Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

partner chce byc przy porodzie, a ja nie.

Polecane posty

Gość gość

W marcu czeka mnie porod. Jak obejrzalam kilka filmikow z porodu, i poczytakam o stolcach,tryskaniu krwia sikaniu itp.to stwierdzilam ze za chiny ludowe nie chce go na porodowce.uwazam ze to ponizajace. Co innego po wypadku czy w chorobie. A co innego jesli swiadomie ciagniesz faceta do takich widokow. Niestety on sie upiera ze chce. Bo jakis kolega mu naopowiadal o cudzie narodzin. Jak mu wytlumaczyc ze to dla mnie bedzie krepujace,dodatkowy stres? Nie jestem typem biednej kobietki co zachodzac w ciaze nie wiedziala ze konczy sie porodem,nie potrzebuje misiaczka na porodowce sciskajacego mnie za raczke. Chce isc i urodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no po prostu, kochanie, chcę być tam sama, a ty czekaj za drzwiami na pierwszy krzyk naszego dziecka! Ja tak to bym załatwiła, chociaż mój mąż był przy porodzie. Umówilismy się, że na czas badań i parcie będzie wychodził, bo sam nie chciał wtedy być (medyczne sytuacje go tochę przerażają), ale już w trakcie zdecydował że zostaje na finał. Stał przy mojej głowie i nic a nic nie widział. Uwazam jednak, że to indywidulana decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmeganka84
Jeżeli kochasz swojego faceta, ufasz mu i czujesz sie przy nim swobodnie i bezpiecznie to nie ma mowy zeby ktos go zastąpił przy porodzie. Ale jak juz naprawde sie uprzesz to zaraz po nim wez matke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze możesz poprosić go w fazie parcia, żeby wyszedł. A tak to niech będzie, niech kręgosłup masuje, podtrzymuje, przynajmniej na coś się przyda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A on chce być przy narodzinach swojego dziecka ;) Tu są dwa chcenia i musisz znaleźć kompromis. x Pokaż mu te filmiki co widziałaś(chociaż i tak facet przy porodzie tego nie widzi bo nie stoi tam gdzie lekarz), jak mimo tego chce być przy tym to odpuść. Ustal po prostu zasady jak ma się zachowywać i że w razie czego wyjdzie na moment. Pomijając jego uczucia to facet jest przydatny - samą swoją obecnością wywiera nacisk na lekarza (żeby Ci się nei rzucił na brzuch np co wciąż się zdarza), gdy Ty nie będziesz kontaktować on będzie wszystko ogarniał, po jedzenie Ci pójdzie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
umowcie się, żeby wyszedł na czas parcie. Wcześniejszy etap który trwa kilka godzin naprawdę jest spoko. Oprócz bólu nic szczególnego się nie dzieje. Mi obecnośc męża zapewniła spokój, masował mi plecy, podawał wodę, liczył czas między skurczami. A jak już opadałam z sił to po prostu wiedziałam ze nie jestem sama. Facet na porodówce jest spoko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie chcialam zeby byl. A teraz przy drugim porodzie nie wyobrazam sobie zeby go nie bylo. Nie, zeby mnie trzymal za raczke... Do roboty!.Pomagal mi i walczyl o znieczulenie, podawal wode, masowal, podnosil ...itd. Przypilnowal zeby bylo wszystko ok. Bez niego byloby kiepsko i kazdy mialby mnie w d***e. No wiec sie zastanow, potrzebujesz osoby zaufanej, ktora ci pomoze i w razie czego o ciebie zawalczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak zadalas pytanie, ze nie moge sie oprzec by nie odpisac: to wyslij meza a sama zostan w domu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha :) właśnie też to chciałam napisać. Że możesz zostać w domu, ale chyba nie masz wyjścia. A na poważnie, to facet oprócz wspierania Cię, będzie niewygodnym świadkiem poczynań personelu. U nas w regionie porody rodzinne zdarzają się rzadko, bo panuje przekonanie, że to nie dla facetów. Ale jak już się jakiś trafi, to lekarze i pielęgniarki skaczą koło rodzącej że hej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja teraz właśnie zauważyłam jak temat brzmi :D Autorko, więc widzisz są kwestie które bezsprzecznie są zaletą obecności faceta przy porodzie. Sama rozważysz co jest dla Ciebie ważniejsze, ale nie zapominaj o tym, że on też ma uczucia i trzeba się z nimi liczyć. Mimo, że to "nasz brzuch-nasza sprawa" ;) Przecięcie pępowiny, kontakt z dzieckiem pierwszy, nawet ta świadomość, że są takimi ekstra partnerami i ojcami, odważnymi mężczyznami itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamamaolkka
Żadna strona nie może być zmuszona do obecności faceta przy porodzie. Ja rodziłam z mężem i super to wspominamy. Dla nas to faktycznie był cud narodzin. To takie niezwykle przeżycie, że pewne rzeczy odbiera się inaczej. Np. w ogóle nie wstydziłam się nagością, na samej porodówce spod prysznica wyszłam naga przy położnych i guzik mnie to obchodziło ;) Podczas porodu zrobiłam chyba siusiu, byłam umazana krwią, która trysnęła z pępowiny (koszulka do wyrzucenia), ale to wszystko nie miało znaczenia. Nie wyobrażam sobie nie dzielić tego z mężem. Może u nas miało znaczenie, że dziecko było bardzo wyczekane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasciwie troche w tym temacie prawdy napisalam. Najchetniej bym go wyslala a sama zostala w domu. Nie boje sie az tak bolu nawet nacinania jak...samego lezenia w szpitalu. Bo nigdy nie bylam w szpitalu w innej formie niz w odwiedzinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ważne żebyś kogoś bliskiego miała, to naprawdę potrzebne. Coś poda, przyniesie, już nie mówiąc o sytuacji gdyby coś szło nie tak. Teraz jest nacisk na obecność partnera i personel jest do tego przyzwyczajony i może być niechętny do pewnej pomocy. A awaryjnie przyda się osoba myśląca trzeźwo, bo ty będziesz zawładnięta bólem. Zawsze możesz męża wtorosić na finał, ale będzie pod ręką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porozmawiaj z nim o tym, o swoich lękach i wyjaśnij jak Ty to widzisz. Ważny jest w tej sprawie kompromis i tak jak poprzedniczki piszą umówcie się, że facet wyjdzie na fazę parcia. A swoją drogą przemyśl sobie, czy faktycznie nie chcesz, aby Ci facet towarzyszył. Ja sądziłam, że absolutnie nie chcę męża przy porodzie, a jak wszystko sobie dobrze przemyślałam i posłuchałam rozsądniejszych głosów to zdecydowałam się na poród rodzinny i to była najlepsza decyzja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ty rodzisz i to ty masz sie czuc komfortowo. On to tylko widz mozna tak powiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie rozumiem z czym masz problem. Siedzi z tobą dwie pierwsze fazy, wywalasz na trzecią i po problemie. Wytłumacz mu, że w fazie parcia będzie z tobą położna, czy lekarz, a nie chcesz, żeby odebrali go jak kulę u nogi. Poza tym on wcale nie musi patrzeć ci w krocze, kiedy przesz. Powiem ci, że będzie ci lepiej, kiedy on choćby ze 2 godziny z tobą będzie. Przed 3 fazą nie ma stolców, sikania itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to jak nie chcesz być przy porodzie to racja, niech on idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy facet to takie delikatne stworzenie, ze na widok krwi czy odchodow bedzie mial traume na cale zycie? bez przesady. pozatym nikt mu sie nie kaze patrzec w twoje krocze, przeciez moze stac przy twojej glowie. chcesz byc sama to mu o tym powiedz. tylko znajdz sobie lepszy powod niz widoki na sali porodowej, bo to akurat warunki z ktorymi kazdy normalny czlowiek oczekujacy potomka jest sobie w stanie poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha ha i co? Wcale ten porod to nie taki miod i natura a 3faza jest upokarzająca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet jak facet, ale ty słonko przy porodzie to niestety musisz być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:10 To dziwne bo u nas nawet w szkole rodzenia położone ze szpitala namawiały na obecność partnera. U nas w regionie raczej jest na to nacisk. Czy to przy SN czy Cc (tu partner dostaje dziecko do kangurowania)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:28 Upokażająca? Chyba dla ciebie. Dla mnie to było piękne. To natura, jak to może być upokażające? Nawet jak już zrobisz kupę, to nie umazujesz się nią cała tylko położna zbiera "wałek" i po sprawie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak mozna facetowi pokazywac rozwalone zakrwawione krocze nie zgadzaj sie widoki i zapachy obrzydliwe plus popuszczanie kalu lub moczu masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:08 Współczuję ci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ej a co wtym trudnego? idziesz i mowisz ze chcesz/wolisz byc sama w takich chwilach,proste? ja rodzilam 2 razy za akzdym razem z wyboru sama i nie wyobrazam sobie zeby było inaczej. Zewsztą juz wogole nie wyobrazam sobie jeszcze filmiki nagrywac albo profesjonalną kamere wpuscic bo nieraz tez takie programy kręcą. Raz widziam jak dziewczyna wyła,jęczala i do kamery patrzyła normalnie masakra. Jakie to upokorzenie straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też bardziej mąż chciał być, niż mi na tym zależało. Ale wiem, że po prostu on martwił się, że coś się stanie i chciał trzymać rękę na pulsie. Może u was jest podobnie? Ja tego pomysłu nie popierałam. Nie miałam problemu ze wstydem, ale bałam się, że zemdleje czy coś i że będę musiała dodatkowo martwic się nim. Ale ostatecznie byliśmy razem i mąż widział absolutnie wszystko od początku do końca łącznie z łożyskiem i szyciem. Zresztą nie wyobrażam sobie w ferworze walki pilnować aby nie widział krocza ;-) Z perspektywy czasu nie żałuję. Za rączkę mnie nie trzymał, bo to tak nie wygląda, ale realnie pomagał i personel lepiej mnie traktował, bo nie byłam sama. Nie roztrząsaliśmy później tego, ale pierwsze tygodnie niemal na rękach mnie nosił wiedząc co przeszłam ;-) Żadnej traumy ani innych negatywnych skutków nie bylo. Przy drugim dziecku bylo oczywiste, że jesteśmy razem. Może to jeszcze przemyśl, albo idźcie na żywioł - zawsze możesz faceta w trakcie wyrzucić;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no jak jeszcze czytam o tym szyciu. Kuzwa czy to wszystko jest tego warte? U mnie to akurat byla wpadka,nie planowana ciaza. Ale tych co swiadomie zachodza w ciaze a juz tych przezywajacych kazda miesiaczke staraczek nie rozumiem. Niszczyc cialo, krocze, zarywac noce, ogladaja Cie jak robisz pod siebie jak sikasz,latasz po lekarzach, kupki zupki,kolki i ryk, pilnujesz zeby niczego nie braklo wychowujesz a na koncu moze sie okazac ze Twoj syn poznal poetke-psychpatke i planuja Cie zamordowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też byla wpadka- to ja pisałam powyżej o tym szyciu ;-) I masz rację, niełatwo było to znosić nie na własne życzenie. Ale żyję, syn ma 7 lat i mam nadzieję, że mnie nie zamorduje, hehe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
opisujecie swoje porody a autorka tylko zapytala jak wytłumaczyc facetowi, poprostu idziesz i mowisz ze nie chcesz jego obecnosci co w tym trudnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wy tu sie jeszcze rozckliwiacie o wałkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×