Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Klementynaa

rodzina czy własne życie?

Polecane posty

Gość Klementynaa

To chyba najgorszy moment w moim życiu. Od roku jestem w związku i w zasadzie powinnam być szczęśliwa, ale wszystko jest nie tak. Jestem jedynaczką z dość dziwnej rodziny. Ze względu na pracę moi rodzice większość mojego życia mieszkali oddzielnie. Teraz oboje podupadają na zdrowiu i potrzebują mojego wsparcia, które wygląda tak, że na każdy weekend zjeżdżam do domu i jestem do dyspozycji zawsze kiedy coś trzeba zrobić, gdzieś pojechać itp. Nie chodzę do pracy, bo teraz kiedy każde z nich ciągle jeździ do lekarza albo musi załatwić jakąś sprawę urzędową, to przyjeżdżam ja, żeby zająć się moją niepełnosprawną siostrą. Z każdej pracy by mnie zwolnili, więc to bez sensu. Ja też jestem kiepskiego zdrowia i mam wrażenie, że moi rodzice woleliby żebym pracowała w domu zdalnie niż chodziła do normalnej pracy, bo jestem niewydolna. Zawsze, od małego tak mnie wychowywali, że rodzina jest na pierwszym miejscu itp. żeby pomagać innym i to jest teraz moje przekleństwo. Bo moje życie jest podporządkowane pod dom, a mój chłopak jest na drugim miejscu. Nawet na Sylwestra do niego nie jadę i kiedy mówię mamie, że on ma trochę żal, że go samego zostawiam, to słyszę od niej, że powinna sobie z nim poważnie porozmawiać skoro on mówi takie rzeczy. Kiedy nie jestem w domu poświęcam mu każdą wolną chwilę, spotykam się z nim itp. czasem nawet kosztem innych znajomości. I niby z jednej strony rozumiem jego pretensje, a z drugiej jak mi mówi, że na niego zlewam, to serce mnie boli, bo nie mam już dłużej siły wybierać między nim a rodziną - moje życie było tak dziwne, że trudno mi zrezygnować z domu na rzecz swojego życia. Czuję, że mam depresję, nie radzę sobie z tym. Chciałabym żeby ktoś mi pomógł, jakoś wyprostował moją chorą głowę, ale nie wiem kto to może zrobić. Czuję się jak w matni. Czuję, że mój związek się zraz rozpadnie i każdy następny też, bo jestem uwiązana. Nie wiem, co robić ze swoim życiem. Boję się, że zjedzą mnie kiedyś wyrzuty sumienia, cokolwiek bym nie zrobiła...poradźcie coś, proszę Was. Albo chociaż podtrzymajcie mnie na duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile masz lat? Ile rodzice mają lat? Jesteś jedynaczką, czy zjeżdżasz opiekowac się siostrą? Z czego sie utrzymujesz? Jestes w związku na odległość? Nie możesz zamieszkac z chłopakiem? Piszesz, że z Twoim zdrowiem źle, uściślij? Myślałaś o psychologu? Pisze poważnie, Twoja matka musi zrozumieć, ze masz prawo, również do własnego życia, założenia swojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynaa
Mam 24 lata, właśnie kończę studia. Utrzymuję się ze stypendium, czasem z jakieś zdalnej pracy i tego, co mi dadzą rodzice. Jak oni muszą gdzieś jechać, to ja zostaję z siostrą (mojej mamy), bo ona nie jest w stanie sama się sobą zająć. Ja mam problemy z hormonami stresu, z tarczycą, ogólnie mam słabą wydolność, ale nie wiem z jakiego powodu. Bardzo szybko się męczę. Z chłopakiem nie chcę jeszcze mieszkać, bo wolałabym go lepiej poznać zanim to zrobię. Jesteśmy razem dopiero rok, a ja nie należę do ludzi otwartych, raczej do takich rozważnych, wolę coś zrobić później niż za szybko. O psychologu myślę coraz częściej, bo już sobie sama nie radzę. Nie jestem w stanie ocenić obiektywnie sytuacji. Nie wiem co robić, bardzo się boję wyrzutów sumienia. Nie raz zdarzyło mi się głośno powiedzieć, że mam do kitu życie, nic nie jest ode mnie zależne itp. i moja mam czasem mi mówi, że ja mam do nich pretensje o wiele rzeczy, ale że ja im takimi słowami też krzywdę robię. Jest mi bardzo źle. Coraz częściej mam wrażenie, że moja relacja z rodzicami nie opiera się tylko na miłości, ale jeszcze na jakiejś dziwnej zależności, uzależnieniu. Wielokrotnie moja mama źle odbierała moje słowa. Dzisiaj np. powiedziałam, że zamiast palić w piecu jakąś rzecz, może ją po prostu wyrzucić. Po chwili powiedziała, że nie podoba jej się, że mówię do niej tak, jakby była ode mnie głupsza albo nienormalna i że coraz częściej zdarza mi się tak mówić, a jak Boga kocham nie miałam takiego zamiaru, mówiłam normalnym tonem, w życiu takie coś by mi do głowy nie przyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam wrażenie, że jesteś hm wykorzystywana, przez rodziców? Ile rodzice mają lat? Równeiż są schorowani, czy sprawni? Finansowo jak stoją? Kto opiekuje się siostra mamy, na co dzień? Wybacz, że tak wypytuje, ale żeby się odnieść do wszytskiego, trzeba miec 'wizje' całej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynaa
rodzice mają po 57 lat. na co dzień sami się wszystkim w domu zajmują, a finansowo ciągną średnio. ja nie czuję się życiowo zbyt pewnie, pod żadnym względem. nie wiem co wybrać. mam wrażenie, że jestem chorobliwie empatyczna i to mi utrudnia życie. Kocham moją rodzinę, ale inaczej to sobie kiedyś wyobrażałam. Oni mi coraz częściej dają do zrozumienia, że będe musiała wybrać, a wtedy od razu zaczynam tak płakać, że nie mogę się uspokoić. I nie dlatego, że chcę wzbudzić ich poczucie winy czy coś w tym rodzaju, ale dlatego, że nie umiem inaczej, to jest silniejsze ode mnie. Jest mi bardzo ciężko. Nie mam siostry ani brata do pomocy, nie mam nikogo kto by mi się pomógł opowiedzieć po którejś ze stron. Zachowanie mojego chłopaka (który chce ze mną spędzać dużo czasu) traktuję w sumie jak anomalię, bo nie jestem do tego przyzwyczajona. Boję się, że zostanę kiedyś sama i będę nieszczęśliwa, chociaż teraz w sumie też mi do szczęścia daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JA nawet chcąc Ci pomóc, nie podejmę za Ciebie decyzji. Widzisz, ja tez mam chora matkę, tyle że ona zdaje sobie sprawę z tego, że ja kiedyś odejdę, nie będzie mnie przy niej na co dzień, no chyba, że zachoruje tak cięzko, że będzie jej potrzebna opieka 24h/7, ale to już zupełnie, coś innego, Wybierz się do psychologa i to jak najszybciej, bo popadniesz w depresję/otępienie, ktoś musi Ci uświadomic, ze masz PRAWO i to nic złego, do własnego życia, do własnego wyboru. Dlaczego nie spędzisz Sylwestra z chłopakiem, bo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to ten chłopak co to wzywa cię do siebie do swojego mieszkania, a ty lecisz? A on nie przyjeżdża do ciebie boby się tymi dojazdami zmęczył? & Przyjrzyj się też życiu rodziców. Czy oni też mając po 24 lata byli musztrowani przez twoich dziadków, wzywani na każde zawołanie i dyspozycyjni? Czuli się odpowiedzialni za rodziców którzy nieustannie wzbudzali w nich poczucie winy? Mam kilkoro znajomych w tym wieku, obżerają się tym czego nie są w stanie strawić, podupadają na zdrowiu na własne życzenie, ale dzieci w to nie mieszają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×