Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dobre życie

Polecane posty

Gość gość

Zastanawiam się jak można podrasować swoje życie żeby było lepsze. U mnie standard: mąż, wiecznie przy kompie, 2 maluchów, problemy z ogarnięciem się, za to brak problemów finansowych póki co. Są rzeczy, które kuleją, ale mogę je zmienić, są takie, które zmienić trudno np. brak większego zainteresowania ze strony męża. Jak u Was i co robicie, żeby było lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćawefaw
Zawsze jest coś do poprawienia, na początku popraw makijaż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie maluję się na co dzień - mężowi to przeszkadza (mówi, że się nie podoba) a mi aż tak nie zależy. Maluję się delikatnie tylko do pracy, albo jak mi się zachce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak bym własną żonę słyszał -Wiesia? ????? A co ty masz czas na Cafe ??? A koty po podlodze się ganiaja pajeczyna w każdym rogu bój się boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jak ja, ale ty stary???!!! Stary dziad a na babskim forum siedzi. Do świniaków byś poszedł, proso omłócił. Skaranie boskie z takim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A poważnie, odpowie ktoś z sensem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość39
To ja Ci powiem jak to wygląda z tej drugiej strony (sytuacja podobna 2 dzieci małych) ;o) miałem podobnie jak Twój mąż, ale po kolei :żona urodziła i naprawdę mielismy jak zawiązać zapieprzałem na równi z nią, ja pracowałem i do tego też zapieprzałem przy misiakach więc jak spałem 3h na dobe to był luksus. No ale do tematu , gdzieś mniej więcej tak od czasu przedszkola a może i wcześniej czyli od jakichś 2-3 lat , u mnie nastapiła stagnacja i rozleniwienie, cięzko mi powiedzieć kiedy to dokładnie nastąpiło i co było tego przyczyną i czego dotyczyło to moje rozleniwienie (no ale tak twierdzi moja zona, że za mało się angażowałem w życie rodzinne ? )(w tym czasie zrobiłem remont domu, postawiłem dom rekreacyjny na naszej działce........i wiele innych rzeczy) , no niestety przegapiłem (przeoczyłem) moment kiedy cos uleciało z naszego związku . Jakoś tak niedawno ocknałem się z "letargu" ( tak twierdzi moja żona)widząc że zachowanie zony w stosunku do mnie się zmieniło, proste rozmowy przeistaczały się w ostre kłotnie , akty agresji, walenie drzwiami , rzucanie we mnie czym popadnie ( tak sobie myslę dobrze że nie miała noża pod ręką bo kto wie), towarzystwo dzieci nie było dla niej przeszkodą aby zmieszać mnie z gównem i nawyzywać mnie przy nich. Na początku pomyslałem sobie starośc nie radość po 30 juz dawno i się pewnie zaczyna , nastepna hipoteza to PMS/ZNP ale ileż razy mozna mieć okres w miesiącu ? Skąd ta agresja ? Odnoszę nieodparte wrażenie że jak się ma dobrze , lub nawet za dobrze to się ludziom przewraca we łbach . Widzę to po swoim zyciu , osiągnąlem wiele cieżką pracą , pewnie mógłbym więcej , ale normalnie qrwa mam już dość życia i tej zrzędliwej baby której zawsze jest źle, ma wszystko i ciągle jej qrwa za mało. Z pewnościa trzeba pogadać z meżem szczerze czego TY dziewczyno oczekujesz od zycia, od Niego póki jest czas .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ty jesce tu siedzis niech tylko wruce do domu .;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość39
Dziewczyno nie szukaj tu odpowiedzi na swoje pytanie, tu jest mnóstwo frustratów, dewiadów .... Jeżeli sądzisz że w związku jest ok ale chciałabyś zrobić update to porozmawiaj z partnerem . Moja ze mną nie gadała tylko dusiła w sobie jakieś swoje przemyslenia , a teraz przy próbie rozmowy, wyjasnienia to wybuchło niczym wulkan - fala pretensji o to , o tamto. często mysle że nie wiem o co jej chodzi , przecież nie leżałem kołami do góry tylko pracowałem dla niej dla dzieci dla nas , aby było lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerość za szczerość. Napiszę Ci jak to wygląda u mnie, bo widzę pewne podobieństwa. On żyje jak chce. Nigdy się nie szlajał, nie żył życiem towarzyskim. Komputer był wszystkim, co było mu potrzebne. Teraz ma to, co chciał. Ja na początku próbowałam powielić schemat z żucia moich rodziców: mama zajmowała się pracą i domem, tata praca, praca i praca. Ale mieli też czas dla siebie i my, dzieci nie byliśmy na pierwszym miejscu, choć czasem ich potrzeby musiały zaczekać. Wszystko było ok, póki nie urodziło się 2 dziecko. Poczułam się przeciążona. Bo nadal próbowałam w domu i przy dzieciach robić wszystko.Nie wyrzucałam tylko śmieci, prosiłam męża o pomoc przy kąpieli dzieciaków i sporadycznie przy innych rzeczach. Ale nie wstawał do dzieci nigdy, nawet zakupy robiłam najczęściej ja. Ale zaczęło mi być ciężko i poczułam się przytłoczona zamknięciem w domu i się zaczęło. Na początku to tylko małe sygnały, prośby bez odpowiedzi, poczucie osaczenia i świadomość, że nie żyje się tak, jakby się chciało. Odliczałam czas do kiedy dzieci nie podrosną. Ale wtedy okazało się, że moje niewypowiedziane (albo niewysłuchane albo nie wprowadzone w życie) pretensje spowodowały, że mój mąż przestał mi się podobać, imponować. A potem zaczęły się problemy z komunikacją, a potem z seksem. Widzisz, to nie jest tak, że komuś się przewraca z dobrobytu, choć może i masz rację (we własnej sprawie trudno być obiektywnym). Ale to często są małe okruszki zamiatane pod dywan, które potem niemiłosiernie uwierają. Czasem ważniejsze od altanki test pół godziny spędzone na rozmowie o czymkolwiek w bliskości fizycznej. To czego potrzebujesz Ty i czym się chlubisz może być kosztem czegoś co dla 2 strony jest potrzebne do życia i kochania jak tlen. Chcę wyjść na prostą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość39
No i z tego co widać analfabetów. Dzieci do lekcji gramatyki się uczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość39 dziś No widzisz... Tylko, że ja ze swoim próbuję rozmawiać a on nie słucha, wyłącza się. Woli nie wiedzieć, nie słyszeć złych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość39 dziś nazigrammar w akcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość39
No widzisz ta wypowiedź dużo wnosi i czyni moją odpowiedź nietrafną. Czyli jak mniemam to gadać z nim juz nie masz o czym ;o( . Z tej twojej wypowiedzi sporo się zgadza jeśli chodzi o moją małzonkę, tj twój pkt widzenia a jej pkt to mozna powiedzieć prawie identito ;o) z tym że ja zasuwałem i zasuwam przy dzieciach, mycie, kąpanie, wczesniej przewijanie no problem ,usypianie 50/50, czytanie 50/50, zabawa 50/50, hmm zakupy tylko ja, dzieci do szkoly i odbiór ja, zajęcia pozaszkolne ja, 3klasowa ja, smieci ja, sprzątanie 50/50, pranie 50/50, prasowanie ja, odrabianie lekcji 50/50 , lekarze ja, finanse ja, gotowanie ONA . po prostu często nie "kukam" o co jej chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dam Ci małą radę (dałabym ją mojemu mężowi gdyby chciał słuchać). Potraktuj jąopcjonalnie, bo dotyczy mnie, a nie Twojej żony, ale też kobieta więc... Przytulaj ją często. Tak na parę sekund. I (najważniejsze!) nie zrażaj się jej warczeniem. Przyjmuj z uśmiechem, a przynajmniej z nieprotekcjonalną wyrozumiałością. Traktuj ją tak, jakby była taka jaką byś ją chciał mieć. Rozmawiaj codziennie wieczorem i daj jej znać, że jest dla Ciebie ważna. Raz na jakiś czas zabierz ją gdzieś. Olej, jeśli zawarczy. Spróbuj ją rozkochać. Pod tą skorupą ropuchy jest Twoja księżniczka... no, może jeszcze dycha, czego i Tobie i jej życzę. Wiem, że zabrzmiało to ... naiwnie i podręcznikowo, ale takie są moje potrzeby. Może u Ciebie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość39
Dzięki , nie chciałem Ci pisać o tym bo mogło by to zabrzmaieć dziwnie , ale pomimo tego wszystkiego co mnie wqrwia to własnie od jakiegoś czasu wdrażam taką taktykę, momentami mam dość ale sie nie poddaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzymam kciuki. Nie poddawaj się. Ehhh.... Jakoś mi się smutno zrobiło. Inni mogą, a ja.... Prawdę mówiąc zaczynam rozważać opcję ewakuacji ze związku. Ale to perspektywa kilku lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmykam, dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma za co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość39
No i co tam dziewczyno słychać u ciebie?rozmawiałas z mężem , jest jakaś poprawa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyrzuciłam komputer za okno i teraz siedzi w barze to chyba nie jest lepiej?? a nie siedzi po pijaku to przynajmniej po d***e mnie smyrnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, rozmowy nie widzę na razie, bo jak powiem więcej niż 2 zdania to on przestaje słuchać. Teraz może by wytrzymał i 5. Ale obawiam się, że jak się otworzę i zacznę mówić co się dzieje (a ostatnio źle ze mną) a on się wyłączy, albo wysłucha, poklepie jak spaniela po głowie i stwierdzi "Jak tam teraz. Lepiej. Aha" to będzie mi gorzej niż teraz. Dobra, męża odpuśćmy. Są inne sposoby na lepsze życie niż zajmowanie się mężem. To tylko fragment mojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobre zycie oznacza co innego dla roznych osob. Ogolnie mysle, ze dobrze jest tak zyc zycie zeby nie polegac na zwiazku jako w 100 procentach jako wypelniaczu I sensu wszystkiego. Dlatego trzeba miec jakies hobby, cos co nas interesuje I wyciaga z domu przynajmniej raz w tygodniu. Do tego powinno sie utrzymywac kontakty z wlasnymi znajomymi, nie jako para. Zarezerwowac zawsze troche czasu w tygodniu na jakis lunch, spotkanie, kawe czy cos w tym rodzaju. Od czasu do czasu gdzie samemu pojechac czy z wlasnymi znajomymi. Dobrze jest tez sprobowac przynajmniej raz w roku nauczyc si eczegos nowego: nowego sportu, jezyka, fotografii, szycia etc., zalezy co cie interesuje. W ten sposob, w Twoim zyciu znajdzie sie duzo roznych zrodel, z ktorych bedziesz czerpac zadowolenie I szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do zwiazku to niestety ludzie maja lepsze I gorsze dni, rozne fazy. Wlasnie pytalam meza czy ma ochote wyskoczyc do kina albo moze do sklepu popatrzec na nowe buty do biegania, ktorych potrzebuje ale...nie chce mu sie :O Woli siedziec przed komputerem :O No wiec tez siedze I pisze na kafe :) Ale za chwile sie zmywam I pojde w takim razie do silowni na godzinke, potem do sauny I tez bedzie super. Jak wroce to moze maz nabierze ochoty na male co nie co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość co   wie
Ktoś tu napisał, że jak babie jest za dobrze, to jej się w głowie przewraca. To prawda. Moja ślubna mieszka w wymarzonym domu pod miastem, pracuje na pół etatu a zarabia 3 średnie krajowe, ja codziennie rano wożę starsze dziecko do szkoły, a młodsze 2 razy w tygodniu do babci. Żoneczka łaskawie raz na dwa tygodnie odkurzy podłogi, łóżka rano nigdy nie pościeli - po co skoro wieczorem znów się kładziemy, obiad ugotuje losowo jak ma ochotę. W lodówce hula wiatr a jak mówię chodź pojedziemy na zakupy to jej się nie chce. Poczekam aż dzieciaki dorosną i rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co czekac tak dlugo? Ojcem mozna tez byc dobrym po rozwodzie a zycie szybko przemija i szkoda go spedzic z oziebla, niezyczliwa osoba. Wiem to po sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość co wie
Ale ja chcę mieć codziennie kontakt z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale przeciez tez mozna? Teraz tez chodzisz do pracy, masz czas dla dzieci ta godzine czy dwie w domu. To jakbys meiszkal niedaleko to zawsze przez telefon albo czy nawet wpasc na chwile to by sie dalo. Ludzie sie zalaniaja dziecmi latami i tak tkwia w jakiejs bylejakosci :O Potem zanim sie obejrza maja te 45-50 lat i wtedy naprawde nie jest juz tak latwo kogos fajnego spotkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×