Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie chce być już matką. Macierzyństwo mnie wykańcza.

Polecane posty

Gość gość
A ja mysle ze koleżance wyżej nie chodziło o to ze ma być dosłownie odpowiedzialna za dziecko nawet jak ma 60 lat. Ale np moja babcia miała 87 lat i na lozu śmierci mowila ze ma nadzieje ze po śmierci jej córka da sobie rade ze bedzie zyla jak wczesniej, nie wracala ciągle do wspomnień związanych z mama tylko zyla dalej. I chyba chodzi o takie poczucie ze zawsze jednak masz w glowie dobro dziecka bo w końcu dalas je na świat. Sama nie jestem za posiadaniem bachorka . I uważam ze teorii które wmawiają nam matki widzące tylko kupki, cud narodzin i o zgrozo ze nie ma nic lepszego niż pogryzione sutki od karmienia, brak czasu na cokolwiek, też nie są przekonywujące ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko, to wszystko o czym piszesz nie jest aż tak ciemno zabarwione. Udaj się do lekarza, to naprawdę naturalne, porozmawiaj z kimś o tym, uwierz mi. Kiedy rodzi się dziecko, ta burza hormonów opada z hukiem. Niektóre kobiety przejdą nad tym łagodnie, inne dopadnie depresja. Bardzo możliwe, że i Ty ja masz. Nieleczona depresja się pogłębia a z Twojego postu zieje jasny przekaz: bycie mamą cie przytłacza. Zostaw dziecko pod opieką dziadków, taty, niani. Zrób dzień dla siebie. Idź do kosmetyczki i fryzjera, kup sobie nowe ubranie, zaproś partnera na kolacje we dwoje. Nie jesteś sama, takich mam jest więcej. Ale Ty jesteś odważna, Ty o tym mówisz tu, na forum przyznajesz się do niechęci, to dobry pierwszy krok. Spotkaj się z psychologiem, który już miał do czynienia z depresja poporodowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Racja. Poszukaj pomocy specjalistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak kochana niestety to sie zapomina... Zapomina sie ten cały koszmar, potem idealizuje i decyduje sie na nastepne. Ty jak nke chcesz zapomniec pisz pamietnik, bloga, cokolwiek o tym okresie zycia, bo za pare lat zapomniszi wpedziesz sie w ten koszmar ponownie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak nie chcesz byc matka to oddaj bekarta do domu dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuję gościu z 1:40 <3 Chyba tak właśnie jest. Gdy kilka lat temu odwiedzałam znajomą ciągle płakała, nie dbała o siebie, nie miała cierpliwości, narzekała na wszystko i brak pieniędzy.Chłonęła każdą chwilę, gdy ktoś mógł ją odwiedzić... Minęło ponad 5 lat i ma "amnezję" na tamte lata, nie rozumie mnie i czasem myśli o jeszcze jednym. Każde dziecko jest inne. Moje dziecko jadło po 2-2,5h. Innych dziec***arę minut. Ten temat niech będzie przestrogą, że nie każdy nadaję się do roli rodzica i jak kiedyś nie rozumiałam starszych małżeństw bez dzieci-dziś szanuję i rozumiem ich decyzję. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuję Wszystkim Gościom za dobre słowa i te mniej miłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zobaczysz, z kazdym rokiem/miesiacem bedzie coraz lepiej. Z dzieckiem zaczniesz sie dogadywac. Uraz do seksu tez minie. Dobrze,ze wylewasz zale na kafe, tobie lzej, a nie bedziesz postrzegana pzrez otocznie jako nieudacznik i zrzęda , bo z tego i tak by nic pozytywnego nie wyniklo, zwlaszcza że , ide o zaklad, te ciezke czasy miną i bedziesz się jeszcze śmiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co moga zyskać? Stratę pieniędzy na dziecko, strata młodych lat, wolności, zdrowia, nerwów? Aaa czy znowu chodzi o uśmiech dziecka? usmiech.gif sory wole szczeniaka. Też bedzie ode mnie zależny. Będę odpowiedzialna, wychowam. A jak chodzi o CUD NARODZIN I "BO TO CZĄSTKA CIEBIE I OWOC MIŁOŚCI", wybaz ale nie rusza mnie to. Plemnik polaczyl sie z komorka jajowa. Ot co, a nie polaczenie astralne dusz i owoc wspólnej miłości. XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX pókiś młoda to tak mówisz, Jak obudzisz sie mając 70,80 lat- np samotna wdowa-czego ci nie zycze- bedziesz jeczec jaka glupia bylas, ze nie masz do kogo geby otworzyc. Ale nie krttykuje, bo nie kazdy nadaje sie na rodzica. Jesli zaniedbywalabys dziecko, lub oddala, zabiła- to lepiej naprawde nie miec i nie uszczeliwiac. Moja kolezanka nie chciala miec dzieci przez 12 lat, potem zachorowała na "te" sprawy kobiece i za pozno,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W jakim wieku jest Twoje dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mając dzieci masz niby do kogo gębę otworzyć na stare lata? Wymuszona wizyta na obiadek raz na miesiąc albo dwa, a jak dzieci wyprowadza sie za granicę to je raz do roku na Wigilię zobaczysz. Nie będą miały czasu Cie po lekarzach prowadzac bo zapracowane beda. Do domu jak bedziesz juz niedolezna też nie wezma bo teraz wiekszosc w ciasnych mieszkankach sie kisi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Całkowitą racje przyznaje - dziecko to umęczenie a na starość to też nie zadna gwarancja towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też męczę się z moim dzieckiem. Ma już 5 lat. Jego ojciec opuścił nas, gdy mały miał 1,5 roku. Jestem niewolnicą dziecka. Całe życie mu podporządkowuję, bo nie mam go z kim zostawić. Tylko przedszkole, praca i dom. Z synem wcale nie jest lepiej w miarę upływającego czasu. Jest starszy ale problemy tylko się zmieniają. Syn zrobił się pyskaty, marudny, używa nieładnych słów, które przynosi z przedszkola. Imponują mu niegrzeczni koledzy. Nie stać mnie na rozrywki dla dziecka. Nie mam prawa jazdy, samochodu. Nawet teraz mam problem z wyjściem do apteki (na osiedlu nie ma), bo syn jest przeziębiony, za oknem wichura. Mały nie zostanie nawet z sąsiadką, bo w histerię wpada. Boi się obcych, toleruje tylko rodzinę, ludzi z przedszkola. Masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co robisz, gdy dziecko uczepia się nogi, bleczy i wymusza? ustępujesz, a to wielki blad, zacznij wreszcie wychowywać to dziecko. Po co ci facet u gina? Idziesz, omawiasz problem, lekarz radzi/zapisuje cos. I te z d**y wzięte dyrdymały o śmierci w rodzinie na rzecz narodzin dziecka. Ty jesteś normalna? Chcesz się zamienic? Ja mam chore dziecko, na skutek niedopatrzeń przy porodzie moja corka nie mowi, nie chodzi, jest na poziomie niespełna rocznego dziecka a ma prawie 3 latka. Dni po porodzie to był horror, mala miała nie przezyc, a jak przezyla, to miała być roslina wg lekarzy. Jest ciężko, rehabilitacje, ćwiczenia a postep ... znikomy :( Zalamac się można, a mnie... cieszy każdy jej uśmiech, każdy postep. Wiele bvym dala, aby mala była zdrowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mając dzieci masz niby do kogo gębę otworzyć na stare lata? Wymuszona wizyta na obiadek raz na miesiąc albo dwa, a jak dzieci wyprowadza sie za granicę to je raz do roku na Wigilię zobaczysz. Nie będą miały czasu Cie po lekarzach prowadzac bo zapracowane beda. Do domu jak bedziesz juz niedolezna też nie wezma bo teraz wiekszosc w ciasnych mieszkankach sie kisi. xx zalezy jak je wychowasz, wcale nie musza byc blisko, moga byc za granicą, rozmawia sie swietnie przez skaipa, ważne ze jest z kim i o czym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwią mnie takie laski jak ty autorko. Przecież z dzieckiem czy bez to i tak sie zestarzejesz i stracisz tą kobiecość w tym najpiękniejszym i beztroskim wydaniu. Ja straciłam wszystko co najpiękniejsze dużo wcześniej niż jak zostałam matką, już przed 30-stką zaczęło się zmieniać się nie tylko ciało były to subtelne zmiany ale nieuchronne i nieodwracalne, ale i moje otoczenie też się zmieniło 99% moich rówieśników też pozakładało rodziny i miało własne brzemię. Każdy przestał mieć czas 100% dla siebie i każdy przestał być młodą dziewczyną i chłopakiem, każda zrobiła się z wyglądu mamuśka i z wyglądu tatusiek. I nie chodzi o przytycie, bo ja nigdy nie przytyłam, zawsze byłam chuda, ale rysy twarzy się zmieniły na surowsze, dłonie zrobiły się z żyłami, ścięgna bardziej widoczne. Beztroska ? Nie ma jej. Tak naprawdę to nigdy nie było tylko że człowiek po prostu nie uświadamiał sobie zbytnio pewnych życiowych problemów. Teraz nawet jakbym nie miała dziecka i była 100% wolna to nigdy nie będę się tak cieszyć z życia jak kiedyś, po prostu mam bardziej dotkliwą świadomość problematyczności życia, upływu czasu oraz wielu nieodwracalnych zmian

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakos nie zauwazyma, zeby byla roznica w urodzie miedzy kobietami z dziecmi i bez ( nie mowie o krotkim czasie po porodzie, ale o calym nastepnym dlugim zyciu):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam Litanie do Św. Rity od spraw beznadziejnych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajcie spokój. Każdy z nas tu istniejących jest brzemieniem dla własnej matki, w sensie troski. Każde istnienie ludzkie jest dla kogoś ciężarem także nie gadajcie tylko o sobie i jak to wy się poświęcacie. Ktoś dla was też sie poświęcił. Taka jest reakcja łańcuchowa pokoleń. Ktoś nie chce mieć dzieci i myśli że to model na życie ? Ile jest takich ludzi statystycznie ? Drobny odsetek. Nie postrzega się ich w społeczeństwie jako wybrańców losu. Gdyby tak było nikt by nie miał dzieci lub miał co najwyżej jedno po wpadce. We więcej niż jedną wpadke to już nie wierzę, to wtedy to już jest olewactwo a nie wpadka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tymczasem klasyka statystycznie to małżeństwo + dwoje dzieci. Jak to wytłumaczycie że każdy sie chce mordować na własne życzenie ? Kupy sie to nie trzyma to wasze biadolenie w porównaniu z moimi obserwacjami dookoła i z życiem realnym. Ja to postrzegam tak. Większość ludzi postrzega posiadanie dzieci jako swoistą dumę i dlatego się na nie decyduje pomimo nawet tego że nie jest łatwo. Pomimo całego ciężaru opieki nad dzieckiem jest wymiar radości nakładający się na ten wymiar zmęczenia i frustracji. Nie nazwałabym tego wynagradzaniem. Ot po prostu taki powiedzmy słodko-gorzki smak. Jeśli ktoś ma dziecko wybitnie ciężkie w obsłudze to ma pecha po prostu, ot przypadek losowy. Jednak nie wierze że każdy ma takie dziecko. Często jest tak tutaj że ktoś po prostu ma gorszy dzień i troche potrzebuje sobie powyrzygiwać te gorzką strone a że o reszcie nie napisze to sprawia złudzenie jakby to była jakaś męka. Są minusy że człowiek ma ostry deficyt czasu tylko dla siebie i często musi się zajmować wieloma irytującymi drobiazgami, jest poczucie cofania się intelektualnego kiedy się czyta setny raz jedną i tą samą książeczkę dla malutkich dzieci, jest użeranie sie z chorobami, bieganina po lekarzach itd. Ale są pozytywne aspekty macierzyństwa jest nasza miłość do dziecka i jest miłość dziecka do nas gdy woła mamusiu, tatusiu gdy łapie za rękę, jest czasami śmiesznie (dziecięce uczenie się mówienia), jest często rozczulająco, jest chęć pokazywania dziecku świata i patrzenia na jego reakcje itd Jak ktoś ich nie widzi to czemu się decydował ? Nie wierze w gadanie o kolorowych czasopismach. Wg mnie nikt tak głupi nie jest by tylko w gazety wierzyć, przecież nawet pisma typowo kobiece o urodzie robią pranie mózgu i sieczke. Nie wierze że ktoś nie ma styczności z prawdziwym życiem i nie miał nigdy styczności z dziećmi. Wg mnie to zwalanie winy na czasopisma i reklamy to jest typowe przewalanie odpowiedzialności z nas samych na inne czynniki. Ja już jako 18 latka to już jakoś wiedziałam że jak jakaś koleżanka wtopiła to że dla niej "życie sie skończyło". Skończyło w sensie że swoją młodość będzie musiała poświęcić na opieka nad dzieckiem. Skąd ja niby to wiedziałam. Nie miałam młodszego rodzeństwa, nie miałam styczności częstej z dziećmi. Skąd ja to wiedziałam ? Może z własnej głowy i z własnego rozumu. Przychodzi czas na macierzyństwo i to jest naturalna kolej rzeczy, choć 20 lat na bycie matką to jest głupota, jednak od 25 lat wzwyż to jest jednak jakaś tam norma w historii ludzkości. Ktoś sie nie decyduje na dzieci to po prostu nie przedłuża pokolenia, ale to sie rzadko zdarza. Jeśli chodzi o późniejsze lata to wielu też tu pisze co się dzieje. Jak człowiek sie zaczyna starzeć i ciało zaczyna sie partaczyć to zaczyna się trząść portkami żeby ktoś bliski miał nas na uwadze. Połóżcie sie w szpitalu na oddziale gdzie jest dużo ludzi w wieku troche starszym to zobaczycie jak tam wygląda rzeczywistość. Zdarzyło mi się kilka razy leżeć. Prawie nie było ludzi leżących do których nie zachodziłoby chociaż jedno dorosłe dziecko. A ktoś musi przychodzić bo szpital wielu rzeczy nie załatwia, pracownik szpitala nie zrobi ci jakichś potrzebnych zakupów, nie wypierze ubrań ani nie przyniesie ręczników, ktoś do tego szpitala musi spakować i myśleć gdzie was przewieść jak was wypiszą. Tu już nawet nie chodzi o to że to jest jakiś biznes że ktoś ma nam szklanke wody podać na starość. Chodzi o to że stwarza się rodzinę, która w większości funkcjonuje tak że ten kto zaniemoże to o tym sie opiekujesz. Dziś jest to dziecko któremu musisz zmienić pieluchę, za pare lat zawieść do szkoły za chwile to dziecko będzie musiało zmienić pieluchę tobie i ciebie zawieść gdzieś. Oczywiście nie jest to gwarancja ale przeważnie tak właśnie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie masz dzieci to stac cie zeby soboe takie kupic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie usługi kupic* miało byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AUTORKO! Zgadzam się w kilku kwestiach - macierzyństwo to koniec wolności, koniec myślenia tylko o sobie, wieczne zamartwianie, troski itp. Koniec spontaniczności imprezowania ile dusza zapragnie, koniec wielu przyjaźni, koniec wielu marzeń. Mi jest bardzo ciężko bo mąż pracuje za granicą i wychowuję 5 letniego syna praktycznie sama. Nie skłamię jeśli powiem,że od tych 5 lat siedzę zamknięta w domu i żyję życiem syna. Ale wiesz co? Tak bardzo go kocham,że zgodziłabym się na wszystko. Jego "mamusiu kocham Cię" wynagradza mi wszystko. Moim zdaniem każda matka z czegoś rezygnuje mając dzieci. Kwestia tylko tego czy jest dojrzała jako matka - dojrzała do bycia mamą w ogóle. Bo dla mnie życie i radość syna ponad wszystko - bo jest moim słońcem:)To nic że nie mam przyjaciółek, nigdzie nie wychodzę. Od kiedy się pojawił ważny jest tylko on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego koniec imprezowanie? naimprezowalam się po urodzeniu dzieci więcej niz przed. Pzreciez ten okres, kuedy dzici sa male jest bardzo krotki wobec reszty zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za pieniadze ( zreszta duze, na ogól samotnych emerytow na to nie stac) mozesz kupić pielegniarke czy opiekunkę ( achoc z tym jest bardzo ciezko i bedzie ciezej) która jest od -do i ma cie w nosie. Na pewno nie kupisz serca. Nie mogę słuchac, jak w szpitalach smarkule -pielegniarki do starszych ludzi mowia na ty - babciu- dziadku , traktuja tak ludzi niezaleznie od tego, kim sa, z profesorami włącznie. Starszy czlowiek, ktory nie ma oparcia w rodzinie moze sie poczuc, jak śmieć. Wiem, ze bywaja wyrodone dzieci, ale to jednak margines.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Bo dla mnie życie i radość syna ponad wszystko - bo jest moim słońcemusmiech.gif To nic że nie mam przyjaciółek, nigdzie nie wychodzę. Od kiedy się pojawił ważny jest tylko on." Mdli mnie jak czytam takie teksty. Jesteś nastepna p*****lnięta mamuśka ktora kiedyś będzie nienawidziła swojej synowej "bo jej odebrała synka "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chciało czytać mi się wszystkich postów, przeczytałam tylko autorki... Aż rzygać się chce jakie biedne te matki bo nimi zostały... Ble ble, najpierw sie srają nie ma kreski jest druga kreska a potem rozpacz bo jak to ciężko. Na moje każda normalna kobieta udźwignie ciężar macierzyństwa.. Wiem co mówię, sama urodziłąm pierwsze dziecko mająć niespełna 19 lat a drugie 24... Super wiek, wszystko ogarnęliśmy z mężem bez niczyjej pomocy. Dziś mam 33 lata i czasem mam problem ze starszą, gimnazjalistką, ale nie narzekam bo to moje dziecko i nikt za mnie go nie wychowa. Jak widzę na co dzień te mamałygi nie umiejące wychowywać swoich dzieci, dające sie lać po twarzach rocznym dzieciom to rzygać mi sie chce(wiem co piszę pracuję w żłobku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo dla mnie życie i radość syna ponad wszystko - bo jest moim słońcemusmiech.gif To nic że nie mam przyjaciółek, nigdzie nie wychodzę. Od kiedy się pojawił ważny jest tylko on." Mdli mnie jak czytam takie teksty. Jesteś nastepna p*****lnięta mamuśka ktora kiedyś będzie nienawidziła swojej synowej "bo jej odebrała synka " xx Spojrz na to inaczej. Ta kobieta na pewno miala jakies swoje fajne zycie, ale jednak macierzyństwo jest j e s z c z e fajniejsze, tak uznała. Prawdopodobnie synek jest bardzo maly, to, ze t e r a z swiata poza nim nie widzi nie swiadczy o tym, ze znienawidzi synową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_Karola
Ja mam syna 5 miesięcy. też do łatwych nie należy. Od początku mnie tak wykańczał że żarliśmy się z mężem po nocach jak nas kolejną z rzędu budził. Krzyki, wrzaski całe dnie, nie zostawi go w bujaku czy łóżeczku na 5 minut bo od razu histeria, nawet do toalety go muszę zabierać, jak się kapię to się drze w niebo głosy 8 razy chociaż najpierw go uśpię to się obudzi jak nie ma mnie w pokoju. Interesują go tylko rączki, trzeba go zabawiać CAŁY czas, wyjścia na spacer to jakaś męka bo zniesienie wózka z pierwszego piętra a potem ubranie go w kombinezon bez płaczu graniczy z cudem, nie raz w wózku się dalej drze 30 minut zanim zaśnie, w domu zasypia tylko kołysany w wózku, nie je, wpycham mu flachę tylko na śpiąco, nie wspomnę ile mleka wylałam w zlew bo nie chciał jeść, zanim wpadłam na to żeby dawać mu tylko na śpiąco. Mleko je bebilon comfort 35zł za puszkę która starcza na 2-3 dni. Nie raz nie spał całe noce, budził się co 15 minut, dopiero od tygodnia daje mi pospać do 6 , usypiam go w wózku i przekładam do swojego łóżka, inaczej nie będzie spania. Więc rozumiem autorkę że może czuć się wykończona psychicznie. Ale ja sobie nie dałam, dwa razy w tygodniu wychodzę z domu, idę do galerii albo kina, raz na jakiś czas w weekend z koleżankami na kolację i 2 piwa (oczywiście nie spię wtedy z dzieckiem) 2 razy w miesiącu do kosmetyczki, ostatnio udało mi się nawet pojechać z koleżankami do spa i jakoś funkcjonuje. Na początku jak siedziałam zamknięta w domu z dzieckiem to wariowałam. Po prostu myslałam że kogoś zabije, ciągłe kłótnie, każdy dzień taki sam, brak szerszego spoglądania w przyszłość bo przy małym dziecku się nawet siły i ochoty nie ma na snucie planów. Od marca zapisuje się na fitness i raz w tygodniu basen z dzieckiem (specjalne zajęcia na niemowlaków) w lecie organizowane są w moim mieście zajęcia dla mam z wózkami, fitness z wózkiem w parku:) pare godzin treningu ze spacerem i wózeczkiem. Grunt to jakoś wyrwać się z rutyny, nie zajmować się tylko maluchem, trzeba znaleźć czas dla siebie i urozmaicać sobie czas bo inaczej można sobie palnąć w łeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×