Jak reagujecie, kiedy dowiadujecie się o jakimś weselu w waszej rodzinie?

Czy: a) Hurra! Będzie fajna impreza i zabawię się b) k... mać! Znowu wydatek, no i jeszcze trzeba jakoś się ubrać więc kolejny wydatek... A może jeszcze jakaś inna opcja? :)

Zależy do kogo się idzie... jak kogoś bardzo lubię to myślę hura!a jak ktoś mnie olewa a przypomina sobie na ślub.. To albo nie idę albo myślę że to kolejny niepotrzebny wydatek.

Cieszę się, bo bardzo lubię wesela. Lubię się ładnie ubrać i spotkać z rodziną. A poza tym, to nie jest znowu taki straszny wydatek te 300 zł do koperty.

ja w te wakacje będę miała cztery... więc nie idę na żadne :)

B. Nie lubię wesel, ale czasem ciężko odmówić komuś bliskiemu, więc zaciskam zęby i idę. Ale nie lubię.

zależy do kogo, ale najcześciej mimo wszystko zastanawiam sie od razu w czym pojde, jestem lekko otyła i nie za bardzo mam sie w co ubrac, i najzwyczajniej sie neico wstydze, dlatego bylam na jdnym w zyciu, nie urzeklo mnie jakos i więcej nie pojade chyba.

Ja wiem, że będzie jedno, ale nie wiem, czy dostanę zaproszenie. Chciałabym iść, ale cóż...

Mi skóra cierpnie na myśl o ślubie szwagierki... Nie cierpię wesel, najchętniej bym w tym czasie gdzieś wyjechała, szczególnie że to taka "wyższa sfera", ma się za księżniczkę, wszystko potrafi skrytykować, mało z czego jest zadowolona, więc nawet nie chce mi się starać z prezentem, ubieraniem, itd. Wiem, że nie wypada, będę musiała iść, ale po cichu marzę, żeby nie wiem, delegacja mi jakaś nieodwołalna wypadła, żebym nie musiałą iść...

jak reaguję/ udaję zadowoloną, robię dobrą minę do złej gry i odsiaduje swoje nie znoszę wesel, nie piję, nie tańczę, nie obgaduję, nie słucham disco polo więc po co mam chodzić na wesela? jeśli musze, to znoszę to z godnością...

mam nadzieję, że wszystkie panny, którym marzy się wesele, przeczytają to i zastanowią się dwa razy Ja właśnie dlatego nie robię żadnego wesela- moi rodzice zawsze po dowiedzeniu się o weselu kłócili sie- najpierw kłotnia, bo jedno chce, drugie nie (w zależności od tego z czyjej strony wesele) potem klotnia o to, ile dac do koperty- bo na tyle nas nie stać, a mniej nie wypada, potem o to, ze ojciec się napije... i mnóstwo innych rzeczy

Ja też nie cierpię i każdemu szczerze o tym mówię i nie chodzę Nie umiem tanczyc i nie lubie, nie lubię tłumu, hałasu, głośnej muzyki, pijanych ludzi, obgadujących i wścibskich ciotek To tak jak zaprosić osobę nie lubiącą dzieci na kinderbal - podobne uczucie :)

Be. Ostatni raz byłam na weselu z 5 lat temu i mimo że był to bliski przyjaciel, wymęczyłam się. Nie lubię wesel, muzyki, tańczenia, wyciągania na siłę przez pijanych wujków, zmuszania do "bawienia się". Wodzirej oczywiście dostrzegł, że nie tańczę i chciał mnie na siłę wyciągnąć, gadał do mikrofonu, że może pani w niebieskiej sukience dołączy do nas... Tak, bo ja mam 5 lat i się wstydzę. Jakbym chciała, to bym dołączyła. Starałam się uśmiechać i bawić po swojemu- rozmową, spacerem, ale nie, muszę obtańczyć uchlane towarzystwo. Masakra. Ja sama wesela nie chciałam i gdybym miała to powtórzyć, nadal bym nie chciała.