Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Samoocna, jak nad nią pracować? :)

Polecane posty

Gość gość

Cześć :) Podejrzewam, że wiele z nas ma problemy z samooceną. Jednak postanowiłam z tym walczyć - od dawna już próbuję różnych technik. Może zechcecie się podzielić ze mną swoimi doświadczeniami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sport, rozwój zainteresowan, co wiecej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam zerowa a nawet na minusie wiec nie pomogę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może jednak sobie spróbujemy wspólnie pomóc? :) Ja próbowałam udowodnić sobie swoją samoocenę poprzez nagrody, osiągnięcia, np.: wtedy gdy osiągnęłam jakiś cel. I gdy osiągnęłam ten cel, to wracałam do punktu wyjścia. Więc? Nie tędy droga... Trzeba zobaczyć w sobie wartość, tylko jak? :) Po tych wydarzeniach próbowałam pisać pamiętnik. Starałam się zapisywać tylko to, co mi się udało zrobić dobrego, ale skutki też byłby krótkotrwałe. Poradźcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem wam że ja z niską samooceną walcze już długo- mam coraz więcej zakupionych w empiku poradników na ten temat i czytam różne wskazówki na różnych stronach interetowych. I mimo że jakaś tam widzę mam na ten temat to jest mi bardzo ciężko zmienić siebie i wzmocnić swoją samoocenę. Czasem jak teraz mam wielkie chwile zwątpienia i wydaje mi się to niemożliwe do przeskoczenia. To coś siedzi w nas od dziecka, gdzieś nasi rodzice nie wzmocnili w nas samooceny i teraz ciężko to nadrobić. Ja dużo tracę przez niską samoocenę- mam mało płaną pracę bo boje się zmian, mam niepoukładane życie osobiste bo siedzę w domu całe dnie i nie mam nawet gdzie kogoś poznać, mam marzenie otwarcia własnej firmy ale co z tego jak strach jest większy od tego marzenia. Tkwię w miejscu od dawien dawna, nie potrafię zrobić kroku na przód, strach jest większy od wszystkiego:-( Mam dość czasami, zazdroszczę innym i dobija mnie fakt że jestem już stara baba a czerwienię się jak nastolatka. Nie rozumiem czemu nie potrafię wrzucić na luz, wszytsko mnie dotyka, wszytsko analizuję, boli mnie każda uwaga dotyczaca mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I naprawdę zaczynam wątpić że sobie można jakos pomóc. A u psychologa tez byłam i tez nie było żadnego efektu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:23 Ja mam tak samo a najgorsze ze juz prawie bylo ze mna dobrze i w końcu to powrocilo i mam się za jeszcze większe gowno niz kiedys przez pewne traumatyczne przeżycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja wam powiem szczerze że miałem w życiu taki okres gdy nic mi się nie chciało, nie widziałem w sobie bardzo plusów i byłem przekonany że będę tylko wegetował. Wyszedłem z tego sam bez niczyjej pomocy, bez żadnych poradników. Po prostu przyszedł taki dzień gdy stwierdziłem że to tak dłużej nie może wyglądać, życie jest tylko jedno i trzeba działać bo będzie za późno. Teraz jest tylko lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja autorko mam takie przebłyski na chwilę i wtedy czytam poradnik, wprowadzam w zycie te rady ale już po miesiącu odpuszczam i się załamuję. Nie wiem ale nie potrafię, półka z poradnikami się ugina ale co z tego jak nie potrafię ruszyc z miejsca. I tez wyznaczam sobie cele, zapisuje w kalenadrzu plan dnia itd. itp. jak po miesiącu znowu wraca wszytsko do punktu wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:39 ale co robiłeś takiego i jakie zmiany zauważyłeś u siebie? napisz cos wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie kochani (piszę to autorka) :) Ja też mam masę poradników, zapisuję sobie w zeszycie to, co dobrego zrobiłam dla siebie i innych, jakie sukcesy osiągnęłam i nic. Nawet próbowałam udowodnić sobie, że jestem coś warta poprzez osiągnięcia - i co? Porażka. Teraz próbuję dawać coś od siebie innym :) Próbuję nic nie oczekiwać, ale też nie krytykować siebie.... po prostu skupiać się na innych, na rodzinie, na najbliższych i im dawać miłość i szczęście. Aby być dla nich dobrym człowiekiem i szczerze... to mi trochę pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś x Przede wszystkim zacząłem się od razu podnosić po obudzeniu gdyż wtedy przychodziły różne głupie myśli i odechciewało mi się wszystkiego przez takie głupie leżenie, znalazłem pracę, skupiłem się na niej, nie rozmyślałem o niepotrzebnych rzeczach tylko za wszelką cenę realizowałem wyznaczone sobie cele byle się tylko nie cofać. Jak już coś się stało to wyciągałem wnioski na przyszłość i nie wracałem do tego. Miałem dosłownie garstkę osób z którymi mogłem zamienić zdanie. Osobiście dobrze czuje się w domu więc potrzeby wychodzenia nie miałem i nic mi się przez to nie działo że nigdzie razem nie wychodzimy czy to jakiś lokal, kino itd. niektóre osoby popadają w jeszcze większa depresję także w takim wypadku dobrze by było nie siedzieć zbyt często w domu. Oglądałem sporo filmów w wolnym czasie, zauważyłem że z momentem "ogarnięcia się" wszystko dookoła zaczęło być dla mnie lepsze, poprawił się kontakt z moimi rodzicami, mogłem wrócić na studia a nie tylko pracować (długa historia nie będę jej opowiadał) obecnie trzymam się swoich postanowień, planów i jestem zadowolony :) co prawda samotność czasem mi doskwiera ale jest nieporównywalnie lepiej niż było np 3 lata temu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam podobnie, jak powyższy gość :) pisze autorka). Zajęłam się sobą... studiami, swoimi pasjami. Znalazłam trochę gotówki na realizację swoich zainteresowań. Lecz ja osobiście popadam w coś takiego, jak dowartościowywanie się poprzez własne osiągnięcia. To jest niezdrowe! Próbuję z tego wyjść, dotrzeć do źródła problemów, którym było moje dzieciństwo, jednak nadal mało skutecznie. Może ktoś się z tego wyrwał? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam podobnie, jak powyższy gość :) Zajęłam się sobą... studiami, swoimi pasjami. Znalazłam trochę gotówki na realizację swoich zainteresowań. Lecz ja osobiście popadam w coś takiego, jak dowartościowywanie się poprzez własne osiągnięcia. To jest niezdrowe! Próbuję z tego wyjść, dotrzeć do źródła problemów, którym było moje dzieciństwo, jednak nadal mało skutecznie. Może ktoś się z tego wyrwał? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciezko.... moze psycholog?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam psychoterapię, bo to chyba głębsza sprawa. A jeśli to jeszcze głębsze zranienie -duchowe, to polecam wykłady audio ks. psychologa, antropologa Krzysztofa Grzywocza -poczucie wartości (lub "Uczucia niekochane"). Świetnie tłumaczy poczucie własnej wartości pod każdym kątem, do tego z humorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jacy byli/są rodzice w stosunku do Ciebie Autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No włąsnie autorko jaka była relacja z rodzicami u ciebie? Bo u mnie ( ta od poradników) było tak że rodzice sobie a my dzieci sobie. Oni w jednym pokoju a my dzieci w drugim. Nie pamiętam aby mama czy tata do nas dołączyli, aby z nami spędzali czas. Moi rodzice niczym się nie interesowali, nie pytali o oceny, o to jak poszła mi klasówka, nie przychodzili na przedstawienia. Nawet jak mama spotkała mnie i mojego pierwszego chłopaka na spacerze to po powrocie do domu nawet o niego nie spytałam. Ona wolała nas podsłuchiwać pod drzwiami niż pogadać. Dziś kontakt z mama mam tak znikomy ze czasem mi głupio, no ale my naprawdę nie mamy o czym gadać. Ja nie czuję potrzeby rozmawiania o swoich problemach. I mimo ze to są dobrzy ludzie, kochający to jednak popełnili moim zdaniem ogromny błąd w wychowaniu. Tak samo nigdy nas do niczego nie motywowali, nie mówili że osiągniecie celu jest tak ważne. Przyniosłam mierną ocenę do domu to nic się nie stało przecież.Także od dzieciństwa zycie po najmniejszej linii oporu no i tak to już weszło w nawyk i zostało:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×