Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

"na emeryturze będzie mi tak ciężko. ..liczę na pomoc" mowi tesciowa

Polecane posty

Gość gość
14:35 wspolczuje teściowej,najlepsza rada to unikac. to osoba z tych co to w swoim oku belki nie dostzega a w czyims oko źdźbło juz wypatrzy i bedzie rozdmuchiwac ten fakt na prawo i lewo.rzecyzwiscie jak sama majac 60 lat mniej zarobi niz ty majac 20pare albo zarabia tyle samo po tylu latach a tak rozumiem z twego wpisu,to powinna sie odcyrtolic od twojego wyksztalcenia i skupic sie na sobie to jej widze wychodzi super ale nie w tej materii co trzbea

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Właśnie o tym mówię, u Was jest ten konflikt i logiczne, że się do tego nie palisz. Ja to rozumiem, bo no nawet jak moja teściowa trochę "siedzi" na kasie męża to i tak nie da się powiedzieć o niej że olewa kogokolwiek, że tylko patrzy by wykorzystać itd. Tak samo wobec mnie jest bardzo wyrozumiała. A co do odwiedzin - nawet jak z moją koleżanką do niej wpadłam przelotem to i tak proponuje co tam ma. Po prostu widać Twoja ma zupełnie inną mentalność i dla mnie to też by było trudne. No i co do emerytury - 1400zł to nie jest też tragicznie jak ma się swoje mieszkanie, bez przesady. Moja babcia ma trochę mniej emerytury (a całe życie przepracowała jako nauczycielka - leniem nie była) a żyje i póki co pomocy żadnej nie chce. Wręcz odwrotnie - sama się garnie, żeby komuś pomóc i boje się z nią o to toczą. Może nie ma luksusów, ale wcale nie chce korzystać nawet jak się jej proponuje coś. Wszystko zależy od mentalno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Właśnie o tym mówię, u Was jest ten konflikt i logiczne, że się do tego nie palisz. Ja to rozumiem, bo no nawet jak moja teściowa trochę "siedzi" na kasie męża to i tak nie da się powiedzieć o niej że olewa kogokolwiek, że tylko patrzy by wykorzystać itd. Tak samo wobec mnie jest bardzo wyrozumiała. A co do odwiedzin - nawet jak z moją koleżanką do niej wpadłam przelotem to i tak proponuje co tam ma. Po prostu widać Twoja ma zupełnie inną mentalność i dla mnie to też by było trudne. No i co do emerytury - 1400zł to nie jest też tragicznie jak ma się swoje mieszkanie, bez przesady. Moja babcia ma trochę mniej emerytury (a całe życie przepracowała jako nauczycielka - leniem nie była) a żyje i póki co pomocy żadnej nie chce. Wręcz odwrotnie - sama się garnie, żeby komuś pomóc i boje się z nią o to toczą. Może nie ma luksusów, ale wcale nie chce korzystać nawet jak się jej proponuje coś. Wszystko zależy od mentalności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:37 ja tez tak uważam, na pomoc trzeba ZASŁUŻYĆ. ot co. a jak ktoś szczeka na wybranki synów czy wybranków córek i potem syncia czy córcie prosi o peniadze to powinien wiedziec ze stworzył chorą sytuacje wyboru pomiedzy żoną a matką, męzem a matką. w sytuacji kiedy chlernie źle traktuje wybranke syna czy tam wybranka córki, to wyobraznia powinna jej podpowiedziec ze to wywoła konflikt w zwiazku dziecka z druga połową. wex sobie pomysl ....moim zdaniem baba jest perfidna i lubi wbijać kij w mrowisko. robi to celowo moim zdaniem, o czym siwadczy niby ten zartobliwy ton przy wyrazaniu żądania. piszesz że sami jestescie na dorobku... nigdy nie prosilabym syna o pieniążki mjac możliwość pozostanie w pracy jeszcze ten rok czy dwa. wtedy emerytura rosnie szybciutko o pare stów rocznie a to juz dużo. ale nie, lepiej jest rozsiąść sie i prosić o pomoc. wstydziłabym sie na jje miejscu i pisze to jako matk i tesciowa lat 55 dziekuje i pozdrawiam was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To widać babka się martwi. Pisalas, ze sama dzieci wychowywala. wie, jak jest ciężko samotnej matce jak by co. Ja mam najnizsza, myślisz ze jestem zachwycona? Chcialabym zmienić prace, sa oferty, ale na razie moje dziecko nie jest na tyle samodzielne, by rano samo wyjść do szkoły, zamknąć drzwi, wrocic, odgrzać sobie obiad. Wiec stercze za ta kase, bo w sumie 1300 na ziemi nie lezy, bo przynajmniej mam prace dostosowana do zmian meza. Teraz jak by meza zabrakło, bez względu na przyczyne, to będę w czarnej d***e i z kredytem hipotecznym na karku. dlatego pewnie tesciowa tak gada, bo wie, ze samotnej matce w tych czasach ciężko. Sama mam znajoma, jej facet umarl, już nie pamiętam, z jakich wzgledow, ale jej synek nie ma renty po ojcu. I jako samotna matka mieszkajaca u rodzicow dostawala jakies smieszne zasiłki. Zaczela prace tam, gdzie ja, zapomniala zglosic,i potem musiala kase oddawać, bo zarabiając najnizsza, przekroczyla kryterium dochodowe. Musi pracować tu na razie, bo ma ojca chorego na raka, ciagle po szpitalach jeździ, wiec jej matka trez i nie ma co z dzieckiem zrobić, a u nas ida na reke ze zmianami w pracy. Sama już mi mowila, ze jak rodzicow zabraknie, to będzie musiala sprzedać mieszkanie ( 3 pokoje w bloku), bo nie będzie jej na to stać. Z kolei moja tesciowa w swoim zyciu na etacie przepracowala kilka lat tylko. Od zawsze jest pania domu, idealna zona i matka. I co ma? Meza, który traktuje ja strasznie, ciagle jej wytyka, ze to on zarabia, a ona ma siedzieć cicho, sprzatac, gotowac, uslugiwac. Tesc nawet spodni roboczych z szafy nie wyjmie, wszystko tesciowa pod nosek podstawia. I siedzi cicho, bo co zrobi nie majac zadnego dochodu? I moja tesciowa by mi w d**e weszla wręcz (wcześniej były rozne przeboje, bo była wredna dla mnie, zazdrosna o syna, o wnuka już nie wspomnę), bo nie ma własnego zycia. chce mi firanki do pokoju kupować, bo wg niej takie i takie sa ladne. Nawet moje dziecko jej zwrocilo uwagę, ze my kupimy inne (mamy upatrzone), bo nam się podobają.Przyjezdza w gości, to nie tknie "miastowego jedzenia", przywozi swoje, nawet chleb. W urodziny dziecka tylko tort spróbowali, choć miałam i sałatki i przekąski, polmisek serow i wędlin. Przywiezli swój chleb i się z tym nie kryli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:46 dobrze, rozumiem, ale moja teściowa doskonale wie, że jej dzieci takie nie są. Nie są jak ten Twój teść. Wie że synowie są pomocni, mają miekkie serce i trudnośc sprawia im odmawianie matce. a ta skrzetnie to wykorzystuje...np udaje ze nie umie sobie filtra w odkurzaczu wymienic i potrafila innego syna o to prosic, jechal 20 km bo mama taka pokrzywdzona. prosze was, to bujda była na 100%. mój się na to nabierac nie daje, ale daje sie robić na tzw. mine pokrzywdzonej istoty ktorą tak w pracy tępią, jak jej źle. ona pracuje z ludźmi. ja też. i coś wam powiem...to taka wymówka, że to najgorsza praca. często wiele zależy od nas samych. a jezeli tesciowa ludzi nienawidzi jako takich w ogole, ciagle na kogos ma jakieś 'ale' i jątrzenie ciągłe jest, to nie dziwię sie ze w prqacy nikt jej nie lubi i traktują ją tak jak traktują. nie wierze że to ona jest pokrzywdzona w tej pracy skoro widze na co ją stać względem choćby synowych a mnie zwłaszcza. gdyby to była inna osoba to ok,. tak jak mowisz, uwierzyłabym że ona mnie ostrzega bo co to sie stanie jakby mąż zmarł . ale jej nie o to chodzi. jej chodzi o to że co to ma być że synkowie dają żonom. Mamusi sie należy a żony mają zarabiac tyle by synuś mógł spokojnie mamuni dolarki/funciki/zlotówki przelewać. o to jej sie rozchodzi. a nie że mąż umrze. przecież mojej szagierce powiedziała wprost żeby uważała i nie była taka zadowlona bo nie zna dnia kiedy inna kobieta moze jej sie wetknąć w malzenstwo:) widać wrednośc i chęć dopieczenia. pewnie cieszylaby sie jakby rzeczywiscie zdradził ją, odszedł a potem wrócił do mamusi pod spódnice. razem oglądaliby trudne sprawy czy co to tam ona lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×