Przez niego

Nie umiem się pogodzić z tym że moj syn w wieku 10 lat stracił nowego zęba szóstkę..Wszystko przez męża.Syn miał zęba leczonego kanałowo ,mała dziurka ale leczona na kilka razy .Gabinet oddalony o 23 km.ząb robiony na trzy razy ,rozwoercony -wkładka,wyczyszczony -znowu wkładka.Ja w domu z małą córeczką bez grosza przu duszy i bez auta .Nagle plomba wypada ,maż za granicą ..dzwobie do rodzicow ze dziecko boli zab i nie mam jak jechac ani jak zapłacić za wizyte..mowię że syna boli ,moja matka odpowiada że "ma boleć"..co;-(Boże masakra.Maz wrocił po tygodniu.Zmusiłam go zeby pojechać z tym zebem ,okazało sie że zrobił się pod nim guz wielkosci 2cm/1,5cm.koszmar .wyrywali go dziecku na żywca bo powiedzieli że muszą go usunąć .Znieczulenie nue działało z racji tego guza,nie mogłam znieść tego krzyku..rozrywało mi serce.:-(co On boraczek przeżył i wycierpiał.Gdyby moja tesciowa (ze swoimi obrzydliwie popsutymi zebami)nie całowała mi dziecka w buzie..było by inaczej i gdybym miała na wizytę a tak..On za granicą,ja bez grosza.Nie umiem tego odżałować..biedaczek.

Naprawdę nie masz się komu wygadać?

Nie,nie mam nikogo.

Najgorsze jest to że On tak cierpiał bo znieczulenie nie działało z racji tego guza..a oni sie dziwili że jak on może to czuć?.Jak mi pokazali tego guza to myślałam że zemdleję,dobrze że badanie histopatologiczne wykluczyło nowotwór złosliwy.Martwię sie bo ostatnio na policzku wyskoczyła mu sina plama i mowi że boli go ta strona twarzy i głowy.:-(boję się o niego ,niby minęło już sporo czasu ,może to nie to.