Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Depresyjnie

Polecane posty

Gość gość

Hej! Mogę sie trochę wyżalić? [Smutego, samotność, bóle egzystenacjalne czy co; przyjaźń; romantyczne uczucie(?)] Postrzegam moje życie jako nudne. Po prostu, cholernie i wnerwiająco nudne. Monotonne. Nieciekawe. Nie wiem czego chcę... Wszystko uważam za liche fanaberie; Jstem sobie pogodna. Okej. Nagle ktoś się krzywo uśmiechnie, zadrwi, powie coś małego, co mnie tak piekielnie zbulwersuje... Dlaczego? Nie wiem. Nie wiem! Ale wiem, że tego nie chcę. W zasadzie to naprawdę czuję się opuszczona, ale to w istocie nie jest niczyja wina. Rodzina nie chce mnie cisnąć, pilnować jak małe dziecko, daje mi po prostu trochę luzu, ufa czy coś. Zastrzeżenia mam zaiste do mojej przyjaciółki... Która od jakiegoś czasu... nie ma dla mnie czasu. Olewa mnie, nie interesuje się mną, traktuje tak, jakbym nie wiem kim była, ale na pewno nie jej przyjaciółką od serca. Kiedy jestem smitna, ona robi pogardliwą minę i stwierdza, że "O, Karolina znowu jest wkurzona na świat". Czasem tak mi się przykro robi... Kiedy pytam, czy się spotkamy, a ona zawsze znajdzie jakąś wymówkę, ale dla innych kumpli/ kumpeli mówi tak. Np. we wtorek kończymy późno i zimą było już ciemno, mroźno. Pytałam, czy wrócimy razem do domu albo zajdziemy do miasta, to z entuzjazmem się zgadzała, ale kiedy kończyła się już ostatnia lekcja ona marszczyła brwi i a to, że jedbak nie, bo późno, bo zimno, po ciemno, bo jest głodna, bo jest zmęczona, bo ciocia przyjeżdża, bo u niej remont w domu... No. Zawsze coś. Czuje... Coś dziwnego, nie umiem tego precyztjnie określić. Czasem występuje z tym gniew, smutek, mam wrażenie, że brakuje mi powietrza... Samotność? Tęsknota? Depresja? Nie wiem. Ale nikomu o tym nie mówię, bo nie chce, żeby się zamartwiali. No dobra, w zasadzie mówię to osobie, która zdaje się mieć podobnie, tyle że... Hm, za mało mi tych rozmów. Stanowczo... Co to może być? Ci mogę zrobić, aby przeszło? Może to nie jest jeszcze jakieś skrzywienie psychiczne... jakieś stany lękowe czy depresja... W zasadzie, to po protu chciałabym, aby... No nie wiem. Czuje się samotna, tak, to najlepiej pasuje. Mam rodzinę, znajomych, wszystko jest w jak najlepszym porządku... a jednak mi czegoś brak. Jakby mam niedosyt szczerych rozmów, szczerego zainteresowania czy co... Od kiedy jestem w liceum mama znacznie rozluźniła te węzły matczynej nadopiekuńczości i ambicji - daje mi więcej swobody, samodzielności itp. Od kiedy zaś moja przyjaciółka ma chłopaka (bo istotnym faktem jest, iż obie byłyśmy do tej pory całowitymi singielkami), mam wrażenie, jakbym już nie była jej potrzebna a nawet zawadzała. Bo znalazła sobie kogoś lepszego. *rozpacz* Dla mnie nie ma już czasu. A jak już, to - przecież nie jestem jedyna, co ja jestem taką egoistką, ona ma jeszcze innych, wielu znajomych, z którymi musi się spotykać, rozmaiwać i w ogóle! Ta... Zastanawiałam się nad tym, abym sobie znalazła kogoś. Nie wiem kogo, czy koleżankę, czy chłopaka (czy psychoterapeutę...). Ale jak już chłopaka... To czy może nie robie tego tylko dlatego, że ona go ma? Myślę sobie, że może jakby mgo miała, to bym była warta większej uwagi, jako, że bym znala to co ona, a nie, jak teraz, że czasem postrzegam różne rzeczy inaczej... (co jej oczywiście przeszkadza). Chciałabym powiedzieć, że czuję się przez nią zaniedbywana, ale ona o tym wie. Sama mi o tym mówiła, przepraszała, twierdziła, że to zmieni... Oj, nie! POSTARA SIĘ to zmienić. Ale nic z tego. Eeeh. Również tak się złożyło, że jest pewien taki chłopak... do którego coś czuje. Tylko co? Kij wie! W każdym razie darzę go milusim uczuciem, on jest okropnie milusi i go wpraost uwielbiam... Dobra, załóżmy, że się w nim zakochałam. Śnie o nim po nocach. Okej. Ostatnio był w samym szlafroku. Okej. Snią mi się pocałunki z nim, nie mogę się nawet powstrzymać od myślenia o tym, gdy jest tuż obok... Heh, nie, tym bardziej! Jednakże w skrócie to dziwny człowiek, niegdyś zraniony, wycofany i w ogóle... No i reasumując pozostajemy tak sobie w stosunkachp rzyjacielskich, bo on do mnie raczej nic, choć czasami wydaje się, że jest inaczej. Ale nie wiem. Komletnie nie wiem jego intencji. Jest cholernie zaskakujący (jeeej!). No i moglibyśmy być przyjaciółmi... Moglibyśmy... Tyle że, jestem pewna, że gdyby wyszło z tego coś więcej, to by to zredukowało te stresujące stany smutku... Jednakże cóż, lipa, trudno. Trzeba znaleść coś innego. Jakiś iny sposób... Tylko jaki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×