Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy to normalne, żeby kalkulować w związku dwojga ludzi?

Polecane posty

Gość gość

Czy bycie ze sobą ma się opłacać? Robicie taki rachunek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak normalne,bo ci którzy tak nie kalkulują to mogą nie być w stanie patrzeć na tę drugą osobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobiety kalkulują czy owy chłoptaś ma dom, jaką pracę, ile zarabia itd. wiec co się dziwisz, kobiety zawsze kalkulują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a liczycie np. ile dajecie tej drugiej osobie a ile ona daje wam???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś chodziło mi raczej o to, czy bedac juz z kimś podliczasz co ty dajesz tej drugiej osobie a co ona daje tobie?? Czy to jest norma??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kalkulacja to jest złe słowo,tego się matematycznie nie da obliczyć,ale pewna ocena sytuacja,czy ten związek ma rację bytu jakąkolwiek czy jest to pakowanie się w g****o jest niezbędna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
normalne dla kalkulatorów w związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
som ludzie taborety i som kalkulatory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak normalne, mi facet kupuje np. biżuterie to może liczyć na ekstra seks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kazda d***** tak kalkuluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze nie lubię kalkulować mojego faceta mamy swoją kasę z tego się utrzymuję najwyżej jeden drugiemu pomoże. Kalkulowanie kogoś czy siebie nawzajem wydaje mi się absurdalne albo się komuś ufa albo nie sprawdzanie tym bardziej wypada z mojego związku od tego mam bank patrze ile mi ubyło ile potrzebuje itp itd. Wydaje mi się że jest sporo takich związków które sobie kalkulują wszystko wliczają czy też mają wspólne konta chociaż dla mnie jest to chore osobiscie. Lecz ja nie należe do tych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chodziło mi raczej o kalkulację w ogóle a nie taką materialną. Np. kiedy jeden z partnerów coś od siebie "daje" (czas; zgadza się zrobić coś z tą druą osobą, czego tak naprawdę nie lubi ale robi to, zeby własnie tej drugiej osobie było miło i fajnie itd) to czy normą jest , że potem "wylicza" tą drugą osobę własnie pod tym względem, żeby zgadzało mu się, że nie tylko on daje ale ta druga osoba równiez??? czy Wy tak robicie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze nie lubię kalkulować mojego faceta & A co to znaczy i w jakim języku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na Twoim miejscu , poprosilabym o pomoc mojej tarocistki Sofii. Ona zawsze mi pomaga. Jej email tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja tępy, a myślałem że miłość nie wybiera. U tu raczej wyrachowanie, co jak i za ile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakieś rozeznanie w tej kwestii trzeba mieć, żeby móc zauważyć czy samemu robi się to, co trzeba albo czy ktoś się na nas nie wypina :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety zawsze kalkulują, tylko mężczyźni są tacy goopi i wierzą w bajki o miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakieś twarde wyliczanie to wiadomo, że nie. Ale ogólna ocena plusów i minusów związku jest wg mnie normalna. Trzeba się zastanowić czy faktycznie nasze poświęcenie jest porównywalne do poświęcenia partnera. I tu wiadomo, że raz jedno bardziej się może starać, raz drugie, ale ważne by ogólnie wychodziło 50-50. W momencie gdy dochodzi do zachwiania równowagi jedna strona będzie niezadowolona i jak się tego nie przepracuje to nic ze związku nie wyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo taka ocena jest nawet potrzebna byśmy same widziały czy się staramy równie mocno co partner, a nie były księżniczkami :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość happy hours
dla mnie to nienormalne. jeśli się kocha, to chce się jak najwięcej zrobić dla drugiej osoby i nie ma miejsca na żadne kalkulacje wzajemnych "przysług".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi takie "kalkulacje" pozwoliły zakończyć związki które jednak obiektywnie nie były udany i znaleźć ten właściwy. Refleksyjność i zastanawianie się nad związkiem jest wg mnie bardziej udanym sposobem niż "dam wszystko co mam, a co będzie to zobaczymy". Mało to kobiet/mężczyzn żyjących w związkach z wykorzystywaczami? "Bo ja go kocham i dlatego pozwalam na wszystko: I jak napisałam to działa w dwie strony - także sami siebie oceniamy wtedy i możemy zauwazyć, że jednak staramy się za mało. Ale każdy żyje jak chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj były facet jakoś niespecjalnie palił sie do tego by płacić za siebie gdy szliśmy do restauracji czy nawet gdy zapraszaliśmy do siebie znajomych i trzeba było wspólnie zrobic zakupy. Podobnie rzecz sie miała gdy gdzies jechaliśmy i nie zapłacił kilka razy za nocleg lub gdy byliśmy zapraszani na urodziny i trzeba było kupić komuś prezent. Gdy dawałam delikatnie do zrozumienia ze mógłby czasami wykazać w tej kwestii jakakolwiek inicjatywę usłyszałam ostre słowa o tym ze jestem egoistka i materialistka. Nigdy natomiast nie protestował gdy to ja za wszystko musiałam płacić. W końcu rozstaliśmy sie gdy poznał dziewczyne młodsza od siebie o kilkanaście lat. Pamietam jak opowiadał mi o niej i stwierdził ze jest przekonany ze ta dziewczyna jest dobrym człowiekiem i ze "napewno nie chce go wykorzystać bo zawsze jak gdzies razem wychodzą to nie pozwala mu płacić za siebie".. Osz k***a ręce mi opadły i powiedziałam do niego zeby brał z dziewczyny przykład. W odpowiedzi posłał mi ponure spojrzenie ;-) tak wiem, byłam głupia pipa ze spędziłam z nim tyle lat i wciaz pozwalałam na takie manewry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem takiego postępowania.Jeśli jesteśmy w związku i się kochamy to każde z nas chce dać z siebie jak najwięcej i każdego dnia to się czuje.Dla mnie to proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jak dla mnei życie nie jest proste i nie kręci się wyłącznie wokół związku. Jest multum różnych obowiązków, znajomości które także pochłaniają czas czy nasze zasoby, więc nawet fizycznie można nie mieć czasu, psychicznie można być wyczerpanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Mi takie "kalkulacje" pozwoliły zakończyć związki które jednak obiektywnie nie były udany i znaleźć ten właściwy" X no ale to dotyczy, jak sama napisałaś, nieudanych związków na granicy rozpadu. a nie tych szczęśliwych i udanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gusia Esti jest różnica miedzy dawaniem z siebie wszystkiego a byciem wykorzystywanym, nie wiem czy potrafisz ja dostrzec jesli wygłaszasz takie skończone orzeczenia. Pobadz troche w związku w ktorym ty bedziesz jedyna strona ktora przez cały czas wyciąga portfel i po jakimś czasie załóż prosze na kafeterii temat czy wciaz wystarcza ci tej miłości zeby nie dostrzegać jednostronności korzystania z karty do bankomatu. Byc moze ów bezmiar miłości i bezkrytycznosci bedzie jednak miał swoje granice. Adieu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale stwierdzenie, ze ktoś Cię wykorzystuje to nie jest kalkulacja, tylko po prostu zauważenie pewnych faktów. Jeśli czujesz się jak bankomat, to na pewno nie ma miłości ze strony drugiej osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie znaczy że wtedy będę kalkulowała po prostu zwyczajnie gdy widzę,że ktoś od siebie daje mniej lub czuję się olewana czy niekochana to nie tkwię w takim związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"To nie znaczy że wtedy będę kalkulowała po prostu zwyczajnie gdy widzę,że ktoś od siebie daje mniej lub czuję się olewana czy niekochana to nie tkwię w takim związku. " Czyli DOKONASZ OCENY tego czy Ci się opłaca być w tym związku czy nie :D Bo by dość do poczucia bycia niekochanym czy olewanym, właśnie dokonujesz podsumowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×