Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wszystko mnie wykańcza i często się zastanawiam jak inni w ogóle żyją

Polecane posty

Gość gość

że mają na wszystko czas i siłę. Ja to nawet mam jechać z mężem do galerii na zakupy coś co można zamienić na przyjemne z pożytecznym i przespacerować się to ja już na wstępie zaczynam sie robić poirytowana tym miejscem, po krótkim czasie zaczynają boleć nogi, robie sie rozdrażniona tym że jest tak dużo ludzi i że tych przedmiotów tak dużo jest że mnie bombardują swoją ilością, potem pakowanie tego bandżaju, parkingi nie parkingi, użeranie sie żeby dziecko wlazło na 3 piętro bloku. Potem jest trzecia godzina, kłade dziecko spać i ...padam razem z nim i zasypiam w środku dnia ze zmęczenia co jest nienormalne. Potem wstaje dalej obiad którego nienawidzę robić. Po jego zrobieniu już mam dość. A wymieniłam tylko dwie banalne czynności. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czasem mam ochote sie zastrzelić tak bardzo odbiegam od normy. Niedawno dziecko miało urodziny i powiem wam że do tej pory jeszcze nie wróciłam na stare tory po tym przedsięwzięciu a mija już chyba 3 tygodnie. Po tej imprezie rodzinnej to tydzień nie sprzątałam i tydzień nie chciałam nikogo widzieć. Co jest ze mną nie tak ? Czasami myślę żeby iść do psychiatry ale on mi nie pomoże, bo to wszystko brzmi idiotycznie. Czasami myśle że nie pasuje do tego świata. Normalni ludzie żyją na pełnych obrotach od rana do nocy, całe dnie ich w domu nie ma i jeszcze mają czas i chęci na siłownie, spotkania i obmyślanie codziennie innych stylizacji i innych d**erel. Nie wiem jak oni energetycznie tak funkcjonują. Dla mnie to jest jakiś kosmos. Co jest ze mną nie tak ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, że twój stan fizyczny jest spowodowany stanem psychicznym. Jestem tego pewna. Idź do psychiatry. Pomożesz sobie i bliskim. U mnie nie jest tak źle. Psychicznie jest ok, ale nie mam w ogóle energii. Na razie odrzucam cukier, zobaczymy czy pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami myślę żeby iść do psychiatry ale on mi nie pomoże, bo to wszystko brzmi idiotycznie. Idiotycznie?! Kobieto tobie potrzeby psychiatra, twój stan jest poważny, a będzie gorzej uwierz mi... Chcesz się obudzić pewnego dnia i nie miec siły wstać z łóżka i przeleżeć tak 3 dni??? Jezeli nie to idź do psychiatry, nie żartuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej hej hej - każda z nas przeżywa takie chwile, gdzie najchętniej zakopałaby się w ziemi ;) Ja również od czasu do czasu zapuszczam mieszkanie, nie ugotuje obiadu, zasnę w ciągu dnia, spóźnię się do pracy, odłożę jakieś zadanie na nigdy, nakrzyczę na dziecko, przygadam mężowi itp. itd. Bywa, że chce mi się ryczeć bo przysłowiowa zupa była za słona. Tylko wiesz jaka jest różnica? Nie zatracam się w tym. Gdy zaczyna mnie męczyć moje zmęczenie to zapala się czerwone światełko, że coś jest nie tak. Tym czymś jest zwykle brak czasu dla siebie. Na odpoczynek. Wówczas koncentruje się na tym, żeby sprzedać dziecko dziadkom, męża kumplom, a sama robię to na co mam ochotę, czytam książkę, uprawiam sport etc. Jeżeli Ty za bardzo zatraciłaś w swoim złym samopoczuciu możliwe, że nie wyjdziesz z tego sama. Nie chcę tu dywagować ale opisałaś klasyczne objawy depresji a z tego da się wyjść :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A są w ogóle czynności które lubisz? Bo akurat to co wymieniłaś- zakupy w galerii handlowej z niemowlakiem i organizowanie przyjęć, to dla mnie też nie są czynności które ot tak, bez problemu wykonywałam. Zakupów nigdy nie lubiłam i ogarniał je mąż, do głowy mi nie przyszło pakować się na nie z niemowlakiem, przyjęcie pierwsze było na roczek, bez żenady poprosiłam bezdzietną, a zakochaną w moim małym siostrę o pomoc. Zresztą, w ogóle rodzinę mamy ogarniętą, wszystkie babki, od teściowej po bratową, wchodziły z pytaniem "co pokroić, co poroznosić", panowie ogarniali dzieci i sytuację na stole. Nie mam ochoty i nie będę udowadniać że mogę 24/h na dobę, bo mogę, owszem, ale po co? Żeby pokazać się jako perfekcyjna gospodyni? Tego nie potrzebuję ja, ani mąż, a już na pewno nie dziecko... Pamiętam jak położna, na początku, do małego przychodziła godzinę wcześniej niż się umówiła, ja w szlafroku, dziecko zaspane, jak tłumaczyłam że jeszcze spałam o tej, np. 10:00 rano to mówiła że robię najmądrzejszą rzecz jaką mogę, wykorzystuję czas na odpoczynek i regenerację, należy mi się po porodzie, a dziecku jak widać żadna krzywda się nie dzieje. Mamusie, nie narzucajcie sobie więcej obowiązków niż wymagacie wy same, najbliższa rodzina i specjaliści, a rady sąsiadek i dalszych ciotecznych sióstr można mieć głęboko gdzieś, bo to rady przefiltrowane już dziesięć razy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam identycznie i to odkąd pamiętam. dlatego ja chyba niestety nigdy nie zdecyduje się na dziecko. nie chce, żeby miało matkę egoistkę, która nie ma czasu na zabawę i 'wspólne odkrywanie świata', bo musi spać i odpocząć w samotności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazwyczaj tak się dzieje, jak człowiek nie pracuje. Siedzi na bezrobociu, albo z dzieckiem w domu. To troche kwestia rozleniwienia. Ale to nie jest żadna choroba. Prawda jest taka, że gdybyś chodzila do pracy i zajmowała się potem domem, to miałabyś więcej energii niż leżąc na kanapie cały dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Badania: - morfologia - mocz - magnez - potas - cynk - tsh - próby wątrobowe. Jeśli to jest w normie ---> kierunek psycholog. Miałam identycznie. Okazało się, że mam masę niedoborów, które wyszły po rutynowych badaniach jakie mi zaleciła internistka (miałam identyczne odczucia jak Ty - poirytowanie wszystkim i wszystkimi, brak sił do czegokolwiek, i tych psychicznych i fizycznych). Suplementowałam się potem 2 miesiące, a realna, odczuwalna poprawa była już po 2 tygodniach. Szkoda życia, zrób badania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie badania jak radzi gość z 15.09. To nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może to być faktycznie jakaś choroba, może coś z tarczycą? Jeśli badania wyjdą dobrze idź po pomoc do specjalisty, jeśli się wstydzisz znajdź w wyszukiwarce terapeutę https://www.szukamterapeuty.pl/ Teraz to żaden problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dzięki za uwagi. Dodam że moje dziecko nie jest niemowlęciem. Ma 3 lata. Kiedyś myślałam że ten okres noworodkowy jest najgorszy a potem jest coraz lżej ale teraz mam wątpliwości. Być może był czas że było lepiej gdzieś tak od 0,5 roku do 2,5 roku, ale teraz mam wrażenie że jest znów gorzej. Dziecko odkąd sie zaczął sezon zimowy to praktycznie nie zdrowieje przez co bardzo często nie mogę go prowadzać do przedszkola, tam bardzo na to zwracają uwagę. I tak dzisiaj praktycznie od samego rana dzień wyglądał tak: "mamo pobaw sie ze mną klockami, mamo poczytaj mi książeczki, mamo pobaw sie ze mną w psa Azora, mamo gdzie idziesz ?, nie odchodź, tu siedź ze mną, co robisz ? czemu sprzątasz, choć! choć tutaj!". Staram sie jak moge ale na Boga trzeba też wykonywać inne elementarne czynności życiowe. Jest chyba gorzej niż za czasu jak był noworodkiem bo jak opisywałam te drzemkę w pierwszym poście to ona nie jest codziennością lecz czymś rzadkim teraz, przeważnie on potrzebuje snu teraz tyle samo co ja. Śpi tylko w nocy. Ale ja nie wierze że tu chodzi tylko o dziecko, mnie męczy ogólnie rzeczywistość taka nawet nie związana z dzieckiem. Męczą mnie przedmioty, ludzie... Jeszcze dodam że absolutnie nie jestem typem który sobie narzuca nadmiar obowiązków. Nie. Niestety to nie tu problem. Przeciwnie, robie właśnie mniej niż inni bo mnie to irytuje, mam wrażenie że jakąś czynność dopiero co robiłam mimo że to nieprawda jest, po prostu w moim umyśle czas szybko przeleciał a nie w rzeczywistości, własnie olewam wiele rzeczy, ale mi to nie pomaga. Zawsze jak jestem u innych to jest u każdego porządek. U mnie tego nie ma. Denerwują mnie nawet rzeczy które wiele lat temu sprawiały mi przyjemność np. dbanie o urodę. Teraz to mnie okropnie drażni i jade po najmniejszej linii oporu po jakiej sie da. Teraz to nawet jak mam iść coś załatwić i ubrać kurtke i buty to mnie to drażni. I ten moment znienawidzonego ubierania mnie też strasznie drażni nawet jak mam wyjść bez dziecka. Niedawno zdałam sobie sprawe że wiele lat temu w ogóle nie miałam czegoś takiego. Moment szykowania sie do wyjścia był przyjemny, a w najgorszym wypadku nie był nieprzyjemny, były to czynności machinalne na które nie zwracałam uwagi, teraz doprowadzają mnie one do dziwnego szału. Nie wiem. Nie wiem co sie dzieje. Zaraz ktoś rzuci hasło że to zwykłe lenistwo. Ja nie wiem nic. Tak naprawde to chyba nawet niczego tu nie oczekuję. Chciałam sie tylko wygadać. Dziękuje że ktoś chciał mnie przeczytać i nawet coś napisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie lenistwo! Problem zdrowotny na bank, psychiczny albo fizyczny, działaj, zrób badania bo szkoda życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja droga, to deprecha. To się leczy, samo nie minie. Znam, przerabialam i przerabiam nadal. Ja tak zazdroszczę innym tej energii, tej chęci.. Tak bardzo pragnę, żeby chciało mi się chcieć... Ktoś powie - to lenistwo. Zdarzają się dni, że czuję tę chęć i jestem wtedy prseszczesliwa, że wyszorowanie wanny sprawia nieziemska przyjemność. A z tym szykowaniem do wyjścia mam to samo, albo z dbaniem o siebie. Na szczęście pracuję i tylko pod presją czasu jakoś funkcjonuje. Gdy wracam do domu, najchętniej zapadlabym w wieczny sen i niech inni się odpieprza i nic nie chcą ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dzieci dawno odchowane, gotowac nie lubie a po spedzeniu pol godziny w galerii ( bez dzieci) mam wszystkiego dość.Dla mnie to totalnie irytujace miejsce, idę, jesli mam cos konkretnego do zalatwienia i zaraz uciekam. Gotuj prostsze potrawy a na galerie pluń, bo denerwująca, lepiej isc na spacer, spotkac się ze znajomymi czy poczytac sobie w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam pojęcia czy ten mój stan wynika z depresji czy z jakiegoś problemu fizycznego w moim organiźmie. Może jedno i drugie. Moja mama też zawsze taka była z wyglądu i zachowania"zmęczona życiem" podczas gdy inne matki moich koleżanek były normalne. Tyle że u mojej mamy było silne poczucie obowiązku i zmuszała sie po prostu do wszystkiego, jednak nie da sie oszukać tego jaki człowiek jest w odbiorze. Zawsze ją postrzegałam troche jak męczennicę. Ona z kolei podejrzewa że u niej to wynika z jakiejś utajonej choroby, podejrzewała że jelit. Ja z jelitami też od zawsze mam problemy jakieś, może odziedziczyłam po niej też taką "urode". Ja teraz jestem gorsza niż ona zawsze była.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko miewam takie chwile jak Ty. Córka często choruje, ma 2,5 roku, a wtedy ja z nią siedzę w domu i zdarza mi się, że mam dość ciągłego "mamo chodź", "daj mi to", "daj mi tamto", "siku", "kupę", "pobaw się ze mną" itp. Dzięki Bogu takie chwile są rzadkie, ale wiem jak się czujesz. Jeśli to trwa niemal non stop to znaczy, że faktycznie jest coś nie tak. Tak jak radzą Ci poprzedniczki zrób badania, jeśli będzie wszystko ok, to idź do psychologa, bo pewnie masz depresję. To, że nie zmywasz z uśmiechem na twarzy to norma, to, że czasem czegoś Ci się nie chce to też norma, ale jeśli taki stan trwa ciągle, to musisz coś z tym zrobić. Dla siebie i dla dziecka. A psycholog potrafi pomóc: mam dwie koleżanki, które leczyły depresję i odpowiednio poprowadzona terapia przyniosła świetne efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może masz jakieś fobie społeczne? Ja np nie znoszę jak ktoś stoi zbyt blisko mnie, więc też nie znoszę zakupów w galeriach i marketach. tyle ze mi inne aspekty życia codziennego nie sprawiają kłopotów . A Ty ewidentnie nie lubisz przebywać wśród ludzi. idź do psychologa lub psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze po prostu jestes bardzo leniwa? Ja tak mam, zadne tam depresje czy brak czegos w ogranizmie. Po prostu nie lubie sie wysilac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×