Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Tak naprawdę to nikomu nie jestem potrzebna

Polecane posty

Gość gość

Drogie Mamy. Piszę tutaj, bo muszę się komuś wygadać, a nie mam komu. Wychowuję sama 1,5 latka (który ostatnio zrobił się wyjątkowo nieznośny i wymagający, łatwo się denerwuje, dużo płacze, odpycha, marudzi - mogę z czystym sumieniem napisać że połowa dnia to marudzenie), pracuję dorywczo w przedszkolu językowym (4 godziny dziennie, zostawiam wtedy Małego z nianią), a pozostały czas spędzam w domu, bo wiadomo, że pogoda na razie nie sprzyja, spacery są krótkie, a i w domu trzeba przecież się obrobić, ugotować, posprzątać, uprać. Mam partnera (nie jest ojcem Małego, dogadują się bardzo dobrze, ale nie ma jeszcze mowy o zostawianiu ich razem i wyjściu z domu, jest za bardzo zżyty ze mną, a i partner troszkę się boi, że sobie nie poradzi), który stara się mi pomagać w domu, doradził mi żebym wzięła mniej godzin w pracy i zrezygnowała z korepetycji (pracowałam z dorosłymi, z którymi dało się z normalnie pogadać na różne tematy), co pozwoli mi odpocząć (mniej przygotowań na zajęcia, mniej stresu), zgodziłam się i rzeczywiście więcej czasu spędzam w domu, ale mam wrażenie, że już zupełnie stoję w miejscu intelektualnie. Mam wrażenie, że nikomu nie jestem potrzebna, bo w pracy jestem i będę kolejną panią od niemieckiego "z doskoku". On idzie do przodu w pracy, dostaje podwyżkę, doceniają go, angażuje się w projekty, jest polecany przez znajomych i bierze dorywcze prace, cały czas coś się dzieje. Cieszę się, bo zarabia, ma zajęcie, ma pracę, ktoś go docenia, ale z drugiej strony nie umiem poradzić sobie z tym, że ja zostałam trochę sama, ubezwłasnowolniona, z grupą kilkuletnich dzieci, które po prostu powtarzają słówka i śpiewają piosenki oraz z własnym dzieckiem, z jednej strony wspaniałym, zdrowym, ślicznym, ale gdy jest się z nim przez 90% czasu to nie ma kiedy popatrzeć na to dziecko z boku, odpocząć i pomyśleć "Kurczę, mam takie fajne dziecko", bo tak jak piszę - ciągle z nim siedzę, oprócz momentów gdy jestem w pracy lub dziecko na max. 5-10 minut jest z partnerem, po czym idzie na ręce do mnie. Można zapytać gdzie są znajomi, z którymi mogę pogadać, rozerwać się - ze względu na kompleksy męża powoli oddaliłam się od znajomych ze studiów albo w ogóle nie nawiązałam znajomości, bo on nigdzie nie chciał wychodzić, podobnie było gdy zaczęłam pracę w zawodzie. Na rodzinę nie mogę liczyć - mama mieszka daleko i opiekuję się chorą babcią, ogólnie uważa, że sama sobie tak "pościeliłam", że wybrałam sobie złego męża i ojca dziecka, sama chciałam rozwodu, więc teraz mam sobie radzić, że powinnam była zostawić korki (już nawet nie mówiłam jej że to była rada partnera, z resztą sama się zgodziłam, ale naprawdę brakowało mi argumentów). Jak wygrzebać się z tego dołka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwię się twojemu partnerowi że pakuje się w taką "rodzinkę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
radzę jak najszybciej zajść w kolejną ciążę z nowym partnerem, piszę serio, dostaniesz 500 zł i bedzie ok, bo ile ty możesz na tych korkach zarobić... na pewno nie więcej, przecież nauczyciele są taaacy biedni i wciaż im mało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
potem trzecie z trzecim... czwarte z czwartym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×