Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

To jest moje dziecko !

Polecane posty

Gość gość

Drogie mamy, piszę tutaj ponieważ mam już serdecznie dość wszystkiego ! Jednak zanim podejmę stanowcze i określone kroki, potrzebuje chłodnego i bezstronnego spojrzenia na sytuację ze strony osób obcych. Sytuacja dotyczy moich rodziców, którzy całe życie wszystko wiedzą i wiedzieć będą wszystko o wychowywaniu dzieci najlepiej. Moja córka ma 2,5 roku, to ja opiekuje się nią na co dzień, ponieważ pracuje zdalnie z domu i nie potrzebuje żadnej niani do opieki nad dzieckiem. Jednak co jakiś czas, głównie na sobotę i niedzielę, moi rodzice zabierają dziecko do siebie. Nie powiem bo czasami jest mi to na rękę - mogę wtedy spędzić trochę czasu z mężem i pozałatwiać swoje sprawy. Niestety powoli nie mogę już wytrzymać tego, że moi rodzice w ogóle nie uwzględniają moich próśb i moich zasad względem wychowywania dziecka. Proszę ich nie dawajcie jej słodyczy ("aj tam trochę ciasta nie zaszkodzi" - oczywiście pod warunkiem, że nie jest to połowa blachy) , tłumaczę, że uczę dziecko korzystania z toalety, nie zakładajcie jej pampersa nawet jeżeli się zsika do rajtek ("no musiałam jej założyć pampersa, bo ona w ogóle nie chce chodzić sama do toalety" - no oczywiście, że nie będzie chodzić sama do toalety, jeżeli jej tego nie nauczymy, prościej sika się do pampersa), mówię im, że dziecko jest przeziębione i lepiej żeby posiedziała trochę w domu, na co słyszę, że była przez 3 godziny na polu, bo ojciec samochód naprawiał a ona musiała mu części podawać, więc dziecko nie mogło samo w domu zostać. Tylko później przez tydzień była chora i leżała w łóżku na antybiotykach. 2 miesiące temu kupiłam dziecku piękny, ciepły płaszczyk, bo ze wszystkich wyrosła, to usłyszałam od rodziców, że po co kupować dziecku płaszczyk za 200zł w rozmiarze który teraz nosi ? Ubranka kupuje się 2-3 rozmiary większe, aby miała na lata. Ok, wszystko rozumiem, ale już o 1 rozmiar większy był za duży i w nim pływała, po co mam jej kupować worek? Wiem, że i tak z niego wyrośnie, ale chciałam, żeby na nią pasował, był wygodny i aby w nim też ładnie wyglądała, zdając sobie sprawę, że za rok i tak będzie za mały, bo dzieciaki tak rosną. Przyznam szczerze, że takich sytuacji jest multum, one się mnożą i mnożą. Powiedzcie mi szczerze, czy tak jest w każdej rodzinie, czy moja jest nienormalna, czy może ja przesadzam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolezanko rozumiem Cie zupelnie. Mam podobnie, tzn. Wiem ze bede miec. Ja mieszkam z tesciami i tesciowa mnie doprowadza czasem do rozpaczy. Moja mala ma dopiero 4 mies a ja ciagle slysze teksty od tesciowej: moja Kasiunia, Ty jestes babci dzidzia, nikt nie kocha Kasiuni bardziej jak babcia... Itp. Mieszkamy w domu, oni na parterze my ma pietrze i potrafi byc u malej 4 razy dziennie. Jak chcemy gdzies z mezem jechac to nalega zeby ja zostawic- chociaz karmie piersia. Ona twierdzi ze jak bedzie plakac bo bedzie glodna to sobie poradzi. A najchetniej to juz by jej wepchnela jakas pietke chleba czy jakies ciastko. Tak jak mowisz z jedzeniem i z wychodzeniem na dwor. Maja wnuka - 8 lat, ma juz lekka nadwage i problemy zdrowotne. Czasem jego mama go zostawia i mowi zeby siedzial w domu bo jest brzydka pogoda i zeby sie nie objadal. I co? Siedzi 2 3 godz na dworzu a je wszystko. Batoniki, kaszanke, smalec i inne specjaly. Wiem ze u nas bedzie to samo i juz sie tego boje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Was i b.wspolczuje,ale tak jest chyba wszedzie..ja dopiero jestem w 4mcu ciazy,nie znam plci a rodzice moi juz imiona wybieraja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W mojej jest podobnie. Mam trzynastomiesieczne dziecko i moi rodzice czasem zabierają je na weekendy. Nie ukrywam, że mi to pasuje, bo mamy chwilę dla naszego związku, ale... Juz widzę, że mama nigdy mnie nie posłucha. Daje małej takie porcje, że większość dorosłych by tego nie zjadła. A córka jest baaaardzo łakoma i wchłonie wszystko. Karmią ja też ciastkami, dają po cichu kawałki czekolady, doprawiają zupy i drugie dania (słowa mojej mamy - a sama sobie zrób bez soli, to zobaczymy czy zjesz). Martwi mnie to, bo wszyscy mieliśmy problemy z wagą (ja się wiecznie odchudzam). Ach, no i dziecko się przewróci? Babcia da cukierka i mała juz spokojna. Do tego notorycznie ja przegrzewają. Na wszystko jej pozwalają nie ma żadnych zakazów, no i ciągle targają ją na rękach (klocka jedenastokilowego!). I nic do nich nie trafia. Mają swoje przekonania i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam, że to jest czas na porządne wydarcie ryja. Tak jak piszecie to wasze dzieci, a nie babci, dziadzia, czy kogokolwiek. Gorszych relacji mieć nie będziecie, i tak mają was głęboko. Jak was nie szanują to niech się przynajmniej boją. I to wydrzeć się porządnie, z odpowiednimi bluzgami. Ja tak zrobiłam i mam teraz święty spokój, a jak babcia chce dać coś do jedzenia wnuczkowi, to najpierw się pyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś dokładnie zgadzam się ja jako tako problemu z teściami nie mam ale tylko dzięki szwagierce i na pewno kiedyś musiała im dać do słuchu.. Więc jak sie nasza mała urodziła to problemów tego typu że nas mają w d***e nie było. Owszem zdarzały się wpadki ale to przez pomyłkę, celowo nigdy nie zrobili inaczej niż chcieliśmy. Za to wiem że za miesiąc czeka nas ten problem bo jedziemy do moich rodziców.. Moja mama widzi małą dwa razy do roku i ma totalnego świra i totalny brak wyczucia. Ostatnio widzielismy sie z nimi jak mała miała roczek no to cały czas na rekach ake innych rzeczy nie wymuszala teraz ma1,5 roku i najchętniej wymuszała by wszystko. A moja matka jak usłyszy przez telefon ze dziecko zajęknie to od razu "o boze lec do niej daj jej co chce ona płacze"... Jak se k****a pomysle o tym wyjezdzie to sie zaczynam denerwować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie to samo-i tak robia swoje + wieczna krytyka: - meczysz dziecko bo kazesz mu zjesc mleko do konca-dziecko ma problemy z waga malo przybiera -meczysz dziecko bo kazesz mu lerzec na brzuchu-ortopeda i pediatra nam tak zalecili. -dziecko placze?na pewno je meczysz!-dziecko bylo zmeczone przegapilo 2 drzemki, bo wszyscy chcieli sie z nim bawic..... nie wspomne juz ze jestem straszna bo nie sole brokuła czy marchewki zeby lepiej smakowalo..... dziecko 5 miesiecy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:30 Ja jestem okropna, bo w ogóle daje brokuły, a wg mojej mamy to takie niedobre, męczę dziecko po prostu :-/ 14:47 Ale wydrzeć się na własną mamę? Z bluzgami??? Nie wyobrażam sobie tego nawet. Wybacz, ale to niedopuszczalne zachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na mame wydrzec sie to nie. Ale juz na tesciowa to czemu nie:) mi sie wydaje ze z mama latwiej bo wszystko mozna spokojnie powiedziec. Mama sie nie obrazi, a nawet jesli to szybko jej przejdzie. Gorzej jak sie tesciowa obrazi z ktora sie mieszka. To potem bedzie chodzic nafoszona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czemu wydrzec ryja? niech nie zostawia dziecka i tyle nie dosc ze przysluge jej robi to jeszcze opieprz dostanie :o masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest wyjście nie zostawiać dziecka z rodzicami samego, ale z tego co podejrzewam to chyba to dla ciebie trudniejsze niż twój problem głowny, bo gdyby tak nie było to nie zostawiałabyś dzieciaka z nimi i nie zakładałabyś topiku. Ja uważam że ta sytuacja z przeziębionym dzieckiem była mocno nieodpowiedzialna ze strony twoich rodziców i to już by mi wystarczyło by uznać że od dziś dziecko z dziadkami zostanie tylko w sytuacjach gdy nie ma innego wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Na mame wydrzec sie to nie. Ale juz na tesciowa to czemu nieusmiech.gif mi sie wydaje ze z mama latwiej bo wszystko mozna spokojnie powiedziec. Mama sie nie obrazi, a nawet jesli to szybko jej przejdzie. Gorzej jak sie tesciowa obrazi z ktora sie mieszka. To potem bedzie chodzic nafoszona. " Wiesz co ? Nie podoba mi się to co piszesz. Wyobraź sobie że masz brata którego żona mieszka w domu twojej mamy. Twoja mama jest wrabiana w opiekę nad dzieckiem a za danie kawałka ciasta schodzi bratowa i sie zaczyna drzeć na twoją matkę ? Byłoby ci miło ? Bo mnie tak właśnie było "miło" patrzeć na taką scenę. Natomiast nie wyobrażam sobie by bratowa tak miała krzyczeć na swoją mamusię. Jej mamusia nie pomaga bo nie może, jest słabego zdrowia. Bratowa sobie siedzi na pięterku i góry a jej dzieci złażą na dół do mojej mamy, potem złazi i się potrafi drzeć na moją mamę za taką błahostkę i nie krępuje jej moja i mojego męża obecność. W takim razie dlaczego pozwala swoim dzieciom schodzić na dół. Może dlatego że tak jej wygodnie, bo ma czas dla siebie. Niech sie do cholery zajmuje tymi dziećmi w takim razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tak w ogóle to to sie kupy nie trzyma. Mamie można spokojnie powiedzieć bo się nie obrazi. Gorzej teściowej powiedzieć bo się może obrazić. W takim razie lepiej krzyczeć, tak ? Mniej sie obrazi dzięki temu, że nakrzyczysz z bluzgami. Ciekawa bardzo logika a raczej jej brak. Mam nadzieję że nie mieszkasz z teściową tak jak moja bratowa, bo to już jest szczyt bezczelności mieszkać u kogoś kątem, wykorzystywać teściów do opieki nad dzieciorami "bo sie należy" i sie tak skandalicznie zachowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mądra wypowiedż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie było to samo. córka skończyła 5 m-cy już jej pchali słoiczki. Mówiłam spokojnie, że chcę by do 6 m-ca była tylko na piersi. Zostawiłam córke na godzinę bo pojechałam na zakupy, wracam, mała pół wieczora wyła jak syrena...bąki, nie wiedziałam co się działo. Nazajutrz zauważylam otwartego gerbera w lodówce u teściowej. niby nic ale: całkowite lekceważenie prośby mojej i męża, robienie według własnego widzi-mi-się, ukrycie tego co sie zrobiło. Później teściowa w twarz się mi roześmiała, że daje małej kiedy nie widzę co tam chce. Teraz jest już wieksza.Ale: wiozę córkę na wizyte do babci (ok. 2 h) wracam a tu przebrana, kucyki rozplatane. Pytam ci się stało: otóż małej na pewno przeszkadzała fryyzura, bo kucyki były mocno splecione (oczywiscie) i ubranko też jej przeszkadzało. (!) pieprzenie, dziecko 2 lata 8 m-cy nalała kaszy w butelkę. (pomimo, że mała od 2 roku zycia praktycznie tylko łyzeczką je).Mała wypiła. Potem mi powiedziała, że babcia kazała jej wypic. Umówiłam się z małą, zeby nastepnym razem powiedziała babci, ze chce w miseczce i z łyżką. zadziałało. tak, po to wykluczyłam butelke by do niej wracać. efekt: od akcji z butelką kontakty tylko pod moim lub meża nadzorem. jak mnie denerwuje to wychowywanie wg jej zasad. narzucanie i nierespektowanie naszego stylu życia i wyraźnych próśb. i jeszcze się śmieje w twarz jak jej sie uda zrobić coś, co wie, że nam się nie spodoba. mała ma tylko jedną babcię. ją. z maja matką nie ma i nie bedzie mieć kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zatrudnijcie opiekunke jak macie zastrzeżenia. Proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli nie tylko my tak mamy :O Młoda za kilka dni kończy 6 miesięcy, kp. Od mniej więcej trzech moja mama truje, że powinnam zacząć jej dawać coś innego, bo ona musi poznawać smaki, bo jest już duża itp. itd. Najpierw mówiłam, że jeszcze jest za mała, że chcę poczekać. Uległam gdzieś w okolicach 5 miesiąca bo już mi się niedobrze robiło od tego ciągłego "a dajesz jej już coś?"...No więc babcia cała szczęśliwa poinformowała nas w drodze do niej, że ugotowała małej ziemniaczka i marchewkę na rosole :O Oczywiście musiała dodać soli, bo jak to tak bez smaku. Praktycznie każda nasza rozmowa zahacza o temat jej diety, ostatnio też ubioru (a ubierasz ją odpowiednio ciepło, bo wiesz zimno jest). Czuję się jak gówniara, która nie ma pojęcia o wychowywaniu dzieci, którą matka musi pouczać i dawać na każdym kroku dobre rady. Wiem, że to dopiero początek. Za chwilę zacznie się wciskanie słodyczy, które to moja rodzicielka wciska wszystkim innym dzieciom w rodzinie na każdą okazję. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę jej zwrócić uwagi bo obrazi się na bank, jest strasznie przewrażliwiona na swoim punkcie. Aha, teściowa niby się nie wtrąca ale ostatnio dała małej polizać wafelek w czekoladzie i patrzyła na moją reakcję :O Czuję, że szykuje się regularna wojna z babciami...Także poprzedniczki, rozumiem, współczuję, łączę się w bólu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chce się obrazić to niech się obraża - w czym problem? Ty nie możesz się obrazić za wciskanie batonika jak nie wolno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem jak było u mnie Syn od urodzenia placzliwy,ryczal często. Moja teściowa na kazdy płacz przybiegala (mamydom bliźniak niestety) czyli srednio 10razy dziennie Ja Nie wiem,może myślała że go katuje albo co?Ja już wiedzialamze zaraz przyleci więc od razu stres No i jednego razu przyleciała i znowu co ten ryczek placze więc ja wnerwach kazalam jej sie zabierac do siebie bo poza tym że mnie denerwuje to i tak w niczym nie pomaga a kontroli nie potrzebuje Coś tam się bulwersowala ale wystawilam ja za drzwi i z dołu do mnie krzyczała że wariatka Ale miałam święty spokój Po porodzie mialam poczatki depresji., położna kazała ubierać dzieciaka i wychodzić na spacery nie siedzieć w domu,to ja wychodziłam z bramki A ona już u siebie wprogu stała i nadawała ze dzieciak zmarznie ze gdzie idę, to też musiałam ją ustawić Drzwi wejściowe zaczęłam zamykać na klucz jak przychodzila i podnosiła mi pokrywkę w garnku zeby zobaczyć co ugotowałam,w piątek miałam kotlety a ona ze post jest a ja mięso, ?wywalilam ja i skończyło się I żeby nie było, od razu mi powiedziała ze mi dziecka pilnować nie będzie więc nie dałam jej ani razu,inne wnuki pilnuje bez gadania po całe dnia nieraz A mi już w ciąży jak byłam zapowiedziała, że to jedyny wnuk którego nie będzie nianczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam akurat odwrotnie. Moi rodzice sami pytają co mogą dać synowi, czego nie. Z każdym wnukiem czy wnuczka tak mają że się nie wymadrzaja, nie podważają decyzji. Mam z rodzicami bardzo dobre relacje. Mama czasami coś grzecznie zasugeruje albo pyta czy np. Nie lepiej tak,niż tak. Spokojnie mogę zostawić u nich synka na kilka godzin czy na noc. U teściów rzadko syn bywa, na noc był raz. Też nie wymadrzaja się,tylko mąż zwrócił uwagę,żeby go na rękach nie nosili,bo my nie nosimy i że będzie wtedy im ciężej,bo młody zacznie wymuszac noszenie. Generalnie nie narzekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To są Twoi rodzice, wychowali Cię... Oni nie chcą źle dla swojej wnuczki. Życie, wiele jest takich sytuacji. Starszym ludziom nie chce się tak ganiać za żywym 2 latkiem i non stop przypominać o nocniku, wycierać podłogi itp. Też ich trzeba zrozumieć, swoje lata już mają, swoje dzieci już wychowali. Czy uważasz, że źle Cię wychowali? To, że zajmują się wnuczką przez 2 dni to nie znaczy, że przestaną gotować czy sprzątać dom na ten czas. Mają też swoje obowiązki ale nacieszyć się wnuczką też by chcieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wydrzeć ryja z bluzgami? Ale Ty jesteś prymitywna. W Twoim domu nie nauczyli Cię, że można ze sobą rozmawiać? Z niezłej patologii musisz pochodzić, skoro tak się u Ciebie załatwia problemy. Żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dla mnie przesadzasz. Córka zjadła pół blachy ciasta? Nie wierzę. Podobnie z pieluchami. Sorry, ty uczysz ale dziadkowie już takiego obowiązku nie mają. Ma im sofę czy dywan zasikac? Zresztą dziecko już masz duże. Ile trwa odpieluchowanie w tym wieku? Dwa tygodnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprawa jest prostą, jeśli ci nie odpowiada zachowanie dziadków to nie oddawaj im dziecka. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale kto mowi ze dziewczyny tutaj caly czas zostawiaja?pewnie zaufaly i sprobowały kilka razy zostawic a takie rzeczy wyszly w trakcie ja tez zostawialam moje 6 miesieczne niemowle jak musialam cos zalatwic-oni sami proponowali pomoc , wychodzili z inicjatywa wiec godzilam sie oczywiscie prawie glodzili moje dziecko bo sie ciagle z nim bawili zapominajac o karmieniu, dzieciak przeszczesliwy-bo to niejadek ktoremu spada waga i ciagle do mnie z tekstem dlaczego nie sole mu zupek-nie daje zupek tylko osobne wazywa na parze bo dopiero je wprowadzam a ci ciagle mnie pytaja o sól o kucharka wegete .moze jeszcze k***a ketchup?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami niestety rozmowy z rodzicami/ tescimi nic nie daja. Niektorzy sa niereformowaln i juz. Jedyna rada to samemu zajmowac sie swoimi dziecmi. Tym bardziej jesli maja swoje plany- bo chyba pytasz o to rodzicow ja im dziecko na weekend chcesz zostawic? Smieszny dalas ten przyklad z autem.Jak sie popsulo to ojciec musial je chyba naprawic. Moja mama tez zawsze pomagala ojcu przy takich pracach. Jakby za kazda srobka czy kluczemmial spod auta wychjodzic, to by tydzien naprawialmczasami. Jak oduczacie mala od pieluch to nie podrzucaj dzieciaka rodzica. Nie wiem dlaczego maja sie godzic na obsikane podlogi i tapczany, bo ty mala odpieluchowujesz. Odpieluchowujesz to nie laz w weekend nigdzie bez malej, albo popros matke niech u was jej przypilnuje jesli masz wazny termin. Sorki ale ciesz sie ze masz rodzicow, ktorzy chca sie dzieckiem zajmowac. Ja mam rodzicow daleko i wszedzie musze moja dwojke ze soba ciagnac. A te przewinienia twoich rodzicow sa mocno rozdmuchane. Znajomej matka wciskala juz 8 miesieczniakowi czekolade bo mala sama chciala?! Przyciela wloski , bo na oczy jej wchodzily do tego krzywo i dzieciak wygladal strasznie. O wiecznych aferach i krzykach, bo dziecko nie tak ubrane juz nie wspomne. Nie doceniasz tego co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wygarnij wszystko żonie i jej ojcu! Ale nie mów dziecku ze go nienawidzisz ! Powiedz mu spokojnie kiedy indziej ze nie jesteś ojcem ale go kochasz.to dziecko na sto procent ciebie kocha bo jest przekonane od urodzenia ze jesteś jego tatą.oczy może dziecko mieć po dziadkach,a z teścia to d**ek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×