Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy codziennie gotujecie obiad?

Polecane posty

Gość gość

Ja przy drugim dziecku nie mam czasu ani siły, dziś ugotowałam na 2 dni, teraz mała usnęła a ja weszłam na cafe, zamiast coś zrobić( bałagan mam okropny). jak radzicie sobie z gotowaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja, mimo że siedzę w domu z córką 9 mies, to nie gotuję prawie wcale. Syn 6 lat je w szkole a jak ugotuje to on i tak nie je. Córka je słoiczki. Mąż przyjeżdza na weekendy to wtedy gotuję ja albo on, wiem, jestem leniem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w drugiej ciąży i mam prawie 3 letnia córkę. Jak narazie gotuje codziennie czasami na dwa dni zależy co robie i jak mi sie chce. Jak bedzie po porodzie drugiego nie wiem ale myślę aby w maju porobić kilka klusek śląskich, pierogów gołąbków itd i zamrozić aby jakoś przetrwać pierwsze dni z dwójką dzieci i oswoić sie z nowa sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośc 14.01 zazdroszczę Ci, do tej pory gotowałam codziennie, teraz mała jest przeziębiona, marudzi, nie wiem w co ręce włożyć bo sama jest zmęczona, i teraz zamiast coś zrobić w domu czyli posprzątać odpuściłam, i weszłam na cafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja dopiero oczekuje dziecka. Już teraz zdarza mi sie robic obiad na kilka dni i zastanswiam sie jak to będzie po porodzie..tak samo ze sprzątaniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dzieci 10 i 3 lata. Gotuję zazwyczaj raz na dwa dni. Często też coś zamawiamy (najchętniej chińskie, czasami pizzę) albo chodzimy do restauracji (to zazwyczaj ze 2x w miesiącu, w weekend). Zazwyczaj raz w tygodniu gotuje też mój mąż (jak mu tylko czas pozwoli). Pracuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojejku jakie wy macie problemy dziewczyny przecież ugotowanie obiadu nie zajmuje aż tak dużo czasu, ja zazwyczaj gotuję co dziennie albo czasem na 2 dni. Często obiady 2 daniowe np. kapuśniak czy zupa ogórkowa , pomidorowa ( z domowych przecierów) i na drugie ziemniaki warzywa i mięsko z parowaru :) ja pracuję na 1/2 etatu i potrafię ugotować zdrowy domowy obiad, posprzątać , iść z córką na spacer a jeszcze robię sama przetwory, przeciery , makaron , dziewczyny wystarczy trochę organizacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na 2 dni. Ostatnio mrozic zaczelam - super sprawa, nawet bulion mozna pomrozic. Jak za dużo na obiad zrobie to mroze. W malych porcjach (szybko sie rozmraza), wekowac w sloiki jakos nie umiem. Mozna jak ma sie wene mozna wlasnie dziecko dac mezowi, samej spedzic kilka h w kuchni i miec właśnie buliony przygotowane, musy owocowe (do nalesnikow, pierogów z owocami itp),samej mozna krokietow i tego typu rzeczy porobic i pomrozic. Albo zorientowac sie w okolicy gdzie garmazerka jest fajna i tam kupowac (sa czasami takie praktycznie domowe) Warto tez szybkich i prostych przepisów szukac na rozne dania jednogarnkowe z kaszami, fasolami itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie chce gotować (i pewnie ru/cha się też rzadko i nienamiętnie) to po co się z taką żenić? Zjeść można w restauracji a ru/chan/ko jest gratis ze studentkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rany na prawde jest tak ciezko wszystko ogarnac? ;/ Mialam kolezanke w poprzedniej pracy. Ona miala wtedy dwoch synkow jeden 3 lata drugi rok. Jak miala na pierwsza zmiane gotowala dzien wczesniej, jak na druga gotowala rano. A pracowalysmy fizycznie. bez jaj. Zupa gotuje sie sama, jedyne co to pokroic warzywa. Obrac ziemniaki, a ryz czy kasza to juz w ogole, doprawic mieso, smazenie w miedzyczasie zmywasz, a piecze tez sie samo. Tylko doprawic. No i surowka troche roboty z krojeniem. Ale mozna zrobic obiad na dwa dni i na drugi dzien spokoj. Ale jestescie nieogarniete. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w takim wieku mam dzieci 1 i 3 lata mała teraz choruje, marudzi, i tak ciężko mi ugotować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja gotuje proste rzeczy tylko w weekend. dziecko 6 at je w szkole, 4,5 latka w przedszkolu, ja jem cos na stolowce w pracy. Nie mam meza, wiec cale szczescie jakas polsza meska geba do wyzywienia mi odpada, zadnym tesciowym imponowac nie musze. Gdybym miala meza, to zapewne bylby nim obecny chlopak ( to jeszcze sie zobaczy), ale on je w pracy tak jak ja, a weekend cos gotuje (czasem razem). Zero spinki. na sniadania i kolacje proste rzeczy, tak samo jak juz trzeba obiad to nikt w domu kilku dan nie chce jesc. Zup nie jemy wcale. Taka karma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham gotowac i jesc ;) Mam 2 dzieci ( 8 i 6 lat ) od zawsze gotuje codziennie 2 dania + ciasto na weekend. Nie wyobrażam sobie jesc czegos mrożonego :P Min 2 x tydzień gotuje duzy gar rosolu bo bardzo go lubimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gotuje codziennie albo na dwa dni. Zawsze praktycznie mam obiad bo nawet jak cos wypadnie to wyciągnę np. gotowa zupe albo gulasz i odgrzeje czy pierogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te od 2 dan i ciasta to rozumiem same niepracujace? Ja mialam taka ciotke, skonczyla szkole Gospodarstwa Domowego we Lwowie, cale zycie byla perfekcyjna Pania Domu. Ale ona byla rocznik 1910. POza nia wszystkie kobiety w rodzinie mialy zawody, lacznie z tym, ze wiele z nich "meskie": inzynier mechanik, inz. telekomunikacji, motorniczy, chemik przemyslowy, zadne tam pseudo zawody. Podkreslam, ze niejestem z bogatej rodziny, to wszytsko ludzie o robotniczym rodowodzie, ale z ambicjami: najpiejrw zawod, potem rozrod. Dodam tez, ze wszytsko szczesliwe mezatki, z rownie pracowitymi mezami. I tak, jedli na stolowce, sucha kasze z kefirem. Maja sie swietnie, duzo lepiej niz rodzina ciotki kury domowej, rozpieszczana smalcem, maselkiem, miodzikiem i smazonka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie bądź jak zrobię więcej to co 2 dzień. Pieczenie tak samo bo robię swoje pieczywo i ciasta. W tym momencie w domu z niemowlakiem. Z 2 mogłoby być ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"ja, mimo że siedzę w domu z córką 9 mies, to nie gotuję prawie wcale. Syn 6 lat je w szkole a jak ugotuje to on i tak nie je. Córka je słoiczki. Mąż przyjeżdza na weekendy to wtedy gotuję ja albo on, wiem, jestem leniem, " Nie jesteś leniem. Tylko sama też coś czasem pewnie potrzebujesz zjeść obiadowego w tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak siedziałam w domu, w ciaży czy z małymi dziećmi, gotowałam, codziennie albo co drugi dzień. Teraz pracuję, dzieciaki chodzą do przedszkola i żłobka, tam jedzą obiady. Mąż czasem w pracy wpadnie na stołówkę. Gotuję raz lub 2 razy w tygodniu pracującym, i zawsze w sobotę większą ilość. Ratujemy się zamrażarką (gotuję zawsze dużo i mrożę), mam multum kotletów, gulaszy, gołąbków itede. Jak nie zjemy ciepłego posiłku po powrocie do domu, nic się nie podzieje, męża mam niewymagającego, złapie kawałek kiełbasy i bedzie happy:) Nie miałabym zdrowia gotować po powrocie o 17tej do domu, dzień w dzień, przy dwójce rozrabiających maluchów. Lubię gotować, pod warunkiem ze mam na to czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Syn 6 lat je w szkole a jak ugotuje to on i tak nie je. x skoro w domu nie je tzn że w szkole też nie zjada tych obiadów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No a nawet jak nie jo to co ? Ma mu na sile wpycha bo w szkole moze nie je ? Nie rozumiem tych matek co to w domu dzieciom po powrocie ze szkoly drugi obad podaja bo "nie wiedomo ile w tej szkole zjadl". Dziecko jak glodne to je, a jak wie ze na niego w domu obiad czeka to bedzie w szkole wybrzydzac. Same sobie bicz krecicie a pozniej narzekacie ze na nic czasu nie macie :D Ja gotowac nie lubie i na szczescie u nas nie ma w tygodniu obiadow w domu, dziecko je w szkole, my w pracy. Zazwyczaj robie kolacje na cieplo, ratatuja, makaron z sosem, zapiekanke warzywna, zupe.... Przez weekendy gotuje, ale pod warunkiem ze spedzamy je w domu :P ; jak tylko pogoda dopisuje to wyruszamy na cale dnie w plener i albo robimy piknik albo dziemy do knajpki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko fajne piękne ale niektórzy lubią wiedzieć CO jedza i wola dac w domu zdrowy pewny obiad niz byle co. Wole miec zdrowe dziecko a nie na śmieciowej diecie ponieważ sama szajsu nie jadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem skad ten poglad ze jak stolowka to juz od razu "byle co" :O Ja mam akurat wglad do codziennego menu mojego dziecka, wiem skad biora skladniki do potraw, codziennie maja nabial, swieze warzywa i owoce, wiem ze ma posilki zbilansowane i urozmaicone (szczerze mowiac nie chcialoby mi sie niektorych potraw robic :P) A ze moze dziecko w szkole gruszki na deser nie zje.... hmmm, jak nie lubi to w domu tez by jej nie zjadlo. Sama tez "szajsu", jak to pieknie ujelas, nie jadam :P i starannie menu wybieram ... ale moj czas cenie i nie mam zamiaru sobie zycia niepotrzebnie utrudniac :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yen
Codziennie lub co 2 dni, mam jedno dziecko, drugie będzie już niebawem. Ja osobiście nie wyobrażam sobie nie jeść ciepłych posiłków. Jak wróciłam po pierwszym dziecku do pracy to gotowałam wieczorami na następny dzień, raczej nieskomplikowane dania. Niania dziecku odgrzewała ewentualnie ugotowała to co trzeba na świeżo czyli, kaszę, ziemniaki, ryż. Mąż obiad w pudełku do pracy do odgrzania, bo nie lubi jeść na stołówce, zresztą to kwestia oszczędności. Ja wpadałam do domu po pracy, jadłam obiad przygotowany dzień wcześniej i przeważnie wychodziłam z dzieckiem na plac zabaw, wiec gotowanie było dopiero wieczorami. W niedzielę zawsze obiad taki żeby starczyło na poniedziałek. W tygodniu sztampowo, ryż z kurczakiem i warzywami z patelni, sos pomidorowy do makaronu, makarony z różnymi dodatkami, naleśniki z różnym nadzieniem na słono/słodko, dla dziecka przeważnie zupa bo lubi. Teraz siedzę w domu i czekam na rozwiązanie więc szaleje kulinarnie i mam czas na pierogi ;) mam znajomych którzy gotują tylko w weekendy, w tygodniu jedzą byle co, dziecko je obiad w przedszkolu, im to odpowiada, ja bym tak nie mogła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćip kj
Moj maz gotuje ja ostatni raz gotowalam do 4 miesiaca ciazy teraz cora ma 9 miesiecy. Maz sprzata robi pranie zakupy myje dziecko i gotuje a ja sie z corka bawie i spedzam z nia czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli kur domowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mój mąż jest w delegacji, to ja jem cokolwiek, bo nie bardzo lubię sama jeść, albo gotuję coś za czym mąż nie przepada, np. makarony z różnymi sosami- sosem pomidorowym z warzywami, 4 sery, potrawy jarskie (głównie warzywne). Jak mąż pracuje na miejscu, to obiad jest codziennie, ja gotuję na codzień, a on w weekendy. Czasem, jak gotujemy coś czasochłonnego (Bigos, gołąbki) to robimy tego duuużo i razem. Gołąbki mrozimy, a bigos wekujemy. Obiady robię, albo jedno, albo dwudaniowe. To zależy także od pory roku. Latem jesteśmy jakby mniej głodni, więc zazwyczaj poprzestajemy na jednym daniu. Zimą jemy więcej, ale np. jeśli zimą ugotuję porządny kapuśniak (z kiszonej kapuchy), na żeberkach, które to potem każdy dostaje na talerz, oraz kawałek kiełbasy, która też gotowała się w zupie, to wiadomo, że nie ma drugiego dania, bo człowiek by pękł. Ale jak ugotuję fajną zupkę pieczarkową, czy jarzynową, to na drugie danie, można wpałaszować placuszki ziemniaczane, kluski leniwe, czy np. rybkę smażoną. I tak to wygląda... Może i niezbyt to zdrowe, ale na coś trzeba umrzeć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie z opieki społecznej przywożą gotowe obiady, ja pieprzę gotować, po seksie z chłopem nie mam siły na gotowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie gotuję, ogrzewam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym nie liczyła, to domowe obiady wychodzą mi w takiej cenie, co jedzenie na mieście. Tyle że poświęcam im czas i mam sprzątanie w kuchni. W d***e, nie gotuję. No, chyba że mąż pracuje na miejscu, no to czasem coś przyrządzę. Częściej jednak i tak gotuje on (lub kończy co zaczęłam) a nieraz coś zamawiamy. Chyba bym zwariowała gdybym miała dzień w dzień robić obiad. Wręcz nie wyobrażam sobie takiego stanu świadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×