Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Poszedłem na studia i nie mam fajnego życia studenckiego jak w opowieściach...eh

Polecane posty

Gość gość

tyle sie nasłuchalem, ze studia to imprezy, wyrywanie lachonów, wypady pod namioty, wspolne wakacje, nawet orgie w akademikach, zaliczanie chętnych napalonych dziewcząt, rozne fajne i mniej fajne ''akcje'' i co ? no i g****o Porobily sie grupki, kujony, imprezowicze, frajerzy, przeciętniacy no i niestety zostalem mimowolnie zakwalifikowany do grupy frajerzy, fajni nie rozmawiają ze mną , nie lubią, nie wiem dlaczego, w czasach szkolnych bylem raczej lubiany a teraz w ogole. Oni sobie imprezują a ja nie. Sylwestra tez organizują, mnie nie zaprosili, niektórzy nawet mi cześć nie mówią, w ogole nie zauwazają. Mieszkam juz drugi rok w akademiku, orgie ? ja w takiej udzialu nie bralem, nie slyszalem...tutaj tez maja mnie w dooopie, mam wspollokatora frajera jak ja. Jestem załamany, zycie studencie w serialach i filmach pokazuje jakis fałszywy swiat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie studiujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja myślałam, że na studia idzie się studiować, a na orgie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za młodu wystarcza 5 h snu. Czasu dosc i na naukę i na zabawę :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja myślałam, że na studia idzie się studiować, a na orgie x owszem, ale nie samą nauka człowiek zyje nie oszukujmy sie, reszta tez miała znaczenie x a studiuje na politechnice, 70% facetow, 30% dziewczyn na oko, tak jak pisałem te grupy potworzylo się w zeszlym roku i tak juz zostało, trudno z frajera stac sie lubianym kolesiem, nie tak sobie to wyobrazalem :( a akademik to raczej hotel, moze w tych duzych akademikach sie wiecej dzieje ? podobno w czasie studiow poznaje sie znajomych i przyjaciol na cale zycie, a ja nie mam nikogo bliskiego, tez koles z ktorym mieszkam to typowy wieśniak, nieudacznik, mol książkowy, pasuje idealnie na kafeteryjnego sfrustrowanego prawiczka :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polish NERDS!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe dlaczego zaklasyfikowali cie jako frajera? trzeba bylo byc pierwszym do imprez od poczatku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz, ja na studiach poznałam fajnych znajomych, ale dzikich imprez i orgii nie pamiętam...nie leciałam na trójach, może dlatego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe dlaczego zaklasyfikowali cie jako frajera? trzeba bylo byc pierwszym do imprez od poczatku x no wlasnie tu byl moj bląd, na poczatku, po ok miesiącu była impreza integracyjna w pewnym klubie na którą zaprosili sporo osob, ja mysle ze na nieudacznika i pajaca nie wyglądam więc tez zostalem zaproszony, z przyczyn rodzinnych i osobistych nie poszedlem, po prostu mialem mase spraw do zalatwienia, nie mialem wtedy jeszcze gdzie mieszkac, kończyła mi sie kasa, nie poszedłem... potem byla tez sytuacja, ze 4 kolegow tez cos organizowalo, ja szczerze mowiąc nie mialem ochoty z nimi nigdzie isc, jeden z nich to bardzo pewny siebie przystojniak o wyglądzie ''dresiarza sportowca'' ze tak powiem, denerwowal mnie swoją arogancją, po prostu nie lubie takich ludzi. Pozniej z kazdym kolejnym tygodniem te grupy byly bardziej widoczne, zupelnie jak w technikum tylko wtedy bylem w grupie przeciętniaków. wiem ,ze przesadzam ale przez tą sytuacje nie mam ochoty chodzic na uczelnie :O wracam do siebie i gapie sie w ekran bo nie mam co robic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest dokładnie tak samo, na początku się nie zintegrowałam i zostałam zepchnięta na boczny tor, pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mam same smutne wspomnienia ze studiow. Wrecz studia zniszczyly mi życie, zabiły radość, zabraly młodość. Ludzie teraz sa strasznie niekolezenscy, snobuja się, obce im sa jakiekolwiek ideały, tworzą jakies prymitywne hierarchie, strasznie ze soba rywalizuja. Moj ojciec jak studiował dawno temu to nie bylo czegoś takiego. Teraz nie ida na studia idealisci tylko materialisci ze wsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gdzie studiowałas ? w duzym mieście, srednim ? uczelnia panstwowa czy prywatna ? dziennie czy zaocznie ? bo ja widze, ze to ma znaczenie... studia prawnicze to masa bogatych dzieciaków bogaczy, duzo lansu, reszta to ludzie z przeciętnych lub biednych rodzin, czesto ze wsi ktorzy gdyby nie pomoc socjalna to nie byliby na takich studiach i tacy są nielubiani przez miastowych bogaczy jak moja koleżanka, studiuje prawo, jest biedna i niezbyt lubiana, nie ma ajfona, samochodu, nie imprezuje bo nie lubi :O studia zaoczne to tez lipa, ludzie przychodzą zwykle co 2 tygodnie, wyjątkowo co tydzien, krotkie przerwy na kawe i kanapke, praktycznie ze soba nie rozmawiają, wielu rezygnuje w trakcie, bardzo duzo mężatek, ludzi w roznym wieku, trudno sie z takimi osobami zaprzyjaznic skoro one same tego nie chcą :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W duzym miescie na panstwowej uczelni. I to ja bylam z miasta, z dziada pradziada i masa tepych prostakow wlasnie z podmiejskich wsi którzy chcieli byc bardziej miastowi od tych prawdziwych mjastowych. Zacietrzewieni, niesympatyczni , aroganccy i chamscy. W dodatku tepi i nieoczytani . Faktycznie najsympatyczniejsi to ci biedni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuję My, ówczesne toruńskie żaki, żywiące się kartoflanymi plackami i kisielkiem rozrabianym w kubku, najczęściej jednak zawsze z pustym żoładkiem, chyba, że sąsiad/sasiadka podrzuciła nieco do zjedzenia. Od czasu studenckich [8 lat] placka kartoflanego w gębie nie miałam, mam wstręt do tego studenckiego jedzonka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
studia to żenada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kazdy czlowiek potrzebuje przezyc taki okres spontanow, wyjazdow ze znajomymi pod namiot itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobno w czasie studiow poznaje sie znajomych i przyjaciol na cale zycie Xxx Totalny mit. Koncza sie studia mija miesiac i c***a wiecej widzisz tych ludzi z ktorymi sie mega "przyjazniles". Kazdy idzie w swoja strone i poznajesz nowych ludzi w miejscu gdzie np pracujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na studiach nikt nie poznaje przyjaciół, ewentualnie znajomych przydatnych na gruncie zawodowym. Jeśli znajdziecie pracę w zawodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmień akademik na taki cieszący się "złą" sławą, poproś o pokój trójkę i nadmień u kierowniczki że chcesz współkokatorów z kierunku i wskaż słynący z małej ilości zajęć i dużej ilości leserów. Wrota Twojego studenckuego raju staną przed Tobą otworem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez zostalem zaklasyfikowany jako nerd, masz kolego p********e bo juz sie wpisales w ten wizerunek i do konca studiow bedziesz tak postrzegany bo ludzie w wiekszosci beda ci sami. Twoja jedyna szansa zmiany tego stanu rzeczy to zmiana kierunkualbo uczelni nic nie poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, najlepiej przenieś się do prawdziwego akademika, takie 10-15 pięter, jedna kuchnia na piętro to jest prawdziwe życie studenckie. W takich akademikach bardzo mało tzw. bananowej młodzieży i lanserów z kijem w d***e. Na imprezy nie trzeba mieć żadnego zaproszenia, jak slyszysz, że coś sie dzieje to bierzesz flaszkę i wbijasz, nikt Cię raczej nie wyrzuci, a szybko znajdziesz masę znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Załatw sobie semestr albo dwa za granicą. Ja byłem na Erasmusie, nigdy tego nie zapomnę! Masa wspomnień na lata. Zawodowo też Ci się przyda, przy odrobinie dobrej woli nauczysz się języka, zwłaszcza jeśli masz jakieś podstawy. Przed wyjazdem znałem tylko angielski i trochę niemieckiego. Po wyjeździe do Holandii na 2 semestry śmigam po niderlandzku. Przydaje się bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam to i cieszę się, że skończyłam studia prawie 10 lat temu. Teraz to tylko na fejsie studenciaki siedzą, ewentualnie chleją. Żadnych spontanicznych akcji i w ogóle nuda. Młodsze rodzeństwo znajomych teraz studiuje i z tymi ludźmi nie ma o czym rozmawiać, a podobno to przyszła elita tego narodu. Nie mieszkałam w akademiku, ale kilka bardzo wesołych imprez tam zaliczyłam. Orgii nie było, ale wiadomo, ktoś się czasem z kimś po alkoholu/trawie przespał. ;) I często chodziłam po wódkę i papierosy z niewiadomego źródła. Ważne, że tanie były. :D Mój rok był raczej zgrany i z wieloma ludźmi do dziś utrzymuję kontakt, choć rozjechaliśmy się po praktycznie całej Europie. Czasami nawet uda się spotkać. Ogólnie ludzie, którzy skończyli studia przed 2006-2007 rokiem, bardzo miło wspominają ten okres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No coz, jak sie chce byc w miare popularnym to trzeba chodzic na imprezy z tym bydlem. :D nawet jak się nie znosi klubow i innych takich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>>tez koles z ktorym mieszkam to typowy wieśniak, nieudacznik, mol książkowy, pasuje idealnie na kafeteryjnego sfrustrowanego prawiczka<<< x Ciekawe :D : co on myśli o Tobie :P ? x Orgii mu się zachciało :P trzepaczowi - fantaście :P :P :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nastepny, ktory by chcial drugiej mlodosci, juz przepadlo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja muszę mieć fajne życie towarzyskie jak pójdę na studia. Odbije sobie za te wszystkie stracone lata nastoletnie. Tylko nie wiem jak z integracją będzie. No niby o czym rozmawiać z nieznajomymi ludźmi? Na impreze pójdę - jAK mnie zaprosi ktoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za głupota, po co zadawać sie z kims kto cie nie chce :D odrzuci przez powierzchowną ocene? :) bezsens, płytkie to ale co kto lubi Lepiej przyjąć to z godnością, grunt to nie stracic szacunku w swoich własnych oczach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
92: prędzej ja będę ważył 50kg :P, niż Ty zdasz w końcu maturę :P i na studia pójdziesz :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×