Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie trochę z innej beczki. Co byście zrobiły w takiej sytuacji:

Polecane posty

Gość gość
Zakochana raczej nie jestem. Byłam przez wiele lat zauroczona to fakt. Przeszło mi jak się dowiedziałam o tej drugiej dziewczynie i dałam sobie spokój (ale nadal nie jestem z nikim, bo po prostu potrzebuję czasu, żeby sobie wszytko poukładać), a teraz on się niespodziewanie wynurzył i mój spokój szlag trafił. Na pewno nie wyobraża sobie nie wiadomo czego, że jakaś zakochana w nim jestem, czy świata poza nim nie widzę, ale z pewnością wie, że byłam nim kiedyś tam zainteresowana. Może nie wie do końca jak długo. A może i się domyśla. Wuj wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idź sie z nim spotkaj bzyknij go a potem odstaw :P Twoja duma bedzie spoko bo ty go wykorzystasz i nie bedziesz żałować że nie spróbowałaś :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaryzykuj żeby potem nie pluć sobie w brodę,ze nie sprobowalas. Jakoś strasznie idealizujesz tego faceta,skąd wiesz że po kilku randjach to Ty nie będziesz od niego uciekać??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Była jedna taka sytuacja w pierwszym roku znajomości, gdzie być może chciał gdzieś razem wyjść ale rozmowa obrała zły tor i w końcu do dziś nie wiem, co by było gdyby inaczej się potoczyła. Nie mogę napisać szczegółów, bo to publiczne forum, a przy tamtej rozmowie byli świadkowie, bo to było miejsce publiczne i byliśmy dość głośni. Ogólnie chodziło o to, że zapytał mnie przy znajomych co robię w weekend czy wieczorem (nie pamiętam już dokładnie). Ja miałam już wtedy plany zarówno na wieczór, jak i na weekend i ....nagle zrobiło się nieprzyjemnie, bo zaczął mnie napadowo egzaminować "co, gdzie, z kim" itp. Generalnie się prędko z stamtąd ewakuowałam pod jakimś zmyślonym pretekstem. (To było już jakiś czas po tym niedoszłym grupowym wyjściu na piwo/kawę.) Była też jeszcze inna sytuacja wcześniej (przed tym proponowanym przeze mnie spotkaniem), że mieliśmy razem coś zrobić z kilkoma znajomymi (projekt). Mieliśmy się spotkać wszyscy określonego dnia o konkretnej porze u mnie (w moim wynajmowanym mieszkaniu). Oczywiście nas wystawił, po czym zadzwonił zapytać czy może wpaść później tego samego dnia - myślę sobie wtf, była już późna noc (!), a rano jechałam do domu, zresztą słabo się wtedy znaliśmy. Więcej szczegółów nie mogę podać ze względu na osoby trzecie (które mogą niechcący to znaleźć w necie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak mialam z kumplem mojej siostry. Marzylam o nim dniami i nocami. Robilam wszystko zeby zwrocil na mnie uwage. Nawet spotykalam sie z nim na seks. Robilismy to wszedzie i w kazdej pozycji. Myslalam ze zaiskrzy... Zdalam sobie sprawe ze pociagam go erotycznie, ale nic poza tym. Seks byl cudowny ale przerwalam to...i serce po dzis krwawi chociaz minelo juz pare ladnych lat. Oboje zalozylismy rodziny, ale wciaz czuje jego przeszywajacy wzrok kiedy spotykamy sie przypadkiem. Przez niego usunelam fb i kiedy urodzilam dziecko zmienilam nr telefonu, zeby nie kusic losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja 21:09 Malo tego ze godzilam sie na seksspotkania to kiedy mnie wystawial albo pisal na ostatnia chwile ze ostatecznie dzis nie moze to ja sama go przed soba tlumaczylam. To bylo chore ale tak mnie pociagal ze stracilam glowe i szacunek do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym go olala. Będziesz się caly czas czuć zraniona, będziesz się porownywala do tamtej, myślała, ze moze on jest z tobą tylko ot tak, bo nikogo nie ma. Jest jeszcze opcja, ze wprost powiesz mu o swoich obawach, ale nie wiem, czy jesteście w takiej relacji, zeby gadać o tym szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty go nie znasz. Żyjesz złudzeniami, jakimiś wymysłami i marzeniami. Poświęciłaś lata na jakiegoś frajera bo sobie coś ubzdurałaś. Odrzuciłaś pewnie wielu fajnych facetów w tym czasie. W imię czego? W imię niczego. Bo to jest zwykły znajomy - i najwyraźniej nigdy nie był nikim więcej ani nie chciał być. Za dużo romantycznych książek, za dużo ideologii gdzie za "wierne czekanie" mamy nagrodę. Zresztą - zrób co chcesz. Chcesz to się odezwij. Nie chcesz to w końcu go olej i zacznij żyć dla siebie, a nie jakieś wyimaginowanego przyszłego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem wam jeszcze jedną rzecz. Ta jego dziewczyna była ode mnie mniej atrakcyjna, co też mnie dziwi - dlatego, że miał "trochę lepszą opcję" gdyby zechciał wcześniej "ruszyć du*pę", a wybrał akurat ją. Jest trochę do mnie podobna (ten sam typ urody), ale - moim zdaniem - mniej ładna. Może nie brzydka, ale jestem naprawdę zdziwiona i nie mogę przestać się zastanawiać, dlaczego akurat ona. Gdyby była atrakcyjniejsza to bym zrozumiała - prosty rachunek, ale w tej sytuacji niczego nie kumam. Osiągnięcia i wykształcenie mamy podobne, więc tu też nie wypadam gorzej, a z charakteru wydaje się podobnie spokojna, miła (tyle mogę powiedzieć na podst. zdjęć). Naprawdę nie rozumiem tego co on robi. Poza tym macie rację, że już zawsze będę się do niej porównywała. Będę się czuła gorsza, bo dlaczego mnie odmówiono przywilejów, a jej przyznano. Olać go - piszecie - tak, to właśnie usiłuję i próbuję zrobić. Gdyby to jeszcze tylko było takie łatwe i proste jak napisanie postu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest tak, że ja go nie znam i żyję jakimś wyobrażeniem, bo trochę go już zdążyłam poznać. Brakowało tylko w przeszłości możliwości takiego poznania się osobistego - sam na sam, bez towarzystwa osób trzecich, bo w grupie ludzi to spędzaliśmy dawniej razem dość sporo czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze ona mu wprost powiedziała a nie serki tajemnic jakies niedopowiedziane rozmowy. Kobieto jak ciebie czytaM to jakby flaki z olejem sie czytalo. Jak jesteś tak samo wylewna do faceta jak tu to wcale sie nie dziwie ze cie odpuscil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość zona swego meza
Jak Ciebie czytam to nie wiem czy się smiac czy plakalc. :P Poswiecilas pare dobrych lat na faceta któremu ewidentniesie nie podobalas. Teraz znowu rozkmine masz bo on rzucil Ci ochlap a Ty lecisz jak wyglodnialy pies :O Jestes zalosna!!! Umow się z nim i sama zobaczysz. Pewnie będzie tak , ze Cie przeleci i rzuci. Bo to tak się konczy. Pisals wcześniej , ze ta dziewczyna była mnie atrakcyja niż Ty :D A Ty myślisz, ze mezczynzi na to patrza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, sorry, ale nie wylecę nigdy żadnemu facetowi powiedzieć, że "ej, podobasz mi się!". Pewne rzeczy są zarezerwowane dla mężczyzn. Wiem, że są laski, które podrywają facetów, ja jednak zaliczam się zdecydowanie do grupy kobiet, które wolą BYĆ podrywane, a NIE odwrotnie. A flaki, czy nie flaki - być może, nie wiem. Wiem tylko - co już zresztą podkreślałam - że, muszę uważać na to co tu piszę i omijać wiele szczegółów z racji tego, że jest to forum publ. Czasami trudno coś napisać bez szczegółów, bo nie wiadomo jak ugryźć temat, ale staram się jak potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ty jestes z marsa??:D do faceta trzeba podejść zeby byl zainteresowany. Powiem ci cos. Jestem 5 lat po ślubie. Mój maz oświadczył mi sie po 4 miesiącach znajomości. Myślisz ze ja nie musiałam nic robic a on wpadł do mnie do domu z pierścionkiem i bukietem i wyznal mi milosc?? Kazda relacja wymaga zaangażowania z obu stron. Tylko zawsze ktos musi zacząć. W naszym przypadku ja go zaczepilam. Podobał mi się. Ja tez bylam ladna. Sugerowalam spotkanie. On podlapal. Przyjechał jeszcze tego samego dnia wieczorem! Ladnie sie ubralam. Dobre perfumy i jak odjechał to za dwie godziny juz zaproponował wyjście do klubu. Poszliśmy i tak tam na mnie patrzył jak tańczyliśmy ze widziałam ze jego oczy mowily- ale bym cie przeleciał. ALe ja prowokowalam. Ubralam sie specjalnie w obcisly top z dekoltem a ze jestem szczupla i mam piersi d/e to miałam czym go nęcić. To bylo troche gowniarskie ale widzisz nie ma czegos takiego ze ty chodzisz po świecie a gdzies do ciebie wzdycha królewicz na białym koniu i będzie o twoje względy walczyl ze smokiem za jeden pocałunek. Mozg faceta tak nie pracuje. Ich tez trzeba zachęcić. Zmotywować. Oni musza miec zapalnik. Ile ty masz lat wogole? Sorry brzmisz troche jak stara panna ktora ma taaaakie wymagania ze wroze ci samotność. Weź się w garść i nie rozpaczaj bo naWet nie wiesz co on ten twój królewicz co miał o ciebie zabiwgac na białym koniu myśli o tobie bo nawet nie zapytałaś sie go o to a roztrzasasz to wszystko jakby to tragedia narodowa byla nie wiedząc nawet naprawde na czym stoisz. Idź z nim pogadaj i potem tu wróć. Wtedy cos doradzimy. Ps . Naprawde czasem warto przykac krytyke bo widac ciężko ci to idzie. Ja jestem szczęśliwa. Mam z******tego męża. Kochamy sie jak wariaci i w sferze uczuć i intymnej. Nie zamienilabym go na nikogo i w naszej znajomości nie zmienilabym nic od poczatku jak go zobaczyłam po raz pierwszy. A ty chyba jestes TROCHE nieszczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, ale 90% facetów zwraca uwagę na wygląd i osiągnięcia kobiety (i vice-versa, bo wiele kobiet też to robi). I to nawet nie tylko ci atrakcyjniejsi, bo naprawdę już wiele w życiu się naoglądałam i nasłuchałam komentarzy. Miałam np. kiedyś na studiach zaje*bistą znajomą na roku. Naprawdę wszystkie dziewczyny są uwielbiały, bo była taki "człowiek dusza" i miała super poczucie humoru, brzydka tez nie była - ale przeciętna. I wiesz co usłyszałam kiedyś na jej temat na imprezie od chłopaków z roku? - "Co?! Mam tańczyć z tym parchem?!" - a teksty padały nie od jakichś atrakcyjnych kolegów, tylko zwykłych wsiowych korpusów (czyli wielki łeb, brzuch i mikro-kończyny). Także nie oszukuj się, że wygląd nie gra roli dla facetów, bo tak NIE jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej typa, szkoda już więcej Twojego czasu. Skoro z tamtą dziewczyną mógł się i spotykać i związać, pomimo odległości, to znaczy, że Ty nie byłaś nigdy jego priorytetem. A teraz chce uczynić z Ciebie opcję, najpewniej kochankę lub coś w tym stylu - fakt jest taki, że najwięcej stracisz na tym Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O matko i córko. Juz na pewno ktos sie domyśli ze ty to ty. No jakie jaja:D weź nie rob jaj sobie. Ide o zakład ze masz 25+ i jestes dziewica. Bo z takim strachaniem sie o każde gowno to raczej nikt cie nie chcial zwyczjnie. Weź się troche otrzasnij walnij sete na odwagę bo cos z tobą nie tak. Jeszcze nie widziałam tu na kafe takiego wystrachanego ewenementu a 5 lat wchodzę na to forum. Samo przez sie mówi" juz kilka razy pisałam i kasowalam w połowie" jak tak samo jestes zdecydowana na znajomość jak na inna rzeczy to sie nie dziwie ze miał cie w d***e pare lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja doceniam każdy wasz komentarz i już to pisałam. Wszytko czytam i analizuję. Może nie na każdy odpisuję, tylko tam gdzie muszę coś wyprostować i wyjaśnić, ale się staram. Nie oczekuję pochwał. Każdą zje*bkę przyjmę w pokorą na plecy. Wiem tylko, że te różne neutralne głosy są mi teraz bardzo potrzebne i w sumie cieszę się, że wreszcie odważyłam się założyć ten temat, bo od jakiegoś czasu to wszytko w sobie duszę. Musze iść się teraz przespać, ale jutro się na pewno odezwę z trzeźwą głową. Negatywne komentarze też są mile widziane (pamiętajcie tylko, że różni ludzie mają różne charaktery i tak jak dla was jest być może naturalne mówienie facetom wprost "chcę się z tobą umówić; podobasz mi się ..i takie tam blablabla", tak innym przychodzi to z trudem, a jeszcze innym nie przejdzie nigdy przez gardło, bo to jakby nie było "upokarzające" - nie chcę tu nikogo obrażać, ale tak to odbieram i proszę o zrozumienie, choć pewnie wielu się ze mną tu zgodzi). Dzięki dziewczyny za support i do jutra. Piszcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siszik
nie czytalam wszytskich wypowiedzi, wiec nie wiem co dalej pisalas i odniose sie tylko do pierwszego postu...a wiec...dla mnie to chyba nie bylo obopolne zauroczenie, bo jak by on byl toba zauroczony, to by o ciebie zabiegal...tak to jest jak sie kogos lubi albo kocha to chce sie z nim byc...tak ja w twoim przypadku....wiec moim zdaniem zle to zinterpretowalas....jemu pewnie takie zabieganie o niego bardzo sie podobalo....a teraz no coz...z Laska nie wyszlo, to sobie o tobie przypomnial....ja bym mu srodkowy palec pokazala, ale ja to jestem zolza ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko , w jakim jesteś wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie wiem co ci doradzić bo rozumiem ciebie. Z jednej strony może to świadczyć o tym że jesteś dla niego jakąś drugą w kolejce, po tamtej dziewczynie, czy po związku z nią jego perspektywa postrzegania ciebie będzie nadal taka sama to tego nie wie nikt. Być może nie zaczynał wtedy z tobą nic z szacunku by cie nie zdradzać bo może już wtedy był w jakiejś relacji z tamtą. Nie wiadomo jak to tam było, wiadomo tylko że ludzie się zmieniają pod wpływem doświadczeń. Być może tamta nie okazała się taka fajna jak tego oczekiwał. Próbując coś z nim zawsze jest ryzyko niewypału i straconego czasu oraz nerwów. Zawsze jest ryzyko złamanego serca. Musisz się z tym liczyć. Czy wypali to tego nikt ci nie powie, bo nikt nie jest jasnowidzem. Duma własna jest bardzo silnym wpływem w nas samych który zawsze niezmiernie trudno w sobie przemóc. A teraz coś ci napiszę żeby ci jeszcze bardziej skomplikować twoje myśli w głowie. Nie wiem czy będziesz szczęśliwa próbując stworzyć związek z nim ale powiem ci co będzie jeśli się nie zdecydujesz. Dziś się uniesiesz dumą i będziesz czuła satysfakcje że się odegrałaś na nim, możesz nawet bazować na tym triumfie przez kilka dobrych lat będąc pewną swego, że to była dobra decyzja zgodna z twoją naturą, jednak niezależnie od twoich obecnych przekonań to zdarzenie jak odrzucenie jego teraz odznaczy się piętnem w historii twojego życia. Nic nie piszesz ile masz lat ale przypuszczam że jesteś młodą dziewczyną. Otóż - niby każdy o tym wie ale chyba jednak nie do końca, młodość jest najbardziej unikatowym okresem w życiu, który kiedyś się kończy. Teraz młodość to się wydaje dla ciebie takie oczywiste i naturalne, że aż się nad tym za wiele nie zastanawiasz, jednak przyjdzie taki czas w twoim życiu (sama nie będziesz nawet wiedziała kiedy, bo to się dzieje powoli, cicho i niepostrzeżenie) że zdasz sobie sprawę że młodość twoja przeminęła, nadejdzie czas tęsknoty za tym pięknym czasem, nadejdzie czas refleksji, czas podsumowania życia, czas analizowania wszystkich niewykorzystanych w życiu szans na szczęście. On okaże się jedną z nich. Będziesz się zastanawiała "co by było gdyby". Co by było gdybyś wtedy go nie odrzuciła, zastanawiałabyś się jak spędza czas, jak rozmawia, jak całuje... jakby to było być z nim. Takie myśli "co mogło być gdyby było" są czymś co potrafi mocno zatruć życie, szczególnie jeśli potem nie ma opcji przywrócić możliwości by sie o tym przekonać. W każdym razie w późniejszym wieku, gdy już młodość przemija i 99% ludzi jest już żonatych, dzieciatych, nawet gdyby jakimś cudem nadal była taka opcja by spróbowac razem być to to już nie będzie to samo bez młodości i beztroski. Jak to sie mówi nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki. Dlatego moim poglądem po latach jest "szczęśliwe kobiety które wykorzystały wszystkie szanse dane od życia, bo nawet jeśli potem życie nie jest do końca takie jak sobie wyobrażały to nie wracają nigdy do przeszłości bo więdzą że nic z niej nie straciły, a więc mogą się skupić na życiu tu i teraz". A ty jak jesteś wolna, w nikim nie zakochana i nie masz nikogo na oku to co ci zależy teraz ? Tylko może zmień podejście do jego osoby. Spotykaj się z nim od niechcenia bardziej, nie gloryfikuj go zbytnio, to może być zwodnicze. Nie nakręcaj sie przesadnie. Możesz dystansować go trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i najlepsza rada na koniec. Nigdy nie słuchaj rad na kafeterii bo jak s*********z sobie życie to kogo potem po latach o to obwinisz ? Obcego z kafe który potem nie będzie pamiętał ani ciebie ani tego co ci napisał? A tak. Umówieniem sie z kimś na randkę lub odrzucenie kogoś to jak najbardziej szafowanie ludzkim życiem. Gdybym ja kiedyś nie odrzuciła bezmyślnie jednego faceta to on nie związałby sie z następną i nie zrobiłby jej dziecka. A ja potem mogę sobie co najwyżej pluć w brode jaka byłam głupia, a tymczasem to jego dziecko chodzi sobie dziś po świecie i nic już tego nie zmieni. Głupie uczucie wiedzieć że gdyby nie moje nieprzemyślane zbyt głęboko zachowanie to by go nie było na świecie dziś. Ach gdybyśmy byli wszyscy jasnowidzami. Czasami marzę o tych zdolnościach jak w filmie Efekt motyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odrzucenie kogoś może, ale nie musi świadczyć o tym że jest gorszy. Czasami zdarzają się zupełnie odwrotne przypadki. Ja tak odrzuciłam kiedyś jednego chłopaka. On odszedł w przykrym przekonaniu że był mi obojętny. Nie miał zielonego pojęcia o tym, że zachowywałam się tak dlatego że zbyt silne emocje on we mnie wywoływał i w środku za mocno się stresowałam przy nim. Często było tak że w trakcie bycia z nim w środku czułam że nie panuję nad swoimi nerwami, że jeszcze chwila, jakieś drgnięcie w moim ciele i on to odkryje i że to będzie jakieś takie poniżej mojej dumy. Było to dla mnie nie do zniesienia, ten emocjonalny roller coaster. W końcu jak przyszło co do czego to palnęłam byle głupote i wyszłam. Wolałam to niż by sie miał zorientować. To było dla mnie zbyt wstydliwe. Wolałam się umawiać z facetem który nie budził we mnie żadnych emocji a czułam się przy nim normalnie. To jest straszne takie coś. I w tą strone źle i w tamtą niedobrze. Czytając te wszystkie posty pewnie ogłupiałaś do reszty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko dlaczego pytasz o tematy uczuciowe na dziale o macierzyństwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może on po prostu szuka kumpeli? Albo chce wzbudzić zazdrość w tamtej dziewczynie? Nie wiadomo czy chce stworzyć z tobą związek czy choćby przelecieć czy tylko wykorzystać w inny sposób. Byłaś dla niego zawsze miła, może chce się wygadać o zranionej miłości. Może chce podbudowac swoje ego po rozstaniu a wie że tobie na nim. Zależało. Myślę że powinnaś póki co trzymać dystans bo w sumie nie wiadomo po co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam tak. Chłopaka "nie dostrzegałam" pomimo jego prób nawiązywania kontaktu, rzadkich ale bardzo przemyślanych, bo też był to delikatny chłopak, było to po nim widać że się w sobie troche miota, tym jak wypada w moich oczach. Kiedy doszło do bezpośredniej konfrontacji która nastąpiła po dwóch latach, powiedziałam "nie". Koleżanka moja powiedziała że po tej akcji widziała że miał łzy w oczach. Przyczyna mojego "nie" była taka że na tamten czas uważałam że nic do niego nie czuję i że widzę w nim bardziej brata niż materiał na faceta. Byłam o tym absolutnie przekonana. Potem nasze drogi się całkowicie rozeszły i więcej się nie spotkaliśmy. Po jakichś 7 latach zobaczyłam jakieś zdjęcie na portalu społecznościowym na którym był On. Poczułam że ...podniosło mi się tętno. Zdziwiło mnie to i stwierdziłam że skoro taka reakcja we mnie nastąpiła to nie taki mi on znowu obojętny. Po kolejnych 3 latach byłam pewna na 100% że nie widzę w nim brata lecz faceta. Uważałam że jest z******ty, przystojny, wspaniały, po prostu cudowny, wyjątkowy. Jednak nie było absolutnie żadnej opcji nawiązania z nim kontaktu. Dlaczego ? Nie będę pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
starałaś się podtrzymywać kontakt wydawało ci się bezskutecznie, a jednak on to widać zapamiętał i teraz to zaczyna procentować. Być może gdybyś sie nie odzywała przez ten czas to wcale kontaktu by teraz nie nawiązał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś Myślę że został księdzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam wszystko (bardzo nabożnie) i najbardziej utkwił mi w głowie jeden w wczorajszych argumentów, gdzie ktoś z was napisał wprost, że gdyby mu naprawdę zależało to choćby "ściany srały" czy coś tam, to zrobiłby wszystko żeby być blisko przez ten czas. Ktoś inny jeszcze napisał, że jak komuś na kimś bardzo zależy to chce być przy tej osobie, chce spędzać z nią czas i TO JEST PRAWDĄ, bo ja sama jak się zastanowię, to potwierdzam, że jak mnie się ktoś bardzo podoba, albo kogoś bardzo lubię (nie wspominając już nawet o kochaniu kogoś) to staram się jak tylko mogę, żeby być w jakiś tam sposób blisko z tą osobą, obok, przy niej/nim i to jak najczęściej (regularnie), a nie na pół-du*py. Takie relacje half-assed to nie jest po prostu to, tam nie ma prawdziwego uczucia. Także summa summarum zdecydowałam, że skupię się na własnym życiu, bo to nie ma i w sumie od dawna nie miało sensu. Wiele szczegółów wczoraj celowo pominęłam, dlatego że to nie jest zmyślony temat, tylko napisałam prawdę, dlatego nie będę się rozpisywać na temat swojego wieku i wielu innych szczegółów z mojego życia, tak samo jak nie mogę opisać wielu innych wątków towarzyszących tej naszej relacji (nie mogę cytować słów jakie padły, opisywać wielu sytuacji, zachowań, reakcji itd.) ze względu na prywatność. (Uspokajam jedynie osoby zarzucające mi niedojrzałość lub staropanieństwo, że nie jestem osobą niedojrzałą, bo naukę zakończyłam ładnych kilka lat temu, ale jednocześnie nie jestem też w wieku w którym w moim środowisku zakłada się rodziny i formalizuje jakieś tam poważniejsze związki. Nie było też tak, że przez te lata kiedy czekałam na tego faceta to do niego wzdychałam jak przysłowiowa "gów*niara" i nic poza tym nie robiłam, tylko zwyczajnie wykorzystałam ten czas na skupianiu się na swoich potrzebach - pracuję na awanse, robię różne kursy, podyplomówki, inwestuję w siebie itp. On był tak po prostu "z boku", czyli na zasadzie jak się coś "ruszy" z jego strony to super, ale w międzyczasie są dziesiątki innych rzeczy w życiu, które chcę osiągnąć. Dodatkowo towarzyszyło temu crash-owi takie przeczucie, że to chyba jest TO - wiecie, czasem ma się intuicyjnie takie wewnętrzne przekonanie, że TEN mężczyzna/facet/chłopak/whateva akurat jest inny od reszty i ja po raz pierwszy w życiu takie przeczucie miałam. Niestety okazało się nietrafne, no ale co tam, trudno, trzeba żyć dalej.) Rozczaruje też osoby twierdzące, że nie miałam przed nim nikogo, bo akurat jak się poznaliśmy to rzeczywiście od około 2 lat nie byłam w związku (tak się złożyło, że przez jakiś czas nie było w moim otoczeniu osoby, która by mi się w jakikolwiek sposób podobała), ale wcześniej normalnie byłam w dłuższych związkach, chociaż nie były jakieś super poważne i nie myślałam o nich w kategoriach jakiegoś tam wspólnego przyszłego życia, bo ja nie z tych co chcą prędko pchać się w rodzinę - nic z tych rzeczy. Jego też nigdy nie rozliczałabym za związki, które miały miejsce przed naszym poznaniem się, bo to by było głupie, ale takie w które wchodzi po poznaniu się to już coś zupełnie innego i nie potrafię tego zaakceptować, bo to po prostu boli - to raz, a dwa - jest znieważające wobec osoby, która wykazała zainteresowanie jako pierwsza (nie wiem czy rozumiecie, co mam na myśli, ale tak właśnie to odbieram i tak się czuję). Ta jego ostatnia dziewczyna to nie była stara znajomość, tylko nowo poznana. Poznał ją parę lat po tym jak poznał mnie - przynajmniej wskazuje na to rok dodania jej do znajomych na FB (nota bene od tego momentu bardzo prędko się zaczęli spotykać). Dobra, ogólnie uważam, że to jednak finito i najlepiej niech tak już zostanie, bo prawda jest taka, że albo ktoś bierze wszytko, albo niech spada do domu. Jak jego interesują znajomości na pół-d**y to niech poszuka sobie kogoś, kto będzie je akceptował, bo ja się nie będę godzić na ochłapy. Może i będę się kiedyś zastanawiać "co by było gdyby", ale chyba większą satysfakcję daję poczucie, że się nie dało wykorzystać, skrzywdzić itd. Pewnie wiele z was się zgodzi, choć może nie wszystkie, bo ile ludzi tyle opinii. Ogólnie z większością z was się zgadzam i rozumiem wasz sposób myślenia. Czytając starałam się wypośrodkować wszystkie wypowiedzi. Nie bronię też swojej postawy (tego czekania, które wiele z was skrytykowało), ale z drugiej strony co mi zależało, bo i tak nikogo ciekawego przez ten czas nie spotkałam ani nie poznałam (a przynajmniej ciekawszego od dotychczasowego obiektu zainteresowań), poza tym nie spieszno mi, a w międzyczasie zrobiłam wiele dla siebie, z czego jestem zadowolona. Czasami mi go tylko brakowało (były takie dni, czasem tygodnie), ale ogólnie miałam głowę zajętą szeregiem innych rzeczy i często nie było czasu na rozmyślania (były nawet okresy, że w ogóle o nim nie pamiętałam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze odniosę się do wypowiedzi jednej z was, która pisała że zaprzepaściła kiedyś szansę na bycie z kimś z powodu natłoku emocji i nerwowości jakie w niej wzbudzało jego towarzystwo. Przyznam, że te emocje nie są mi obce i dlatego ta wypowiedź też bardzo przykuła moją uwagę. Nie chodzi o to, że non-stop się przy nim stresowałam, tylko były takie dwie sytuacje w pierwszym roku znajomości, gdzie sprawił że się bardzo niekomfortowo poczułam i wyout-owłam z miejsca zdarzenia pod byle pretekstem, ale to dlatego, że nie byłam przygotowana na taką bezpośrednią konfrontację (przyczajony atak) z jego strony - chodzi o to, że koleś miał w zwyczaju robić mi znienacka głośne przesłuchania w miejscach publicznych, gdy nie "podeszła" mu jakaś moja odpowiedź na jego pytanie w czasie niby zwykłej rozmowy. Później jak te zdarzenia analizowałam to podejrzewałam, że on w ten sposób okazywał swoją zazdrość, co było bardzo głupie i niedojrzałe bo dużo sobie dopowiadał (dużo czytał między wierszami) i się nakręcał. Oczywiście za każdym razem po takim zdarzeniu to ja "wyciągałam" pierwsza rękę na zgodę po jakimś tam czasie, jak ochłonęłam, a on udawał że nic się nie stało i w ogóle nie wie o co chodzi, a zdarzenie nie miało miejsca - taki miał styl bycia, uciekał od konfrontacji, nie chciał się komunikować, rozmawiać o nieporozumieniach, niczego wyjaśniać. Wszystkie spięcia i nieporozumienia, zamiatał pod dywan i udawał że nie ma sprawy i wszytko jest ok, choć w międzyczasie chodził wielce obrażony, nie odzywał się i unikał kontaktu wzrokowego. To też ostatecznie zaważyło na mojej decyzji, bo jak się nie potrafi rozmawiać i unika komunikacji, to jak można zbudować na takim czymś związek? - Związek powinien być oparty na otwartej komunikacji, a nie uciekaniu przed nią i nigdy nie braniu na siebie odpowiedzialności za swoje zachowanie. Nie mam zamiaru całe życie wyciągać pierwsza ręki na zgodę, szczególnie że w swoim przeświadczeniu niczego niewłaściwego nie zrobiłam, a za czyjąś nadinterpretację moich słów/zachowań i czyjąś infantylną zazdrość nie biorę odpowiedzialności. Ja nie wiem jak ta druga dziewczyna sobie radziła z jego wahaniami nastrojów, czasem mnie to zastanawia. A może już z tego wyrósł. Zresztą co z tego, jak już po "ptokach".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×