Zakochałam się w nauczycielu...

Witam... Moim problemem jest to że od prawie 4 lat jestem zakochana w nauczycielu. Poznałam go gimnazjum w 2 klasie mialam wtedy 16 lat. Uczyl mnie wfu. Swietnie sie dogadywalismy, mielismy podobne poczucie humoru... W koncu nasza relacja stala sie bardziej przyjazna. Zaczelismy ze soba rozmawiac o sprawach osobistych, rodzinie i problemach. W wielu sprawach mi pomagal. Zapraszal na wycieczki i sksy. Jezdzilam z nim na zawody sportowe. Zrozumialam ze daze go mocniejszym uczuciem. W 3 klasie nie mielismy juz razem wf mial przyjsc nowy mlodziutki nauczyciel pamietam ze rozmawialismy wtedy z nim i jeszcze paroma dziewczynami o tym ze jak ten nowy przyjdzie to wszystkie dziewczyny beda sie w nim podkochiwac. Na to moja przyjaciolka odparla: Musialabym byc chora zeby zakochac sie w nauczycielu... A on odpowiedzial na to zdanie patrzac sie na mnie: ze milosc nie wybiera i ze milosc to nie choroba chociaz nie wiadomo kogo uderzy Mialam wrazenie ze to do mnie... Ale nigdy o tym potem nie rozmawialismy. Bylam szczesliwa ze to powiedzial. Mimo ze nie mialam juz z nim lekcji to i tak spedzalam z nim bardzo duzo czasu... Czasami dotykal mpjej reki i ramienia, usmiechal sie do mnie uwodzicielsko i zagadywal. Draznil sie ze mna bo sprawialo mu przyjemnosc to jak sie denerwuje... Gdy nadszedl koniec roku i koniec tej szkoly bylam zrozpaczona. Przez dlugi okres plakalam. Na zakonczeniu roku poszlam sie z nim pozegnac. Wtedy tez plakalam. On jednak nic nie powiedzial tylko mnie czule przytulil i odszedl tak szybko ze nie zdorzylam dobrze sie mu przyjzec. Teraz chodze do 2 klasy technikum mam prawie 18 lat. Nadal daze go bardzo silnym uczuciem i caly czas o nim mysle. Pare razy od tamtego czasu go widzialam. Za kazdym razem bylo mi coraz gorzej na sercu... Kocham go juz 4 lata. Ta milosc strasznie mnie meczy. Jednoczesnie go kocham i nienawidze bo mam juz tego uczucia dosyc... P.S ten nauczyciel ma teraz 35 lat. posiada 2 dzieci mial wczesniej zone ale nie dawno podobno sie z nia rozwiodl...