Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wsciekla matka wariatka

Polecane posty

Gość gość

Od mniej więcej 1.5 roku nie mogę sobie poradzić z moimi emocjami wobec dzieci. Witam ze jest to mój problem. Dzieci są w wieku przedszkolnym i żłobkowym. Nie umiem normalnie reagować na "złe" zachowanie, szybko się denerwuję, krzyczę, czasem klapsa dam, przeklinam pod nosem, często moje zachowanie nie jest adekwatne do "przewinień" dzieci. Zadaje sobie sprawę ze one nie wiedzą robią źle, zwlaszcza młodsze. Kiedyś próbowałam tłumaczyć dziecku co źle zrobiło, kucalam przed nim, brałam za rękę i mówiłam dlaczego czegoś nie wolno. To chyba nie był dobry pomysł bo nic to nie pomagało, a we mnie narastała frustracja. W końcu zaczęłam wybuchać. I teraz wybucham z błahych powodów. Poradźcie coś. Boje się ze skrzywdzę swoje dzieci psychicznie, że nie będą chciały mnie znać. Tak bardzo je kocham, ale umiem im tego okazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie Ci współczuję, przygotuj się, że Cię tu zjadą, ale ja znam takie uczucia, które opisujesz z autopsji. Pomogło mi picie melisy i odpuszczenie kilka rzeczy, dzięki czemu odpoczęłam. Tobie chyba rownież przydał się odpoczynek. Powodzenia. Dzieci na pewno czują, że je kochasz i rownież Cię kochają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
normalna reakcja na nerwy. Nie znam osoby która bylaby szcescliwa gdy dziecko się zle zachowuje. Bicie dzieci jets niepochwalne ale co robic jelsi denerwuje swoim zachowaniem? wybuch , reka leci jak sama pisalas. Normalna reakcja na nerwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz ja tak miałam w stosunku do córki ale staram się nad tym panować, nie jest łatwo ale nie chcę żeby się mnie bała czy coś podobnego, tłumaczę jej, że tak nie wolno a sobie, że nie robi tego specjalnie. A nawet jak robi to dostaje karę ale tez staram się bez krzyku bo wiem, że sprawdza granice. Nie jest łatwo, jeszcze czasem mi się zdarza wybuchnąć ale zdarza się to sporadycznie. Próbuj i Ty, na pewno będzie lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam to samo, mój 5 latek tak daje w d**e ze płacze czasami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś nerwowa, bo przemęczona. Melisa tu nic nie pomoże. Czy ktoś Ci pomaga w opiece nad dziećmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz,ja cię tam nie zjade ale przystopuj ztymi nerwami na dzieci,krzyczeniem/biciem? nie doczytałąm czy dajesz klapsy. To sa małę dzieci ktore nie rozumieją,albo nie umią wykonac polecen, w sensie nie rozumieją ze tak trzeba, robią na przekór nie ze złosliwosci a z ciekawosci,jaka bedzie reakcja a gdy juz otrzymają tą złą reakcję wtedy zadziała syndrom ofiary ktora wciaz powtarza błedy aby tylko oprawca ją zauwazył w mysl zasady ze lepsza taka reklama niz zadna.To jak dawac psu lanie ze się zsikał na dywan a on i tak bedzie sikał tyle ze teraz ze strachu. Nie rób z dzieci ofiar,nie wpedzaj je w poczucie strachu,nie odbieraj im poczucia wlasnej wartosci. gdy juz cie z,osc ogarnia ze nie panujesz nad tym to wyjdz do drugiego pokoju,policz do ilus tam, pooddychaj,pochodz po pokoju,popatrz przez okno,opanuj się,ewentualnie mozesz sobie kupc jakis worek treningowy,powiesic pod sufitem i walic w ten worek. W kazdym razie nie funduj dzieciom zycia w patologii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacznij od nazywania wszystkich emocji, zamiast próbować je tłumić (a one i tak będą narastały) i udawać, że ich nie ma. Jeżeli jakieś zachowanie cię wkurzy, powiedz sobie po cichu albo na głos - zdenerwowałam się, odczuwam gniew, jestem sfrustrowana. Daj sobie prawo do tego, żeby być wściekłą, bezsilną, rozgniewaną, zestresowaną - to przecież normalne uczucia!!! Nie jesteś wariatką :) Mogę się mylić, ale obstawiam że: jesteś zapewne stale przeciążona i zmęczona, starasz się kontrolować swój gniew, co kosztuje cię dużo wysiłku i niespecjalnie działa, w końcu wybuchasz, potem masz z tego powodu poczucie winy, przez co jesteś zła na siebie, i gniew zamiast się ulotnić znów narasta... Dzieciom też o tym mów - gdy tylko poczujesz, że zaczynasz się złościć - "mama jest rozgniewana". Głupio może to brzmi, ale często zwykłe powiedzenie na głos o uczuciach potrafią już spuścić trochę ciśnienia. A przede wszystkim zadbaj o siebie i daj sobie prawo do tego, żeby się wyzłościć (bez wyżywania się na innych rzecz jasna :) ) bo złość uświadomiona i na którą sobie pozwalasz potem się ulatnia, złość i gniew tłumione i wypierane będą się kumulować aż w końcu znów wybuchamy. Polecam w temacie książkę "Porozumienie bez przemocy" Marshalla Rosenberga. To nie jest książka dokładnie o twym problemie, ale tam jest dużo o empatii, oraz o tym, że pierwszą osobą, która tę empatię powinna dostać od ciebie - jesteś ty :) A jak już się sama sobą zaopiekujesz, będzie ci dużo łatwiej o spokój w trakcie opieki nad dziećmi. I wtedy okazywanie im twojej miłości do nich też ci łatwiej przyjdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:07 Bardzo mądra wypowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za rzeczowe porady :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I może jeszcze parę słów wyjaśnień. To nie tak że szukam pretekstu do krzykow i klapsów. Robię to kiedy już nie mam siły, jestem wyczerpana psychicznie i na inną reakcję mnie nie stać. Przy dzieciach staram się nie okazywać wyolbrzymionych złych emocji. Nie chcę aby dzieci mnie taką widziały i zapamiętały. Może mam problem z tymi emocjami bo mama zawsze mi powtarzała ze "to nie ładnie się gniewać" i wszystko dusiłam w sobie. Największy problem mojej mamy to było "co ludzie powiedzą". Próbuję sobie te emocje poukładać odkąd mam dzieci tak więc "porozumienie bez przemocy" przyda mi się, mam nadzieje ze uda się zdobyć tę książkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, to ja co ci poradziłam Porozumienie bez przemocy. To już naprawdę dużo, że umiesz powiedzieć skąd mógł wziąć się problem. Tłumione emocje lubią się kumulować. Generalnie my, dziewczyny jesteśmy uczone od maleńkości, że złościć się i wkurzać to nieładnie. Możemy co najwyżej pójść popłakać cicho w kąciku :) Nie ma czegoś takiego, jak złe emocje - to tak jakby powiedzieć, że głód czy pragnienie są złe - one nas informują o jakichś potrzebach, które nie są zaspokojone - jedzenia, picia, a w przypadku gniewu, rozdrażnienia, smutku itp. to może być np. potrzeba spokoju, odpoczynku, zrozumienia, poczucia bezpieczeństwa, szacunku itepe itede :) Jeśli poszukasz co kryje się pod twoim gniewem znajdziesz pewnie to i wiele innych rzeczy. I wtedy możesz zastanowić się, jak te niezaspokojone potrzeby zaspokoić :) Gniew nie jest niczym złym, to najwyżej reakcje jakie wywołuje, czy nasze zachowania, które wymykają nam się spod kontroli nie są ok - ale to wszystko można zmienić. Wiem, że pisze się łatwo, a w rzeczywistości to wymaga duuużo pracy, ale jest możliwe, i ja jestem tego przykładem :) Mnie też dopada np. wściekłość - ale wtedy staram się ją przytrzymać do momentu, kiedy mogę z nią być sam na sam (albo sobie taki moment organizuję - mówię mężowi, że muszę wyjść albo pobyć sama żeby sobie ogarnąć ten czy inny temat) i wtedy ją wypuszczam, mogę sobie popłakać, pokrzyczeć w poduszkę, powiedzieć wszystkie złe rzeczy, które mi przychodzą do głowy, a potem jak już się uspokoi myślówka i spuści trochę ciśnienie, patrzę czego potrzebuję i jak mogę sobie to zapewnić, jeśli mogę. Dzięki temu nic mi się nie kumuluje, nie chodzę spięta. I wtedy, wierz mi, takie drobniejsze, codzienne rzeczy już mnie nie wyprowadzają z równowagi. Pozdrawiam ciepło i życzę duuuużo spokoju ducha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mądre rady tu ktoś daje, naprawdę, aż miło czytać. Ja tylko dodam, że absolutnie każda matka czasem się wkurza na dzieci, czasem wrzasnie, ideały są tylko na forum! Nie jesteś wściekła matka wariatka tylko normalny człowiek z emocjami. Poczytaj co ci radzą, naucz się inaczej wyładować złość, znajdź czas na relaks bez dzieci, od razu inaczej będziesz funkcjonować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja niestety też tak mam. nie mogę sobie poradzić z emocjami -zanim przemyślę wszystko to działam pod wpływem nerwów -krzyczę, wyzywam, czasami uderzę swoje dziecko a potem jak emocje opadną to bardzo tego żałuję bo nie chcę żeby moje dzieci miały takie dzieciństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, dzięki :) Mam nadzieję, że komuś przynajmniej pomogą, i że mama "wariatka" <3 jeszcze tu zajrzy. Czasem aż przykro czytać, gdy piszą dziewczyny bo mają rzeczywiście problem, a ktoś jeszcze na nie najeżdża. Koniec końców wszystkie borykamy się z takimi samymi problemami, łatwo nie jest, życie nieraz chłoszcze, i tu nawet 500 zł na dziecko nie pomoże. ;) Powinnyśmy sobie pomagać, bo tylko inne mamy mogą zrozumieć jak to kochamy te nasze dzieci nad życie a często nie możemy już z nimi wytrzymać, jak siedząc w domu chcemy wrócić do pracy, a wracając do pracy nie możemy wysiedzieć tak nam do tych dzieci tęskno. Jak na nas źle patrzą pracodawcy i jak politycy mają nas w zadzie. Jak nasza praca jest niedoceniana. Więc trzymajmy się przynajmniej razem, bo tylko dzięki temu może uda nam się coś zmienić w tej nieprzyjaznej dla mam z dziećmi rzeczywistości. Pozdrawiam bardzo ciepło wszystkie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem kobiet ktore decyduja sie na dzieci. zycie wtedy zmienia sie w pasmo nerwow i problemow. a moglyby zyc SZCZESLIWIE z kochajacym mezem, podrozowac i usmiechac sie witajac nowy dzien. zaden facet nie dalby sie wrobic w ciaze i tyle lat roznych poswiecen!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie to wątek, w którym nie znajdziesz nic interesującego dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
alez wlasnie znajde gdyz tylko utwierdzam sie w swojej decyzji waszymi opisami zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A potrzebujesz takiego utwierdzania się w twojej decyzji? Miałaś wątpliwości co do twojego wyboru?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiscie- w koncu to decyzja majaca wplyw na cale zycie. niestety moje kolezanki ktore maja dzieci zbrzydzily mi ten temat, faceci w pracy udajacy super mezow a w pracy flirtujacy ze stazystkami dolozyli swoje, a takie tematy jak ten uswiadamiaja mi ze nie chce byc nieszczesliwa jak wy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem powinnaś pójść z tym do psychiatry.Jest to lekarz jak każdy inny.Masz typowe objawy silnej nerwicy,wiem bo też się na nią leczyłam.Reagowałam silną agresją na byle co,byle głupota,błachostka wyprowadzała mnie z równowagi.Lekarz bardzo mi pomógł.Od roku funkcjonuję normalnie pomimo,że nie biorę już leków.Spróbuj...co ci zależy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 21.46 To jest dobry pomysł, warto wybrać się do lekarza, żeby zdiagnozował - jeżeli to nic nie jest, to super, a jeśli jest - to znaczy że można leczyć :) - win - win :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no pewnie :) też myślałam,że jest ze mnie beznadziejny przypadek zwłaszcza,że przez moje ataki agresji wyrządziłam bardzo dużo złego bliskim.Nie żałuję,że poszłam do tego lekarza,gdybym wiedziała że mi to pomoże już dawno bym się do niego wybrała.Nie mam dzieci,bo nie chciałam ich mieć ze względu na to,że bałam się, że podczas szału wyrządzę im krzywdę.Doszłam do takiej równowagi psychicznej,że od pół roku staram się o dziecko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 21.44 Ok, myślę, że rozumiem twoją niechęć. Posiadanie dzieci albo ich nieposiadanie nie przesądza o byciu albo niebyciu nieszczęśliwym. Mąż może flirtować niezależnie od tego czy jest ojcem czy nie, problemy emocjonalne czy problemy z kontrolą też mogą dopaść wszystkich, nie jest to domena matek. Myślę, że z posiadaniem dzieci to jest trochę tak jak z zakochaniem - na rozsądek nie jest to korzystny stan - tak fizycznie jak i emocjonalnie. Ale jednocześnie jest to jedna z najmilszych i najpiękniejszych rzeczy jakie mogą nam się przydarzyć, mimo problemów i cierpienia jakich może nam ono przysporzyć. I sądzę, że posiadanie dzieci można do tego przyrównać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 22.02 rozumiem cię bardzo dobrze! Ja miałam taki sam problem z depresją. Leczenie + terapia i voila :) jestem jak nowa! Powodzenia w staraniach! My już mamy ponadroczną córeczkę - i jest super :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Hanka Szkoł
Ze wczesnego dzieciństwa pamiętam niewiele, mama rzadko mnie przytulała, często na mnie krzyczała, ale byłam szczęśliwa, tata był ze mną, on czytał bajki, chodził ze mną na spacery, na plac zabaw - mama miała "dom na głowie". Potem urodził się brat... Mama jeszcze bardziej nieszczęśliwa, dużo pracy, nie ma jej kto pomóc. Ja już w tym czasie byłam w 1 klasie, ojciec nie stronił od pomocy domowej, mama ciągle niezadowolona. Pamiętam jeden dzień, to był jakiś świąteczny dzień, piękny, słoneczny, ciepły.Od rana ojciec ogłaszał - "dzisiaj robię kanapki, pakuję was do auta i jedziemy w plener , pakujcie dziec***iłki, kometki..." Nie pojechaliśmy, mama zrobiła awanturę, bo okna brudne, trzeba zrobić generalne porządki. Jestem już zamężną kobietą, mam 3 dzieci, ale nie wyobrażam sobie takiej reakcji. Porządek w domu powinien być, ale czy koniecznie na tip -top? Pamiętam jak moja mama łoże małżeńskie w sypialni słała i specjalnym długim kijem wyrównywała wszelkie załamania, niedoskonałości ściółki. Nam nie wolno było wyciągać drobnych zabawek np. klocków, kolekcji zwierzątek przed 17, a i potem nie zawsze, bo ktoś może wpaść. I te lalki, poduszki, bibeloty w salonie, które trzeba było szerokim łukiem omijać. Ojciec nie wytrzymał tej presji, rozwiódł się z mamą, na szczęście byliśmy już na tyle duzi aby bezpośrednio z ojcem się kontaktować, bez pośrednictwa mamy. Kochamy ojca i jego nową rodzinę, w niej każdy znajdzie serdeczność i wsparcie. Nasza mama nadal zgorzkniała, pełna pretensji do nas, nigdy nie zadowolona z życia. Najgorsze jest to, że swoje frustracje usiłuje przelać na wnuki - dzieci moje i brata. I chociaż nie mieszkamy razem jej "działalność " nas stresuje. Autorko, wyluzuj, pomyśl, dzieci rosną, z każdym miesiącem będzie łatwiej, a jak mąż pomoże uwiniecie się z tym problemem. Dom też nie musi błyszczeć, ważne żeby był w nim porządek. Nie przegap kobieto najpiękniejszego etapu życia, Twojego i Twoich dzieci -wczesnego dzieciństwa. Głowa do góry, poradzisz sobie, niewyszorowany na błysk garnek poczeka do jutra, dziecko nie poczeka... Pozdrawiam Cię autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieszę się że na trafiłam na ten wątek. Myślałam że tylko ja tak mam i uważam sie za matkę wariatke.Też kocham swoje pociechy ponad życie. Chciała bym żeby miały wszystko czego ja nie miałam. Ktoś trafnie stwierdził że kiedy jesteśmy w domu z dziećmi mamy dość krzyczyny zlościmy się i marzymy o powrocie do pracy a kiedy już zaczniemy pracę chcemy jak najszybciej znaleść się w domu przy dzieciach. Ja też tak mam zauważyłam od około 2 lat krzycze po dzieciach denerwuje się z byle powodu często nie adekwatnie do sytuacji wiem z czego to wynika od dawna mam depresję,sam zajmuje się dziećmi od urodzenia i często nie radzę sobie z wieloma sytuacjami.tez niechce żeby moje dziec***amiętały mnie jako matkę wiecznie niezadowolona i krytyczna:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×