Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Filadelfia

czy mój chłopak jest mało wyrozumiały? pomóżcie!

Polecane posty

Gość Filadelfia

Jestem z chłopakiem od roku. Ja mieszkam w akademiku, on z mamą w mieszkaniu. Mamy po 24 lata. Codziennie rozmawiamy przez telefon po kilka razy, znamy swój rozkład dnia, wiemy kiedy każde z nas jest na uczelni, kiedy w pracy, a kiedy robi jeszcze coś innego. Widujemy się kilka razy w tygodniu, ale mój chłopak ciągle marudzi, że to dla niego mało i coraz częściej mówi o wspólnym zamieszkaniu. Dla mnie to za wcześnie, tym bardziej, że często kłócimy się o sprawy rodzinne. Mój chłopak uważa, że za mało czasu mu poświęcam i on musi się do mnie dostosowywać, a jedynym lekarstwem na to jest wspólne zamieszkanie. Jestem dość schorowana, jeżeli można to tak nazwać. Choruję na niedoczynność tarczycy, szybko się męczę, ciężko mi się skoncentrować i czasami muszę posiedzieć sama, żeby zrobić coś do pracy czy na uczelnię, bo inaczej ciężko mi się skupić. Poza tym mam problemy ginekologiczne - bardzo bolesne miesiączki i bardzo częste (leki na tarczycę trochę to rozregulowały). Czasami zdarza się tak, że obiecałam chłopakowi, że będę u niego na weekend, ale zaczynam źle się czuć. Kiedy wiję i wyję z bólu wolę być sama, parę godzin trochę sobie pocierpieć i poczuć się lepiej -taki mam charakter i organizm. Mój chłopak ciągle marudzi. Jak mi się zmieniają plany, czy jak mam już od dawna zaplanowanego lekarza i muszę mu powiedzieć, że na kilka dni wyjeżdżam, bo lekarza mam w rodzinnej miejscowości, to już się od razu stresuję, bo nie mogę słuchać tego jego marudzenia. Jeżdżę też czasem do domu pomóc rodzicom, ale jadę w piątek wieczorem, jestem u nich całą sobotę i w niedzielę rano już wracam i za każdym razem prawie słyszę wyrzuty (mój tata jest po ciężkiej chorobie nie zrobi wszystkiego w domu i czasem przyjeżdżam pomóc). Mam wyrzuty sumienia wobec wszystkich, że nikogo nie jestem w stanie zadowolić. Jak mówię mojemu chłopakowi, że jestem zmęczona, to on zawsze wtedy mówi,że nie powinnam jechać do domu (tak jakby to była jedyna tego przyczyna). Czy Waszym zdaniem widywanie się 3-4 razy w tygodniu, przebywanie razem średnio co drugi weekend to naprawdę mało? Ja wiem, że każdy człowiek jest inny i ma inne potrzeby, ale życie to życie, trzeba pracować, załatwiać różne sprawy itp. i nie zawsze jest czas na przyjemności. A ja czasem po całym dniu na nogach (od 6 do 18 w pracy) jadę do niego, bo on chce żebym chociaż na noc przyszła, żeby pobyć razem, bo w ogóle się nie widzimy. Nie wiem czy on jest mało wyrozumiały czy to ja źle robię...poradźcie coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja czasem po całym dniu na nogach (od 6 do 18 w pracy) jadę do niego, bo on chce żebym chociaż na noc przyszła, żeby pobyć razem, bo w ogóle się nie widzimy. xxx jego matka za ścianą a ty z nim w łóżku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
tu nie chodzi o seks, bo nie raz tak bywało, że jak u niego zostawałam na wekend, to nie kochaliśmy się. Ale fakt faktem, że czasami jest to dla mnie krępujące, taka świadomość, że ona może w każdej chwili wejść. Tym bardziej jak źle się czuję i latam co 15 minut do łazienki wymiotować. Już nie mówiąc o tym, że mam taki charakter, że nie lubię się narzucać i nadużywać czyjejś gościnności. Trochę to dla mnie niestosowne zwalanie się, bądź co bądź, obcej kobiecie na głowę na cały weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykujcie się kajdankami! On pozwala Ci oddychać? To oczywiste, ze poza związkiem mamy swoje życie, pracę, hobby, naukę, rodzinę, każdy dorosły, a raczej dojrzały człowiek, to ROZUMIE. Zapamiętaj, że nikt, nigdy, nikogo nie ma na własność, nawet będąc w związku, człowiek musi pobyć sam z sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko zdesperowane szmaty zostają u maminsynków na noc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie daj się wpędzić w poczucie winy i rób swoje. Poczytaj o tarczycy na forach (m.in. davidicke), żeby nie truć się lekami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę to dla mnie niestosowne zwalanie się, bądź co bądź, obcej kobiecie na głowę na cały weekend. xxx to po co się zwalasz dziewucho bez honoru??? bo głupi niesamodzielny gnój tak ci każe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
No właśnie o to chodzi! Zawsze uważałam się za indywidualistkę, dla mnie nie jest problemem to, że mam kilka dni spędzić sama, nigdy się nie nudzę, zawsze sobie znajdę jakieś zajęcie. Dusi mnie taki związek, ale mam wyrzuty sumienia, bo on jest złym facetem. Dba o mnie i widać, że mu zależy...może problem w tym, że za bardzo. Ciągle słyszę, że on musi się do mnie dostosowywać, bo ja nie mam czasu dla niego, bo jadę do domu coś pomóc. Ale nawet jak jadę do domu, to w sumie na jeden dzień, a nie na miesiąc. Odkąd jesteśmy razem nie było ani jednego dnia, żebyśmy nie rozmawiali przez telefon. Mam wrażenie, że on nie jest w stanie zrozumieć, że ja mam inny organizm niż on i jeżdżenie do niego po męczącym dniu tylko po to, żeby spać obok siebie jest dla mnie i męczące i trochę bez sensu skoro i tak na drugi dzień mamy się spotkać. Mam taki mętlik w głowie, że nie wiem czy to ja przesadzam czy on...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on o ciebie dba??? ha ha ha ha ha ha ha ha komu chcesz to wmówić? sobie czy nam? dbanie o kogoś to wg ciebie zabieranie komuś całego czasu, ciągła kontrola i fochy bo nie robisz tak jak on chce? puknij się w łeb idiotko! bardziej niż na tarczycę jesteś chora na głowę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żadne z Was nie przesadza, po prostu się nie dopasowaliście, każde z Was ma inne 'pojecie' bycia w związku. Szczerze z nim porozmawiaj, jak to widzisz, co Ci przeszkadza, niech on równiez wyrazi swoje zdanie. I jesli nie uda Wam się dojśc do porozumienia, to będzie ciężko Wam stworzyć 'normalny' związek, w którym obydwoje będziecie szczęśliwi/zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
Odnoszę wrażenie, że jemu bardziej zależy na Tobie, niż Tobie na nim ;). Z Twojej wypowiedzi wynika, że chłopak kocha Cię (bo chce spędzać z Tobą jak najwięcej czasu), martwi się o Ciebie (nie chce, żebyś się przemęczała, np. jadąc do rodziców i pomagając im), nie "marudząc" złosliwi, ale z troski o Ciebie. Rozumiem Twoje problemy zdrowotne, ale odnoszę wrażenie, że są one wygodną wymówką do niezamieszkania razem, choć dla mnie trochę naciąganą. Przecież jak będziesz leżeć w czasie miesiączki czy siedzieć nad pracą, to raczej on nie będzie wisiał Ci nad glową i co 3 sekundy pytał, czy już Ci lepiej ;). Tym bardziej, że nie masz problemów, ktore mijają po tygodniu, ale ciągną się latami. Będziesz to końca życia z tych powodów odwlekać zamieszkanie razem? Nie namawiam Cię, żebyś rzuciła wszystko i zamieszkała z nim już teraz, po prostu przemyśl to sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
martwi się o Ciebie (nie chce, żebyś się przemęczała, np. jadąc do rodziców i pomagając im) x co?????? przecież napisała: "Jeżdżę też czasem do domu pomóc rodzicom, ale jadę w piątek wieczorem, jestem u nich całą sobotę i w niedzielę rano już wracam i za każdym razem prawie słyszę wyrzuty (mój tata jest po ciężkiej chorobie nie zrobi wszystkiego w domu i czasem przyjeżdżam pomóc)." "Ciągle słyszę, że on musi się do mnie dostosowywać, bo ja nie mam czasu dla niego, bo jadę do domu coś pomóc. Ale nawet jak jadę do domu, to w sumie na jeden dzień, a nie na miesiąc. " i te wyrzuty to wg ciebie z troski, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
Doczytałam teraz Twoje wypowiedzi i popieram gość dziś . Chyba po prostu faktycznie nie dopasowaliście się, bo każde z Was oczekuje w związku czegoś innego. Ciężko będzie wypracować kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
możecie mnie krytykować, ale musicie od razu mnie wyzywać? Bez przesady, staram się Wam racjonalnie przedstawiać sytuację, to nie musicie już z takimi tekstami na mnie najeżdżać, właśnie po to tu przyszłam, żeby na spokojnie o tej sytuacji porozmawiać i poradzić się. On się w sumie wychowywał bez ojca, jego rodzice się rozwiedli jak był mały. Maminsynkiem bym go nie nazwała, bo jego matka nie należy do nadopiekuńczych. Byłam wcześniej w związku, ale mój poprzedni chłopak miał dośc luźny stosunek do życia, robił milion rzeczy na minutę i dlatego nie miałam z nim takich spięć. Z takim zachowaniem jakie prezentuje mój obecny chłopak nigdy sie nie zetknęłam, dlatego chciałam sie poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
gość dziś Dobra, ale autorka pisze też "Jak mówię mojemu chłopakowi, że jestem zmęczona, to on zawsze wtedy mówi,że nie powinnam jechać do domu". Wg niego te wyjazdy ją męczą, więc tym się on przejmuje. O to mi chodziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
Filadelfia, ja rozumiem Twojego chłopaka, bo sama jestem do niego chyba podobna ;). Jak się zakochałam w moim obecnym narzeczonym, też chciałam spędzać z nim jak najwięcej czasu, ale nie dlatego, że jestem zaborcza, ale z potrzeby bliskości. Na szczeście on jest podobny do mnie ;) Dość szybko zamieszkaliśmy razem, mieszkamy już tak 5 lat i jesteśmy bardzo szczęśliwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawsze wybierasz wersję na korzyść faceta? jeteś taką samą desperatką jak autorka właśnie przed chwilą zacżeła go usprawiedliwiać (brak tatusia, traumy z dzieciństwa) no to pomóż autorce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
Też coraz częściej mam takie myśli, że po prostu do siebie nie pasujemy. Staram się naginać i trochę dostosować, bo nie należę do ludzi, którzy z byle powodu się rozstają. Chcę z nim być, przynajmniej chcę jeszcze próbować, bo mimo wszystko mi na nim zależy, ale z drugiej strony czuję niesamowitą presję. Stresuje mnie już wyjazd na święta do domu, bo on już od jakiegoś czasu narzeka, że jak pojadę do domu, to się nie będziemy długo widzieć...nie wiem co mam wtedy mu odpowiedzieć, dziwnie się czuję jak słyszę coś takiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stresuje mnie już wyjazd na święta do domu, bo on już od jakiegoś czasu narzeka, że jak pojadę do domu, to się nie będziemy długo widzieć... xxx no co ty? to jednak nie z troski o twoje zdrowie te pretensje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
gość dziś zawsze wybierasz wersję na korzyść faceta? jeteś taką samą desperatką jak autorka x Co? :D Weź dziewczyno, chyba masz jakiś problem ze sobą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
Nie uważam się za desperatkę, bo ani to nie jest mój pierwszy chłopak, ani nie uważam życia w samotności za jakieś przekleństwo życiowe. Może on jest po prostu zbyt wrażliwy dla mnie, może po prostu faktycznie do siebie nie pasujemy, może ja jestem zbyt zachowawcza...nie wiem, to tylko gdybanie...ale wolę sobie najpierw pogdybać niż podjąć jakąś decyzję, której będę żałować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle nie podoba mi się to jeżdżenie do chłopaka. Wszelkie dojazdy są męczące. niech on przyjeżdża, nawet jeśli nie macie warunków w akademiku. W życiu nie jeździłabym do chłopaka częściej niż raz na kwartał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
No właśnie mam wrażenie, że moje wyjazdy do domu to też dla niego trochę "wymówka". Przecież nie jadę do kamieniołomów tylko do własnych rodziców (mam 2 h drogi), żeby posiedzieć trochę z moją mamą, żeby jej było raźniej czy pójść zrobić jakieś większe zakupy i tego typu rzeczy, więc nie jest to chyba jakieś bardzo straszne. Jak do niego przychodzę, to czasami mam wrażenie, że on mnie traktuję jak lalkę. Da mi jeść, da mi pić i ważne, żebym tylko była. Mogę się nie odzywać, nic nie robić, ale jemu jest to potrzebna świadomość, że nie siedzi sam. I to mnie najbardziej martwi, bo nie wiem co o tym myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
"Da mi jeść, da mi pić i ważne, żebym tylko była. Mogę się nie odzywać, nic nie robić, ale jemu jest to potrzebna świadomość, że nie siedzi sam." Ja miałam to samo, jak jeszcze ze sobą nie mieszkaliśmy, bez kitu :D. Po prostu brakowało mi obecności mojego chłopaka. Samo to, że był obok, uszczęśliwiało mnie. Po prostu. Ale Ty, autorko, masz do tego inne podejście i rozumiem to. Więc nie rób nic wbrew sobie. Związek ma uszcześliwiać Was oboje, a nie tylko jedną stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
No dla niego nie są męczące, a dla mnie właśnie są. Daje mi ta tarczyca popalić. Jest 15, na nogach jestem od 7, a czuję się jakbym przerzuciła tonę węgla...on ma inny organizm i tego nie rozumie. Fakt, martwi się, że jadę jak jest 18 i jest już ciemno, proponuje, że po mnie przyjedzie itp., ale to wszystko i tak ma doprowadzić do tego, żeby się spotkać, a najlepiej przenocować. On do mnie rzadko wpada. Ma dwie prace i mówi, że jest zmęczony, że nie chce mu się wracać po 23 kiedy już trzeba wyjść z akademika. Ale chodzi o to, że ja to rozumiem. Rozumiem, że jest zmęczony i daję mu odpocząć, mówię, że się możemy spotkać np. za dwa dni. Niech sobie odpocznie, zajmie się czymś, zrelaksuje, a zobaczymy się za dzień, za dwa, przecież się nie pali. Ale od niego takiego czegoś nigdy nie słyszałam. Wszelkie moje próby odwołania przyjazdu do niego kończą się jego marudzeniem i wielkim jękiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
No to trzeba przyznać, że jest wygodnicki. Jak Ty masz do niego przyjechać, to wszystko spoko, jak on do Ciebie, to już bee. Tu się zgadzam z Toba, powienien być bardziej wyrozumiały na Twoje potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
Zawsze starałam się być "elastyczna" i brać wiele rzeczy pod uwagę na raz, a on właśnie tego chyba nie robi. Dlatego mam tyle rozterek, bo to naprawdę dobry chłopak, może po prostu ma pecha, że na mnie trafił. Co nie zmienia faktu, że o pretensje na temat rodziny mam do niego żal. Jemu się wydaje, że mnie rodzina wykorzystuje, bo jak dzwonię z domu, to mówię: "...byłam na zakupach, zrobiłam pranie, poodkurzałam, kurczę, zmachałam się, dużo dzisiaj zrobiłam". I on chyba mam wrażenie, że jestem w jakimś obozie pracy, a przecież to normalne czynności, które zrobić trzeba. Święta naprawdę mnie stresują, bo już od jakiegoś czasu pyta na ile dni pojadę, bo on może sobie kupi nową grę, żeby się czymś zająć jak mnie nie będzie. Naprawdę nie siedzę w domu tygodniami czy miesiącami i uważam, że w tej kwestii jest niesprawiedliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
Ostatnio po zwiększonej dawce leków na tarczycę mam przyspieszony okres i jakieś krwawienia między miesiączkami i martwi mnie to. Obiecałam mu ostatnio, że przyjadę do niego na weekend. Przenocowałam nawet z czwartku na piątek, ale w piątek znowu niespodziewanie po 9 dniach dostałam okres i co chwilę lądowałam w łazience i wymiotowałam. Zadzwoniłam z propozycją, że może on przyjedzie do mnie na godzinę, bo źle się czuję, a ja przyjadę w sobotę jak mi trochę przejdzie. Znowu było marudzenie, znowu pojawił się temat wspólnego mieszkania, tego, że mnie rodzina wykorzystuje, że niedługo mu będzie wszystko jedno czy będę przyjeżdżać czy nie i że już się przyzwyczaił, że ze mną nie można nic zaplanować i że on jest na ostatnim miejscu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmm2
A nie chcesz go czasem zabrać ze sobą do domu na taki weekend? I wilk byłby syty i owca cała. Chyba, że z jakichś powodow ten pomysł odpada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filadelfia
On z reguły ma zajęcia w weekendy, bo studiuje zaocznie. A jego przyjazd do mnie do domu jest już też zaplanowany, ma przyjechać zaraz na początku stycznia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×