Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ewel333

DDA a rozpad związku, jak sobie radzić

Polecane posty

Hej wszystkim. Piszę bo mam duży problem z którym sobie już nie radzę. Zacznę od siebie, mianowicie dojrzałam już do tego żeby powiedzieć, że posiadam syndrom DDA. Wychowana w rodzinie bez miłości, tata pił i ucięto mi z nim kontakt jeszcze w czasach przedszkolnych, zero zainteresowania z jego strony i totalne odrzucenie, tak jest do dzisiaj. Potem drugie małżeństwo mamy, brak nawiązania relacji z ojczymem i kolejny rozwód. Mama osoba sama posiadająca jak wnioskuję ten syndrom, w ogóle nie przygotowana do bycia matką, całe życie zero ciepła, okazywania miłości, brak sprzątania, gotowania, niczego co dzieję się w typowych , zdrowych domach. Dużo by się rozpisywać, ale nie w tym do końca rzecz. Zdecydowałam się na terapię , jestem po wstępnych konsultacjach i czekam na decyzję czy dostałam miejsce. Bardzo tego pragnę bo mam 27 lat a totalnie pogubiłam się w swoim życiu. Nie umiem nawiązywać relacji z ludźmi, nie mam właściwie znajomych, jestesm osobą samotną, przygnębioną z wieloma destrukcyjnymi dla siebie i otoczenia zachowaniami. Moja przeszłość ciągnie się za mną jak kula u nogi i nie mogę się jej pozbyć. Wpłynęło to również na moje relacjie z mężczyznami. Zawsze byłam osobą nie dopuszczającą do siebie chłopakó w a jak już to nastąpiło trzymałam ich na dystans. Oczekiwałam nadmiernego biegania za mną i oddania, tylko wtedy potrafiłam się otwierać bardziej. No więc zawsze to wyglądało tak, że chłopak przenosiół góry a i tak nie dawałam mu pewności czy go nie opuszczę. To poniekąd tych wytrwałych motywowało jeszcze bardziej a ja jak zwykle rozumiałam swoje angażowanie dopiero kiedy przegięłam. Powtarzający się schemat zawsze. I tak do czasu jak poznałam jakiś czas temu wspaniałego chłopaka, tak jakby miłość od pierwszego wejrzenia, oczarował mnie, był najkochańszym człowiekiem na świecie i coś jakby odrazu poczułam, że to ten... i tak z początku powtórka z rozrywki, poznaliśmy się, on biegał za mną, robił rzeczy ponad swoje siły, znajomi go nie poznawali i pytali co ja zrobiłam z tym człowiekiem, że nigdy tak nie oszalał na punkcie dziewczyny. I tak trwało do kilka miesięcy aż zamieszkaliśmy razem. Ja dalej zdystansowowana, uciekałam wewnętrznie, mówiłam mu wprost że go nie kocham choć nie byłam świadoma swoich słów. Wyprowadziliśmy się. I wtedy się zaczęło, zrozumiałam, że nie chcę bez niego żyć, że chcę być obok każdą chwilę itp itd. Zaczęłam walczyć a on już miał do mnie uraz, czuł że poniósł porażkę, prawie rok starania a to upadło. Zaczęłam zabiegać, płakać i robić wszystkie te rzeczy które świadczą o niezdrowym podejściu do różnych rzecz. On mnie odtrącał a ja wpadałam w szał i tak tworzyło się błędne koło. Widziałam po nim że zaczął ociekać właśnie od tych niszczących zachowań ob kiedy tylko się uspokajałam i sprawiałam wrażenie opanowanej rozsądnej osoby to zmieniał trochę nastawienie do mnie. Na tą chwilę „odpoczywamy” od siebie i czekam na jego decyzję czy chcę dalej budować coś ze mną czy nie. To jeden problem ale tak naprawdę ten wpis jest o moim DDA z którym sobie totalnie nie radzę. Nie mogę znieść odrzucenia, nie mogę zająć się sobą, wypisuje po 100 smsów mimo, że powiedział jasno że chcę żebym mu dała odpocząć i przemyśleć wszystko. Nie umiem nad tym zapanować, to tak ogromny ból, że nie wiem co mam ze sobą zrobić. Kocham go, chcę z nim być, iść na terapię i nauczyć się budować szczęście i wprowadzać je do mojego życia, akcpeotwać przeszłość i zmienić swoje myślenie i zakotwiczone głęboko niezdrowe zachowania ale nie potrafię czekać! Nie potrafię znieść tego braku zainteresowania i nie pisać nic, niewyobrażalne uczucie. Mam jeszcze kilka dni tej niewiedzy i nie mogę skupić się na niczym innym, nie mogę pracować, jeść, nic robić. Wyobraźcie sobie jak ciężkie jest odrzucenie dla „normalnej osoby”, a co dopiero dla DDA... czuję ścisk w środku, nie wiem jak się uspokoić i jak sobie pomóc, wyciszyć..próbowałam już wszystkiego ale nic a nic nie pomaga, myślę tylko o tym żeby napisać wiadomość do niego i dostać odpowiedz...ten wpis powstał na myśl zajęcia rąk bo patrzę co 30 sekund na telefon...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, ty się nadajesz do domu bez klamek bez dwóch zdań. Nie jesteś w stanie dać uczuć nikomu, ale odrzucenie ostatniego cię boli? To jakieś infantylne i chore. Zajmij łapy czymś innym, palcówę se zrób! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro juz siebie ziagnozowałaś to teraz czas zając się sobą i swoją terapią. Tym pisaniem nic nie poprawisz a zniszczysz do cna resztki uczuć jakie do ciebie żywił ten chłopak. Daj komuś telefon i zajmij się czymś. Idz na trening poczytaj ksiazkę ugotuj coś. Po 6 miesiacach terapii twoje myslenie powinno pomału zmieniac się i sama zobaczysz jaki bedzie efekt. Na ten moment nie on jest najważniejszy a ty i twoje zdrowienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem DDA. Życzę Ci, abyś dostałą się na terapię :) Tylko zdajesz sobie sprawę, że terapeutą nie odbębni za Ciebie całej pracy? On Ci pomoże, ale całą 'brudną' robotę będzie musiała odwalić Ty. Warto poszukać w blogów, o tematyce DDA, mogą Ci pomóc, poszukaj tej książek poświęconych DDA im więcej dasz z siebie, tym szybsze i większe efekty będą :) Za ile dni będziesz wiedzieć, czy Cię przyjęli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Domyślam się, że będzie to bardzo ciężkie i że psychoterapeuta tylko będzie wskazywał mi drogę ale sama będę musiała nią podążać. Ale wiem też że mimo wielu refleksji, mimo wielu przemyśleń nie poradzę sobie bez tego, bo jestem świadoma tylu rzeczy a ciągle je powielam i powielam... Jeszcze gorzej się w tym wszystkim gubię. Spotkanie podsumowujące mam w połowie stycznia i wtedy dowiem się wszystkiego. Zakwalifikuję się na pewno ale zobaczymy jak z miejscami, to moja ostatnia deska raturnku:) A Ty jesteś po terapii? Znasz jakieś blogi godne polecenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, jestem po. I gwarantuję, jesli porządnie się przyłożysz, dasz z siebie wszystko, będziesz ciężko pracować i będziesz chciała z tego wyjść, po wszystki bedziesz zupełnie innym człowiekiem :) X http://www.dda.pl/dda-o-sobie/ X Ta książka ma wysoką ocenę, sama chce ja przeczytać z ciekawości. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/143947/wsparcie-dla-doroslych-dzieci-alkoholikow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję bardzo, to dodaje otuchy. W to właśnie wierzę, że moje życie się zmieni. Zrobiłam już duży krok bo kiedyś unikałam psychologów a teraz bardzo bardzo chcę dostać się na terapię. Zrobię wszystko żeby moje życie zmieniło się i żeby skończyło się to ciągłe wewnętrzne cierpienie. Nie wiem do końca jeszcze czy mam DDA czy DDD bo tak naprawdę od ojca alkoholika zostałam odcięta i odrzucona i w dzieciństwie nie miałam kontaktu z alkoholem, ale z ogromną dysfunkcją, przemocą psychiczną już tak. Psychoterapeuta już pewnie oceni... a Twoje życie zmieniło się całkowicie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie tyle życie, co nastawienie, podejście, rozwiązywanie problemów, nie obarczanie się o całe zło tego świata. Zrozumiesz po terapii ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Twoje DDA rzutowało na związek? Ciekawa jestem jak sobie radziłaś w tej sferze życia, bo u mnie tragedia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciągnęło mnie do facetów 'z problemami', cięzko mi było uwierzyć, że ktos może mnie 'zechcieć' o zgrozo 'pokochać'! Mam za sobą jeden związek, dwie próby stworzenia 'czegoś', ale zapewne jak się domyślasz, nie wyszło. Generalnie staraj się generować 'dobre myśli', polecam Ci ksiązki, ale nie tylko o tematyce DDA, tylko typowe motywujące, uczące postrzegać życie pozytywnie, taka zmiana myślenia bardzo pomaga. I jeszcze co do związków, to widzisz, ja miałam problem z zbudowaniem jakiejkolwiek więzi z drugim człowiekiem, czy to z kolezanką/przyjaciółką, prędzej, czy później odtrąciłam tych ludzi i najlepsze jest to, że sama nie wiem dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie trochę przeciwnie, zawsze wybierałam tych dobrych chłopaków, takich którzy byli poukładani i co więcej biegali za mną, nie umiałam/nie umiem zabiegać o kogoś i żyć ze świadomością że ktoś nie poświęca mi całej uwagi, dlatego budowałam związki tylko z tymi najwytrwalszymi, tymi którzy nic nie oczekiwali w początkowych fazach znajomości a tylko dawali od siebie. To się właśnie skończyło, bo właśnie zrozumiałam, że póki nie zacznę dawać szczęścia komuś to nikt nie zostanie ze mną do końca życia, bo jak mija zauroczenie to każdy ma jakieś oczekiwania, a ja tego trochę nie potrafię, dawać coś od siebie bo nigdy w życiu nie dostawałam, nigdy nie dostałam kanapki do szkoły i tak samo nie potrafię jej dzisiaj nikomu przygotować. Nie umiem się troszczyć, zabiegać, starać. Moje wszystkie związki były porażką, aktualny jest pod dużym znakiem zapytania, zależy czy dostanę jeszcze szansę czy już nie... Co do znajomych to również wszystkich odtrąciłam, nie mam właściwie żadnej koleżanki już, nie umiem rozmawiać z ludźmi, zakumplować się z nimi, boję się nawiązywać relacje i nie potrafię ich w ogóle. I tak przez całe moje życie, poznając setki fajnych ludzi dziś nie mam nikogo, jestem właściwie sama jak palec. Przykre to bo uwielbiam ludzi wokół, bo chciałabym mieć przyjaciół, śmiać się z nimi i czerpać inspiracje. Książki motywacyjne na mnie średnio działają... tzn zaraz po tym jak je odkładam zapominam o nich.. w ogóle mam duże problemy ze skupieniem więc myślę, że głównie dlatego do mnie nie trafiają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A twój były, do którego chcesz wrócić, wie że jesteś DDA? Wie dlaczego sie tak zachowywałaś? Wytłumaczyłaś mu? Wie, że chcesz podjąć terapie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak wie wszystko o mnie, wie że czekam na terapię, wie że mam DDA, wie z jakiej rodziny pochodzę. Mimo że dla niego to nowość bo pochodzi z bardzo poukładanej rodziny, z takiej niemal książkowej to starał się to rozumieć. W pewnym momencie jednak miał już dosyć, mnie i mojego zachowania, mojego ciągłego narzekania, niedoceniania i braku dawania czegoś od siebie. Rok z tym starał sobie radzić ale w końcu stwierdził że dłużej nie może. Złamał się i pomyślał pewnego dnia, że może łatwiej będzie mieć kogoś "normalnego" niż ciągle gonić za czymś nieosiągalnym, za szczęściem którego nie może ze mną zbudować.. ale walczę i mam nadzieję, że da mi jeszcze szansę, narazie czekam na jego decyzję. Wie, że chce pracować nad tym ale on poprostu się boi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nieciekawie... Złamałaś go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak to wygląda, dlatego teraz odpoczywa ode mnie i chce sobie wszystko przemyśleć, ma mi niedługo dać odpowiedź co dalej a ja już wariuję. Dalej wierzę że będzie chciał mi dać jeszcze szansę bo na przełomie ostatnich miesięcy bardzo się zmieniłam, właściwie przy nim zaczęłam się interesować moim problemem, przy nim go zrozumiałam i podjęłam walkę z tematem. Wcześniej zawsze żyłam sobie ze świadomością że moje dzieciństwo mnie skrzywiło ale generalnie uważałam, że mogę z tym normalnie żyć. Dzięki niemu zrozumiałam że nie mogę, i dlatego tak bardzo chciałabym móc przy nim walczyć o to lepsze jutro..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie jakaś konkretną datę? Kiedy ma Ci powiedzieć, czy chce spróbować jeszcze raz? Skoro poprosił Cię o czas, o nie odzywanie się, to przestań do niego pisać, bo powiem Ci, że to strasznie w###wiające, kiedy się kogoś o coś prosi, a druga osoba tego nie szanuje. I jesteś przekonana, ze jesteś gotowa na ten związek? Bo ja nie wiem, czy to dobry pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, ma mi dać odpowiedź w ten weekend bo już trochę czasu minęło. Wiem, że nie powinnam pisać, wiem że go to bardziej denerwuje i że pogarszam swoją sytuację ale to jest poprostu silniejsze ode mnie... nie umiem sobie z tym poradzić. Pewnie na tą chwilę nie jestem jeszcze gotowa 100% na szczęśliwy związek bo czeka mnie sporo pracy nad sobą i wiem o tym, ale nie chcę go tracić bo chcę z nim budować razem przyszłość, zaprzestanie walki doprowadzi do ostatecznego końca a ja mimo terapii za kilka miesięcy nie będę szczęśliwa bo będę za nim tęskniła.. Po nowym roku zacznę terapię i wierzę że mamy szansę to przetrwać jakoś, zwłaszcza że już jakiegoś czasu zmieniłam swoje postępowanie w wielu kwestiach bo widziałam, że doprowadzi mnie to tylko do złego i on nie będzie chciał mnie znać.. Moja siostra ma podobne doświadczenia, ten sam syndrom jak łatwo się domyśleć i również odradza mi ponowne związanie się teraz ale ja wiem że jak nie teraz to stracę go na zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×