Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

janeczka85

nie pogodziłam się ze stratą

Polecane posty

Chciałam się z wami podzielić moją historią. Anonimowo jest łatwiej i może trochę to ukoi mój ból. Rok temu byłam u rodziny na świętach za granicą. Poznałam tam kolegę mojej kuzynki, któremu się bardzo spodobałam. Ja na niego nie zwracałam uwagi lecz pod koniec się do siebie zbliżyliśmy. Gdy wyjechałam utrzymywaliśmy kontakt. Nieustannie, codziennie ze sobą pisaliśmy. Może trochę to dziwne ale bardzo przywiązałam się do tych rozmów. Byliśmy od siebie daleko ale jednak bardzo blisko przez te rozmowy. Codziennie wieczorami, gdy wracałam do domu, pisałam z nim. Potem kontakt zaczął się urywać. Po czasie dowiedziałam się że on stracił pracę i prawo jazdy i miał załamkę. Po kilku miesiącach nadszedł czas mojego kolejnego przyjazdu tam. Na początku on bał się przyjść ale wreszcie się odważył. Od tamtego dnia byliśmy tam nierozłączni. Lecz ja musiałam znów wrócić do Polski. Gdy wyjeżdżałam on prawie płakał. To zrobiło się trochę zbyt poważne i po powrocie do Polski zastanawiałam się co dalej ze mną, czy chcę dla niego opuścić mój kraj? Czy wszystko dla niego rzucić...Wtedy jakby trochę się od niego odsunęłam. Gdy przyszły wakacje znów tam pojechałam. Ale on był już jakiś inny. W międzyczasie znalazł pracę. W czasie tego pobytu trochę się kłóciliśmy i pod koniec on mi powiedział że powinniśmy to zakończyć. Wyjaśnił że zbyt od siebie się różnimy. Bardzo mnie zranił, wróciłam pełna bólu. W Polsce próbowałam się pozbierać, ułożyłam sobie swoje sprawy, znalazłam nową pracę, poznałam nowych ludzi. Lecz ciągle mnie to bolało. Teraz na świętach znów tam byłam, lecz nie miałam już odwagi się z nim zobaczyć. Jego mama zapraszała nas do domu lecz nie miałam odwagi tam wejść. Z tego co wiem dalej jest sam. Myślałam że może kogoś poznał ale nie. Zresztą znam go i wiem że był dość nieśmiały. On przede mną był w bardzo długim związku i został bardzo zraniony. Ogólnie lubię tamto miejsce, mam tam rodzinę, więc dość często tam jeżdżę. Myślałam nawet o przyszłości tam. Gdy przyjdą wakacje na pewno znowu tam wybędę. Ciągle o nim myślę. Wiem że to durne i już pewnie dawno powinnam wybić go z głowy. Ale jakoś nie potrafię pozbyć się tego uczucia, że to było coś przeznaczone dla mnie. Próbuję sobie to czymś zastąpić tutaj, układając sobie życie, pracując, ale ciągle to denerwujące uczucie że to tam jest moje miejsce. Że on był facetem który mi pasował, zmienił mnie, otworzył. I tak wszystko na marne poszło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli on uwaza, ze do siebie nie pasujecie i zbytnio siw roznicie to nie moze byc Ci przeznaczony. Jesli mezczyznie zalezy, to poruszy niebo i ziemie zeby zdobyc kobiete. Jesli do tej pory nie wykazal inicjatywy, to najwidoczniej nie jest juz Toba zainteresowany. Albo jest realista i nie widzi sensu w ladowaniu energii w zwiazek na odleglosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×