Gość gość Napisano Listopad 18, 2015 Biorę regularnie leki od ponad pół roku, chodziłam na terapię jednak czułam się po niej gorzej wiec na razie zrezygnowałam a teraz czekam na konsultację z psychiatrą. Tylko, że ja mam zwyczajnie dość tego dziadostwa i siebie. Ogólnie depresja to jakaś plaga w tych czasach... Ja naprawdę chcę wyzdrowieć, staram się ale dalej lipa. Jestem wiecznie przemęczona. Problemy z tarczycą wykluczone(bo czasem w tym problem). Ogólnie to mam dość szczęśliwe życie(wiem to z zachowania logiki) ale jestem absolutnie niezadowolona. Mieszkam z rodziną w dużym domu, zawaliłam rok na studiach ale rodzice zgodzili się na powtórkę więc mam szansę skończyć dobre studia(wzięłam awansem przedmioty z kolejnego roku, nadrabiam braki i teraz jestem już na prostej). Wielu kolegów jest zainteresowanych moją osobą więc i mam w czym wybierać. Za dnia nawet nauczyłam się sztucznych uśmiechów. Staram się utrzymać porządek w domu, gotuję, wypiekam, wykonuję robótki ręczne, minimum godzinę tygodniowo przeznaczam na sport. Oglądam filmy, czytam książki, gazety. Zachowuję pozory normalności, wcześniej nic nie robiłam. Ruch w końcu podnosi poziom serotoniny. Łykam witaminy wszelakie, stawiam na ekologiczną żywność. Słysze różne pochwały, dostaję kwiaty(wczoraj od kolegi chociażby). Cud, miód i orzeszki zwyczajnie a mimo to... Wieczorem marzę by zdechnąć. Robię na drutach i mówię w myślach- no kurwa, ja pierdolę umarłabym. Czasem czuję, że umieram. Wewnętrznie. I to wszystko się nakręca. Wiem, że nie mam powodu do smutku i jestem na siebie zła. Bo w tej chwili umierają w męczarniach ludzie. Oni mają powód, ja nie. Z resztą gdy leżałam w szpitalu napatrzyłam się na takie widoki. Nie miałam przyjaciół, w szkole się nade mną pastwiono, w domu mieliśmy poważne problemy z siostrą i jej wczesną ciążą, ojciec był bezrobotny to zimą chodziłam w trampkach. Wiele by wymieniać ale to było a nie jest. I dawałam radę. A teraz mam dobrze i nie daję. Czasem czuję jakbym wykorzystała cały zapas sił przed ukończeniem 18 roku życia. Teraz leżę jak balonik z którego uchodzi powietrze. I jestem tak zła i zmęczona. Mam 20 lat i ani trochę do życia. Staram się a to nie mija :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach