Podrywają mnie 2 dziewczyny a ja je olewam.

Jestem nowy w pracy i od pierwszgo dnia spodobałem się 2 dziewczynom. Jedna nie ma nawet chłopaka i widac, że strasznie chce miec bo ma już 26 lat, jest w moim wieku z resztą. A druga ma męża i ma chyba 29 lat, albo 28. Ta mężatka fajniejsza ale mam zasady, że mężatek nie tykam nawet jeśliby były ósmym cudem świata i biłyby na głowę taką Shakirę czy inną gwiazdę seksapilu. Natomiast ta młodsza ( wolna ) ma kilka takich głupich wad : pali papierosy, zachowuje się czasami jak prawie desperatka. Papierosów nienawidzę a jej desperacja objawia się tym, że już pierwszego dnia po 10 minutach gadki zaczęła kłaśc mi dłonie na klatce i się głupio uśmiechac. Nie to, że uważam że chciała mi do wyra wejśc ale dla mnie to dziewczyna, która nie ma zbytnio zasad no i co to za frajda taką podrywac skoro nic nie trzeba robic żeby się udało ? Olewam je obie ale jest problem. Zaczynają mnie coraz bardziej w*****ac i nie wiem czy nie będą mnie chciały na jakąś minę wsadzic. Szczęscie moje jest takie, że jestem bardzo dobrym pracownikiem. Od zawsze byłem zorganizowany, ułożony, dokładny, sumienny itd... Kierownik to widzi. No zobaczymy jak to będzie. Traktuję je jako koleżanki i to dośc bezczelnie. Gdy one próbują uwodzic,uśmiechac się czy dotykac mnie to ja w ogóle nic, kompletnie nic. Zachowuję taki poker face i ani słówkiem ani gestem nie daję im dojścia do siebie. I nie to, że mam ubaw z nich czy coś. Poprostu ja taki jestem. Jeśli coś chce to poruszę niebo i ziemię aby to miec a jeśli czegoś nie chce to nie i koniec kropka. Gdy miałem dziewczynę to z koleżankami nawet buziaków nie robiłem w policzek :D Tak na wszelki wypadek. Mojej dziewczynie bardzo się to podobało ale ona chyba bardziej cieszyła się z tego, że koleżanki były złe że buziaka nie dostały. Zawsze miałem powodzenie u dziewczyn.