Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zatroskana narzeczona

Odkrylam ze moj narzeczony ma kosztowne hobby i obawiam sie o przyszlosc rodziny

Polecane posty

gość wczoraj "Audofilizm jest fetyszem - to co baron opisuje to suche dane. Dla ludzkiego ucha niewyczuwalne - zawsze jest pewna granica. Audofilem nie jest osoba posiadająca słuch absolutny (a mam takie w rodznie) tylko osoba która lubi sprzęt najwyższej jakości - to czy REALNIE widzi róznice to inna kwestia." x Częściowo się zgodzę, częściowo nie. Różnice są wyczuwalne i to bardziej niż można by się spodziewać. Przykład. Moja mama jest osobą, która uważa, że nie ma słuchu i w ogóle słoń Jej na ucho nadepnął. Kiedyś usłyszała w swoim radyjku jakiś utwór, który bardzo Jej się spodobał. Chodziło o Emmę.Shapplin. Niewiele się zastanawiając kupiłem mamie w prezencie tą płytę. Lubiła jej słuchać więc często puszczałem. To były zamierzchłe czasy kiedy dopiero co zacząłem pracować i pomieszkiwałem jeszcze u mamy. Przynajmniej taki miałem adres stałgo zameldowania. Już wtedy połknąłm bakcyla audiofilizmu i kompletowałem swój zestaw Hi-Fi.Któregoś dnia kupiłem nowy przewód łączący kompakt z sekcją przedwzmacniacza. To nie był zwykły przewód za złoty pięćdziesiąt z pierwszego lepszego sklepu. To była płaska taśma Nordost Flatline Black Knight i pamiętam, że kosztowała połowę mojej ówczesnej pensji. Zarabiałem 819zł, a przewód kosztował 450zł. Co i tak nie było jeszcze szaleństwem finansowym, bo redaktorzy z miesięcznika "HiFi i Muzyka" polecali mi srebrne przewody Siltecha po 900zł/0.5m. Tak tak, pisałem nawet do fachowego czasopisma w tej sprawie, bo sam odsłuchałem kilkanaście modeli przewodów i żaden mi nie pasował. W każdym razie któregoś razu przywiozłem ów przewód do domu, podłączyłem i odpaliłem kompakt. W szufladzie dyskofonu była akurat płyta Emmy i z głośników popłynęły dźwięki znajomem mamie. Nagle mama przybiegła z kuchni. - Jak pięknie gra! - stwierdziła z otwartą buzią. - Piękniej niż poprzednio? - spytałem zadowolony. - Oczywiście! Sto razy piękniej. Jeżeli takie słowa wypowiada osoba, która uważa siebie za totalnie pozbawioną sluchu, to znaczy się, że różnice w brzmieniu jednak są. I to potężne różnice!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłem audiofilem do pewnego momentu czyli jak zbadałem sobie słuch nie słysze nawet 10 kilo i mam szumy w uszach (być może od słuchania muzyki na słuchawkach lub od głośnego grania w zespole) Pointa taka, że sprzedałem cały sprzęt kupiłem Yamahę PianoCrafta zestawiłem do niej kolumny Elac-a i tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yamaszka jest całkiem przyzwoita, nie powiem. Ale czy aby nie przesadziłeś z tą decyzją po badaniach? A gdybyś nie poszedł na badania i nie wiedział, że masz słabszy słuch, to nadal byś słuchał muzyki na wcześniejszym sprzęcie? Razu pewnego byłem na wystawie Audio-Show w Sobieskim. W jednym z pokoi grał sobie niepozorny z wyglądu sprzęt. Jakiś patefonik podłączony do lampowego słabiutkiego wzmacniacza triodowego, a za kolumny robiły jednodrożne (!!!) głośniki w obudowie zamkniętej (bez otworów bass-reflex, bez linii transmisyjnej, bez niczego). Jak to grało? Hm... Gdyby rozpatrywać dźwięk pod względem pasma przenoszenia, to kiepsko. Jeden głośniczek w kolumnie nie był w stanie wydobyć z siebie sejsmicznych pomruków basowych oraz jednocześnie razić uszy słuchaczy ultra wysokimi tonami. A jednak dźwięk ujął mnie niesamowicie. Jego naturalność, jego namacalność... Szok! Gdy zamknąłem oczy miałem wrażenie że śpiewająca wokalistka znajduje się tuż przede mną. Gdybym wyciągnął rękę, to bym jej chyba dotknął. Darowałem sobie zwiedzanie pozostałych pokoi. W tym zostałem do końca wystawy. Siedziałem i słuchałem zachwycony nieprawdopodobną wręcz naturalnością brzmienia. Dopiero potem od pracownika dowiedziałem się, że jeden głośnik w kolumnie pozwolił na całkowite wyeliminowanie zwrotnicy z toru odsłuchowego, a co za tym idzie dźwięk nie ulegał w niej degradacji i zniekształceniom. Do czego zmierzam? Ano do tego, że to nie parametry techniczne tak naprawdę odpowiadają za przyjemność z obcowania z muzyką. Nawet gdy Twoje uszy nie są zdolne słyszeć pewnych zakresów częstotliwości, to i tak pozostaje całe bogactwo barw dźwiękowych, dynamiki, przestrzeni, panoramy stereofonicznej... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakala_kacper_mama
w razie czego zawsze mozesz poratowac domowy budzet szybka pozyczka - w sms365 mozesz zrobic to nawet przez internet. ja skorzystalam raz i w razie potrzeby wroce wlasnie do nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×