Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Która z Was byłaby w stanie zaadoptować dziecko

Polecane posty

Gość gość

W normalnej sytuacji, gdy mogłaby mieć własne dzieci (czyli oprócz swojego dziecka jeszcze dziecko z adopcji) lub w skrajnej - gdy nie mogłaby mieć dzieci. Wątek z czystej ciekawości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My zaadoptowaliśmy dwoje kilkuletnich dzieci pomimo że możemy mieć biologiczniw własne. Zaadoptowaliśmy z tych samych powodów dla których zaadoptowaliśmy ze schroniska a nie na zamówienie jakiejś rasy. Jest za dużo zła na tym świecie i ktoś musi być żeby to posprzątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby bylo mnie stac i mialabym dom a nie 3 pokojowe mieszkanie to zaadoptowalabym. Zawsze sobie mowilam ze kiedys adoptuje dziecko mimo ze mam swoja dwojke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez długi czas myślałam że tak, bez żadnych ale. Teraz mam swoje dziecko i nie mam pewności czy udałoby mi się sprawdzić w roli adopcyjnego rodzica, zwłaszcza w przypadku dziecka z problemami, np. FAS-em albo zaburzeniami. Zapewne byłoby prościej podjąć decyzję, gdybym nie mogła mieć dzieci. Adoptując dziecko mając już swoje - nie wiem czy umiałabym mimo wszystko traktować je jednakowo. Odpowiedź brzmi - raczej tak, ale ze sporym marginesem niepewności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja. Nawet planuję to kiedyś zrobić szczerze mówiąc. Tzn. od zawsze chciałam mieć dużą rodzinę i chciałam żeby ostatnie dziecko, lub ostatnia dwójka była właśnie adoptowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zawsze myślałam, że tak jak najbardziej, nawet mówiłam do mojego męża (wówczas jeszcze chłopaka, potem narzeczonego), że jak będziemy mieć już swoje dzieci, to potem chciałabym jeszcze zaadoptować jedno, żeby komuś poprawić los. I nagle dopadła nas niepłodność, 5 lat walki o dziecko, głosy "życzliwych", żebyśmy pomyśleli o adopcji, a ja wtedy zrozumiałam, że nie chcę dziecka adoptować, że to nie dla mnie, nie jestem gotowa na takie wyzwanie, zaskoczył mnie mąż, bo on zawsze sceptycznie podchodził do mojego pierwszego pomysłu, a potem sam zaczął o adopcji mówić, na szczęście udało nam się mieć własne dziecko, więc można gdybać do woli dopóki nie stanie się w obliczu takiej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam już własne dziecko i marze o drugim, ale ciąża to dla mnie koszmar,poza tym jest wiele dzieci potrzebujących,chciałabym zaadoptować,ale niestety maż się nie zgadza :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojej mamy koleżanka tak zrobiła i ją podziwiam. Są z mężem dobrze sytuowani, do tego to naprawdę dobrzy ludzie (kobieta należy nawet do jakiegoś ruchu przy kościele, do którego należała jakiś czas moja mama). Mają 2 czy 3 nastoletnich (prawie dorosłych) synów i adoptowali małą dziewczynkę jak była niemowlęciem leżącym na NICU, która urodziła się ze straszną niedowagą i chyba problemami z sercem (nie wiem czy była wcześniakiem, może). Do dziś jest malutkim chudziutkim szczypiorkiem, ale bardzo kochanym. Od początku była uczona mówić, że jest dzieckiem adoptowanym. Nikt jej nie wkręca, ani nie opowiada bajek. Moja mama miała przyjemność ją poznać osobiście i rozmawiać z nią. Tak właśnie jej się ta kruszyna przedstawiła. Jest już przedszkolakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co powiedziała? "jestem Zuzia, jestem dzieckiem adoptowanym"? jak dla mnie trochę przegięcie, nie jestem zwolenniczką opowiadania dziecku bzdur, ale nie wyobrażam sobie, żeby moje adoptowane dziecko tak się przedstawiało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na pewno nie. Może gdybym nie mogła mieć swojego dziecka, ale raczej też nie. Wiem, że jest wiele dzieci, które potrzebują rodziców, ale nie umiałabym pokochać obcego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zdecydowanie nie, choc bardzo dlugo nie mialam dzieci i znajomi mnie namawiali. Mnie obce dzieci męczą i draznią, lubie tylko nieliczne. Po prostu bylaby to dla mnie męka. Nie dalabym szczescia dzieciom, bo dzieci powinny byc otoczone miłoscią. Swoje dzieci bardzo kocham dlatego,ze rozumiem ich charaktery, sa podobne do mnie i do moich kochanych bliskich a ich zachowania w miare przewidywalne.W adoptowanym dziecku chcac nie chcac doszukiwalabym sie cech jego rodzicow ( a niestety nie sa to , jak kiedys sieroty wojenne, tylko spoleczne). Chyba kierowałaby mna tylko litość, a to za mało. Nie dałabym rady. Szanuję ludzi, ktorzy adoptuja. Ja owszem, jestem wrazliwa na krzywdę dzieci , czasem pomagam, ale bycie na stale z nimi mnie przerasta. Natomiast kocham bezwarunkowo wszystkie zwierzeta, gdybym miala warunki, przygarnelabym wszystkie - dobrze,ze mam choc 1 psa ze schroniska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak mniej więcej. Mama do niej powiedziała, coś takiego: "a jakim ty jesteś dzieckiem", a ona jakby nigdy nic: "adoptowanym". To wszytko było w bardzo swobodnej miłej atmosferze. Ja nie widziałam, bo mama mi opowiadała. Dla tak małego dziecka to jest naturalne. Ci ludzie wiedzą co robią. To nie jest tak, że ty idziesz wziąć dziecko z jakimś tam swoim planem w głowie, że wychowasz go tak i tak i będziesz mu mówiła, że nie jest adoptowane czy coś. Tacy rodzice przechodzą obowiązkowy kurs i wiedzą co mają robić. Są specjalnie do tej roli przygotowywani. Mają tylko 2 opcje: albo mówić takiemu małemu dziecku od początku, że jest adoptowane, albo dopiero po okresie dojrzewania, jak dziecko jest już pełnoletnie. Nie wolno tego nigdy robić w okresie dojrzewania - bo to najgorszy okres w życiu emocjonalnym dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, że pierwsza opcja jest lepsza, bo w przypadku drugiej dziecko się zazwyczaj dowiaduje od tzw. życzliwych kolegów, którzy mają niedojrzałych plotkujących rodziców, więc to jest bardzo szkodliwe. Chyba że się mieszka z dala od miejsca swojego pochodzenia, gdzieś gdzie nikt was nie zna, bo tam gdzie się ma rodzinę i korzenie to ludzie wszytko o was wiedzą i zawsze gadają, a ich dzieci słuchają, a potem mogą uświadomić wasze dziecko. Ja jestem za tym, żeby mówić od początku i żeby to było dla dziecka coś normalnego, a nie złego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja mama zadała w takim razie idiotyczne pytanie, biologicznym dzieciom też takie zadaje? nie musisz pisać jak się postępuje z takim dzieckiem, bo ja to wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam też właśnie taki przypadek dlatego o tym wspomniałam. W tym samym ruchu moja mama poznała jeszcze inną kobietę, która ma adoptowanego dorosłego już syna i mówiła, że ta kobieta powiedziała mu dopiero jak był dorosły. Był już na studiach. Powiedział jej że wie/wiedział o tym (koledzy go uświadomili - czyli klasyka polskich podwórek), a następnie zamknął się na kilka dni w pokoju. Potem zachowywał się jakby nigdy nic. Ale to akurat dobry mądry chłopak. Nie wiem jakby taka rozmowa przebiegała z kimś mniej ogarniętym i mniej ułożonym. Także sumując - mama tej małej dziewczynki robi prawidłową rzecz. Na pewno ciężej jest przechodzić takie rozmowy w dojrzałym wieku niż jako malutkie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie moja mama zadała to pytanie, tylko mama tej dziewczynki przedstawiając ją, bo opowiadała o niej znajomym w jej obecności (w obecności tego dziecka). Co miała ją wyrzucić z pokoju, czy ignorować, a może szeptać o niej? To dziecko jest towarzyskie, chciało brać udział w spotkaniu, a jej mama opowiadała o jej adopcji i o tym w jakim była stanie jak ją z mężem poznali kiedy była malutka. Ja nie widzę w tym niczego nienaturalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to też nieco chore, bo co innego żeby dziecko miało świadomość, że jest adoptowane, a co innego w kółko o tym paplać wszystkim po kolei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie paplała wszystkim po kolei, tylko osobom z którymi się już dłużej znała. Zaprosiła koleżanki do siebie do domu na herbatę. A dziecko nadal boryka się z jakimiś problemami zdrowotnymi i jeździ po specjalistach. Z takich rzeczy nie wyrasta się w kilka lat od narodzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz jest tak wiele sierot spolecznych a z drugiej strony bezdzietnych par,ze adopcja przestanie byc czyms nietypowym i takich problemow "kto kiedy i jak" uswiadomi - nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to się mówi, że dziecko ma problemy zdrowotne, a nie się każdemu opowiada dlaczego te problemy ma, jak wspomniałam, jak najbardziej jestem za uświadamianiem dzieci adoptowanych o tym fakcie, ale pomyśl sobie, jak Ty czułabyś się na miejscu takiego dziecka, gdybyś ciągle o tej adopcji słuchała przy każdej okazji/koleżance, więc dla mnie normalne to nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakim cudem znajoma Twojej mamy dostała do adopcji niemowlę mając dorosłe dzieci??? Musiała być w okolicach 50-tki, a takim ludziom nie dają niemowląt tylko kilkulatki, niemowlęta są dla 30 latków!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
była niemowlęciem leżącym na NICU, xxx na czym???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałyście "Dobrą panią" Orzeszkowej? Wypisz wymaluj opisywana tu sytuacja. Ta znajoma Twojej mamy ciagle rozpowiada o adopcji, bo chce być postrzegana wśród ludzi oraz w tym swoim ruchu kościelnym jako ta "dobra pani". Kobieta zaadoptowała dziewczynkę bo czuła sie niedowartościowana przez otoczenie, a teraz w końcu sie dowartościuje niestety kosztem dziecka :/ Kieruje nią podbudowanie własnego ja i popisywanie się małą słodką dziewczynką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dorosłe i nastolatki to były w momencie kiedy dziewczynka była w przedszkolu, Jak była malutka to musieli być w liceum i gimnazjum/podstawówce. Rodzice nie są starzy. Co do reszty dylematów nie dzielcie włosa na troje gdzie nie trzeba. Wg mnie nie zrobiła niczego nieprawidłowego. Jest dobrą kobietą, matką, a dziewczynka ma szczęście że się chowa w ich rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci do adopcji zawsze w Polsce będą, bo bezdzietność nie jest u nas dziś problemem. IV nie jest drogie nawet bez żadnej dotacji, a poza nim jest szeregu tańszych mniej inwazyjnych skutecznych procedur (a jeśli ktoś twierdzi inaczej to znaczy że zwyczajnie nie stać go na utrzymanie żadnego dziecka, czy to adoptowanego czy biologicznego i taka prawda).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mogę mieć i adoptowałam. Mam znajomą, która poszła tę samą drogą, ale mając już biologiczne dziecko. Nie uważam, że to coś wyjątkowego - po prostu inna droga do bycia rodzicem. Ktoś tu pisał o zachowaniach, że odnajduje w dziecku cząstę siebie i rodziny. Moje dziecko, chociaż moich genów nie posiada, wypisz wymaluj zachowania ma moje, chociaż ja nie zawsze to widzę (bo dla mnie to nie ma znaczenia) ale inni (zarówjo Ci, którzy wiedzą o adopcji, jak i Ci nieświadomi) to wyłapują, jak to zwykle bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się człowiek chowa lub przebywa w jakimś środowisku to normalne że przejmuje zachowania od otoczenia, a nie dlatego że ma je zakodowane w genach. W genach może mieć tylko jakieś skłonności, ale sposób myślenia, mowy, manieryzmu przejmuje od najbliższego środowiska, bo tak został ukształtowany i ulepiony (na obraz i podobieństwo opiekunów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 2 dzieci. 9 letniego syna i 3 letnia córkę :) córcia jest adoptowana. wie o tym, bo jest z nami od pół roku i pamięta jeszcze dom dziecka :( mogę mieć dzieci, ale nie chce więcej. wolałam dac dom takiemu maluchowi który miał mniej szczęścia w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja niezależnie od tego, czy mogłabym urodzić dzieci, chciałabym adoptować chore dziecko. O ile oczywiście warunki mi pozwolą, bo dziecko chore oprócz potrzeb emocjonalnych ma też realne potrzeby materialne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie ciesze, ze mamy swoje dzieci i nie musimy zastanawiac sie nad taka decyzja, czy adoptowac... Gdybym nie mogla natomiast chcialabym zaadoptowac ale male dziecko 0-2 lat :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×