Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kamil_kretyn

Jestem skończonym kretynem...

Polecane posty

Witam. Domyślam się, że to co napiszę nie będzie nikogo obchodzić (bo niby z jakiego powodu), ale chciałbym coś o osobie napisać bo nawet nie mam komu się zwierzyć. Jestem 24 letnim chłopakiem. Moi rodzice rozstali się gdy miałem jakieś 2 latka - ojciec zostawił mnie i matkę. Zostałem praktycznie wychowany przez dziadków, którzy z nami mieszkali, gdyż mama ciągle pracowała na utrzymanie. Z racji tego, że nie zakochała się ponownie jestem jedynakiem. Dzieciństwo wspominam całkiem miło, ale chyba to "miło" definiuję na swój sposób. Nigdy niczego mi nie brakowało, ale sam też zawsze nie wymagałem za wiele. Nie wiem też czy to jest wadą, ale na ogół też nie było u mnie rodzinnych wycieczek, wypadów do kina, czy gdzieś nad jezioro - po prostu nie miałem z kim. Niestety chyba to wszystko rzutowało na to, że nauczyłem się żyć jak samotnik. I do tej pory 90% czasu spędzam w domu. Moją pasją zawsze była elektronika i majsterkowanie, dlatego też ukończyłem technikum elektroniczne a obecnie jestem na ostatnim semestrze magisterki. Nigdy nie byłem jeszcze w żadnym związku z dziewczyną. Cóż, byłem i nadal chyba niestety jestem bardzo zamknięty w sobie i odrobinę też nieśmiały. Zarówno w technikum w klasie, jak i na studiach na roku nie było u mnie żadnej dziewczyny z powodu dość specyficznego kierunku. A zawieranie znajomości z dziewczynami idzie mi beznadziejnie, bo nawet nie mam jak ich poznawać. Zawsze było i w sumie nadal tak jest, że od razu po szkole wracałem do domu i z nikim się nie spotykałem. Zostało mi to do dziś... Oczywiście kilka koleżanek mam, ale na tym się kończy. Obecnie mam prawie 25 lat, samoocenę sięgającą praktycznie podłogi, kilka kompleksów i coś na wzór depresji. Moje życie jest już całkowicie spieprzone i z każdym dniem przestaje mi na czymkolwiek zależeć i nie widzę za bardzo sensu swoich narodzin. O ile na inżynierce miałem oceny od 3 do 5 i ogólnie na koniec zaliczyłem na 4, to teraz jadę na samych 3 (no dobra są z dwie 4 i 5, ale to za wykłady i obecności) bo już mi nie zależy na ocenach, byle zdać... Jak wspomniałem mam kompleksy, tutaj głównie z powodu swojego wyglądu - największym moim kompleksem jest zbyt obfite owłosienie na ciele. Dodatkowo od komputera zaczynam się coraz częściej garbić i szwankuje mi wzrok - teraz żałuję, że moją pasją jest elektronika bo przez nią mam te problemy... Jak już wspomniałem nie byłem jeszcze w żadnym związku, chociaż przez 5 lat kochałem się potajemnie w pewnej dziewczynie i czekałem aż rozpadnie się jej związek bo uważałem ją za ideał (i nie chodzi mi tu tylko o wygląd). Kolejny idiotyzm - poświęcić 5 lat swojego życia licząc na coś nie realnego... Niestety jestem facetem, który zwraca uwagę na twarz kobiet. Reszta ciała ma dla mnie znikome znaczenie (byle kobieta nie była z tych "puszystych"), nie zwracam uwagi na biust czy tyłek i te dwa atrybuty nie są dla mnie powodem do odwracania się za jakąś dziewczyną. Ja patrzę na twarz kobiet i na tej podstawie mogę określić czy któraś mi się podoba czy nie. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o to, że rozglądam się za dziewczynami, które nie mają ani jednej zmarszczki, nakładają tonę tapety i mają doklejane rzęsy. Chodzi mi... nie wiem jak to określić... zarys twarzy. Cóż wiem, że jestem wymagający pod tym względem i to mnie strasznie dobija. Zresztą sam jestem jakąś karykaturą mężczyzny, więc jest jeszcze gorzej. Dlatego postanowiłem, że nigdy nie stworzę z żadną kobietą związku. Gdy sobie pomyślę, jakie ja mam wymagania a jaki sam jestem to dochodzi do mnie, że ktoś taki jak ja nie zasługuje na nikogo. Bo jeśli nawet spodobam się jakiejś dziewczynie która będzie z kolei podobać się mnie to jakim prawem mam na nią zasługiwać? Wcześniej musiałbym skreślić masę innych dziewczyn z powodu ich wyglądu, więc to normalne, że lepiej abym był sam. Zresztą i tak nie potrafiłbym kogoś utrzymać przy sobie, nie ktoś taki jak ja... Czasami czuję, że chciałbym mieć kogoś u swojego boku, ale zawsze staram się to dusić aby nie zrobić jakiegoś głupstwa i się w kimś zakochać. Oczywiście jak łatwo się jeszcze domyślić, nadal jestem prawiczkiem :P Ale ja już sobie tak głęboko do serca wziąłem to aby nie iść do łóżka z kimś z kim nie będę w związku, że nie ma szans abym to zmienił ;D Może sporo tracę, ale trudno... będę miał całą wieczność aby się nad tym zastanawiać i tego żałować ;P W sumie to nie wiem po co ja to wszystko piszę. Po przeczytaniu proszę najlepiej mnie zignorować - szkoda czasu na takiego debila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałem i rozumiem. Powiem szczerze - gdybyś był wierzący, byłbyś w takiej sytuacji naprawdę szczęśliwy. Wiem po sobie, bo mam podobnie, choć ja akurat jestem z tych przystojnych, co nie zmienia faktu, że wymagania mam takie, że póki co zero związku, a na karku lat 26 ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem wierzący... w drugiej klasie podstawówki zostałem nawet ministrantem w kościele u mnie na parafii, obecnie jestem lektorem. Może to śmieszne dla wielu z Was, ale założyłem sobie - odejdę gdy poznam jakąś dziewczynę lub gdy skończę naukę. Dziewczyny nie poznałem, a uczę się jeszcze do dziś. Ale odchodzę w te wakacje, akurat gdy skończę studia. Jestem wierzący, ale nie zaliczam się do "moherów" i osób, które codziennie odmawiają różaniec... No ale mniejsza z tym. Dlaczego uważasz, że będąc wierzącym cieszyłbym się z tego, że jestem jaki jestem? Uwierz, nie łatwo jest żyć w świadomości, że żyje się tylko po to aby jakoś to życie zmordować. Jako osoba wierząca mam się cieszyć z faktu, że jestem sam? Póki co walczę ze swoimi uczuciami bo w głębi serca chciałbym się zakochać i nie potrafię na razie niestety całkowicie tego w sobie stłumić i to też mnie gdzieś dobija. Z jednej strony chęć aby kogoś mieć, z drugiej świadomość tego, że ktoś taki jak ja nie zasługuj na miłość. To nie jest takie proste, niestety... Jedyny plus tego, że nie jestem z tych facetów, na które laski lecą od pierwszego wejrzenia jest taki, że 95% kobiet nawet nie zwraca na mnie uwagi, a więc jest mniejsze ryzyko, że ktoś mnie zechce, a co gorsza, że będzie bawić się moimi uczuciami ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolejny który chce aby dziewczyna traktowała go jak księcia.. żałosne. Napisz po prostu ze byś ppr****l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dużo rzeczy analizujesz. Pewnie masz za dużo czasu wolnego i brak planów na przyszłość. Do tego infantylizm i bujanie w obłokach. Ja mam gorzej od ciebie i nie narzekam. Samotnicy nie mogą chcieć dziewczyny bo wtedy stają się psudosamotnikami :p. Kim tak naprade jesteś nie wiesz spewnie sam bo nikt nie nauczył Cię życia. Może pracę znajdziesz ale od kobiet trzymaj się z daleka bo na kalekę szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na jakich podstawach opierasz swoje dość nietypowe wymagania względem kobiet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chodzi mi o to, aby kobieta traktowała mnie jak księcia, tym bardziej, że księciem nie jestem. W tej "zabawie moimi uczuciami" chodziło mi o to, że gdyby udało się mi wejść w związek z jakąś ładną dziewczyną to i tak jestem tego pewien, że po jakimś czasie zostawiłaby mnie dla kogoś lepszego. Bo skoro związałaby się z kimś takim jak ja, to przecież może mieć każdego... więc po co robić sobie nadzieję, na coś wielkiego? x Tak, zgadza się, chyba za bardzo wszystko analizuję i przejmuję się wszystkim, ale taki już jestem... to też mnie gubi i zdaję sobie z tego sprawę. Kiedyś jeszcze myślałem, że mam plan na własną przyszłość teraz wiem, że żyję tylko tak aby jakoś to wszystko zmordować. Tak! nie mam już żadnych planów i nie potrafię określić kim chcę być i co chcę w życiu osiągnąć. Wiem, że ja nie mam najgorzej i są osoby, które dały by wiele aby być na moim miejscu (dla przykładu ludzie z nieuleczalnymi chorobami, itp), no ale każdy ma swoje zmartwienia i problemy, dla mnie więc problemem jestem ja sam i to kim jestem... I nie musisz mi o tym pisać, bo ja sam zdaję sobie świetnie sprawę z tego, że nie powinienem się z nikim wiązać bo będę dla kogoś tylko ciężarem i lepiej abym nikomu nie zawracał sobą głowy. Nie będę ukrywał, że trochę boli taka myśl, że nigdy się nie zakocham, ale lepiej się poświęcić dla dobra kobiet niż myśleć o sobie i swoich potrzebach. Szkoda tylko, że moja mama ma takiego syna bo wiem, że chciałaby pewnie niedługo zostać babcią... Dlatego staram się w sobie coraz bardziej tłumić chęć miłości bo jak już ktoś tutaj napisał "szkoda życia na takiego kalekę". x Nie za bardzo rozumiem pytania: "Na jakich podstawach opierasz swoje dość nietypowe wymagania względem kobiet?" Czy chodziło tutaj o to, "jak ja mogę stawiać takie wymagania skoro jestem sam kretynem" czy raczej "na jakiej podstawie sądzę, że faktycznie moje wymagania są dość nietypowe?" Podejrzewam, że chodziło o to drugie. Wiem to z doświadczenia bo przecież zdaję sobie sprawę z tego że może mnie zainteresować tylko kobieta z ponad przeciętną twarzą. Wiem, że ja na to zwracam ogromną uwagę i wiem też, że nie potrafię tego zignorować. Moje wymagania są wiec wygórowane, jak jakiego chłopaka z sześciopakiem na klacie, bujnym fryzem i powalającą osobowością. Tymczasem ktoś taki jak ja nie ma prawa stawiać takich warunków... x Dobija mnie to kim jestem i to całe moje życie, której jest bez sensu. Nie jestem zdolny do samobójstwa, ale czasami wręcz pragnę zginąć i odejść z tego świata bo ja tutaj kompletnie nie pasuję. Szkoda, że się narodziłem i nikt nie pytał o to czy tego chcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyjdz do ludzi idz na impreze , zacznij byc bardziej optymistycznie nastawiony do zycia , nie uzalaj sie nad soba nie ty pierwszy i nie ostatni masz jakis problem ;) A co do kobiet .. Coz zbyt takiej jaka masz w typie tk siedzac w domu nie wyrwiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może i masz racje muchachos:)) Wszyscy jestescie tacy sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Domyślam się, że najlepszym sposobem byłoby wyjście do ludzi, ale gdzie mam iść na dyskotekę? Nawet nie umiem dobrze tańczyć i trochę wstyd tam się pokazać tylko po to aby podpierać ściany. A do tańca też nie wypadał by żadnej dziewczyny poprosić bo wydaje mi się, że ta osoba która prosi kogoś do tańca powinna umieć tańczyć ;P Zresztą samemu jakoś ciężko jest się zebrać. Ja na ogół myślę optymistycznie, ale o sobie mam trochę inne zdanie bo przecież widzę jaki jestem. Muszę to wszystko sobie jeszcze dokładnie przemyśleć, bo nie mam żadnego celu w życiu jak na razie. Ehhh... beznadzieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już siedzisz, myślisz i co z tego wynikło? Twój temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moim zdaniem jesteś wrażliwy i byłbyś myślę dobrym chłopakiem z takim podejściem,na pewno lepszym niż facet narcyz który uważa,że laska powinna mu usługiwać bo on jest najlepszy więc ona powinna go calować po butach nawet jakby nią pomiatał..a jeszcze uważałby,że jest dla niej najlepszy! albo by ją zdradzał... i wcale nie masz wygórowanych wymagań,przecież to normalne,że chcesz by dziewczyna Ci sie spodobała a skoro nie zwracasz takiej uwagi na biust i ogólnie figure to masz wręcz w porownaniu do innych małe wymagania! no i to,ze konczysz studia tez jest jakimś sukcesem :) no i tak..jak nie chcesz zyc dla siebie to zyj dla innych,moze pomagaj komuś,jakiś wolontariat czy coś... ale pragnienie milosci jest normalne i po co masz je tlumić,daj sobie szanse i daj ją komuś bo może jakiejś dziewczynie byłoby z Tobą świetnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i podoba mi sie twoje podejscie do seksu,uczuciowe a nie takie przygodne niejedna kobieta chcialaby takiego faceta a nie jakiegos bawidamka co zalicza na dyskotekach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kamil-kretyn...mogłeś sobie darować drugi człon w niku,bo zniechęca do czytania Twojej opowieści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość wczoraj Dzięki to miłe, że tak uważasz :) Jednak nie jest łatwo zmienić nagle zdanie na swój temat gdy do tej pory było ono raczej negatywne. Zresztą i tak nie widzę już sensu ;P "kamil-kretyn...mogłeś sobie darować drugi człon w niku" a ja myślę, że oddaje doskonale to kim jestem ;P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×