Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Barbara Santana

Wiedzma, ktora lubila chalwe ...

Polecane posty

O WIEDŹMIE, KTÓRA LUBIŁA CHAŁWĘ Dawno, dawno temu, gdy jeszcze mojego pradziadka nie było na świecie, żyła w kraju Zakraman, w mieście Chamadan, bardzo biedna, ale bardzo wesoła i mądra dziewczyna, sierota o imieniu Aimisei. Zbierała ona na drogach nawóz, sprzedawała go ludziom i żyła za zarobione przez siebie grosze. Nigdy nie żebrała. Pewnego razu sprzedawszy worek nawozu, wracała Aimisei do domu, gdy na przydrożnym drzewie zobaczyła dorodne gruszki. Zachciało się jej owoców, weszła więc sierotka na wierzchołek drzewa, usiadła i zaczęła zajadać się gruszkami. Drogą nieopodal drzewa przechodziła akurat wiedźma-ludojadka. Zobaczyła ona Aimisei, zatrzymała się i krzyknęła zachrypniętym głosem: - Rzuć i mnie gruszkę! Dziewczyna wybrała najbardziej dojrzały owoc i rzuciła go wiedźmie. Gruszka tak posmakowała ludojadce, że zachciało jej się więcej. - Rzucaj jeszcze, rzucaj więcej – krzyczała co chwila, dopóki Aimisei nie zerwała wszystkich owoców. Wtedy wiedźma całą siłą potrzasnęła drzewem i Aimisei spadła prosto do kosza, który ludojadka miała na plecach. Popędziła wiedźma do domu, przybiegła pod bramę i krzyknęła zachrypniętym głosem: - Achrażat, Hadża, Mallażat – otwierać bramę! Przybiegły od razu trzy córki wiedźmy, otworzyły bramę, włożyły wiedźmie do ust kawałek chałwy. Najbardziej na świecie lubiła ona bowiem właśnie chałwę. Kiedy ją karmiono chałwą, nie jadła ludzi. Następnego dnia ludojadka z samego rana wyruszyła na łowy. W domu zostały jej trzy córki - Achrażat, Hadża i Mallażat. Były to dobre dziewczyny, bały się swojej matki i nie lubiły jej. Szybko za to się zaprzyjaźniły z Aimisei i obiecały, że nie oddadzą jej matce na pożarcie. Wieczorem głodna i zła wiedźma wróciła do domu z pustym koszem. Córki od razu przy bramie nakarmiły ją chałwą i wiedźma szybko położyła się spać. I tak cały tydzień karmiły dziewczęta matkę chałwą, by ta nie zjadła Aimisei. Pewnego dnia zobaczyła Achrażat, jak wiedźma w ciemnej stodole ostrzy długi nóż szepcząc pod nosem „Nie chcę więcej chałwy! Chcę mięsa! Dziś usmażę Aimisei”. Zapłakana Achrażat pobiegła prosto do sióstr. - Dlaczego płaczesz – zaniepokoiły się dziewczęta. - Matka chce zjeść naszą Aimisei. Już ostrzy na nią nóż w ciemnej stodole. Zrobili ludzie, jak im starosta przykazał. Poszli do domu leśniczego. A Pejma-chanum zobaczywszy deski zapytała: - Coście mi tu przynieśli, dobrzy ludzie? Wstyd im było przekazać głupi rozkaz Tokaja. Oglądali się po sobie i w końcu powiedzieli: - Tokaj przekazuje ci te oto owcze skóry. Nakazuje ci je oczyścić, wykroić i uszyć z nich dla niego kożuch. Zaśmiała się Pejma-chanum. - Dobrze, zanieście, proszę, owcze skóry do mojego spichlerza. Mam nadzieję, że nie odmówicie tymczasem małego poczęstunku – odpowiedziała. W czasie, gdy posłańcy się posilali, wzięła Pejma-chanum worek, nasypała do niego kamieni z rzeki i mocno zawiązała. - Proszę, macie tu kokony jedwabiu. Niech Tokaj utka z nich mocną nić, bo kożuch już wykroiłam i nie mam go czym zszyć – przekazała im swoją odpowiedź na zadanie starosty. Znów wyszedł Tokaj na głupca. Niedługo potem poszła Pejma-chanum ze swym ojcem do lasu w poszukiwaniu drzewa. Poprosił ją ojciec o zrąbanie suchego dębu przy drodze, a sam poszedł polować. W tym czasie przejeżdżał przez las Tokaj ze swoim sługą i parą lichych koni. Zobaczył piękną dziewczynę rąbiącą suchy dąb i nakazał słudze zatrzymać się. - Kim jesteś? - zapytał. - Jestem córką leśniczego, nazywam się Pejma-chanum – odpowiedziała. - W końcu mogę cię poznać! – ucieszył się Tokaj – No, no, jeżeli rzeczywiście jesteś taka mądra, powiedz mi, ile razy uderzyłaś siekierą w drzewo i ile z niego poleciało wiórów. - Jestem tylko prostą dziewczyną – skromnie odpowiedziała Pejma-chanum – Mogę tego nie wiedzieć. Ale ty starosto – mądrzejszego od ciebie ponoć nie ma w okolicy. Powiedz mi zatem, ile kroków zrobiły twoje konie, odkąd wyjechałeś z domu i ile razy obróciły się koła twojego powozu? - Ruszaj! – krzyknął Tokaj do woźnicy – Nie będziemy tracić czasu na puste rozmowy. Tak i po raz trzeci Tokaj okazał się głupcem. A mądra Pejma-chanum uśmiechnęła się pod nosem na widok odjeżdżającego zarozumialca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ryj I yebnieta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mega bajeczka :-) proces trwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę o więcej takich ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×