Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Takie moje biadolenie.

Polecane posty

Gość gość

Witam. To mój pierwszy post na tym forum, piszę bo zauważyłem, że są tu względnie normalni ludzie a nie mam się komu wygadać. W moim związku jest nie halo od kilku lat. Agresja, przemoc psychiczna, awantury kilka razy dziennie. Krzyk, przekleństwa, wyzywanie, obwinianie za nieswoje winy itp... Mamy małe dziecko, tkwię w związku bo muszę je chronić, jemu się też nieraz oberwało. Nie chcę też odchodzić, bo ciągle w nią wierzę, że się w końcu zestrzeli z rozumem i przestanie ujadać, że się uspokoi. Poza tym nie przeżyłbym rozstania z dzieckiem albo w odwrotnej sytuacji, nie mógłbym patrzeć jak brakuje mu mamy. Moja partnerka jest nadpobudliwa, stany euforyczne w kilka sekund potrafią przejść we wściekłość, nigdy nie wiesz, czy dziś położysz się spać w spokoju czy będziesz się wił w łóżku roztrzęsiony a ona będzie stać nad Tobą i wrzeszczeć do bardzo późna. Wiem, że pracuje nad sobą, widzę to, są efekty względnej poprawy i uspokojenia, jednak zło ciągle powraca. Ja kiedyś raczej spokojny i zrównoważony, teraz stałem się kłębkiem nerwów. Staję się taki jak ona, też krzyczę choć w moim przypadku są to raczej wyrazy obrony przez atak lub odwetu. Ciągle ją kocham, choć wpędza mnie w depresję myśl, że spieprzyłem sobie życie wchodząc w ten chory związek. Nadzieja jednak jest i wierzę, że muszę znieść jeszcze wiele ale będzie warto. Nie szukam tu rozwiązań bo ich nie ma, muszę to brać na klatę i znosić. Jeśli pojawią się komentarze z góry za nie dziękuję a hejterom i prześmiewcom pokazuję środkowy palec, gdyż nic mnie już nie dotknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć. Bardzo Ci współczuję tej sytuacji. Nie możesz się godzić na takie coś. Nię wiem czy nie potrzebna wam jakaś terapia z zewnątrz - specjalista. Jak chcesz wytrzymać całe życie z kimś takim? Nie można dopuszczać by ktoś tak Cię traktował bo prędzej czy później przyplacisz zdrowiem. Zresztą co to za związek który daje taki dyskomfort. Według mnie może być tylko gorzej jak nie wyznaczysz partnerce wyraźnej granicy której nie można przekraczać. Nie wiem czy to przeczytasz bo post twój jest sprzedaż kilku dni ale się trzymaj i pomysł nad swoją przyszłością. Dziecko bez dwojga rodziców to faktycznie nieszczęście ale dziecko gdzie są takie awantury i brak stabilizacji spokoju w rodzinie to chyba jeszcze większe zło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miało być "sprzed" a poszło coś głupiego.. Przepraszam pisze z telefonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj. Ja też mam taką mamę. I choć ją kocham, jako mamę, to często nienawidzę za życie jakie mi zafundowała. Ciągłe krzyki, wieczne niezadowolenie, krytyka, wypominanie poświęcenia. Co ja bym wtedy dała za ciszę. Uciekałam z domu w różne zajęcia, zawsze chętna do zajęć pozaszkolnych,organizowania czegoś, by tylko nie być w domu. Nauka tylko w nocy, bo wtedy można się było skupić. A tato znosił to wszystko, tolerował by tylko mieć święty spokój. Jeżeli będziesz to tolerował, pozwalał na takie zachowanie, to podobne życie zafundujesz dziecku. Pomyśl też nad jego losem. Jeżeli dziecko będzie bardzo wrażliwe, to może znaleźć sobie azyl wśród różnych grup, które nie zawsze mogą mieć pozytywny wpływ. Sama dopiero po latach nauczyłam się żyć dla siebie. Ciągle starałam się zasłużyć na miłość mamy, która i tak w moich sukcesach zawsze znalazła jakąś skazę. Teraz wiem, że ona mnie kocha, że zawsze chciała jak najlepiej dla mnie, ale jej postępowanie zniszczyło mi po części życie. Piszesz, że jesteś z nią dla dziecka, że chcesz je chronić przed brakiem mamy. A może czasami ten brak bardziej uszczesliwi to dziecko. Nie namawiam Cię do odejścia od żony, bo to jest najłatwiejsze rozwiązanie. Chcę tylko pokazać, jak jej postępowanie może wpłynąć na dalsze życie Twojego dziecka. Poszukaj rozwiązania, zrób coś by je chronić. Może psycholog, może stań się bardziej asertywny. Nie pozwól jednak by Twój wybór miał zły wpływ na kształtowanie się psychiki dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwazam, ze Twojej partnerce pitrzebny jest psychiatra. Te przeskoki z euforii do wscieklosci nie są normalne. Zapisz ją do specjalisty. Poza tym niech sobie zrobi badanie tarczycy na TSH, poziom hormonòw tarczycowych. To jest szaleństwo, tkwić w czymś takim. Jeżeli ona nie planuje nad gniewem, newsami, to może się zdarzyć, iż w złości, niechcący skrzywdzi, uderzy dziecko. To karalna patologia. W/g mnie, powinieneś odejść czasowo (separacja) od partnerki, właśnie dla dziecka. Nie funduj małemu dziecku krzyku, awantur i publicznego strachu. Dziecko nie rozumie, dlaczego, ale instynktownie się boi. Twoja partnerka się nie zmieni dobrowolnie, będzie coraz gorzej. Cieszę się, że masz jeszcze nadzieję. Aby ta nadzieja była bardziej realna, działaj. Samo się nie zrobi. To Ty musisz podjąć pewne decyzje, i tym samym zmusic partnerkę do leczenia, do rozpoczęcia psychoterapii. Bez konkretnych dzialan i tak się rozejdziecie, ale zanim to nastąpi, moze ucierpiec wasze dziecko. Furiatka nie kontroluje swoich poczynań. Odseparuj się, i postaw ultimatum- psychoterapia, badania, wizyta u psychiatry. Współczuję Ci. Działaj szybko. Przytulam. Gość 2016.03.15, 04.54. Świetny wpis. Pozdrawiam i życzę wszystkiego pozytywnego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×