Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

proszę o radę

Polecane posty

Gość gość

Witam Nie mam pojęcia czy ktoś TU jeszcze zagląda, ale muszę to z siebie wyrzucić i prosić o radę. Sama juz nie wiem co myśleć, jak się zachować. Po krótce postaram się się opisać moją sytuację. Otóż byłam z facetem dwa lata, od roku byliśmy zaręczeni. Od początku miałam wrażenie , ze z jego strony to nie jest na 100%, takie podświadome uczucie. Dlaczego tak sądziłam? Otóż wiele było powodów. Nie mieszkaliśmy razem, a w miejscowościach położonych około 30 km od siebie. Widywaliśmy się raz w tygodniu, zazwyczaj w niedziele. Chociaż tak naprawdę myślę, ze spokojnie moglibyśmy się widzieć częściej, tylko jak nie praca, to coś innego wypadało mojemu ex. Ja po pewnym czasie zaczełam czuć się jak "niedzielna narzeczona". żadnych wspólnych wakacji, wypadów , nic, bo on wiecznie praca, a jak nie praca to nie ma kasy na takie wystawne życie. To jego wymówka była. Wiele razy tłumaczylam, że mogę się przecież złożyć na pół , ważne jest to byśmy razem spędzali więcej czasu, ale oczywiście odpowiedź była taka jak zwykle, ze nie mam czasu bo praca, a jak roboty nie było, to brak kasy...Ok , przetrzymałam to, byłam nawet w stanie zrozumieć fakt, że nie zabiera mnie juz do kina, że nie wychodzimy, bo "on juz się wyszumiał". Przecież wyjście raz na jakiś czas do clubu by potańczyć, posiedzieć, porozmawiać to nic złego? Dążę do tego , iż wszystkie wyjścia, kino, spacer, przejażdzka, zawsze były z mojej inicjatywy. On nie bardzo był chętny. Nudziło mnie to, iż nasze spotkania ograniczają się do siedzenia w pokoju, tulenia.....Chciałam poczuć się ważna dla niego, doceniana, nie wymagałam wakacji na karaibach, ale poczucia , że jestem ważna. Gdy wychodziliśmy gdzieś np na pizze, zawsze mu się śpieszyło, by szybko zjeść, wyjść i siedzieć w domu..zaczeło mnie to męczyć. byliśmy zaręczeni, mieszkaliśmy osobno, bo też nie mogłam wyobrazic sobie , jak po spotkaniu się tylko i wyłącznie w niedziele mam z nim mieszkac, skoro nie czuję by mu na mnie zależało. O ślubie i dzieciach tez nie było rozmów, kiedys próbowałam rozmawiać o dzieciach ale zbył mnie...z czasem zaczełam być coraz bardziej sfustrowana...gdy chciałam raz na pół roku wyjść w ostatki potanczyc, on nie miał czasu, siedzialam sama w domu. miałam faceta a w gruncie rzeczy sama spędzałam czas...bo tak na wakacje wspolne liczyc nie mogłam, na krótki wypad tez nie, bo on nie ma pieniedzy, czasu. Ja tez pracuje i nei chciałam by za wszytsko płacił, ale nie było oczywiscie mowy....Na walentynki nie kupił mi nawet kwiatka, z biegiem czasu zauwazyłam iz parę razy wypomniał mi wiek, ze to juz blisko 40. Wszytsko się skumolowało. Pokłócilisy się strasznie podczas ostatniej rozmowy. Wygarnął mi chyba wszytsko, To ze dojazd po mnie kosztuje , ze skoro mam samochód mogłabym sama dojeżdzać, ze bilety do kina tez kosztują, ze udaje wielką księżniczkę i lece tylko na kasę. Krzyczał , przekinał i wykrzyczał ze szukałam sponsora...zatkało mnie strasznie, nie sądziłąm ze uslyszę z jego ust takie slowa. nigdy nie interesowały mnie jego pieniadze. czy tak wiele chciałam? nie chciałam bym laską tylko do przytulania, tak ma wyglądac związek? zero uczucia? wszystko kalkulowane, czy mu sie opłaca czy nie przyjechac, bo paliwo . wyszedł, nie odezwałąm się słowem, bo byłąm zszkowana, , w tej złosci wrzuciłam mu tego samego wieczoru pierścioenk do skrzynki. Teraz nie konstaktujemy sie ze sobą. pewni eto juz koniec. Nie mogę tylko zrozumieć ze tak dla niego mało znaczyłam, moze od początku byłam nikim skoro na sam koniec mi wygarnął, ze na nim żeruje, ze mogłabym sama płącić za kino , ze on jest biedny a ja szukam sponsora . Zaznaczam ze nie jest biedny, ale najlepiej to by całe dnie siedział przed tv i sie tulił...z czasem te hamskie odzywki, ze niedługo 40, cos pękło we mnie...oddałąm pierscionek. teraz zastanawiam się czy to uz naprawdę koniec, czy przez te dwa lata zyłam jakimś złudzeniem, prosze co myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak bym czytała o swoim byłym :P. Czy ten Twój miał może na imię Arek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, ale przypisywałas mu cechy, których nie miał, nie ma i nie będzie miał. Pasowało mu tulenie, siedzenie w domu, to, że Ty zabiegałas o niego, próbowałas coś zorganizować, gdzieś wyjść. Jego obrzydliwe i podłe teksty na koniec- niewybaczalne. Pasowało mu przez 2 lata, że ma kobietę, która go mało kosztuje. Skąpy? Wyliczony? Zimny? Nudny? Na pewno nie zakochany, czuły, ciepły. Rozmowę o dzieciach zbywał, bo dzieci go zupełnie nie interesują. Hałasliwe i...kosztowne. Jeśli chodzi o Ciebie, to wypierałas rzeczywistość. Podziwiam Twoją cierpliwość do tego mężczyzny, grubo ciosanego chama. Dobrze, że oddalas mu pierscionek. Tymi tekstami o sponsorze i wieku, powiedzianymi celowo, zakończył waszą znajomość. Wiem, że Ci przykro i źle. Z drugiej strony- dobrze się stało, bo by Cię unieszczęsliwił. Więcej asertywności, nie zgadzaj się na " byle co", byle by tylko był.(jakiś facet). To zdecydowanie za mało. Zaslugujesz na milosc, czułosc i szacunek. Podnieś poprzeczkę, i oczekuj od mężczyzny określonych standardów. Przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podjelas słuszną decyzję. Nie oglądaj się za siebie i do przodu. Zmień otoczenie, może siłownia? Dla podniesienia samooceny :) dla poprawy nastroju ;) A może właśnie tam poznasz kogoś ciekawego Nie myśl o nim, nie warto. To nie było normalne, ani się waż! Obwiniać siebie za ten związek, leć po wino, pudełko czekoladek, chusteczki na wszelki wypadek, załącz film i juz o tym nie myśl! To jest dobra decyzja! !!! Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chcialąm jeszcze dodać ze potem jak ja przestałąm mówić o dzieciach, bo najwyczajniej w swiecie juz mi się odechciało, nagle on coś bąkał, ale nie widziałam w tych słowach szczerości, przekonania, myślę, ze mówił tak po to by mi dalej mydlić oczyc....dziękuję. będe twarda...ale nie mogę zrozumiec dlaczego on uwazał, e ja szukałąm sponsora??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie nie miał na imię arek. ale wiecznie gadał , jaki to on biedny, ile on to mało zarabia, ze na nic nie ma, nie wiem po co tak mówił, pewnie po to bym nie oczekiwała od niego zbyt wiele, a ja przeciez nie patrzyłąm na jego pieniądze, chciałam prostych gestów, słów, a nietekstów ze za 5 lat będe miała 40 na karku itp. co to ma byc? jak mi wypomniał to paliwo i dojazd d mnie, to nie wytrzymałam i mu odpaliłąm, ze moze zatem wcale nie przyjeżdzać, a mi nie jest potrzebny facet który kalkuluje kazdą złotówkę, i wtedy się nzaczęło, zaczął krzyczec ze szukam sponsora i przeklinać. nigdy jeszcze tak się nei zachował, a teraz milczy.......a ja myslałąm ze moze zawalczy, przyjdzie, przeprosi, a tu nic.....zero.......straznie smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×