Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość narzeczona_bałaganiarza

nie wytrzymuję z moim narzeczonym bałaganiarzem...

Polecane posty

Gość narzeczona_bałaganiarza

mój narzeczony ma mnóstwo zalet, które mnie przy nim trzymają i nigdy bym nie sądziła, że coś tak błahego jak bałagan doprowadzi mnie do furii, a jednak. wprowadziliśmy do wynajmowanego mieszkania po ponad roku mieszkania razem w innym, więc widziałam jego podejście do porządku, było kiepskie, ciągle musiałam go upominać jak mamuśka. teraz przeszedł samego siebie... od 5 tygodni się nie rozpakował, bo nie umie się za to zabrać, jest wściekły sam na siebie, a ja na niego jestem niewyobrażalnie zła. żyjemy pośród kartonów upakowanych jego mnóstwem ubrań i innych zbędnych bzdur. rozmwialiśmy o tym już 7315674573812 razy, szkoda mi słów i nerwów. śpimy osobno przez to, mamy dwa pokoje, wyniosłam się do drugiego. on za każdym razem mówi, że jutro to ogarnie, że już zaraz, że jeszcze trochę czasu. NIE WYTRZYMUJĘ NERWOWO! TO TYLKO STERTA GŁUPICH RZECZY! a powoli oddalam się od niego, nie mam ochoty nigdzie z nim wychodzić, rozmawiać, mam przed oczami jego jako małego zagubionego chłopca... może istotne jest to, że został wychowany przez samotną mamę i babcię, wpatrzone w niego jak w obraz (on zaprzecza) i po prostu nie umie sprzątać (to sam przyznaje), ale wg mnie nikt nie rodzi się z darem do sprzątania ;) to zwykły nawyk. jakieś rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
jeszcze dodam, czego już próbowałam: 1. oferowanie pomocy - nie, on musi sobie poradzić sam, to jego rzeczy, 2. wyjazd na weekend - nie zdążył biedak posprzatać, a dokładnie to prawie nic nie zrobił wtedy... 3. codzienne upominanie - sama ze sobą nie mogę wtedy wytrzymać, zwyczajnie nerwowo się wykańczam, 4. płacz - nie jakiś wymuszony, pewnego wieczoru po prostu puściły mi już nerwy i się popłakałam, obiecywał, już miał się brac za porządki, ale wiadomo, jak wyszło, 5. milczenie - ostatnio już nic nie mówię, nie patrzę na te rzeczy, ale w środku się gotuję i to nie bałaganem, ale jego BEZRADNOŚCIĄ wobec takiej bzdury, 6. rozmowa z jego mamą, ośmieszenie - wstyd, ale zdarzyło mi się wspomnieć przy jego mamie, że jeszcze się nie rozpakował, ale to najgłupszy z moich pomysłów, bo matki są zawsze za swoimi dziećmi, a szczególnie samotne matki synów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz jasno i wyraźnie, że jeśli do końca tygodnia tego nie ogarnie, to się wyprowadzasz. JA bym tak zrobią, żeby dorosłego faceta upominać jak dziecko? Ile można powtarzać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
I ostatnio niby cały czas on coś przekłada, układa i nazywa to sprzątaniem, ale mimo wszystko nie widać porządku, zero efektów! To się wydaje mały problem, ale rujnuje nasz związek, mój sposób patrzenia na narzeczonego. Jeśli on nie potrafi poradzić sobie z takim zadaniem, jakim jest rozpakowanie się i dbanie i przestrzeń, to co się z nim stanie wobec poważniejszych życiowych problemów? Jestem PRZERAŻONA, SFRUSTROWANA I WYKOŃCZONA patrzeniem na jego porażkę wobec tak banalnej sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Jeśli tak powiem, będę musiała to zrobić, nie chcę rzucać słów na wiatr. Nie podawałam terminu, ale mówiłam mu, że jeśli tego nie ogarnie, ja nie chcę dalej razem mieszkać. I znów obiecanki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wyobraź sobie, co będzie jak będziecie mieć dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc to zrób. 5 tygodni! Ile czasu będziesz się prosić? Bądź konsekwentna. A jak nie, to dalej tak mieszkaj, skoro nie potrafisz postawić sprawy jasno i wyraźnie, bo do niego nie docierają prośby, groźby, płacz, to pogódź się, że tak będzie wyglądać mieszkanie, a nawet i gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
7. zapomniałam o najważniejszym, co zrobiłam : kupiłam mu książkę o sprzątaniu, skoro nie umie, nie wyniósł tego widać z domu, mojej pomocy nie chce, to ja go uczyć nie będę, niech sobie poczyta i oczywiście nic z tego... Każdy mój dzień jest pełen nerwów od patrzenia na te starty rzeczy. Co gorsza, to wszystko da się uporządkować w 3 godziny, a nie kilka tygodni. Nie cierpię tego mieszkania, nie odpoczywam tu, uciekam stąd na weekendy i kiedy się da do swoich rodziców, bo zwyczajnie się MĘCZĘ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdybyśmy mieli dziecko. Ostatnio on jest w moich oczach jak duże dziecko, od którego ja pierwsza czegoś wymagam. Na żadne zarzuty nie odpowiada, bo niby coś tam posprzątał, coś poukładał, tylko dlaczego mimo to w kuchni jest kilka kartonów z rzeczami? W przedpokoju od kilku dni stoi karton z książkami do wyniesienia do piwnicy i potykamy się o niego codziennie, może sam się od nas wyniesie... Na moje prośby, groźby, płacze, próby rozmowy narzeczony reaguj***ardzo źle, ogólnie BAŁAGAN NISZCZY NASZ ZWIĄZEK, o czym mu mówiłam, ale i tak nic z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnas sie cieszyc, ze masz takiego faceta bo ze mna mimo, ze jestem niezły i do rzeczy to jestem typem przesadnego pedanta. Wszystko musi byc pod linijke i w sposob jaki mnie pasuje. Ruszysz mi szczotke elektryczna, uzyjesz moich perfum! Juz po Tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
On generalnie nie ma silnej woli za grosz. Jest otyły na własne życzenie, niby na diecie, ale podjada mi czekoladę, kiedy nie widzę, generalnie z tym też sobie nie radzi, ale mnóstwo ludzi potrzebuje fachowej pomocy do odchudzania, on jej nie chce, bo na pewno wie, że i tak nie wytrzyma. To samo jest ze sprzątaniem, jeden i ten sam mechanizm: brak silnej woli, podjęcia wyzwania i sprostania mu, jakkolwiek żałośnie to brzmi w kontekście rozpakowania kartonów... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to co Ci tu poradzić? Prośby, groźby, płacz nie pomaga, więc się męcz. Od pięciu tygodni gadasz i nic nie robisz i on o tym wie, że sobie pogadasz, popłaczesz w końce i tyle. Powtarzam , postaw sprawę jasno, do końca tygodnia nie chcesz widziec tych pudeł, inaczej się wyprowadzasz. Jesli w poniedziałek rano, będa pudła, to bierzesz walizkę i się pakujesz, na poważnie, zobaczysz jak się wystraszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcesz sie do mnie prezeprowadzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Ja nie jestem pedantyczna i na pewno nie mam wszystkiego pod linijkę, nie niego też tego nie wymagam, ale to co się tu dzieje, jest ponad moje siły. myślałam o szczerej rozmowie z jego mamą, ale mimo, że pewnie by pomogła, to w duchu i tak będzie po jego stronie, a na mnie zacznie patrzeć podejrzliwie. chociaż nawet nie chcę mówić głośno, jak ja patrzę na to, jak nauczony porządku jest jej syn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewne cechy i zachowania wynosi sie z domu rodzinnego. Jezeli był mamisynkiem i w sprtzataniu, prasowaniou, gotowaniu wyreczała go mama to teraz masz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Tak podejrzewam, choć on nigdy się nie przyzna i strasznie się złości, gdy mu o tym mówię. Poza tym jest naprawdę fajnym facetem, dobrze się dogadywaliśmy, potrafił mnie rozśmieszyć, lubiliśmy spędzać razem czas, wyjeżdżać na jednodniowe wycieczki, chodzić do kina i mnóstwo innych drobiazgów, które łączą każdą parę. Teraz nie cieszy mnie nic, patrzę na niego zupełnie inaczej, przeraża mnie to, jaki jest BEZRADNY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniuś
Może zrób tak jak ja z moimi byłymi kiedyś? Zbieram się do pracy a tu bach - potykam się o jakieś śmieci - no to sruuuu je do kosza. Za kilka dni słyszę jęczenie "kochanie, widziałeś gdzieś moje szpilki, te seledynowe?" a ja "ależ kochanie, jakbyś trochę ogarnęła swoje rzeczy, to chwila moment byś je znalazła". Kiedyś nawet znalazłem masło w wannie - szkoda gadać. Bałaganiarze są niereformowalni - albo się ma to w genach albo nie. Zauważyłem też, że to się wprost przekłada na życie osobiste i zawodowe - kto ma w domu bajzel w pracy i wokół siebie też najczęściej nie ogarnia. Większość bałaganiarzy to po prostu lenie i nieudacznicy, lepiej się od takich ludzi trzymać z daleka. Kiedyś tacy ludzie by po prostu nie przeżyli i byłby spokój, dziś nie wiem czemu społeczeństwo toleruje takich ułomów, system nie powinien mieć litości dla słabych. Ludzie wolą średnio 7,5 godziny dziennie spędzać przed TV niż zrobić coś dla siebie czy innych, więc *uj wbijam w ich grube d*py :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zauważ, że piszesz w czasie przeszłym. Jego bałaganiarstwo rozwali ten związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej nie będzie.Zastanów sie ,czy chcesz iść przez życie z bezradnym ,leniwym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
On ma dobrą pracę, w której musi przestrzegać konkretnych zasad i nie ma zmiłuj, jakoś to najwyraźniej ogarnia, skoro wciąż tam jest zatrudniony. Tymczasem prywatnie... bałagan, otyłość, brak takiego napędu w życiu czasami, zadbania o siebie samego, dla własnego dobrego samopoczucia. Faktycznie komputer pochłania mu mnóstwo czasu i jest głównym rozpraszaczem, przez który on nie jest w stanie się skupić na sprzątaniu, bo jedną rzecz odłoży na miejsce, siądzie do kompa na 5 minut i wiadomo jak to dalej wygląda. ręce mi opadają, przykrywa to wszystkie jego zalety, a ja naprawdę nie chcę rujnować związku przez bałagan, on najwyraźniej chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj tam aj tam may balaganik nikomu jeszcze nie zaszkodzil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Jasne, że nie chcę iść przez życie z leniwym bezradnym dzieckiem, dlatego szukam sposobu, co zrobić, żeby mój narzeczony ruszył tyłek w końcu. Problem wydaje się błahy i tylko baba by się mogła czepić, ot parę kartonów z rzeczami piąty tydzień... Zapraszam na pięć dni w takim mieszkaniu i każdy, poza moim narzeczonym, miałby ochotę uciekać z krzykiem. On tego kompletnie nie pojmuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Mój narzeczony, gdyby tylko chciał, mógłby być wysportowanym przystojnym facetem, mieszkać w przyjemnym i ładnym mieszkaniu, jego komfort życia znacznie by wzrósł! A tymczasem prowadzi do ruiny swoje zdrowie, otoczenie i nasz związek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Grubas który jest na tyle leniwy, że nie przeszkadza mu totalny syf w przestrzeni w której żyjecie, brawo! Skoro w tak błahej rzeczy nie możesz na nim polegać to jak wyobrażasz sobie dalsze życie? Jak dojdzie dziecko przy którym jest tyle roboty że będziesz padać z nóg ze zmęczenia? Zastanów się nad tym. Zawsze też możesz przeprowadzić terapię szokową i najzwyczajniej te pudła które stoją od tygodni wyrzucić na śmietnik, nie rozpakował ich czyli widocznie ich nie potrzebuje - wniosek jest prosty - na śmietnik z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Pokazałam mu to forum jako terapię szokową. Efekt? Pretensje. To już nie jest normalne, że każdy dzień psuje mi ten bałagan i myślenie, co zrobić, żeby on posprzątał. Nawet na Mikołajki chciałam jedynie taki prezent, żeby w mieszkaniu było czysto, pod choinkę też, nie mam po prostu innych potrzeb na chwilę obecną. Tyle, że zostało mi trochę logicznego myślenia i to CHORE. I to ja jeszcze piszę, żeby tu ogarnąć, bo on niszczy nasz związek. Czuje się żałosna i bezwartościowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Generalnie sama widzę mnóstwo swoich błędów, wygląda to teraz tak, jakby on tu miał posprzatać DLA MNIE, jakby to było MOJE widzimisie, MOJE czepialstwo i zrzędzenie. I to ja myślę, co zrobić, zamiast on wyłączyć komputer i poświęcić 3 godziny!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość narzeczona_bałaganiarza
Bez przerwy jestem sfrustrowana tym bałaganem jakbym była matką nastolatka w okresie buntu, a nie narzeczoną dorosłego faceta! odnośnie dziecka, to nawet o nim nie myślę, choć chciałabym je mieć, ale boje się zostać potem sama z mnóstwem obowiązków, no i boję się bałaganu, chociaż to na pewno brzmi nieprawdopodobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×