusu nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli chodzi o regres, to chodziło mi bardziej o regres w stosunkach towarzyskich. Wcześniej leciał do dzieci na skrzydłach, a teraz mówi że nie chce iść do nich i się z nimi nudzi. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzam sie z tym, ze przedszkola to przechowalnia dzieci i instytucja w glownej mierze dla rodzicow pracujacych. Przedszkole to dla dziecka niezwykle wazny etap w zyciu. To tu msztaltuja sie jego pierwsze relacje spoleczne. Tam nabywa wiele nowych umiejetnosci i doswiadczen. Bawi sie, uczy, poznaje swiat. Ty go troszke tego pozbawiasz a jest juz duzym chlopczykiem. Tez mam 4latka ale do przedszkola chodzi od kiedy mial niecale 3. Ma tym gorzej, ze nie jest to polskie przedszkole i idac tam kompletnie nie umial sie porozumiec. Pierwsze dnj rowniez byl mi wyrywany. Po dramatycznym pozegnaniu o dziwo uspokajal sie tam w moment. W tym ciezkiem okresie dawalam mu max poczucia bezpieczenstwa, tlumaczylam, czytalam bajki o tej tematyce, opowiadania, wspominalam jak sama chodzilam do przedszkola. Teraz jest ono waznym elementem w jego zyciu, biegnie tam w podskokach, nauczyl sie wielu nowych rzeczy, poznal mnostwo nowych przyjaciol, ciagnie podspiewuje pod nosem piosenki albo mowi wierszyki. Nie mozna dzieciom usuwac z pod nog wszystkich trudnosc****amietajmy, ze malec wychodzac im naprzeciw uczy sie jak je pokonywac. To niezwykle wazna cecha. Zrazil sie Mikolajem, to zrozumiale ale powinnas go tam znow zaprowadzic. Proponuje rozmowe z nauczycielka, niech pozna Twoj punkt widzenia i Twoje obawy. Pierwszy ponowny kontakt z przedszkolem dobrze byloby zorganizowac w twojej obecnosci. To moze byc godzinka. Poznien zostaw go przez pare dni na 2/3. Gwarantuje, ze po niedlugim czasie otworzy sie na przedszkole i poczuje sie tam pewnie. Musi tylko przetrwac ten pierwszy najtrudniejszy czas- tak jak my w kazdej nowej pracy ;) jego odpornosc tez sie wzmocni, moj synek po wychorowaniu nie przynosi do domu nic procz lekkiego katarku. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Dzięki za wypowiedź. Ja także uważam, że przedszkole bardzo wiele uczy dzieci. Mój syn, który na początku tak chętnie tam uczęszczał, zaskakiwał mnie codziennie nowymi umiejętnościami. Tzn. może źle napisałam, nie robił rzeczy nadzwyczajnych, ale gdy wcześniej próbowałam uczyć go tego samego w domu (ściąganie ubranek, korzystanie w pełni samemu z muszli klozetowej itp.) to kompletnie mu się nie chciało, a po pobycie w przedszkolu robił to bardzo chętnie. Także to, że jednak codziennie miał kontakt z rówiesnikami, uczył się współpracy, dzielenia się zabawkami itp. to bardzo ważne rzeczy, kompletnie tego nie umniejszam. Jednak mój problem dotyczy tego, że synowi się odwidziało. Nie miał absolutnie żadnego problemu adaptacji, po prostu po jakimś czasie stwierdził że nie chce i już podając mi powyższe powody. Jak wspomniałam, gdybym pracowała, to nawet nie pytałabym Was co robić, wiadomo - byłyby rozwiązania siłowe, jeśli spokojne tłumaczenia nie dawałyby efektu, ale pytanie właśnie, czy te siłowe rozwiązania w przypadku gdy ja i tak jestem w domu mają jakikolwiek sens? Ja posłałam tam syna wyłącznie dla jego dobra, bo chciał bawić się z dziećmi, nie dlatego że jestem nim zmęczona czy że jestem wygodna. Wiem że czułabym się jakoś 'paskudnie' siedząc w domu i wiedząc że on tam za mną płacze. Ciężka sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To, ze tak mowi nie oznacza, ze tak jest. Zrazil sie tam i chwyta sie wszelkich sposobow by tam nie isc. A prawda jest, ze chodzac tam nie plakalby, nie rozpaczal, nie wyl rozpaczliwie lub nie siedzial w kacie z glutem po kolana czekajac na ciebis bo chyba takie obrazy widzisz a bawilby sie, uczestniczyl w zajeciach, mial kontakt z rowiesnikami bo tego raczej w domu nie ma. Same pozytywy. Musisz zrozumiec, ze posylajac go do przedszkola mimo jego prostestow nie robisz mu krzywdy a wrecz przeciwnie. To nic, ze nie pracujesz, to akurat nie ma tu nic do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, zdaję sobie sprawę, że pewnie nie cały dzień siedzi tam płacząc, dlatego tak bardzo chciałabym żeby tam chodził, żeby jednak się przekonał, ale ciągle chodzi mi o to, jak mam zacząć to robić. Jak, jeśli nie na siłę, czyli jak ostatnim razem płaczącego, proszącego mnie "mamo, ja chcę z tobą iść do domu", wyrywającego się opiekunce i ostatecznie zawleczonego do sali. Nie wiem, może ktoś ma na to receptę, żeby w taki sposób go tam nie zostawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że ten ostatni fatalny raz, miał swój skutek. Tzn. czułam, jak to matka, że powinnam pójść po niego o wiele wcześniej niż zwykle. Tak też zrobiłam. Jego pani mówiła, że niepotrzebnie itp. Jak się okazało, potrzebnie. Już po małym widziałam że jest inny., ale to byłoby zrozumiałe, w końcu dzień jaki był, to każdy wiedział. Z tym że wyglądał jak nieobecny :( Był strasznie zimny, w domu okazało się że miał gorączkę, 38 stopni. Miał dreszcze. Jak wrócił z przedszkola, to spał 4 godz. pod rząd. Myślałam ze to jakaś reakcja stresowa (trochę czytałam o tym w internecie) ale kolejnego dnia u lekarza okazało się że zaczynała mu się angina. Pomijam już chorobę, ale tego feralnego dnia w przedszkolu okazało się że połowę pobytu tam (3,5godz. był łącznie) przespał! On nigdy nie spał w przedszkolu i nigdy nie miał drzemek (odkąd skończył 3 lata, teraz ma 4,5) Pewnie to wynik gorączki i moze stresu razem wzięte. Nie mam pojęcia. Był strasznie słaby, wieczorem miał 39,8. Następnego dnia opowiadał że jak się obudził w przedszkolu, to był sam, nie było dzieci ani pani :( Pytałam to co wtedy zrobił, powiedział że szukał dzieci i znalazł (myły ręce po 2 śniadaniu w łazience). Myślę że to też miało wpływ na jego negatywne podejście do przedszkola. Został jednak pozbawiony czegoś nadrzędnego dla dziecka - poczucia bezpieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam nic do pań opiekunek. Wiem że nie rozdwoją się, nie roztroją. Powinien być ktoś przy nim po obudzeniu, ale jest jeszcze 20 innych dzieci i ktoś też musi ich pilnować. Jestem tego świadoma, stąd właśnie mam pewne wątpliwości czy naprawdę jest sens wymuszać na nim pozostawanie tam, gdy czasem może to być nawet niebezpieczne. Wiem że panie robią wszystko, żeby było jak najlepiej dla dzieci i dla rodziców. To odebranie na siłę, też miało swój cel - pani myślała że idę do pracy, a i też wiedziała, że inaczej tego nie rozwiążemy. Bo taka prawda, albo wóz, albo przewóz. Cudów nie ma jak wiemy. Jeśli dziecko nie rozumie choć mu się łagodnie tłumaczy jak to wygląda, że idzie do przedszkola na krótki czas, ja po niego przyjdę jak zawsze itp. a ono dalej nie chce zostać, to przecież inaczej niż siłowo tego nie rozwiążemy, a ja bardzo bym chciała tego uniknąć (podczas gdy nie jest to przymusem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak w szkole mu też sie nie spodoba? Co wtedy,najpierw może cie zaszantażować placzem choc doprawdy krzywda mu sie nie dzieje,a potem co?dopiero bedzie jak sie zorientuje ,że placz to za mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taka wypowiedź jest najprostsza, co nie znaczy że nie ma jakiegoś tam sensu. Jednak jakby nie było, dziecko które chodzi do szkoły jest starsze i docierają do niego argumenty, do 4 latka mało co dociera, jest zbyt mały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka2015
Dziś temat przedszkola "wszedł sam." Niestety znowu w aspekcie negatywnym. Chciałam zająć syna zabawą, uczeniem się literek, na co on rzewnie się rozpłakał i trochę to trwało zanim się uspokoił. Nie wiedziałam dlaczego płacze. Po uspokojeniu się, powiedział, że nie chce iść do przedszkola uczyć się literek! Z tym że ja miałam na myśli że pouczymy się ich w domu, temat przedszkola w ogóle nie został wywołany, a synek jednak od razu z tym to negatywnie skojarzył. Nie sądzę, żeby dał się po dobroci namówić na powrót. Martwi mnie to bardzo. Czytam dużo w tym temacie, także wypowiedzi psychologów. Jedna psycholog radziła, żeby nie robić nic na siłę, bo można całkowicie dziecko zniechęcić. Jeśli nie ma faktycznie takiej konieczności, to odpuścić. Sama nie wiem, to będzie dla mnie jakaś tam jednak porażka. Szkoda że nie wypowiedział się dotąd ktoś, kto miał podobny problem. Chciałabym wiedzieć, czy po takim ustąpieniu Wasze dziecko za rok chętnie poszło do przedszkola (zerówki) i nie było z tym już problemów, złych wspomnień. Właśnie tych ostatnich chciałabym mu oszczędzić, bo za rok czeka nas przymusowe chodzenie do zerówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy ktoś z was może polecić przedszkole Aniołkowo w Łodzi? Dzięki bardzo za wszystkie opinie, są dla mnie mega wazne, bo chcialabym tam wyslac swoją córkę. Uparłam się na to przedszkole, bo jest mega blisko nas i na tym by mi bardzo zależało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobny problem, sytuacja prawie taka sama rowniez siedze w domu I nie pracuje jednak bardzo chcialam aby poszedl w tym roku do przedszkola. Tylko ja jeszcze siiedzie w domu z poltora rocznym braciszkiem I jest gadka ze on moze z mama zostac w domu. Codziennie rano jak sie ubiera poplakuje, a wieczorem milion tych samych pytan dllaczego on musi isc, I paniczny placz wpadajacy w histerie... tez mial spora nieobecnosc bo prawie caly miesiac'... nie wiem jak go zachecic, mowi ze w przedszkolu sie nudzi ze mu dzieci zabieraja zabawki I ze strasznie teskni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka2015
Nie wiem, bo nie napisałaś, czy Twój synek miał od początku problem adaptacyjny, czy przedszkole znudziło mu się z czasem. U mnie na początku było idealnie, dopiero z czasem powstał taki problem. Wiesz, ja czytam sporo w tym temacie, wypowiedzi psychologów itp. I myślę że u mnie to wygląda tak, że syn w związku z tym, że nie ma rodzeństwa z którym mogłby się pobawić (Twój podobnie zapewne, bo z takim maluchem to jednak jest niespecjalny kontakt) to bardzo chętnie uczestniczył w zajęciach przedszkolnych, mogłabym powiedziec, że leciał na skrzydłach do dzieci. Z czasem (po długiej nieobecności) przy okazji imprezy na której nic nie potrafił z racji nieobecności - poczuł się wyobcowany. Od tej pory powoli zaczęła pogłebiać się jego niechęć do przedszkola. 3 dni jakoś przechodził, w czwarty było już bardzo źle. Ciekawa jestem jak sobie z tym radzisz? Prowadzasz nadal synka do przedszkola? Jak mały reaguje przy samym rozstaniu, czy tylko delikatnie popłakuje i odchodzisz, czy mocno płacze i trzyma się Ciebie (mój tak ostatni raz zareagował) I co robi w przedszkolu? Podpytywałaś opiekunki? Czy bawi się, czy siedzi sam, czy popłakuje? Mój ostatnie 3 dni popłakiwał, a w ostatni dzień napatoczyła mu się gorączka i sporo czasu przespał. Nie wiem co robić tak do końca. Ok. Mikołaja chciałabym go tam zaprowadzić, zachęcając paczką itp. Teraz gdy nadarza się okazja to delikatnie z nim rozmawiam, podpytuję, ale słysze jedno, nie chcę tam iść, tm nudno, ja za Tobą płaczę. Kiedy mówi mi w domu że się nudzi, to tłumaczę mu, że po to chciałam żeby chodził do przedszkola, żeby się nie nudził, więc on cwany za chwilę mówi "już się nie nudzę, zobacz rysuję sobie". :/ I tak to wygląda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka2015
Trochę nie dokończyłam swoją wypowiedź. Chodziło mi o to, że oprócz tego momentu gdy poczuł się wyobcowany, a był to jeden z głównych elementów zniechęcających, to syn potem zaczął wspominać, że nudzi się tam itp. I jak czytałam wypowiedzi specjalistów, to dziecko które łaknęło mocno towarzystwa innych dzieci i przez jakiś czas uczestniczyło z nimi w zabawach itp. z czasem potrafi znudzić się tym, a konkretniej bardziej tym, że dzieci jak to dzieci, nie zawsze mają ochotę na zabawę (nie zapominajmy, że niektóre z nich z racji pracy rodziców są tam prowadzane bardzo wcześnie, odbierane późno. Są zmęczone, a więc poirytowane, niechętne do zabawy, złośliwe z racji zmęczenia i można tak mnożyć) a w domu jednak nasze dziecko przyzwyczajone jest do konkretnej opieki (zabawiania itp.) względem niego, nie czuje się odrzucone, omijane w zabawie. I dlatego tęskni z czasem do takiego stanu rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×