fryzjerka powiedziała mi że

śmiech na sali, dzwonie do fryzjera, odbiera wlasciecielka( dobrze zna sie na fachu) więc mówię, ze chce sie umowic na farbowanie i ścięcie włosów, i że chcę do niej. A ta się pyta czy nie mogę do którejś z praktykantek (kiedyś praktykantka spaliła mi włosy) mówię że nie, że chcę by zafabowała mnie ona i żeby wybrała dogodny dla niej dzień, a ta mówi że nie chodzi jej o to że jest zajęta tylko że wszyscy chcą do niej a praktykantki "nie mają się na kim uczyć" myslalam ze sie przeslyszalam, comnie to obchodzi ze nie maja na kim, jak tamta spalila mi wlosy to uciekla na zaplecze i nikt nie poniosl odpowiedzialnosci, proponuja tylko zabiegi ktore i tak gowno daja