Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość VIP13

Mama wypaczyła mi spojrzenie na związki

Polecane posty

Gość VIP13

Moja mama uważała, że relacje między kobietą a mężczyzną są czymś złym, że jestem na to wszystko za młoda. Krytykowała wszystkie małżeństwa, jakie znała. Straszyła mnie zawsze, gdy jakiś chłopak mi się spodobał. Teraz jestem p dwudziestce i nigdy nie byłam związku. Z jednej strony chciałabym się zakochać, a z drugiej strony strasznie się boję bliskości. Uważam, że zrobiła mi krzywdę. Rozumiem, że chciała mnie chronić. Ochroniła mnie tak dobrze, że już nigdy nie zaznam bliskości z drugim człowiekiem. Wszyscy znajdą bratnie dusze, a ja do końca życia będę sama. Przeraża mnie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety, ale istnieją toksyczne matki.. =( i ty najprawdopodobniej jesteś w posiadaniu takiego egzemplarza.. nic nie piszesz o ojcu więc nie ma go w twoim życiu a to znaczy że twoja matka musiała być mocno przez niego zraniona i może w swojej nieporadności próbuje cie ostrzec przed męskim gatunkiem.. To że jej sie nie udało to nie znaczy że tobie się nie uda. Jak poznasz kogos w kim się zakochasz to obawy miną Powodzenia =)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochaj mnie...a matka niech sie pruje dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
matka,to matka,a rozum trzeba mieć swój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skąd ja to znam u mnie ojciec ciągle mi gadał że każdy facet myśli tylko o jednym i chce mnie wykorzystać.....chce sobie "ulżyć" nie ma to być zakochaną nastolatką, mieć pierwszego chłopaka i ciągle słyszeć takie plugawe rzeczy dorośli czasem nie mają wyczucia i pojęcia jak mogą skrzywić komuś psychikę wypowiadając niewłaściwe słowa zupełnie inaczej odebrałabym jego wywody gdyby powiedział że mam się szanować i być ostrożna zamiast wprost obrzydzać mi facetów i sprawiać że czułam się jak kawał mięcha, na który każdy czycha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to pruj sie dalej...matko trojki dzieci... Sperma juz cie nie oswieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie ojciec ciągle mi gadał że każdy facet myśli tylko o jednym i chce mnie wykorzystać.....chce sobie "ulżyć" & To znaczy, że mówił o sobie i o swojej plugawej naturze? Musisz go spytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIP13
Nie mam najmniejszych szans zbudować relacji z drugim człowiekiem. Za bardzo się boję. Boję się, że moja indywidualność będzie ograniczona, boję się gwałtu, ciąży, dręczenie psychicznego, ale równocześnie bardzo cierpię z powodu samotności. Chciałabym bliżej poznać płeć przeciwną, ale strach mnie paraliżuje. Mój ojciec był ślepo podporządkowany matce, słuchał jej we wszystkim. Ona zabraniała mu kontaktów z jego rodzicami-moimi dziadkami. Powiedziała mu "mąż dla żony powinien wyrzec się wszystkiego, nawet własnych rodziców." Boję się związków, bo boję się utraty wolności, niezależności. Przeraża mnie to wszystko. Czy mam prawo mieć do mamy żal o napakowanie mnie takimi poglądami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedyne co mogę ci doradzić to idź do dobrego psychologa bo może on ci jakoś będzie w stanie ulżyć. Jestem w stanie domyślić się co czujesz z powodu samotności a jednocześnie strachu przed inna osobą trzymaj się jakoś może kiedyś się ułoży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIP13
Trzeba jednak przyznać, że nawet psychologowi będzie ciężko to naprostować. W ogóle, żyję w lęku przed ludźmi i rzeczywistością. Najlepiej czuję się we własnym pokoju. Najchętniej bym z niego nie wychodziła, ale wiem, że życie przelatuje mi jak piasek przez klepsydrę. Wiem, że należy nastolatki chronić, ale czy takie zastraszenie to dobra metoda? Przecież ja się boję nawet zagadać do chłopaka, a mam ponad 20 lat! Kiedy się zauroczyłam w wieku 14 lat, po raz pierwszy w życiu (moje "przestępstwo" polegało tylko na zapatrzeniu się w tego chłopaka), mama mnie strasznie skrzyczała. Potępiła moje uczucie, nie chciała zaakceptować zmiany, jaka we mnie zaszła. Wystraszyłam się, poszłam do pokoju i płakałam w łóżku. Podziałało, temat zniknął aż do matury. Gdy poszłam na studia, ponownie zaczęłam się przypatrywać chłopakom, nie potrafię się jednak uwolnić od przekonania, że to brudne i złe. Tak się nie da żyć! Z jednej strony to dobrze, nie zostałam zgwałcona, nie zostałam samotną matką, ale nie mogę przecież żyć całe życie w strachu przed mężczyznami! A na to się niestety zanosi. Przecież to chyba nic złego, że chciałabym iść na pierwszą randkę, przecież mam ponad 20 lat! Czasem myślę, że jestem już za stara. Straszne to jest. Żyję w ogromnym lęku i napięciu. Nie mam się z kim podzielić swoimi problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz nie wszyscy mężczyźni gwałcą kobiety jak i nie każda która się zakochała i ma partnera zostaje samotna matką. Zgodzę się z tobą tak się nie da żyć zarówno nie da się przejść przez życie w samotności to nie jest normalne. Nawet ja osoba introwertyczna najlepiej czująca się w swoim własnym towarzystwie cierpie z powodu samotności który ciężko jest rozwiązać ze względu na to iż nie potrafię się przełamać być może przez jakiś symptom dda ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIP13
Chyba zrobiła mi krzywdę. Czasami nadmierna ochrona potrafi zniszczyć człowieka. Nie potrafię się odnaleźć wśród ludzi, zawsze mam wrażenie, że mnie krytykują i są przeciwko mnie, więc się od nich odsuwam, a potem płaczę w pokoju z powodu samotności. Jeżeli coś z tym nie zrobię, to oszaleję chyba. Według mojej mamy związki mają służyć tylko i wyłącznie prokreacji. To chore. Nie wiem dlaczego, ale ja nie czuję żadnej więzi z rodzicami, mimo iż jeździliśmy razem wszędzie na wakacje, do restauracji, jedliśmy razem posiłki. Dlaczego nie czuję z nimi więzi, pomimo ich fizycznej obecności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
więź między dziećmi a rodzicami rodzi się w momencie w którym dziecko otrzymuje od nich wsparcie zarówno psychiczne jak i fizyczne. Wnioskując z tego co pisałaś ty nie otrzymywałaś wsparcia takiego jak oczekiwałaś a jedynie krytykę w sprawach które były dla ciebie ważne. sama obecność rodzica czy prezenty nie są w stanie zapewnić dziecku właściwego rozwoju psycho-fizycznego. Z twoich postów wynika że jesteś człowiekiem z rodziny dysfunkcyjnej inaczej zwanej DDD pod DDD mona przypisać wiele dysfunkcji twoja rodzina pod tym względem mieści sie w tym określeniu poczytaj na ten temat. takie osoby w dorosłym życiu nie maja łatwo nawet jeśli z zewnątrz wszystko wygląda ok wiem z autopsji :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do psychologa i go biegiem. Teraz od Ciebie zależy, czy zawalczysz o to czego pragniesz, normalnego życia z drugim człowiekiem, czy wolisz podporządkować się matce i dalej być w tym miejscu, w którym się znajdujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIP13
Oni nienawidzili dziadków. Matka uważała ich za dziwaków, bo babcia jest starsza od dziadka (tylko o rok!), krytykowała babcię, że zamiast dzieckiem rzekomo zajęła i karierą i późno została matką. Liczyli także, ile lat miała babcia, gdy przechodziła menopauzę. Kiedyś poszliśmy na cmentarz, zobaczyłam babcię i dziadka nad grobem prababci. Ucieszyłam się, że się z nimi przywitamy, a mój ojciec nas szarpnął, okrążyliśmy cmentarz, weszliśmy od innej strony po to, aby w żadnym wypadku się z dziadkami nie spotkać. Było mi przykro. Mój ojciec skomentował to tak"Moja babcia wyhodowała potworów." Moi rodzice mówili: "Wszystko robimy dla rodziny.","Rodzina jest najważniejsza." "Nie rozmawiaj z dziadkami. To nie jest twoja rodzina. Twoja rodzina to mama i tata, nikt inny." Gdy zadzwonił mi telefon komórkowy, mama przy mnie stała. Wyświetlił się numer, to dzwonił dziadek-jej ojciec. Spojrzała się na mnie groźnie, i spytała "Do której rodziny należysz? Do tej czy do tamtej?" Zabroniła mi odebrać tego telefonu. Dodała "Z dziadkiem nie rozmawiaj. Niech on najpierw nauczy się ze mną kulturalnie rozmawiać."Budowali drugi dom. Trzymali to przed wszystkimi w tajemnicy. Matka powiedziała mi, że "jak powiesz coś babce o tym domu, to ci nogi z d....powyrywam." Ile w tym wszystkim życzliwości, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIP13
Chcielibyście być w takiej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie to życie wypaczyło to spojrzenie :D Jak miałam 5 lat, to miałam narzeczonego i mówiłam, że wyjdę za niego za mąż, a potem przejrzałam na oczy ;) Nie robię sobie żartów czy coś, po prostu życie w związku nie jest takie piękne jak się wydaje. Ale jest pewne wielkie "ale": zawsze uważałam, że związek/rodzina ma dużo minusów, ale singielstwo też ich trochę ma, więc zawsze można spróbować "liznąć" trochę innego świata, tzn. odważyć się na coś i może spotka nas coś ciekawego :) Moim zdaniem masz już pewną podstawę, tzn. jesteś świadoma, że nie tak powinno się traktować rodzinne więzi itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
VIP13 wczoraj Dziewczyno,wspólczue Ci z całego serca,uciekaj od nich jak najdalej.Bo oni kiedyś odejdą a ty zostaniesz sama. Jesli żyją dziadkowie,idz ich odwiedz i wcale nie musisz się z tego tłumaczyć. Układaj sobie życie,na pewno się zakochasz ale nie rób tego na szybko,są faceci którym można zaufać,możesz być szczęsliwą żoną i mamą.To że nie byłaś w związku do tej pory to nie oznacza nic złego.Na to zawsze jest czas.Niczego się niue bój do małzeństwa nikt nikogo nie zmusza,musisz kogoś poznać dobrze by mu zaufać. Rodzice Twoi nie są ludzmi zdrowymi psychicznie,to ludzie którzy w jakiś sposób chcą cie mieć na wyłączność,byś kiedyś posłużyła za niańkę i miała czas tylko dla nich. Nie rób z siebie ofiary,szukaj drugiej połowy,na miłośc mamusia nie będzie miała wpływu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość VIP13
Co ciekawe, mama mówiła, że "szczególnie my, kobiety, musimy uważać na związki, bo można nas łatwo skrzywdzić", podczas gdy to ona w domu rządziła. Ojciec jest jej ślepo podporządkowany we wszystkim. Jakby powiedziała, że w dzień Księżyc świeci, to przyznałby jej rację. Powiedział mi "Wiesz, coraz bardziej się przekonuję, że mama ma rację. Najpierw się wkurzam, ale potem widzę, że ona ma zawsze rację."Nigdy nie wychodził, na piwo z kolegami, zero. Żadnych kolegów. Kiedyś się spytała mamy "Moja mama (czyli babcia) chce przyjść na wizytę (są lekarzami), mogę ją przyjąć?" "Jaka mama?!"-krzyknęła."Moja""Absolutnie nie!". Meldował jej o wszystkim. Kiedyś napił się herbaty z rumem, to mama mu zrobiła awanturę, że jest alkoholikiem. Tego się boję, dla mnie związek to koniec wolności, swobody, niezależności. Boję się niszczenia indywidualizmu. Jednocześnie bardzo brakuje mi bliskości, chciałabym bliżej poznać płeć przeciwną. Nie mówię o seksie, bo do tego trzeba być gotowym, a ja jeszcze nie jestem, ale rozmowy, spacery, wzajemne poznawanie się. Co w tym złego? Przecież to są ludzie jak ja, tylko inaczej zbudowani. Ale strach jest bardzo silny, ja się nawet boję do chłopka zagadać. Przecież tak się nie da żyć! Jak kiedyś w gimnazjum mnie chłopcy zagadali, to mama powiedziała mi, że "mam uważać i z chłopakami nie rozmawiać, bo oni w tym wieku chcą tylko zgwałcić i wykorzystać dziewczynki. Myślą tylko o seksie." Jeżeli chciała mnie chronić, to dobrze się wywiązała z zadania. Teraz przeraża mnie nawet rozmowa z chłopakiem, który mi się podoba. Wiecie, jak ciężko jest mi z tym żyć?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×