Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem bardzo zazdrosna Wyznanie

Polecane posty

Gość gość

Nie wiem właściwie, po co pisze ten post, być może tylko dlatego, żeby wyrzucić z siebie całą złą energię... Urodziłam się niecałe 25 lat temu, moi rodzice byli alkoholikami, w domu była przemoc, głód, ubóstwo. Kiedy moje koleżanki bawiły się, ja w tym czasie najprawdopodobniej gotowałam nędzny obiad i sprzatalam butelki. Potem gimnazjum - koleżanki z klasy tak bardzo mnie ponizyly, że próbowałam popełnić samobójstwo. Czułam się jak śmieć, od początku nie mogłam liczyć na ludzi i jako młody człowiek tak bardzo się na nich zawiodłam... Czy była moja w tym wina? Może po części, chciałam być żeby mnie polubily, więc klamalam na swój temat (o ja naiwna), a skończyłam z zalamaniem nerwowym w tak młodym wieku. Na kilka lat zamknęłam się na ludzi (miałam wówczas jakieś 14-15 lat), siedziałam ciągle przed komputerem poznając absolutnie obcych mi osób, z którymi mogłam ot tak porozmawiać, a w razie czego - po prostu zablokować. Tym oto sposobem miałam całe mnóstwo osob, które najzwyczajniej w świecie pisały do mnie "co tam słychać"... Minął czas, poznałam cudownego mężczyznę, jego rodzinę i pomyślałam - to twój czas, możesz otworzyć się na ludzi, ponownie spróbować im zaufać. No to zaufałam. Z bratową mojego chłopaka bardzo dużo spędzałam czasu (starsza jakieś 10 lat), że w pewnym momencie zaczęłam ją traktować jak przyjaciółkę (wydawało mi się, że jej to nie przeszkadza, że sama mnie też tak traktuje), opowiedziałam o moich problemach, czasami o kłopotach w związku, a potem co? A potem wszystko ujrzało światło dzienne. Rozpaplała wszystko! Po raz kolejny zawiódł mnie czlowiek! Przez nią mój chłopak przestał rozmawiać z własnym bratem, ja po raz kolejny poczułam się jak śmieć... Moje stosunki z nią to tylko "cześć", nie mam na to sił, ale nie chciałam, by mój chłopak udawał, że nie ma brata, sama rodziny teoretycznie nie miałam, więc chciałam, by jego się nie rozpadła. Znowu minął czas. I znowu zaczyna doskwierać mi samotność. Szwagierka ma swoje kolezaneczki, którym opierdziela d@py, a one mimo to jeżdżą do niej i śmieszkują z nią. Wkurza mnie to, jestem zazdrosna, że taki człowiek ma przyjaciół, a ja nie mam nikogo. Jestem zazdrosna o mojego faceta, który czasem wychodzi do kolegi, a ja w tym czasie siedzę sama w domu i się nudzę. Nie mam do kogo otworzyć gęby. Zazdroszczę mu, że po latach spotyka kumpli, którzy zapraszają na przysłowiowe piwo, a do mnie nie ma kto napisać "co tam słychać". Czuje, że przeze mnie mój facet nie korzysta z tych zaproszeń, bo "nie chce żebym się nudzila", choć mówi, że wcale o to nie chodzi. Zżera mnie ta zazdrość, też chciałabym mieć jakąś koleżankę... Jeszcze pół roku temu myślałam, że nikt taki nie jest mi potrzebny, ale coraz bardziej zaczyna mi to doskwierac. Nie ma kto mi pomóc w doborze bluzki, bo mój facet w tym czasie woli pojechać na sts... Nie chce znów szukać przyjaciół w Internecie, ale nie chce być taka samotna... Takie głupie, a nawet nie miałabym kogo wziąć na świadka, nie miałabym nikogo z mojej strony, kto zostałby chrzestnym mojego ewentualnego dziecka... Ciągle myślę o tym, by zerwać z chłopakiem, bo mnie straszna zazdrość zżera, że ma kolegów, że może lepiej by mi było samej, totalnie samej bez niego...Jestem tak młoda, a tak mało od życia dostałam, robię swoje, ale nikogo to nie obchodzi... Nie zapyta "co słychać"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co słychać? :) Rozumiem Cię,ale nie możesz odtrącić chłopaka,bo samotność będzie jeszcze gorsza.Jestem starsza od Ciebie,ale ja za to nie mam tego jedynego.Oddam koleżanki i znajomych za jedno kochane serce.Każdy jest trochę samotny teraz w tym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdrość to jeden z natualnych czynników, który towarzyszy w życiu człowieka. Wiem, że łatwo napisac trudniej zrobić, ale zaryzykuję: OTWORZ SIĘ na życie. Ludzie bardzo często zawodzą, co do zazdrości "koleżanek" bratowej, na prawdę nie masz czego, ta nazwa jak sądze to tylko puste słowo, sadzę ze wyjscie z nimi na kawe to nic, tak na prawdę ona też pewnie czuje się samotna w jakiś sposób. A ukochanego nie zostawiaj przez takie głupstwo, jesli stana w twojej obronie poprzez pewne oderwanie sie od rodziny, która Cię krzywdzi to znaczy ze zależy mu na tobie. Kocha Cię. Gdy on wychodzi na piwo spróbuj gdzies wyjsc siłownia, fitness czy jakieś inne miejsce gdzie mozna poznac fajnych i co najważniejsze szczerych ludzi. Porzucenie partnera to najgłupsza rzecz jaka możesz teraz z robić. Nie przejmuj sie pustymi i bezdusznymi wrakami ludzi ktorzy stąpają po ziemi. Może warto poznac partnerki tych kolegów? Ciekawa jestem czy dobrze się ze soba czujecie, czy partner cię wspiera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Patologi! Kapitalizm skłócił ludzi! Człowiek nie żyje po to by składki na ZUS płacić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 9.11 tak też myślałam przez 4 lata związku - ktoś mnie szczerze w końcu kocha. Ale wkurza mnie to, że nie mam koleżanki, której mogę spytać, czy te buty pasują do tej sukienki, której opowiem o moich kobiecych sprawach... :( Gość 9.17 koleżanki kolegów... one żyją ze sobą razem, jak paczka, ale przez te lata nie udało mi się z nimi jakoś zżyć. Nie wiem dlaczego, domyślam się, że jakiś wpływ na to ma moje wycofanie się, nieśmiałość? Jak spotykamy się większą grupą, to nagle jedna mówi, że była sama w galerii, bo nie miał kto z nią iść i wypala "no tak, przecież mogłam do Ciebie zadzwonić", a mnie się robi przykro, bo nawet o mnie nie myślą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×