Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

kp po 6 miesiacu

Polecane posty

Gość gość

hej. Dziewczyny kiedy podalyscie swoim dzieciom pierwsza kaszke, zupke, jabuszko jesli karmilyscie tylko piersia? Dokladnie po 6 mies czy wczesniej/pozniej? I jak czesto podajecie dalej piers? Tzn. Jak wyglada dzienny ,,jadlospis'' waszych dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja siostra ma corke 8 mies i 2 karmienia zastapila czyms innym. Np banan i zupka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozszerzanie zaczęłam jak miała 5 mscy od warzyw. Ale to na początku było tylko po kilka łyżeczek. Po 2 tyg doszły owoce a po kolejnych dwóch kaszki na śniadanie. Generalnie gdzieś tak dopiero po 2 mscach jadła tak duże porcje wszystkiego, że ilość kp zmniejszyła się. Wcześniej było to tylko próbowanie między karmieniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cd jak miała 10 mscy karmiłam już tylko 3 razy na dobę a ok roczku odstawiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 6 miesiacu podawalam warzywa, owoce dwa razy dziennie. Dziecko makutko jadlo, raczej probowalo smakow. Zaczela jesc wiecej jak miala 9 m. Do roku mleko bylo bardzo wazne, stanowilo polowe zywienia. Po roku kp tylko rano, wieczorem i raz w nocy bo wrocilam do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zaczęłam jak miał prawie 5 miesięcy po konsultacji z pediatrą. Zaczęłam od warzywek z odrobiną masła. Zdobyłam ekologicznego ziemniaka, marchewkę i pietruszkę. Kupiłam też słoiczki eko z pasternakiem i dynią. Synek chętnie wszystko pałaszował. Podawałam mu niewielkie porcje na kilka łyżeczek, ale często chciał więcej, ale nie dawałam, żeby go brzuszek nie bolał. Jak był głodny to dojadał potem z piersi. Po 2 tygodniach zaczęłam próby z owocami: niepryskane jabłuszko, słoiczki eko z gruszką, morelą i śliwką. Na owoce kręci nosem. Dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że owoce powinny być dla dziecka smaczniejsze. Po tygodniu próbowałam mieszać owoce z kaszką, ale też mu nie wchodziły w tej postaci. Jak dodałam łyżeczkę kaszki do warzyw, to chętnie jadł. Samą kaszkę zje, ale kilka łyżeczek i ma dość. Kaszkę robię bezmleczną jaglano-ryżowo-kukurydzianą z ekologicznych upraw. Mleko dopija osobno. Za kilka dni minie tydzień odkąd zaczęłam podawać pokarmy stałe i mam zamiar podać powoli po odrobince mięska (mam już dobrą cielęcinę) i jajko (też ze wsi). W stosunku do karmienia maluszka mam nieco eko-świra, wiem ;) Sama też staram się jeść zdrowo, ale aż tak nie świruję. Czasem wrzucę jakiegoś fast-fooda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś przy takim zanieczyszczeniu środowiska nie ma nic ekologicznego. Nie żyjecie w średniowieczu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jechałam kiedyś autem w trasę to padłam ze śmiechu autostrada z Wrocławia do Bydgoszczy a po drodze ogromny sad z napisem na płocie ekologiczne jabłka prosto z sadu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Noo to jest najlepsze, ekologia blisko dróg ekspresowych i autostrad, Ahahahahahahah :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zaczełam rozszerzać ok. 5 mca. Kolejno zastępowałam karmienie jakimś posiłkiem, zaczynając od obiadu. Jak widziałam, że dobrze jej idzie i było coraz większe zainteresowanie co 3-4 tyg wprowadzałam kolejny posiłek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdaję sobie sprawę, jak to jest z tą ekologią. Zanieczyszczone powetrze, kwaśne deszcze, zatruta woda. Jednak na środowisko nie mamy większego wpływu jako jednostki. Wszystko, co rośnie, ma podobne warunki. Jednak te ekologiczne rośliny mają nieco więcej obostrzeń niż zwykłe, w które pcha się o wiele więcej dodatkowej chemii. Poza tym jeśli biorę coś od znajomej, która ma działkę na własne potrzeby, to wiem, że sama siebie nie chce otruć, więc lepiej jak wezmę dla maluszka marchewkę od niej niż z hipermarketu. Wolę marchewkę uprawianą na gnoju i jabłko bez oprysków. Co prawda takie roślinki są nieco "niewydarzone", małe, niekształtne i czasem z robakiem, ale i tak zdrowsze niż te piękne, duże okazy ze sklepów. Myślę, że na takie warzywka mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że są ekologiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
ja dawałam pozniej,sam "cyc" był długo głownym daniem ale to tez zalezy od dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×