Gość gość Napisano Listopad 26, 2015 Ale nadal nue jestem pewna czy kazdy potrafi. Uslyszalam kiedys, ze tylko silne osobowosci maja taka mozliwosc. Nie wiem. Tak do 16 roku zycia byłam straszliwie narcystyczna, wszystko musiało być po mojemu. Istniałam tylko ja . Nie wiedziałam co to miłość, szacunek -jestem inteligentna więc gralam i wychodziło mi to świetnie ,ludzie mnie lubili, a ja perfidnie wykorzystywalam ich do swoich celow. Istniała dla mnie tylko mamona, mogłam bez mrugnięcia okiem sprzedac swoich bliskich, w ogóle nie przejmowalam się niczym ani nikim, liczyły się moje korzyści. Seks traktowałam przedmiotowo, relacje podobnie. Nie miałam żadnych wyrzutów sumienia. Byłam naprawdę złym człowiekiem. W młodym wieku uczyniłam tyle co większość w całym życiu nie zrobi. Refleksja przychodzila rzadko a i zazwyczaj kończyła się głupim usmieszkiem .. bylam taka pusta..Tak od roku czy dwóch zaczynało mnie to uwierac, w końcu zlapalam jakas depresję. Wyszłam z niej ale w miedzyczasie zaglebilam się w coś czego nigdy nie robiłam. Zaczęłam interesować się duchowością, ponadto zaczelam z nieprzymuszonej woli pomagać innym - stałam się tak szlachetna ze nigdy bym siebie o to nie podejrzewała. Zaczęłam mieć czyste intencje.. nabrałam jakiejś wrażliwości. Radość sprawiają mi rzeczy na które wcześniej nie zwracałem uwagi... stałam się szara myszka z przebojowego,pięknej dziewczyny, zbrzydlam bardzo a co najlepsze nie interesuje mnie to. Momentami wg znajomych z achowywalam się jak przyszła zakonnica. Mam bogate życie wewnętrzne i z tego czerpie siłę.. myślę czy nie pojsc do zakonu . Momentami dziwnie sie z tym czuje... Ale to chyba jest moja droga ;) jakoś nie cieszą mnie zwykle ziemskie rzeczy. Ten stan trwa to już dobre kilka lat. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach